Swoistą ironią losu jest to, że Janusz Palikot - wykonawca tuskowego rozkazu stworzenia Przemysłu POgardy, jedno z najbardziej obrzydliwych stworzeń jakie kiedykolwiek nosiła nasza ziemia teraz sam padł ofiarą stworzonego przez siebie przemysłu. Został aresztowany. I to nie tak zwyczajnie, tylko oczywiście przed obiektywami kamer... szkoda, że nie w majteczkach.
Przyznam się tu bez bicia, że na początku mojego bloggerskiego pisania, we wrześniu 2010 roku dałem się nabrać na to, że Palikot jest gorszy od Tuska. Ostrzegałem nawet, że "Po Leninie był Stalin, po Tusku może być Palikot" [kliknij aby otworzyć link do artykułu]. Jaki ja wtedy byłem naiwny! Ale wtedy Tusk udawał "miłego faceta" który wmawiał wszem, że ma dobre intencje, ale nic nie może. Równo w tydzień po napisaniu przeze mnie tamtego artykułu Janusz Palikot dla Onetu powiedział między innymi:
"Kaczyński ma ten sam lęk co Hitler, który był bity do nieprzytomności przez ojca czy też Stalin. Jarosław Kaczyński ma w sobie lęk słabego człowiek, który nie jest w stanie sprostać rzeczywistości. On się sam wpisuje w republikę III Rzeszy i obrazki, które znamy z najgorszych stron historii. Takie same pochodnie, nienawiść, siłę, widzieliśmy w Weimarze,kiedy podpalano książki i podpalano cywilizacje. Kaczyński wybiera tę samą retorykę, którą wybierali ci, którzy tworzyli tamten system i skończy tak samo jak oni.
Ale ja nie mówię, że oni są tacy sami, ale że mają tę samą konstrukcję psychologiczną, mówią podobnym językiem, wybierają podobne motywy, Kaczyński jest człowiekiem, który przeszedł w dzieciństwie podobne odrzucenie co Hitler i Stalin i stąd jego psychopatyczne skłonności."
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kaczynski-ma-ten-sam-lek-co-hitler-czy-stalin/pltt8
Za te słowa Palikot bodajże jedyny raz w historii przegrał proces z Jarosławem Kaczyńskim, bo kłamstwem było rzekome bicie go przez ojca, więc sąd nakazał Palikotowi opublikować w Onecie i wysłać w liście do Kaczyńskiego oświadczenie treści:
„Oświadczam, że moje stwierdzenie o psychopatycznych skłonnościach pana Jarosława Kaczyńskiego jest nieprawdziwe, a porównanie do Hitlera i Stalina nieuzasadnione”
https://www.fakt.pl/polityka/palikot-przegral-proces-z-kaczynskim-palikot-przeprosi-kaczynskiego/ekbzkrp
Niespełna 10 lat po przypisaniu Kaczyńskiemu dzieciństwa i psychopatycznych skłonności podobnych do Hitlera okazało się, że pierwowzorem, a może pomysłodawcą lub zleceniodawcą takiego skojarzenia mógł być... Donald Tusk.
Mama – Ewa – od dziecka kojarzyła mi się ze słońcem, moje pierwsze wspomnienie to mama w okularach przeciwsłonecznych. Uśmiechnięta, bardzo dobra, no i blondynka. Kochałem ją bez pamięci. Ojca się bałem, lał mnie. Standardowe to nie było. Nie powiem, że z dobrym efektem, bo przemoc nigdy nie daje dobrych efektów. Wszyscy moi koledzy dostawali, ale mój ojciec może bił trochę częściej i mocniej. Jedyny dzień, kiedy starał się być łagodniejszy, to Wigilia, ale i tak mu nie wychodziło.
https://wiadomosci.wp.pl/donald-tusk-szczerze-o-ojcu-bil-mnie-czesciej-i-mocniej-6464010930440321a
"Dlatego poczułem nawet jakąś ulgę po jego śmierci, o czym myślę dziś z pewnym zażenowaniem. Nigdy nie marzyłem o powrocie do dzieciństwa. Pewnie dlatego, że jak coś zmalowałem - a nie byłem łatwym dzieckiem - ojciec nie wahał się sięgać po pas i lał. Był człowiekiem bardzo silnym i zdecydowanym, cholerykiem. Był bardzo wymagający. I stąd zapewne nadgorliwość w karaniu. Miał różnej grubości paski. Mogłem wybrać pasek cienki lub gruby. Od tego czasu zrozumiałem znaczenie słowa »wybór«".
https://plejada.pl/newsy/matke-kochal-bez-pamieci-z-ojcem-laczyla-go-trudna-relacja-donald-tusk-o-rodzicach/w02ee97
"Okrutny ojciec, nadopiekuńcza matka i mały socjopata, wymuszający na kolegach posłuszeństwo. To nie mogło skończyć się dobrze. Ale chyba nikt nie przypuszczał, że trudne dzieciństwo małego Adolfka z Braunau będzie miało aż tak tragiczne konsekwencje dla świata... (...) Po wielu latach autorka poczytnych książek o psychologii dziecięcej określiła rodzinny dom małego Adolfa jako prototyp ustroju totalitarnego. Choć z naukowego punktu widzenia to wniosek tyleż ryzykowny, co swobodny, jedno jest pewne – był to skomplikowany rodzinny układ. (...) O tym, co się działo pod dachem Hitlerów w miasteczku Braunau – i w każdym z kolejnych domów, bo często się przeprowadzali – w istocie decydował charakter głowy rodziny. (...) Po wielu latach wódz III Rzeszy miał przyznać się sekretarce: "Ojca nie kochałem, raczej się go bałem". Alois był oschłym, zapalczywym despotą. Od bliskich oczekiwał przede wszystkim posłuszeństwa. (...) Powiedzieć, że [Adolf Hitler] od ojca obrywał – to nic nie powiedzieć. Według siostry Pauli codziennie wieczorem dostawał lanie, gdyż nie wracał punktualnie do domu. Ręka Hitlera seniora była na tyle ciężka, że, jak twierdzi biografka przyszłego wodza III Rzeszy, pewnego razu [ojciec] przestraszył się nawet, że zabił chłopca."
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/06/01/jakim-dzieckiem-byl-adolf-hitler/
Akurat ostatni cytat nie jest o Tusku, tylko o Hitlerze. Ale w kontekście dzieciństwa akurat to jest niewielka różnica. W przypadku Tuska ten tekst zaczynałby się od słów:
Okrutny ojciec - Polak (a dokładniej poczuwający się do polskości kaszub), nadopiekuńcza matka - niezasymilowana Niemka, która chciała wraz ze swoją matką (Anna Gertrude Liebke) uciekać po wojnie do Niemiec (ale dziadek od strony matki się nie zgodził) i której polskie dzieci rysowały swastykę na tornistrze, bo słabo mówiła po polsku (tak odreagowywały traumę wojenną - opowieści o polskich dzieciach chętnie bawiących się z dziećmi niemieckimi zaraz po wojnie zdarzały się głównie w propagandowych filmach takich jak "Czterej pancerni i pies"). I "niełatwy" dzieciak, który wolał codziennie wybierać pas którym dostanie srogie lanie niż uszanować obowiązujące reguły (co szczególnie widać w czasach "demokracji walczącej"). Na koniec ci kojarzący się z "nienormalnością" Polacy głosujący na partię, której "bulterier" Kurski wyciągnął na światło dzienne historię dziadka z Wehrmachtu... i to od strony bijącego chłopaka ojca - Polaka. To nie mogło skończyć się dobrze - zwłaszcza dla Polaków...
Ojciec Donalda Tuska zmarł, gdy ten miał niespełna 16 lat. Ojciec Adolfa Hitlera zmarł, gdy ten miał niespełna 14 lat. Obaj ojcowie bili swoich synów codziennie, mocno i przez bardzo długi czas ich życia - możliwe, że aż do własnej śmierci, która nastąpiła gdy owi synowie byli nastolatkami.
Czy Janusz Palikot wiedział o tym, gdy opowiadał kłamstwa o rzekomym dzieciństwie Jarosława Kaczyńskiego i o wynikających z niego rzekomych psychopatycznych skłonnościach?
Powyższe pytanie uświadomiło mi, że Palikot mógł nie być mózgiem całej operacji tworzenia Przemysłu POgardy. Mógł nawet nie być "ręką Tuska" a jedynie "ślepym mieczem". Mógł nie mieć pojęcia, dlaczego Tusk zazdroszczący Kaczyńskim szczęśliwego dzieciństwa pod okiem matki kazał swoim poddanym przy każdej okazji przypinać im łatkę rzekomych "kompleksów"... które sam, jako historyk świadomy wstydliwego podobieństwa musiał odczuwać.
A jak wyglądało to tworzenie Przemysłu POgardy. Przypomnę to z mojego artykułu z 2010 roku:
Przez pewien czas pełnił rolę nieoficjalnego rzecznika rządu Tuska. Przypomnę, że przed powołaniem na tę funkcję Pawła Grasia ten rząd długo radził sobie bez oficjalnego rzecznika. Bo i na co im był rzecznik, skoro ilekroć pojawiała się sytuacja w której rzecznik musiałby solidnie się napocić, aby rząd wytłumaczyć tylekroć Palikot odstawiał jakiś eksces, aby dyskusja zdryfowała na inny temat - mniej szkodliwy dla wizerunku rządu. Klasycznym przykładem była sprawa niewykorzystanych środków unijnych. Palikot palnął coś o politycznej prostytucji pod adresem posłanki Gęsickiej i już nie rozmawiano o przytoczonych przez nią liczbach i faktach, tylko o ekscesach Palikota.
Skąd my to znamy? Przecież dziś również Tusk nie wyznaczył żadnego rzecznika prasowego rządu - tym razem funkcję "nieoficjalnego rzecznika" pełni osobiście... głównie na platformie "X" czyli dawnym "Twitterze".
No to wspominajmy dalej:
Wreszcie ukazał swoje (jak dotąd) najbardziej upiorne oblicze patrona i przywódcy wszystkich nienawidzących wszystkiego, co "Kaczyńskie". Zaczęło się od "happeningów" (jako muzyk nie mam pojęcia co te chamskie inscenizacje miały wspólnego z happeningami, ale tak je nazwano). To odczytywał pracę (nie pamiętam czy magisterską czy jakąś inną) któregoś z braci Kaczyńskich, to ich teczki z własnymi komentarzami typu: "byli osobami raczej płochliwymi jak Stalin i Hitler", to podjeżdżał pod dom z tortem i życzeniami jak najszybszego odejścia z polityki, to spijał publicznie "małpki" insynuując chorobę alkoholową Prezydenta, to wreszcie ogłaszał konkurs na znalezienie niewygodnych faktów o kimś z rodziny Kaczyńskich, niby w odwecie za informację o dziadku Tuska. Naiwnością byłoby sądzić, że sam ze szczegółami przygotowywał wszystkie te inscenizacje, za które w każdym demokratycznym kraju dostałby tyle wyroków, że nie wolno by mu było się zbliżyć do nikogo z rodziny Kaczyńskich na 100 kilometrów ani powiedzieć żadnego zdania dowolnie z nimi kojarzonego. Z pewnością kilku prawników znacznie się wzbogaciło na poradach gdzie postawić znak zapytania, a gdzie słowa "moim zdaniem", aby wybronić się przed sądem. Kto wie, może nawet wzbogacili się niektórzy sędziowie? Przecież gdybym do sędziego powiedział, że moim zdaniem jest on chamem i kurduplem - kara byłaby natychmiastowa i dotkliwa. A on to mówił o głowie państwa. Nie mówiąc o tym, że wszystkie jego działania mają charakter psychopatycznego nękania i to nie jednej osoby, ale całej rodziny - choćby czepianie się do Marty Kaczyńskiej. Oczywiście dla wielbicieli Palikota wszystkie te działania to tylko "demaskowanie metod". Ale czy kiedykolwiek ktoś z Kaczyńskich podsyłał komuś tort ze złośliwymi życzeniami? A może usiłowali komuś bezpodstawnie przykleić łatkę alkoholika lub chorego psychicznie? Bo przecież o dziadku z Wermachtu też nie mówił żaden z nich, tylko Jacek Kurski. Niestety te argumenty nie docierają do wielbicieli Palikota, gdyż uważają oni drugą stronę za głupków i fanatyków. Oczywiście zgodnie ze słowami swojego idola uznali Jarosława Kaczyńskiego za psychopatycznego mordercę z "Milczenia owiec". Tylko nie zauważają, że w pewnym kryminale jest postać mordercy w białych rękawiczkach, który nauczył się testów psychologicznych na pamięć, aby ukryć swoje psychopatyczne skłonności i zrzucić podejrzenia na Bogu ducha winną osobę. Postać ta idealnie pasuje do Palikota.
Czy aby na pewno do Palikota? A może do Tuska? Może Tusk kazał Palikotowi mówić to, czego jemu "nie wypadało" powiedzieć jak długo udawał "miłego faceta". Może? NA PEWNO KAZAŁ MU TO MÓWIĆ! Dziś już NIE MUSI UDAWAĆ. Dlatego publicznie parafrazuje Heinricha Himmlera ("robienie porządków żelazną miotłą") i przed obiektywami kamer niczym Putin ruga urzędników. I zarówno parafrazy Himmlera jak i pokazówki w stylu Putina wywołują euforię wytresowanej na nazistów gawiedzi.
To trzeci fragment artykułu z września 2010:
Następna ciekawostka: wielbiciele Palikota twierdzą że jest on niezwykle inteligentny i podziwiają go za to. Tylko nie wiem co mają wspólnego chamstwo, brutalność i całkowity brak ludzkich uczuć (takich jak choćby współczucie przy chorobie matki i śmierci brata) z inteligencją. Rzeczywiście może imponować umiejętność uciekania przed wymiarem sprawiedliwości, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie uważa Ala Capone za postać pozytywną (choć też skutecznie wodził prawo za nos, dopiero na podatkach go udupili). Zaskakująca jest jego pomysłowość w nękaniu rodziny Kaczyńskich. Ale zaraz, zaraz. Jeśli to jest cecha pozytywna, to Hitlerowi i innym jego zbrodniarzom należą się pomniki - przecież nikt przed nimi nie wymyślił obozów koncentracyjnych, komór gazowych, krematoriów. Wiem, moje porównania są szokujące, drastyczne i dla wielbiciela Palikota (lub nawet dla umiarkowanego zwolennika Platformy, który głosuję na nią tylko przeciwko PiS-owi) są zupełnie absurdalne i nieproporcjonalne do obecnej sytuacji.
Tym, którzy czują się oburzeni powyższym porównaniem Palikota z Hitlerem przypomnę, że przed Tuskiem i Palikotem nikomu w Polsce nie przychodziło do głowy, aby porównywać któregokolwiek z polskich polityków do Stalina i Hitlera. Palikot uczynił z tego swój codzienny rytuał... a czynił to wszystko jako członek rządu Tuska... aż do momentu, gdy wskutek smoleńskiego szoku działalność Palikota stała się dla PO obciążeniem - wtedy ci dwaj panowie wzięli "rozwód".
Rozwód? Chyba raczej fikcyjny rozwód. Wprawdzie Palikot niby założył swój ruch, wprawdzie uwiarygadniał swoje "rozstanie z Platformą" takimi tekstami jak ten:
"Wchodzę i widzę Donalda w jednym z tych jego świetnych ciemnoniebieskich garniturów, w dobrych skórzanych butach - wyglądały na Hermenegildo Zegnę. Nogę miał opartą o piłkę nożną. Wyglądał naprawdę dobrze. Spojrzał na mnie i zachęcił: „Wejdź, wejdź”. Po czym mówi: „Widzisz tę roślinę w rogu? Gdy się tu wprowadziłem, odwiedził mnie Leszek Miller. Powiedział wtedy, że dała mu ją jego żona, i prosił, żebym o nią dbał i żebym ją podlewał”. Po tych słowach z całej siły kopnął piłkę w kierunku tej rośliny. Piłka odbiła się od niej, a następnie od biurka i telewizora. Po czym poszła kolejna ścięta piłka w tę roślinę. Uderzał w coś, co należało do Millera, którym był autentycznie zafascynowany. Miałem jednoznaczne skojarzenie. Było w nim ewidentnie coś z bohaterów jego ulubionych lektur o małych tyranach greckich z czasów Sokratesa, Platona czy Herodota, którzy mieli w zwyczaju na przykład mordować wszystkich swoich synów zaraz po urodzeniu. Każdy z tych bohaterów pławił się w okrucieństwie, a pamięć o nich to pamięć o tym jednym ich strasznym czynie."
https://www.newsweek.pl/polska/wywiad-rzeka-z-palikotem-palikot-o-tusku-maly-tyran/ptd2cfb
...ale Palikot i jego zbieranina zawsze głosowali tak, jak rząd PO i przy każdej okazji starali się wyprowadzać z równowagi Jarosława Kaczyńskiego to psychopatycznymi opowiastkami o tym, że rzekomo "zamordował swojego brata i wszystkich lecących Tupolewem", to po chamsku krzyczeli "zadzwoń do brata".
Zwyczaje "palikociarni" w parlamencie przejęli posłowie PO, a na ulicy najpierw działacze KOD, później "Obywatele RP" i inni "Silni razem". Te "zwyczaje" to zwyczajna nazistowska bandyterka i niezwykłe - nawet jak na ponure realia lat trzydziestych ubiegłego wieku NIENAWIŚĆ I FANATYZM.
Palikot zrobił swoje. Palikot może odejść. Może? Nie, nie może - MUSI ODEJŚĆ I UCICHNĄĆ NA ZAWSZE. Aresztowanie przed obiektywami kamer pokazało mu jaki los go czeka jeśli pozwoli sobie na jakąkolwiek nielojalność lub choćby niedyskrecję.
Jakiś naiwny prostaczek mógłby pomyśleć, że gdyby Palikot miał coś na Tuska, to ten by nie ruszał Palikota. Cóż za nieznajomość specyfiki działania grup przestępczych! Widziałem na własne oczy i doświadczyłem na własnej skórze jak się załatwia niewygodnych świadków. Jeśli jakiś katecheta wiedział za dużo o pedofilskich i homoseksualnych przestępstwach byłego proboszcza, a był w parafii lubiany, bo prowadził scholę i dzieci za nim przepadały, to najpierw się wymieniało zamki na plebanii, aby przed każdą próbą musiał odstać swoje czekając na klucz... i dostać klucz do jedynego pomieszczenia, które było nieogrzewane. Później wyciszało się mu nagłośnienie... jak już zrezygnował z prowadzenia scholi, to się go zmuszało do podpisywania lipnych oświadczeń, że rzekomo "zobowiązuje się rzetelnie wykonywać obowiązki katechety" (jakby wcześniej wykonywał je nierzetelnie), a na koniec załatwiało się wypowiedzenie tak, aby władze oświatowe były przekonane, że to z inicjatywy proboszcza, a środowisko kościelne, że to z inicjatywy dyrektorki... i wtedy nawet gdyby koleś opowiedział coś mediom o wyczynach zboczeńca w sutannie, to kto by mu uwierzył? Wszystko by wyglądało na zemstę zwolnionego partacza. I tak samo działają tuskiści.
Swoistą ironią losu jest to, że Janusz Palikot - wykonawca tuskowego rozkazu stworzenia Przemysłu POgardy, jedno z najbardziej obrzydliwych stworzeń jakie kiedykolwiek nosiła nasza ziemia teraz sam padł ofiarą stworzonego przez siebie przemysłu. Został aresztowany. I to nie tak zwyczajnie, tylko oczywiście przed obiektywami kamer... szkoda, że nie w majteczkach. Byłoby to przezabawne, gdyby nie było tak przerażające. Wyobrażacie sobie taką sytuację, że Hitler jesienią 1933 roku aresztuje Goebbelsa? Przepraszam za to porównanie, ale "bohater" ostatnich newsów tak dużo tego typu porównań używał, że nie mogę się powstrzymać. Czy Palikot niebawem popełni w więzieniu samobójstwo, niczym niemieccy dowódcy w szóstym odcinku serialu "Stawka większa niż życie" pt. "Żelazny krzyż", którzy oskarżeni o spisek przeciw Hitlerowi wiedzieli, że nie mają szans wygrać ze zbrodniczym systemem, który sami stworzyli, więc samobójstwo tylko zaoszczędzi im cierpień? No cóż, to jest moim zdaniem mało prawdopodobne... choć po tym co spotkało Andrzeja Leppera i gen. Sławomira Petelickiego nie można niczego wykluczyć. A czy podobny los spotka następnych "ludzi Tuska od mokrej roboty" czyli Romana Giertycha, Michała Kołodziejczaka... a może nawet samego Adama Bodnara? JEŚLI TUSK W PEWNYM MOMENCIE STWIERDZI, ŻE WIEDZĄ ZA DUŻO, MOGĄ MU ZASZKODZIĆ WIĘC TRZEBA ICH "NASTRASZYĆ" TO CZEMU NIE? Każda krwawa rewolucja na koniec pożera własne dzieci.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka