Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
311
BLOG

Rocznica wyborów 15 października. Czy już żałujesz Wyborco koalicji rządzącej?

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus Polityka Obserwuj notkę 5
Dawno, dawno temu, zainspirowany naszą rozmową napisałem list do mojej Najlepszej Przyjaciółki, który zawierał tyle uniwersalnych treści, że opublikowałem go na blogu "Peacemaker" jako list otwarty pod tytułem "Gdyby wszyscy podchodzili do polityki tak, jak Ty". Zachwalałem w nim podejście dalekie od fanatyzmu, gwarantujące to, że każdy obywatel bez względu na poglądy po wyborach będzie mógł się czuć bezpiecznie niezależnie od tego która opcja wygra. Od momentu powrotu Tuska do polskiej polityki sytuacja zmieniła się tak, że już nie tylko nieaktualne są idealistyczne postulaty tego listu, ale nawet osoby o różnych poglądach unikają rozmów o polityce, a przyjaźń między nimi nie istnieje - spotkają się raz na rok lub rzadziej, aby udawać, że łączy ich jakakolwiek relacja. Z rozmowami w rodzinach jest podobnie. Blog "Peacemaker" rok temu skasowałem, bo zawierał zbyt wiele osobistych wątków, po których można było namierzyć mnie i moją rodzinę (np.: zdjęcia z uroczystości Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata). A poczucie bezpieczeństwa? ŻARTY NA BOK! MAMY DEMOKRACJĘ WALCZĄCĄ!

Prolog - rocznica wyborów na tle sąsiadujących rocznic

15 października 2023 jest i będzie dla mnie jedną z najbardziej traumatycznych, jeśli nie najbardziej traumatyczną datą w życiu. Tym, którzy właśnie zareagowali śmiechem lub świętym oburzeniem wyjaśnię, że to czysta psychologia. Tak jak wiadomość o tym, że Tata ma nowotwór złośliwy wątroby i przy Jego sercu po trzech zawałach nie ma dla Niego żadnego ratunku - będzie potwornie cierpiał od trzech miesięcy do roku, po czym umrze w jeszcze gorszych cierpieniach była czymś dużo gorszym od samego momentu Jego śmierci (później z Mamą było podobnie... choć tam była jakaś mglista nadzieja) tak samo zapowiedź cierpień nas i naszych najbliższych jest sama w sobie gorsza niż to, co już nas dotknęło od wyborów do tej pory. A wynik tych wyborów jest właśnie taką zapowiedzią. Ale żeby nie zaczynać tak tragicznie, pozwolę sobie rozpocząć ten artykuł radosną dygresją. Nieco ponad tydzień temu obchodziliśmy pięćdziesiątą rocznicę ślubu moich Teściów. Teść wznosząc pierwszy toast rozpoczął od innej rocznicy - pokazał, że gdyby nie skuteczne wysiłki naszych Ojców Niepodległości, to nigdy byśmy się nie spotkali, bo Jego Rodzice mieszkali pod zaborem rosyjskim, Rodzice Jego Żony mieszkali pod zaborem austriackim, a Rodzice Jego Szwagierki pod zaborem pruskim. Ten rewelacyjny wstęp historyczny pokazał mi, że skoro Człowiek tak inteligentny, dobrze wykształcony (magister inżynier), pasjonat historii, niegdyś zaangażowany w Solidarność, interesujący się bieżącą polityką i przez wiele lat głosujący na PiS dał się tym razem wrobić w głosowanie na najgorszy rząd w dziejach Polski, a nawet zignorował ostrzeżenie, które przygotowałem specjalnie dla Niego i mojej Przyjaciółki o której wspomniałem wcześniej (nie On jeden - Przyjaciółka też), to o czym my w ogóle gadamy? Ten rząd prowadzi nas ku katastrofie (jakie symptomy tej katastrofy już widać wyraźnie wytłumaczę Czytelnikom przystępnym językiem w następnym artykule p.t. "Stawka" - jest już na ukończeniu). W najbardziej optymistycznym scenariuszu stracimy nasze szanse rozwojowe: będziemy wewnętrznie zniewoleni, dużo biedniejsi, zacofani technologicznie, infrastrukturalnie i inwestycyjnie, podzieleni, skłóceni, niezdolni do wspólnego stawienia czoła wyzwaniom i zagrożeniom. W scenariuszu umiarkowanym moje kości w strzępach podziurawionego lub spalonego munduru oficera rezerwy będą leżeć gdzieś na dawnej polskiej ziemi, która przypadnie Rosji, a moje Dzieci może będą miały tyle szczęścia, że zginą w zupełnie niepotrzebnie sprowokowanej wojnie od rosyjskiej bomby na ziemi, która przypadnie Niemcom (ci, którzy przeżyją będą zazdrościć tym, którzy zginęli). Scenariusz pesymistyczny w roku 1949 spisał George Orwell i opatrzył tytułem "Rok 1984". Jeśli będzie jakaś przyszłość i jeśli w tej przyszłości ktoś będzie chciał i mógł rozmawiać o historii, to głosowanie na PO i jej koalicjantów w roku 2023 będzie bardziej wstydliwe niż udział w Konfederacji Targowickiej. Ale rok temu ci, co na ten układ zagłosowali tego nie wiedzieli. Dlaczego? Właśnie takie drobne rocznice przypadające tuż przed tą "główną", którą jedna strona pewnie będzie świętować, a druga obchodzić w żałobie są świetną kanwą do tego by pokazać, jak bardzo wyborcy PO, Lewicy, Trzeciej Drogi a zwłaszcza PSLu zostali oszukani. WSZYSTKO ZOSTAŁO ODWRÓCONE O 180 STOPNI. WSZYSTKO!

Banaś po raz pierwszy

Akurat 9 października przypada piąta rocznica śmierci zaszczutego przez tych, co dziś są u władzy profesora Jana Szyszko (podobnie jak zaszczuci zostali profesorowie Lech Morawski i Henryk Cioch... jeśli nie kojarzysz ich nazwisk, to nie szukaj ich z tytułem "profesor" tylko "sędzia dubler", bo nic nie znajdziesz - w artykułach ich biografię i dorobek zastąpiono paszkwilami w takim stopniu, że nawet algorytm Google zwariował). Pamiętam doskonale, jak na wieść o tej śmierci rozmawiałem z Teściem. Ponieważ zdenerwował mnie jego lekki, nawet ciut ironiczny stosunek do zmarłego, więc udowodniłem Mu jak bardzo jest okłamywany, jak z ten jego niby taki święty PSL (który od kilku lat popiera) z monologu Jana Krzysztofa Ardanowskiego (który - w przeciwieństwie do pokazowych "sztabów kryzysowych" Tuska rugającego personalnie urzędników przed obiektywami kamer - powinien trafić do podręczników zarządzania jako megapozytywny przykład: na zamkniętym zebraniu Ardanowski zrugał obijających się podlegających mu dyrektorów nie atakując nikogo personalnie, ale nie pozostawiając suchej nitki na żadnej złej postawie i zobowiązał ich do nadrobienia zaległości - także kosztem pracy po godzinach i w weekendy - pod rygorem odwołania) zrobił sensacyjny spot, z którego wynikało, że niby grozi nam utrata dopłat dla rolników (groziłaby, gdyby Ardanowski w porę stanowczo zareagował) i rząd PiS rzekomo okłamuje naród. Pozostawiłem mojego Teścia sam na sam z dwoma materiałami: jednym długim zapisem audio z tego zamkniętego zebrania i drugim spotem video który zmajstrował PSL miksując wypowiedzi Ardanowskiego z trybuny sejmowej z fragmentami tegoż zapisu audio i dodając własne, złośliwe, kłamliwe i sensacyjne komentarze. Efekt był taki, że Teść nie mógł nic powiedzieć na ten temat (dosłownie kontrast był tak jaskrawy, że wbił Go w fotel... zbytnio mnie to nie dziwi - kontrast był taki, że gdy to pierwszy raz zobaczyłem mi także odjęło mowę... a o Ardanowskim mój Teść ma dobre zdanie do tej pory), więc zmienił temat na sprawę prezesa NIK Mariana Banasia, który na tamtym etapie był przez PO przedstawiany jako gangster i oszust podatkowy, a sprawa wyglądała na rozwojową. I doskonale pamiętam, jak na odchodne powiedziałem, że mogę się z nim założyć o butelkę dobrej whisky, że jeśli tylko Banaś się zeszmaci i zacznie atakować PiS, to dla PO z dnia na dzień stanie się nieruszalnym bohaterem. Szkoda, że Teść nie przyjął zakładu, bo już trzy tygodnie później pilibyśmy dobrą whisky na Jego koszt. Ponieważ po ujawnieniu nieścisłości w zeznaniach podatkowych PiS nie chciał wobec Banasia zastosować DOKTRYNY NEUMANA "jak długo będziesz w PO, tak długo będziemy cię bronili jak niepodległości", więc Banaś przeszedł na stronę tych, którzy ją stosują. Mieliśmy więc szereg wydarzeń, w trakcie których Platforma Obywatelska na oczach wszystkich najpierw ZASZANTAŻOWAŁA szefa NIK ujawniając jego powiązania z gangsterami i nadużycia finansowe, a następnie go SKORUMPOWAŁA odstępując od drążenia tego tematu w zamian za ataki na rząd PiS (nieważne czy mające jakiekolwiek podstawy, czy całkowicie zmyślone). Banaś z "gangstera" i "oszusta podatkowego" z dnia na dzień stał się "bohaterem", "niezłomnym bojownikiem przeciw pisowskiemu reżimowi", a nawet "męczennikiem prześladowanym przez ten reżim". Skąd wiedziałem, że tak będzie? Przecież dokładnie tak samo było z Romanem Giertychem, "agentem Tomkiem" Kaczmarkiem, Michałem Kamińskim i każdym innym wyjątkowo śmierdzącym g*wnem, które kiedyś się do PiS-u przykleiło, a później od niego odpadło i przeszło na drugą stronę. 

Banasiów dwóch po raz drugi i trzeci

Wspomnę tylko delikatnie, że w grudniu 2021, na dwa miesiące przed atakiem Putina na Ukrainę, w momencie, kiedy Polska odpierała atak imigrantów wysyłanych przez Putina i Łukaszenkę na naszą granicę, Jakub Banaś - syn Mariana Banasia - prowadził z polecenia ojca (cóż za wzorcowy przykład nepotyzmu: ojciec zatrudnia syna na podległym mu stanowisku w instytucji państwowej) w Mińsku rozmowy ze służbami Łukaszenki na temat współpracy we wrabianiu polskiego rządu w rzekome niszczenie Puszczy Białowieskiej przez wycinkę świerków zaatakowanych przez kornika drukarza oraz postawienie najpierw tymczasowej zapory z koncertiny, a później stałego muru na granicy. Ja nie mam nic więcej do dodania, ani żadnych pytań w tym temacie - poczytajcie sami: https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1190211,dzien-zdrajcow 

Pamiętam jak w ostatnim dniu przed ciszą wyborczą (to był piątek, 13 października) chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do Teścia mówiąc tylko "Włącz TVP". Oczywiście to zignorował i zlekceważył mówiąc "tak, wiem, wszystkiemu winna jest PO". Nie wiem czym sobie zasłużyłem na to, że członek najbliższej rodziny potraktował mnie w sposób tak lekceważący (ja nigdy nie podważałem jego wiedzy technicznej ani pasji historycznej), ale jak widać TVN tak skutecznie zastępuje obraz realnego świata, że osoby poddane temu propagandowemu bombardowaniu nie widzą już członków rodziny z ich talentami i zainteresowaniami, tylko widzą "głupich i fanatycznych pisiorów" - to dotyczy także kolegów, a nawet autorytetów naukowych (patrz profesorowie Szyszko, Muszyński i Cioch). Dlaczego chwyciłem za telefon i zadzwoniłem. Bo TVP właśnie ujawniła "taśmy Banasia". Tego Banasia - Mariana Banasia, szefa NIK o którym rozmawialiśmy z Teściem cztery lata wcześniej i o którego przyszły "nimb świętości i męczeństwa" stający się dogmatem PO niemal wygrałem zakład (szkoda, że do niego ostatecznie nie doszło). Ujawniona sprawa jest bezprecedensowym skandalem. W każdym państwie demokratycznym po ujawnieniu tego, że szef najwyższej instytucji kontrolnej spiskował z jedną z partii politycznych, zbierał i fabrykował materiały mające obciążać i dyskredytować drugą partię polityczną, umieścił swojego syna w trzeciej partii politycznej aby uniemożliwić jej potencjalną koalicję z tą drugą partią polityczną, bezpośrednio angażował się w kampanię wyborczą oraz zapowiedział złamanie ciszy wyborczej i "odpalenie" w jej czasie najmocniejszych sfabrykowanych materiałów albo proces wyborczy zostałby natychmiast przerwany i rozpoczęty od nowa po wyjaśnieniu tej sprawy, albo ludzie, którzy byli beneficjentami tego spisku zostaliby zmuszeni do oddania władzy - nawet gdyby byli najpotężniejszymi ludźmi na świecie jak Prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon. Ale Polska nie jest państwem demokratycznym. Tu szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz może się nielegalnie spotkać z szefem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką, potajemnie uzgodnić nielegalny dodruk pieniądza mający wpłynąć na nastroje społeczne i zmienić wynik wyborów, a nawet uzgodnić konieczną do tego dodruku podmianę szefa Ministerstwa Finansów na takiego, który się na ten sprzeczny z prawem przekręt zgodzi. Żadnemu z nich włos z głowy nie spada, choć rzeczywiście doszło do zmiany Jacka Rostowskiego na Mateusza Szczurka i znacznej nadpodaży pieniędzy na rynku tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w maju 2014 roku. Natomiast późniejszego szefa NBP chce się stawiać przed Trybunałem Stanu, tylko nikt dokładnie nie wie za co. 

I co mamy dziś? Nadal mamy tego samego faceta na fotelu szefa NIK, którego PO najpierw zaszantażowała a później skorumpowała na oczach wszystkich obywateli. Nadal pracuje on w pocie czoła, aby ręka sprawiedliwości nie dosięgnęła jego i jego syna. Nie będę tu rozstrzygał czy uwikłanie w interesy z gangsterami nastąpiło z winy Banasiów, czy też służby zawaliły sprawę nie ostrzegając osoby piastującej najpierw stanowisko szefa Krajowej Administracji Skarbowej a następnie szefa Najwyższej Izby Kontroli przed niebezpieczną znajomością. Nie wiem czy nieścisłości w zeznaniach podatkowych Banasiów były tak poważne, jak PO to przedstawiała, gdy jeszcze Banaś był po "pisowskiej" stronie, czy tak błahe, że teraz wcale o nich nie mówi. Nie wiem nawet czy ci gangsterzy, którzy prowadzili hotel na godziny w kamienicy Banasia działali z własnej inicjatywy czy byli prowadzeni przez "smutnych panów" z jakiejś służby - albo dawnej PRL-owskiej (oj, ci bardzo PiSu nie lubią) czy zagranicznej. Natomiast pewne jest, że Banaś ciągle preparuje nowe "raporty"... Skąd wiesz Szanowny Wyborco, że ten, który właśnie odpalono o rzekomym rozdawania wiz Rosjanom (w rzeczywistości w większości byli to repatrianci plus niewielka grupka opozycjonistów starających się o azyl) nie jest właśnie tym, który miał być "odpalony" w trakcie ciszy wyborczej i tylko ujawnienie "taśm Banasia" sprawiło, że został odłożony na półkę? 

Dygresja: Jakub Banaś w Konfederacji, a co z "Trzecią Drogą"? 

No właśnie. Marian Banaś wcisnął do Konfederacji swojego synalka, aby ten tam w środku szpiclował i w razie czego nie dopuścił do ewentualnej koalicji PiS-u z Konfederacją. A czy zauważyłeś Szanowny Czytelniku coś dziwnego w utworzeniu czegoś takiego jak "Trzecia Droga"? Bo ja zauważyłem aż dwie dziwne rzeczy. Po pierwsze PSL i Polska 2050 to dwie przeciwności - jak ogień i woda. PSL starało się od lat budować sobie opinię partii bardzo umiarkowanej, koncyliacyjnej (niekiedy aż do przesady "obrotowej"), konserwatywnej i opowiadającej się za umiarkowanym interwencjonizmem państwowym i umiarkowanymi osłonami socjalnymi dla obywateli (wiadomo, działalność rolnicza jest podatna na straty np. z powodu suszy, klęsk żywiołowych lub tzw. "klęski urodzaju" gdy jakiegoś płodu rolnego jest tak dużo, że nie sposób go sprzedać powyżej kosztów wytworzenia - wtedy rolnicy chcą mieć pewność, że państwo zareaguje i im pomoże). Z tego powodu część wyborców PSL-u od strony gospodarczo społecznej jest "bardziej pisowska od PiS-u" (tak, gdybyśmy bez etykietek partyjnych porównali same poglądy, to by wyszło, że mój Teść jest dużo bardziej radykalnym "pisowcem" ode mnie). A Polska 2050 to balcerowiczowscy ultraliberałowie z Ryszardem Petru włącznie, przy których nawet PO jest partią "umiarkowaną" pod tym względem. PL2050 jest zaprzeczeniem wszystkiego tego, czym szczycił się PiS: 500+ - przeciw, 13 emerytura - przeciw, zakupy dla armii - przeciw, CPK - przeciw, atom - przeciw. Więc co mogło być przyczyną tego egzotycznego połączenia? Dla naiwnych wymyślono bajeczkę, że tylko metoda D'Hondta premiująca większe koalicje kosztem "planktonu". Ale w rzeczywistości chodziło o to połączenie ognia z wodą, aby tylko PSL lub jego część po wyborach nie weszła w koalicję z PiS-em (a byłoby to w obecnej sytuacji najlepsze rozwiązanie dla Polski - w przeciwieństwie do pokusy wcześniejszych wyborów z nadzieją na koalicję PiS z Konfederacją - aby przeczytać o jednej i drugiej opcji kliknij pogrubiony tekst). Ale przecież niewielu ludzi gotowych byłoby się nabrać na głosowanie na blok wyborczy, który jest przeciw wszystkiemu - zwłaszcza przeciw kwestiom, w których PSL był ZA. Więc trzeba było wymyślić jakąś inną "ściemę założycielską". I wymyślono, że ten blok wyborczy będzie właśnie "Trzecią Drogą" - alternatywą dla "wojny polsko-polskiej" w wykonaniu PiS i PO. Blokiem umiarkowanym, stroniącym od wojenek i konfliktów. I ledwie Tusk objął władzę, natychmiast zmusił Hołownię do firmowania swoją osobą łamania prawa, a Kosiniaka do firmowania torpedowania zakupów broni dla armii licznymi audytami (a gdy mówiłem Teściowi, że Tusk niczym Hitler w 1933 wykorzysta sytuację, aby zaszachować koalicjantów i zdobyć władzę absolutną, to twierdził, że przesadzam z tymi analogiami). A teraz to już sorry panowie - jesteście w to wszystko umoczeni i Tusk was może trzymać za jądra. Jak ciężko można oberwać, gdy się jest wiernym swoim zasadom i chce służyć Polsce i obywatelom, a nie Tuskowi i partiokracji przekonała się (i ciągle przekonuje) Paulina Matysiak z partii "Razem" - ale to już temat na osobny artykuł (jak chcesz sobie o tym poczytać, to kliknij ten tekst). Drugą ciekawostką był sondażowy przekręt, jakiego się przy tej okazji dopuszczono. Otóż gdy tworzono "Trzecią Drogę" wówczas partia Hołowni odnotowywała całkiem przyzwoity wynik i mogła nawet konkurować z PO, a partia Kosiniaka-Kamysza permanentnie spadała pod próg wyborczy i nie mogła spod niego wyjść. A jak przez kilka miesięcy liczono te dwie partie łącznie, to się później nagle okazało, że to Hołownia jest pod progiem, a Kosiniak go ratuje. A dziś jest taki zamęt i takie chciejstwo w sondażach, że trudno się połapać kto jest nad, kto jest pod i czy większe szanse te dwie partie mają startując razem czy osobno. Ale mniejsza o sondażowe przekręty - stanowią one problem tylko dla tych, co jeszcze wierzą sondażom. 

A co mamy dziś? Nie muszę chyba tłumaczyć, że wmawianie wyborcom, że notowania bloku "Trzecia Droga", który obiecywał wyborcom nową jakość, umiar, rozsądek, dbanie o dobro Polski i trzymanie się z daleka od wojny PO z PiSem  spadają nie dlatego, że liderzy tego bloku złamali obietnice i zaangażowali się w partyjną nawalankę, tylko niby dlatego, bo zaangażowali się w tę nawalankę za słabo, a "wyborcy nie lubią półśrodków i oczekują radykalnego rozliczenia PiS" jest pluciem w twarz tym wyborcom, którzy jeszcze twarz zachowali oraz próbą robienia wody z mózgu tym wyborcom, którzy jeszcze zachowali mózg. To wmawianie jest działaniem tak radykalnym, że tylko nazistowska, polsko-niemiecka hybryda mogła sobie na coś takiego pozwolić. 

Dwójmyślenie, czyli w tył zwrot i udawać, że zawsze staliśmy skierowani w tę stronę

W tym temacie wątków jest tyle, że sam nie wiem od czego zacząć. No to może zacznę od tego na czym skończyłem dwa akapity wcześniej, czyli od kwestii polityki migracyjnej. Również 9 października minął dokładnie rok od momentu, w którym ukończyłem swój poootwooornieeeee dłuuuuuuuuuuuugiiii  artykuł przestrzegający m.in. Teścia i ową Przyjaciółkę przed głosowaniem na ugrupowania mogące doprowadzić Tuska do władzy. https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1328187,przeczytaj-to-zanim-bedzie-za-pozno I właśnie w drugim i trzecim punkcie tegoż artykułu omówiłem tematy związane z polityką migracyjną oraz sytuacją na białorusko-polskiej granicy. W drugim punkcie omówiłem ją pod kątem potwornie niebezpiecznego przyklejania Polsce wizytówki "reżimu łamiącego prawa człowieka", a Polakom "potworów dokonujących na granicy rasistowskiej rzezi biednych uchodźców" jak tego typu obrazy były wykorzystywane przez propagandę III Rzeszy w przeszłości i jak to może się na wszystkich Polakach - bez względu na poglądy - zemścić w przyszłości napisałem w artykule... kto jest ciekawy i ma cierpliwość, niech przeczyta). Natomiast w punkcie trzecim omówiłem temat polityki migracyjnej pod kątem postawy współpracy z obcymi, wrogo nastawionymi do Polski służbami w celu zaszkodzenia rządowi PiS pod każdym pretekstem i przy każdej okazji. A przecież niesamowitą okazją i idealnym pretekstem były tłumy imigrantów chcących się wedrzeć do Polski, aby przez nią przedostać się dalej na zachód, do Niemiec. Otóż jak długo rządził PiS, tak długo w kwestii imigracyjnej stanowisko Tuska i przystawek było jednoznaczne: "to są biedni ludzie szukający dla siebie lepszego miejsca na ziemi", a "pisowski reżim" dokonuje na nich "zbrodni ludobójstwa". Po przejęciu władzy przez PO nawet w momencie, kiedy polscy żołnierze zostali już aresztowani przez Żandarmerię Wojskową (co kilka tygodni później przyczyniło się do śmierci polskiego żołnierza ugodzonego nożem celowo skażonym fekaliami) ale zanim jeszcze opinia publiczna dowiedziała się o tej sprawie, Donald Tusk na konferencji prasowej zapewniał, że uchodźcy są teraz traktowani dużo bardziej humanitarnie i z empatią. A wystarczyło aby zmarł żołnierz ugodzony nożem i sprawa jego kolegów zatrzymanych przez ŻW ujrzała światło dzienne, aby Tusk publicznie zrugał Władysława Kosiniaka-Kamysza i publicznie kazał mu przez weekend przygotować kluczową dla bezpieczeństwa polskich żołnierzy ustawę (choć na przyjęcie, choćby z poprawkami, ustawy przygotowanej przez prezydenta ustawę regulującą obecność żołnierzy na granicy obecnemu Sejmowi i Rządowi nie starczyło czasu od początku kadencji - oto co znaczy polityczny PR). A teraz Tusk idzie jeszcze dużo, dużo dalej zapowiadając (akurat wtedy, gdy PiS robi swoją konwencję wyborczą - cóż za "przypadek") wprowadzenie nowej polityki migracyjnej zawierającej między innymi chwilowe zawieszenie prawa azylowego. Czy Ty rozumiesz, Szanowny Czytelniku? ZAWIESZENIE PRAWA AZYLOWEGO. Ileż to razy, kiedy tylko Mateusz Morawiecki próbował nieporadnie wypracować jakąkolwiek asertywność wobec narzucającej Polsce swoją wolę instytucji unijnych, tylekroć Tusk i jego kamaryla straszyli rzekomym "Polexitem". Czy wziąłeś udział Szanowny Czytelniku w ogłoszonym przez rząd PiS referendum w sprawie paktu migracyjnego? Jeśli nie, to dlaczego? Bo Donald Tusk powiedział Ci, że "uroczyście unieważnia to referendum". A teraz - bez pytania obywateli o zdanie publicznie zapowiedział ruch będący nie tylko zerwaniem umowy z Unią Europejską, ale nawet z ONZ. Czy wyobrażasz sobie, co by się działo, gdyby coś takiego powiedział Kaczyński lub Morawiecki? Czy wyobrażasz sobie jakie sankcje zostałyby natychmiast na Polskę nałożone? Bo ja sobie czegoś takiego nie potrafię wyobrazić. A czy potrafisz sobie wyobrazić o ile spokojniej wyglądałaby sytuacja na polskiej granicy i w polskich mediach, gdyby nie ciągły szantaż moralny stosowany wobec rządu PiS i czerpanie przez tutejszych kolaborantów pełnymi garściami z tego, co im z prywatnej skrzynki mailowej Dworczyka po odpowiedniej "obróbce" wrzucali na kanał "Poufna rozmowa" komunikatora "Telegram" agenci Putina z grupy hakerskiej UNC 1151? A o ile dalej bylibyśmy w kwestiach gospodarczych i w negocjowaniu różnych ustępstw, gdyby każdemu sprzeciwowi polskiej strony nie towarzyszył wrzask platformerskich mediów o "Polexicie"? 

Jak się teraz czujesz? I generalnie po której jesteś stronie? Nie, nie pytam czy przeszedłeś na stronę PiS - na to jeszcze nie liczę. Pytam po której jesteś stronie jeśli chodzi o wewnętrzny spór klakierów Tuska w tym temacie. Bo widzisz... połowa antypisowskich publicystów twierdzi, że Tusk musi kłamać i uderzać w populistyczne tony, aby przynieść ulgę tej "populistycznej, prawicowej hołocie" i nie pozwolić jej przejść do obozu PiS... a druga połowa (np.: Tomasz Lis) twierdzi, że Tusk musiał okłamać "oderwane od rzeczywistości salonowe elity Warszawy" aby "populiści" lepiej wyczuwający nastroje społeczne nie przejęli władzy. Czyli każda ze stron mówi, że to pic na wodę i że Tusk kłamie... tylko jedni mówią, że kłamie teraz, a drudzy mówią, że kłamał wtedy, gdy wraz z "elitami" grzmiał o pisowskim ludobójstwie na biednych uchodźcach. Bo widzisz... w tej sytuacji przynajmniej jedna ze stron została oszukana. Teoretycznie jest 50% że zostałeś oszukany Ty, a 50% że zostali oszukani ci drudzy po waszej stronie. W praktyce prawdopodobieństwo bycia oszukanym jest dużo większe, bo przecież Tusk mógł oszukać obydwie strony. Tylko widzisz... z dawaniem oficjalnego przyzwolenia na publiczne oszukiwanie części elektoratu jest jak z kupowaniem w celu samoobrony pistoletu, który w krytycznym momencie na 50% może strzelić w stronę agresora, a na 50% może wystrzelić Ci prosto w twarz. Czy kupiłbyś pistolet od kogoś sprzedającego takie wynalazki? Tu sprawa jest dużo bardziej poważna niż ze schowaniem w 2015 roku przez PiS na czas kampanii wyborczej zbyt radykalnego w swej retoryce Antoniego Macierewicza (który nota bene na stołku szefa MON długo się nie utrzymał). Tu nie chodzi o radykalną lub bardziej ugodową retorykę - tu chodzi o podstawy istnienia państwa polskiego i nasze relacje z instytucjami międzynarodowymi. Donald Tusk, który bajkami o Polexicie krępował ręce premierowi Morawieckiemu teraz sam ogłosił coś, na co rząd PiS nigdy by sobie nie pozwolił: zakwestionowanie prawa azylowego. I mniejsza o to, że przecież Polska nie ma żadnego problemu z tą garstką imigrantów, którzy po przekroczeniu polskiej granicy zgłaszają żołnierzom lub pogranicznikom, że chcą wystąpić z wnioskiem o azyl polityczny w Polsce, tylko z tymi tłumami, które próbują sforsować granicę w taki sposób, aby polskie służby ich nie złapały, bo ich celem są Niemcy... a największy problem ma z tymi, których Niemcy odstawią z powrotem do Polski. Ale kto to zauważy? Przecież nie "populistyczna, prawicowa hołota". Nawiasem mówiąc nie wiem czy wiesz, ale może w tej klasyfikacji zostałeś zaliczony do tej właśnie "hołoty"... choć wydaje Ci się, że jako wyborca odpowiedniej strony jesteś "elitą"... ale wybacz - poglądy masz takie jakie masz, nie kochasz imigrantów, jesteś "hołotą"... Przykro mi to pisać, ale tak właśnie według tego podziału jest klasyfikowany mój Szanowny Teść (ja się z tym nie zgadzam... ale ja głupi pisior jestem). I co mi na to powiesz? Cieszysz się? Niemożliwe! Cieszysz się, że Tusk wreszcie zadbał o polskie interesy? A co robiłeś rok temu? Acha, rozumiem, głosowałeś na PO lub przystawki, ale się nie cieszyłeś. Tak samo, jak w trakcie eurowyborów, gdy na jedynkach list "Koalicji Europejskiej" poumieszczano samych dygnitarzy z PZPR: towarzysza Millera, towarzysza Cimoszewicza, towarzysza Belkę i towarzysza Liberadzkiego, a jako jedyną strategię wyborczą przyjęto frontalny, wielopoziomowy atak na Kościół... wtedy także głosowałeś, ale się nie cieszyłeś. Skoro tak, to może przeczytaj sobie ten artykuł: https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1393448,bog-czcicieli-mscicieli-do-kogo-i-o-co-modla-sie-antypisowcy  

Jak wspomniałem wcześniej takich spraw, w których w ciągu roku nastąpił zwrot o 180 stopni i teraz trwa udawanie, że takie było zawsze stanowisko Tuska i PO albo teraz trwa wmawianie, że to jest tylko chwilowe, bo mamy "szczególne okoliczności" jest multum. Multum? WSZYSTKIE sprawy zostały odwrócone o 180 stopni z wyjątkiem jednej: nienawiści do PiS-u. Szturmujący granicę migranci byli "biednymi ludźmi szukającymi lepszego miejsca do życia na ziemi"? Teraz nawet prawdziwym uchodźcom Tusk odmawia prawa do azylu. Mur na granicy miał nigdy nie powstać, a w jego miejsce miał być "wielki wał"? Teraz Tusk mówi "ja nigdy nie mówiłem, że ten mur nie powstanie". Zapora z koncertiny i mur graniczny miały mordować biedne zwierzątka, uniemożliwiać im wędrówki i spotkania, generalnie niszczyć przyrodę? Teraz ogłasza się projekt wybetonowania całej granicy przeciwpancernymi zaporami inżynieryjnymi. Pokazywanie się polityków na tle wojska było "upolitycznianiem armii"? A w czyim towarzystwie Tusk z Kosiniakiem dopiero co ogłosili start tej wielkiej betonozy? W kwestii Ukrainy nie tylko każde powiedzenie NIE w sprawach w których istniał poważny konflikt interesów (np.: importu zboża), ale nawet każde spotkanie z przywódcą europejskiej prawicy było atakowane jako "stanie po stronie Putina" - dziś mówi się NIE wejściu Ukrainy do UE pod pretekstem nierozwiązania sprawy z Wołyniem. Przy każdym sprzeciwie wobec niesprawiedliwych decyzji unijnych straszono nas Polexitem - teraz Tusk chce zawieszać prawa azylowe, które są naszym zobowiązaniem nie tylko wobec UE, ale nawet ONZ. Miało być poszanowanie prawa, praworządność i przywracanie demokracji? Jakie prawo, jaka praworządność?! Mamy DEMOKRACJĘ WALCZACĄ! No tak... pewnie zaraz się okaże, że Tusk nigdy nie mówił o "przywracaniu" tylko zawsze o "przewracaniu demokracji", a ogół odbiorców uległ zbiorowemu przesłyszeniu... w tekstach pisanych też nagminnie robiono literówkę. 

George Orwell w pewnym momencie swojej bestsellerowej powieści umieścił takie zdarzenie. Pewien członek partii wewnętrznej na wiecu wygłaszał płomienne przemówienie w którym rzucał gromy na zbrodniczy, wrogi reżim Wschódazji. W pewnym momencie podano mu kartkę, że właśnie nastąpiła zmiana sojuszy i teraz Wschódazja była sojusznikiem, a Eurazja wrogiem. Więc ów członek partii wewnętrznej bez mrugnięcia okiem kontynuował przemówienie ciskając gromy pod adresem Eurazji tak jak wcześniej ciskał je pod adresem Wschódazji. A tłum członków partii wewnętrznej reagował emocjonalnie na jego słowa z takim samym entuzjazmem i oburzeniem, jak chwilę wcześniej przed zmianą. To właśnie Orwell nazwał "dwójmyśleniem". Ale przy tym, co dziś się dzieje w Polsce nawet sam mistrz Orwell byłby zszokowany. 

Już nawet bardzo antypisowskie "autorytety" odcinają się od działań tego reżimu

Kiedy rok i cztery dni temu podesłałem Teściowi mój straaaaasznieeeee dłuuuuuuuuuugi artykuł przestrzegający Go przed głosowaniem na Tuska i przystawki, to ów Szanowny Teść prawdopodobnie nie doczytał go do końca, a nawet nie dotarł do wspomnianych powyżej punktów 2 i 3, bo już w punkcie pierwszym utknął na przykładzie faceta, którego wypowiedzi dla zdrowego rozumu są tak chore, że mój Teść nazwał go "fantastą". I tym razem wcale nie chodziło o Tuska, tylko o prof. Radosława Markowskiego, dyrektora "Centrum Studiów nad Demokracją" (o KUR..!!!!!). Koleś nie tylko na swojej domowej imprezie dwukrotnie pozwolił sobie na przeprowadzenie rewizji portfeli zaproszonych gości oraz publicznie upokorzył wszystkich, którzy posiadali karty zniżkowe klientów "Orlenu" wyrzucając ich z imprezy, ale nawet poszedł do radia, aby tym się pochwalić. Co więcej, zapowiadał on po wyborach "reedukację" i "resocjalizację" zwolenników PiS przeprowadzoną na wzór "denazyfikacji Niemiec" po II Wojnie Światowej. Dziś, po tym co robi Putin i jak to nazywa, hasło "denazyfikacji" bardzo źle się kojarzy. Ale widocznie nie Radosławowi Markowskiemu. Pewnie dlatego mój Teść uznał go za "fantastę" (by nie powiedzieć wprost: niebezpiecznego świra). Niesłusznie, bowiem świrem to Markowski owszem jest, ale wkładanie jego ględzenia między bajki było takim samym błędem, jak lekceważenie tego, co inny świr napisał w "Mein Kampf". Bo okazało się, że nie tylko jemu "denazyfikacja" wcale źle się nie kojarzy. Tak samo Donald Tusk zapowiedział "największe rozliczenia po Norymberdze i Trybunale Międzynarodowym badającym ludobójstwo na Bałkanach". Teść mówił, że bardzo przesadzam porównując polityczne intrygi Tuska z analogicznymi intrygami Hitlera. A Tusk niby nie przesadza stawiając na porównywalnym poziomie zbrodniarzy odpowiedzialnych za wszystkie zbrodnie II Wojny Światowej w tym megazbrodnię Holocaustu oraz przestępców wojennych odpowiedzialnych za gwałty, morderstwa i czystki etniczne w trakcie wojny domowej w byłej Jugosławii i... polityków PiS. No to ja o nic więcej nie pytam. 

Więc trudno jest dziwić się, że coraz więcej ludzi, którzy nie pozostawiali i nie pozostawiają suchej nitki na rządzie PiS czasem delikatnie a czasem stanowczo odcina się od tego co robi Tusk i jego bojówki. I tak Jerzy Owsiak odciął się od  "ludzi z... z obszaru ośmiu gwiazdek". Dziennikarze tacy jak współpracujący z Wirtualną Polską Szymon Jadczak i Patryk Słowik coraz częściej piszą o rozczarowaniu, jakim są dla nich autorytarne działania Donalda Tuska i delikatnie sygnalizują czym te działania grożą. Na tę okoliczność "intetligentne", "wykształcone" i przede wszystkim "tolerancyjne" kręgi popierające Tuska nie tylko tych dwóch dziennikarzy, ale całą redakcję wp.pl okrzyknęły "pisowską szczujnią". Ciekawe czy okrzykną tak też redakcję "Polityki" i "Gazety Wyborczej", skoro słynny publikujący w tych dwóch czasopismach antypisowiec Jacek Żakowski publicznie powiedział, że "Tusk sięgnął po metodę putinowską, której się w demokracjach nie stosuje. Nie ma tak, że jak jest powódź w Stanach, to prezydent siedzi i ruga publicznie urzędników i to jest transmitowane. Tak nie ma w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, we Francji, nigdzie". A to wszystko i tak drobiazg w porównaniu z właśnie zapowiedzianym i forsowanym (podglądając Internet widzę, że w czasie gdy piszę niniejszy artykuł już zdążono przegłosować jakąś "strategię migracyjną"), czy tym bardziej ogłoszoną zmianą ustroju z konstytucyjnego demokratycznego państwa prawnego na "demokrację walczącą" (termin wzięty stąd, że po "demokratycznym" przejęciu władzy wskutek intryg Hitlera zrodziła się koncepcja, że czasem sama demokracja nie wystarczy, aby taki Hitler nie mógł przejąć władzy... ciekawe czy Teść nadal twierdzi że ja przesadzam... a w retoryce Tuska jak nie "Norymberga" to "demokracja walcząca"... nie mówiąc o tym, co wcześniej wyprawiał Palikot porównując Kaczyńskiego z Hitlerem i Stalinem w co drugim zdaniu... i tak Tusk reklamował Palikota, jako inteligentnego przedsiębiorcę, a ten nawet firmę produkującą alkohol doprowadził do bankructwa - aby w Polsce nie zarobić na produkcji alkoholu, trzeba być prawdziwym "Januszem"). Dziś kolejny raz odcina się od działań Tuska prof. Ewa Łętowska (była RPO i sędzia TK). Nawet taki sędzia Igor Tuleya... Ups... zapomniałbym napisać o najważniejszym. Otóż o ile "fantasta" Markowski śnił o "denazyfikacji pisiorów" to Tusk z Bodnarem wyskoczyli z pomysłem... upokarzania i "reedukacji" sędziów, której pierwszym elementem miałoby być złożenie "czynnego żalu" (czyli samokrytyki rodem z czasów Stalina... i to nie jest już tylko moje skojarzenie - mnóstwo publicystów tak ten pomysł nazywa) oraz podpisanie "lojalki" wobec nowych władz. Nie posądzam takiego Tuleyi o żadne przejawy idealizmu, umiaru ani zdrowego rozsądku. Ale przynajmniej ma instynkt samozachowawczy. Wie, że po jeśli po takim numerze kiedyś PO straci władzę, to wszyscy sędziowie współpracujący z reżimem Tuska wylecą z zawodu z wilczym biletem, a ci wyróżniający się trafią za kratki... a on akurat się wyróżniał. W dniu dzisiejszym Komisja Wenecka negatywnie oceniła główne założenia koncepcji Ministerstwa Sprawiedliwości mającej uregulować status tak zwanych "neosędziów". 

Wywiad? Ale jaki wywiad? Czyli jak działa cenzura i bańki medialne. 

Kusiło mnie kilka dni temu (niestety nie było do tego okazji) aby znienacka zapytać mojego Teścia o to jak mu się podobał wywiad. I mógłbym znów się założyć o butelkę whisky, że odpowiedź by była "Ale jaki wywiad?" bo mój Szanowny Teść - Człowiek oczytany i ponadprzeciętnie interesujący się bieżącą polityką prawdopodobnie nie słyszał o tym, że Donald Trump udzielił wywiadu telewizji "Republika". Nie twierdzę przy tym, że wywiad ten jakoś specjalnie mi się podobał - moim zdaniem był przez "Republikę" przereklamowany. Ale miło by było, aby każdy mógł ten wywiad obejrzeć lub choćby dowiedzieć się, że zdarzyło się coś takiego i będzie retransmitowane o tej i o tej godzinie. Wywiad udzielony przez byłego i może przyszłego Prezydenta USA tak czy inaczej jest jakimś wartym odnotowania wydarzeniem. Tymczasem łatwiej można było znaleźć kulę śniegu w piekle niż zapowiedź tego wywiadu w "wolnych mediach". Tak samo, jak trudno jest na stronach internetowych TVN i TVP znaleźć wszystkie głosy krytyki wobec Tuska, które pojawiły się w wypowiedziach występujących w tych stacjach "autorytetów". Inne podcasty z programami pozostają, a te z owymi głosami krytyki błyskawicznie znikają ze stron, tak jak przykładowo z TVP zniknęła wypowiedź Jacka Żakowskiego. I trzeba przyznać, że prawa strona sceny politycznej ma z tego niezły ubaw - w czasach, kiedy każdy w kilka sekund może skopiować dowolny materiał na swój własny dysk takie usuwanie niewygodnych wypowiedzi jest jeszcze głupsze niż zamazywanie serduszek WOŚP w czasach Jacka Kurskiego.

Ku przestrodze - czy zgadzasz się z poniższym cytatem? 

Na koniec oddam głos komuś mądrzejszemu, bardziej doświadczonemu i z pewnością dużo bardziej obiektywnemu ode mnie. Będzie to zagraniczny korespondent - z jednej strony na tyle zdystansowany, aby nie być uwikłany w lokalne konflikty po żadnej ze stron, a z drugiej strony na tyle dobrze znający historię i kulturę kraju do którego przyjechał, aby opisać wydarzenia we właściwym kontekście. Czy zgodzisz się z poniższym cytatem? 


" ...Ale czy można wyliczyć wszystkie objawy bezprawia i opisać całą garderobę płaszczyków, pod którymi się ukrywa? Jest jeden taki płaszczyk demagogiczny, w który wszyscy prawie wierzą jak w królewską koszulę z bajki Andersena. A mianowicie "zarzuca się" osobom, które się chce zniszczyć, po prostu nieuczciwość. Urzędowe oświadczenie, że ktoś kradł, dopuszczał się nadużyć natury finansowej, wyzyskiwał swoje wpływy czy stosunki itp... - któż na całym świecie natychmiast w to nie uwierzy? Może jakaś zaślepiona matka, i to chyba nie w czasach dzisiejszych. Tylu tysiącom ludzi przypisano podobne sprawki, że opinia publiczna nie może się wprost połapać , czy wytoczono sprawy tym rzekomym kanaliom, czy zostali skazani. Wiadomo, że są zaaresztowani, że siedzą: dobrze im tak. A gazeta jutrzejsza przyniesie tyle nowych sensacji, że o wczorajszych "panamach" nie będzie czasu myśleć. Tak łatwo przecież przyczepić się do ludzi operujących ogromnymi kapitałami publicznymi. Gdzie jest tylko fundusz dyspozycyjny - tam szantaż murowany. Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby inny reżim zastąpił obecny i chciał zastosować te same metody walki ..."

I jak Szanowny Czytelniku? Czy zgadzasz się z powyższą wypowiedzą? Zróbmy ankietę, w której wybierzesz jedną z pięciu możliwych odpowiedzi. 

  1. Całkowicie zgadzam się z autorem. Kiedy zarzuty stawiane są "na ilość" i od merytorycznej siły oskarżenia ważniejsza jest jego warstwa retoryczna, a w zasadzie propagandowa, to można być pewnym, że najgorszymi winowajcami są ci rzekomo "rozliczający". Nawet jeśli rozliczani mają coś na sumieniu, to rozliczenie powinno odbywać się w sposób cywilizowany i zgodny z prawem - nie może być ciągiem medialnych hucp i pokazówek. To właśnie w celu ochrony przed takimi, jak ci rozliczający powstała idea demokracji walczącej. 
  2. Zgadzam się częściowo. Rozliczani mają dużo za uszami, ale rozliczający ich stanowczo przesadzają. Rzeczywiście można odnieść wrażenie, że w tym wszystkim chodzi głównie o to, by patrzący na to wszystko obywatel stracił orientację kto został uznany za winnego i prawomocnie skazany, kto dopiero jest podejrzany, a komu jeszcze nawet nie postawiono zarzutów. Tak nie powinien wyglądać proces rozliczeń poprzedniej ekipy w demokratycznym państwie prawnym. 
  3. Nie wiem - jest 50 na 50. Trudno się w tym wszystkim połapać która strona ma rację, a która bardziej przegina. Obie strony to jedno zło. Jedni i drudzy są siebie warci. 
  4. Bardziej się nie zgadzam niż zgadzam. Może i jest w tym trochę przesady, ale liczba przestępstw, a wręcz zuchwałych zbrodni usprawiedliwia szczególne środki zastosowane przez rozliczających. W końcu mamy demokrację walczącą. 
  5. Całkowicie się nie zgadzam. Poprzednie rządy to był reżim, który upasł się na biedzie zwykłych, ciężko pracujących obywateli, gnębił ich i poniżał, a promował nierobów i patologię. Łamał wszelkie zasady i dlatego jego funkcjonariusze teraz ponoszą sprawiedliwą karę. To właśnie przed takimi jak oni ma nas chronić demokracja walcząca. 

Co wybrałeś, Szanowny Czytelniku? Jeśli wskazałeś odpowiedź 4 lub 5, toś paskudnie wdepnął. Autorem zacytowanych słów jest Antoni Sobański, który odwiedził Niemcy w roku 1933 czyli kilka miesięcy po przejęciu władzy przez Hitlera i NSDAP. Swoje obserwacje zawarł w serii reportaży które opublikowano najpierw w tygodniku „Wiadomości Literackie”, a następnie w książce "Cywil w Berlinie". Wartość poznawczą książki potęguje fakt, że "(...) autor znał świetnie język i kulturę niemiecką, w stolicy Niemiec bywał często, miał tu wielu przyjaciół i znajomych. (...) Książka Sobańskiego to zapewne najważniejsze świadectwo o nastrojach i atmosferze panujących w Niemczech w pierwszych latach władzy nazistów, jakie wyszło spod pióra polskiego autora." https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5092801/cywil-w-berlinie W powyższym cytacie uwspółcześniłem tylko ortografię, abyś po archaicznej pisowni nie zorientował się, że cytat pochodzi z dwudziestolecia międzywojennego. Oryginalny tekst znajdziesz w notce: https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1389597,z-czym-skojarzysz-ten-cytat Czy podobieństwo do współczesnych czasów jest przypadkowe? Nie! Gdyby było, to szkoda by było mojego czasu na tę pisaninę. Nie wmawiaj sobie, że to czysty przypadek, że przecież pisowcy rzeczywiście tak nagminnie i bezczelnie łamali prawo... Niemcy w latach trzydziestych też uwierzyli w winę Żydów. Donald Tusk jest historykiem. W jego postępowaniu nie ma przypadku. Celowo implementuje środki propagandy dwóch najgorszych reżimów totalitarnych: nazizmu i komunizmu, bo jako historyk wie że one działały, wie które działały lepiej, które gorzej. Dlatego uderza w to, co się sprawdziło w III Rzeszy - budzenie nienawiści przez zazdrość, przez oskarżenia o nieuczciwość, bogacenie się, okradanie itp, itd... Więc jeśli dałeś się nabrać na ten cytat i stanąłeś po stronie NSDAP, to wybacz, tak Cię urobiono, ukształtowano, by nie powiedzieć "wytresowano". Podczas jednej imprezy miało miejsce zabawne zdarzenie. Opowiadając o komunistycznym kolaborancie żydowskiego pochodzenia, założycielu Komitetu Rewolucyjnego w Zambrowie, który współpracując z sowieckim okupantem wydawał Polaków NKWD przez przypadek się przejęzyczyłem i zamiast Hersz Smolar (ojciec Aleksandra Smolara - prezesa Fundacji im. Stefana Batorego) powiedziałem Hersz Bodnar. Reakcja mojego Teścia była ciut niecenzuralna, lecz w pełni uzasadniona. Tylko czy zmieniła ona choć trochę Jego podejście do tego, co się obecnie w Polsce dzieje. Czy choćby na tę chwilę, zanim poprawiłem przejęzyczenie pomyślał "no nie, skoro tam jest takie bagno, że nawet na Ministra Sprawiedliwości powołali syna komunistycznego zbrodniarza, to przestaję popierać ten rząd"? Nie sądzę. I to jest przykre. 

Epilog - Teściowi i Przyjaciółce na pocieszenie

Nie wiem czy to będzie wielkie pocieszenie, ale przed wyborami większość osób nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Na kilka tygodni przed 15 października 2023 rozmawiałem na pikniku twarzą w twarz z Waldemarem Budą (tak, tym Waldemarem Budą). I spokojnie powiedział mi, że ludziom to może dobrze zrobić, jeśli PO na jakiś czas przejmie władzę i doprowadzi do ponownego załamania poziomu życia. Gdy zacząłem Mu tłumaczyć, że jeśli Tusk przejmie władzę, to zrobi wszystko, żeby jej nie oddać i nastąpi szał zemsty i rozliczeń, to zareagował na zasadzie "posłuchamy was innym razem" (jak ktoś czytał Dzieje Apostolskie, to wie o co chodzi). Tak samo Rafał Ziemkiewicz do samego końca wierzył w to, że PiS okaże się niedoszacowane w sondażach, a PSL przeszacowane, więc po wyborach będzie rządzić PiS. Podobnie Rafał Woś. Przed wyborami twierdził, że ze względu na ogromne różnice programowe między partiami koalicji rządzącej nie uda jej się niczego przeprowadzić skutecznie, a zwłaszcza zainstalować tu reżimu. Obaj panowie byli święcie przekonani, że po wyborach zasada "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych" będzie nadal obowiązywać. Teraz dopiero przecierają oczy ze zdumienia i piszą to, o czym ja pisałem lata temu. Opisałem to w artykule: https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1389516,bolesne-przebudzenie-prawicowych-publicystow-politykow-czy-spoleczenstwa Teraz nawet piszą całkiem do rzeczy... zwłaszcza Ziemkiewicz w tygodniku "Do Rzeczy". Pisze do tego stopnia ciekawie, że chyba zacznę ten tygodnik znowu czytać. A może nawet wyślę do niego CV... W końcu skoro przewidziałem to, o czym Ziemkiewicz pisze teraz. Tylko Moi Drodzy, nie uśpijcie się znowu w samozadowoleniu i samousprawiedliwieniu, że skoro zawodowi publicyści nie wyczuli powagi sytuacji, to skąd Wy biedni mielibyście wiedzieć? Bo przecież oni nie mieli takiego wariata jak ja, który by ich tak jak ja Was ostrzegał, że jeśli zagłosujecie na PO lub "przystawki", to nie tylko ściągniecie nieszczęście na siebie i swoich najbliższych, popsujecie sobie relacje z nimi, ale będziecie mieć powód do wstydu aż do końca świata... co na szczęście może nastąpić szybciej, niż się tego spodziewamy (więc jest nadzieja, że długo się wstydzić nie będziecie). Więc może już czas na jakiś żal? Nie, nie musi to być poniżająca, samokrytyka, jak w mokrych snach Bodnara - sam cichy żal i postanowienie poprawy wystarczą. I drugie pocieszenie: poczytajcie sobie jakie koleje i zakręty losu przechodził ktoś taki jak Michał Kleofas Ogiński. Więc może i dla Was jest jakaś szansa na ekspiację. I jeszcze jedno zdanie na pocieszenie: Salon24 został tak przez ostatnich kilka lat rozwalony, że prawie nikt go nie czyta (to już nie jest miniumum 4000 wejść na każdy artykuł tylko maksymalnie 100) więc o tym, co tu napisałem o zlekceważeniu przez Was moich ostrzeżeń prawie nikt się nie dowie... przynajmniej nikt ze znajomych. Serdecznie pozdrawiam! 

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka