Myślałem, że za czasów nadredaktora "Bicepsa" Jastrzębowskiego Salon24 sięgnął dna. Notki indywidualnych blogerów prawie całkowicie zniknęły ze strony głównej. Zamiast nich pełno było redakcyjnych przedruków artykułów, które można znaleźć wszędzie, poprzeplatanych artykułami samego nadredaktora, kilku innych redaktorów (bodajże trzech) oraz dyżurnych polityków (w liczbie trzech: Czarnecki, Kuźmiuk i Libicki), tudzież dyżurnych trolli. Ale wreszcie Salon24 (a w zasadzie to, co z niego pozostało) spełnił swoją rolę - nadredaktor Jastrzębowski awansował z właściciela tego niegdysiejszego forum na szeregowego dziennikarza TV Republika. A to, że klikalność notek na Salonie spadła z 4000 do 100? Hmm... Można pozbyć się trupa... a w zasadzie go sprzedać.
Jednak patrząc po pierwszych dniach nowego właściciela (którego nazwiska nawet nie odnotowałem) teraz jest jeszcze gorzej. Przykład z dziś. Na "topie" sensacyjny artykuł o tym, że Rubcow za czasów Ziobry miał dostęp do akt. Miał dostęp, bo miał do tego prawo - koniec sensacji. Natomiast narracja PiS polegała nie na tym, że Rubcow rzekomo nie miał dostępu do akt za czasów rządu PiS (jak twierdzi redakcja) tylko na tym, że wszelkie akta, w tym tajne, zostały udostępnione Rubcowowi w momencie, kiedy już wiadome było, że jest szpiegiem i za kilka dni idzie na wymianę szpiegów (na której nota bene Polska nic a nic nie skorzystała). Czyli nowy właściciel pewnie szykuje się do "awansu" na szeregowego dziennikarza Gazety Wyborczej lub TVNu. No cóż, może za jakiś czas odkupię od niego Salon24 (biorąc pod uwagę ile z Salonu zostało powinno być stać na taki zakup nawet mojego dziesięcioletniego syna z drobnych oszczędności) i awansuję przykładowo do redakcji "Do Rzeczy" (jedna z ostatnich redakcji, której dziennikarzy jeszcze da się z zaciekawieniem posłuchać - reszta jest tak przewidywalna, że zasnąć można) - jak będę wzorem nadredaktora Jastrzębowskiego non stop umieszczać swoje artykuły na "topie" strony głównej, to ktoś je pewnie zauważy. Ale właśnie odnośnie strony głównej... Do napisania niniejszej notki skłoniło mnie spostrzeżenie, że tym razem wśród wyróżnionych artykułów znalazła się notka WRÓŻBITY. Dlaczego właśnie ona? Czy lepszej nie było? Może i nie, bo większość ludzi dobrze piszących już dawno się stąd zabrała... ja też wpadam tu tylko od czasu do czasu i regularnie już nie piszę. Ale za to Kemirowi po covidowo-antypisowsko-prorosyjskim odlocie wreszcie wróciły rozum i forma (strasznie długo to trwało, ale z radością witamy znów wśród ludzi). No ale notka wróżbity (który już na Salonie wielokrotnie "przepowiadał" straszne i zupełnie nieprawdopodobne rzeczy, z których nic a nic się nie wydarzyło... np.: w bieżącym roku wojska rosyjskie miały bez zadawania Polakom większych strat przejść przez nasz kraj i uderzyć na Niemcy) ma klikalny tytuł kojarzący się z powodzią, która właśnie jest "na fali". Cóż tu komentować? Nie trzeba powodzi ani tsunami - Salon24 już jest na dnie. Aby Państwo sami mogli to ocenić, zamieszczam na koniec (z życzeniami dobrego ubawu w trakcie lektury) link do wyróżnionych na stronie głównej wypocin wróżbity: https://www.salon24.pl/u/adrian-dudkiewicz/1400925,najpierw-mialy-byc-podtopienia-a-potem-beda-dwie-fale-tsunami
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości