Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
414
BLOG

Hańba wszech czasów. Artykuł z powodzi 2010 roku dziś aktualny bardziej niż wtedy.

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 17
Skoro wyśmiano współczucie i empatię, to przychodzi nowa fala empatii - w związku z falą powodziową. Natura przecież nie znosi próżni. Kiedy wyśmiewa się i zabija się te dobre uczucia, wówczas przewagę uzyskują te złe – nienawiść, chęć zemsty, odwetu.

Poniżej cytuję bez żadnych poprawek mój tekst opublikowany 3 czerwca 2010 r. Artykuł ten na kanwie tragedii smoleńskiej i powodzi z 2010 roku zadaje pytania o to co wolno władzy czynić w zakresie kształtowania nastrojów społecznych, a po co absolutnie jej sięgać nie wolno. Dziś przeżywamy powtórkę tamtych czasów tylko w dużo bardziej brutalnej formie. Znowu jesteśmy królikami doświadczalnymi upiornego eksperymentu. Ale tym razem działa nie sama propaganda, ale także aparat opresji, bo eksperyment z roku 2010 zakończył się niepowodzeniem (w 2015 roku PiS wygrał wybory). Niektórzy publicyści (Rafał Ziemkiewicz, Rafał Woś) dostrzegają ten eksperyment i z przerażeniem o nim informują. Bardzo dobrze, że informują - jak długo jeszcze mamy resztki wolności słowa. Ale gdzie byliście Panowie w roku 2010? Co robiliście przez te wszystkie lata, aby to szaleństwo powstrzymać? Co robili politycy tzw. "prawicy"? Co robili dziennikarze? Co robił każdy z nas? 

HAŃBA WSZECH CZASÓW


Jesteśmy świadkami (a w zasadzie królikami doświadczalnymi) upiornego eksperymentu. Czy można za pomocą mediów tak zastraszyć i zniewolić społeczeństwo, aby rozbudowany aparat represji (UB, SB, NKWD) nie był do niczego potrzebny?

Sytuacja w której dochodzi do największej katastrofy lotniczej w historii polityki, zaś rząd usiłuje zrzucić odpowiedzialność na ofiary tejże tragedii jest bez precedensu nie tylko w świecie państw demokratycznych, ale nawet reżimów totalitarnych. Widząc to, co się dzieje obecnie w naszym kraju, co nam serwują media i jak na to reaguje "inteligencja" wstyd mi, że mam jakieś dwa tytuły magistra na swoim koncie. Gdy pomyślę, że za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat dzieci na lekcjach historii będą się uczyły o współczesnych czasach jest mi bardziej wstyd niż gdybym żył w okresie tworzenia się III Rzeszy. Dlaczego? Właśnie dlatego, że ci, którzy dla zmydlenia oczu wymyślili słowo "kaczyzm" obecnie pod "obywatelskim" szyldem wprowadzają totalitaryzm, który może w przyszłości przyćmić "oryginalny" faszyzm.

Jesteśmy świadkami (a w zasadzie królikami doświadczalnymi) upiornego eksperymentu

Czy można za pomocą mediów tak zastraszyć i zniewolić społeczeństwo, aby rozbudowany aparat represji (UB, SB, NKWD) nie był do niczego potrzebny? Okazuje się, że można. Wystarczy systematycznie wpajać ludziom taki lęk przed opozycją i taką nienawiść do jej przywódców, aby biedne społeczeństwo było gotowe wybaczyć jedynie słusznej partii rządzącej każdy grzech, każde kłamstwo, każde świństwo, każdą aferę, każdą zbrodnię... Jak widać Platformy nie zatopiły ani kłamstwa wyborcze (od "cudu irlandzkiego" po "sprzedaż stoczni wiarygodnemu inwestorowi"), nie zatopiła największa afera od 20 lat (hazardowa), nie naruszyły jej "demokratycznych" podstaw udowodnione podsłuchy dziennikarzy wykorzystane w prywatnym procesie, ani dziesiątki wpadek komisji "hazardowej" wypełniającej rozkaz "jechać po bandzie". Paradoksalnie światełko nadziei zapaliła katastrofa Smoleńska, która obudziła sumienia. Ale to światło zostało natychmiast brutalnie zgaszone. Wmówiono ludziom, że te obudzone sumienia, to tylko "zbiorowa histeria" i że tak w rzeczywistości są jeszcze bardziej podzieleni (Wawel był idealnym pretekstem). Wmówiono, że charakter nie podlega zmianom (od strony psychologicznej to istny gwałt na nauce - temperament rzeczywiście jest niemal niezmienny, natomiast charakter podlega nieustannym zmianom - bez tego określenie "praca nad charakterem" nie miałoby sensu).

Skoro wyśmiano współczucie i empatię, to przychodzi nowa fala empatii - w związku z falą powodziową. Natura przecież nie znosi próżni. Kiedy wyśmiewa się i zabija się te dobre uczucia, wówczas przewagę uzyskują te złe – nienawiść, chęć zemsty, odwetu.

Wykorzenianie ze społeczeństwa ludzkich uczuć jest zbrodnią przeciw ludzkości

Nie wolno pod żadnym pozorem wmawiać ludziom, że ludzkie uczucia i postawy najbardziej charakterystyczne dla człowieczeństwa: empatia i współczucie są czymś złym, chwilowym, co za chwilę opadnie i sondaże wrócą do normy! Jakiej normy? Normy Hitler Jungend - organizacji w której człowieczeństwo było systematyczne tępione?

Nie wolno wmawiać ludziom, że pragnienie przemiany na lepsze jest przejawem zbiorowej histerii. W teologii blokowanie nawrócenia jest grzechem przeciw Duchowi Świętemu, który nie będzie odpuszczany ani w tym ani w przyszłym życiu. W tym przypadku jest to dodatkowo grzech zgorszenia - narzucanie negatywnych wzorców całemu społeczeństwu. W tej sytuacji niczego nie da się przewidzieć i trudno zinterpretować takie znaki czasu, jak klęski żywiołowe, które od kilku tygodni upodobały sobie nasz, dotychczas wyjątkowo spokojny kraj: ulewy, powodzie, tornada, gradobicia. Przecież nie tylko w Chrześcijaństwie, ale także w Islamie, Buddyzmie, nawet w pierwotnych wierzeniach pogańskich i tzw. "białej magii" jest jeden wspólny element - prawo siewu i zbioru. Polskie przysłowie mówi "kto wiatr sieje ten burzę zbiera". Zasada jest prosta - zarówno każde dobro jak i każde zło jakie uczyniliśmy wraca do nas za życia lub po śmierci w zwielokrotnionej postaci. Szczególnie mocno jest to akcentowane w Katolicyzmie: każdy grzech nawet najbardziej prywatny i osobisty wyrządza krzywdę całemu Kościołowi i osłabia go, zaś każdy dobry uczynek wzmacnia cały Kościół przyczyniając się do budowania Królestwa Bożego - tego uczą się dzieci przed I Komunią. Dlaczego więc rząd wkracza na teren, na który nie wolno mu wkraczać - do ludzkich sumień - i robi to, czego mu nie wolno robić - hamuje falę dobra, jaka rozlała się w ludzkich sercach? Skoro wyśmiano współczucie i empatię pojawiające się po tragedii smoleńskiej, to przychodzi nowa fala empatii - w związku z falą powodziową. Natura przecież nie znosi próżni. Kiedy wyśmiewa się i zabija się te dobre uczucia, wówczas przewagę uzyskują te złe – nienawiść, chęć zemsty, odwetu. Widać je było po obydwu stronach, zwłaszcza w czasie żałoby. Jedna z nich w czarnej rozpaczy po stracie Prezydenta i wielu innych wspaniałych ludzi, wypowiadała bardzo radykalne zdania, które tak oburzyły drugą stronę w filmie Solidarni 2010. Druga natomiast karmiona od dziecka nienawiścią do "kartofli" (bo przecież dla Tusk Jungend używanie jakiegoś ludzkiego określenia w stosunku do wroga jest zabronione) nawet w pierwszych dniach po katastrofie pluła na zmarłych: "nawet po śmierci dzieli ludzi", "był złym prezydentem, a po śmierci stał się bohaterem" – to najdelikatniejsze cytaty tej drugiej strony z forów internetowych. Wielokrotnie można było się spotkać z oczekiwaniem: "kiedy wreszcie ta żałoba się skończy i wszystko wróci do normy". Jeszcze raz pytam: jakiej normy?

Nic dziwnego, że równolegle z "teoriami spiskowymi" zakładającymi zamach pojawiły się "jedynie słuszne teorie" obciążające winą za tragedię zmarłego Prezydenta. A kto w rzeczywistości ponosi odpowiedzialność za przygotowanie wizyt zagranicznych Głowy Państwa?

Odpowiedzialność za organizację wizyt zagranicznych ponosi rząd

Kancelaria Prezydenta zgłasza tylko listę zaproszonych gości, zaś to strona rządowa decyduje ile samolotów poleci, kto się na pokładzie którego z nich znajdzie. To strona rządowa odpowiada za to, kto zasiada za sterami samolotu. To strona rządowa odpowiada za transport z lotnisk rezerwowych, którego nie było. To strona rządowa odpowiada za uzgodnienia ze stroną rosyjską, więc także zdemontowane po wizycie Putina i Tuska urządzenia nawigacyjne. Strona rządowa, czyli MSZ na czele z Radosławem Sikorskim – który kilka tygodni wcześniej publicznie wypowiedział posłuszeństwo demokratycznie wybranemu i ciągle sprawującemu władzę Prezydentowi RP.

Czy oskarżany o "naciski" gen. Błasik powinien lecieć wraz z Prezydentem jednym samolotem? To pytanie do rządu. Ale rząd wcale się nim nie przejmuje, bo wszędzie, gdzie pojawia się modne ostatnio słowo "nacisk" z miejsca mamy winnego i natychmiast przestaje obowiązywać zasada "domniemania niewinności".

Obecny rząd wszędzie widzi naciski, podobnie jak poprzedni wszędzie widział korupcję

Jest tutaj jednak kolosalna różnica. Korupcją można nazwać ściśle określoną grupę przestępstw: przyjmowanie, wręczanie, domaganie się lub proponowanie korzyści majątkowych. Można pod nią podciągnąć powoływanie się na wpływy i na tym koniec. Natomiast pod naciski można podciągnąć wszystko: standardowo stosowaną prowokację policyjną, poganianie leniwych prokuratorów, wezwanie na rozmowę kogoś, kto coś zawalił. Każde zdanie wypowiedziane lub niewypowiedziane może być uznane za nacisk. Nawet każde zachowanie, każdy gest. Skoro oddelegowany przez rząd (jeszcze raz podkreślam: przez rząd!) szef protokołu powiedział "nie ma jeszcze decyzji Prezydenta" to można snuć domysły, że później jakaś decyzja była. Zdanie "może nie będzie tragedii" potocznie oznaczające "może nie będzie aż tak źle, jak mówią" można zawsze zinterpretować "może nie dojdzie do tragedii". W pierwszym przypadku jest to wyraz optymizmu pilotów, w drugim – brzmi to jak zapowiedź katastrofy. Rozważając dalej, gdyby przykładowo gen. Błasik powiedział do załogi "panowie, nie ryzykujcie bez potrzeby" od razu pojawiły by się opinie, że dawał im do zrozumienia, że jest potrzeba i należy zaryzykować. A gdyby Pani Maria Kaczyńska weszła przeprosić pilotów za spóźnienie, zawsze ktoś mógłby to odczytać jako "pospieszcie się". W tej paranoicznej sytuacji jeszcze raz muszę podkreślić, że w reżimie Tuska wszędzie, gdzie pojawia się słowo "nacisk" z miejsca mamy winnego i przestaje obowiązywać zasada "domniemania niewinności". Najbardziej widać to po działaniach "komisji naciskowej", która powinna zmienić nazwę na "komisja do szukania dziury w całym".

Powróćmy do wątku nacisku na pilotów. Rząd przypomina sytuację z lotu do Gruzji wmawiając obywatelom, że wybrali na Prezydenta PR jakiegoś durnia, co nie potrafi wyciągać wniosków z wcześniejszych wydarzeń. Bo skoro rozmowa na lotnisku po wylądowaniu odbiła się tak szerokim echem, to czy profesor Lech Kaczyński ładowałby się w jeszcze większe kłopoty, wywierając jakąkolwiek presję na pilotów? No, skoro nic nie mówił, to może jego wcześniejsze zachowanie lub sama jego obecność tak bardzo przestraszyły pilotów, że podjęli szereg błędnych decyzji rozbijając samolot i zabijając 96 osób, w tym siebie? Więc psycholog na podstawie czarnych skrzynek (z których nawiasem mówiąc nie można odczytać jednej czwartej treści, nie mówiąc o niuansach barwy głosu) musi sprawdzić, czy piloci byli zestresowani i działali pod presją. Tylko w tych wszystkich dywagacjach celowo zapomina się o jednym – o atmosferze napięcia budowanej celowo i systematycznie przez reżim Tuska.

Pytanie czy piloci odczuwali presję jest jak plucie w twarz wyborcom

A kto tak uzgodnił wszystko ze stroną rosyjską, aby zamiast jednej uroczystości z udziałem Prezydenta i premiera odbyły się dwie: jedna tuskowo – putinowska, a druga prezydencka? Czy to nie było celowe podgrzewanie atmosfery i stawianie Prezydenta na pozycji osamotnionego i umniejszonego?

A aferę samolotową wcześniej kto wywołał? Kto zarezerwował wszystkie rządowe samoloty, którymi Prezydent mógłby polecieć na szczyt do Brukseli? Krasnoludki?

Kto wydał Prezydentowi niejasne wskazówki, aby blokować kandydaturę na szefa NATO jednego z największych przyjaciół Polski Andersa Fogh Rasmussena na rzecz niezgłoszonego Radosława Sikorskiego? Przecież Rasmussen jako pierwszy lobbował za przyjęciem Polski do NATO! Czy był jakiś pretekst, aby blokować jego kandydaturę? Czy Polska podobnie jak Turcja jest krajem muzułmańskim, aby protestować w związku z karykaturami Mahometa w duńskiej prasie? Skąd nagle żarty niemieckiej delegacji, że "Turcja grała rolę Kaczyńskich"? Kto urządził tę wielką prowokację, która miała skompromitować Prezydenta RP na arenie międzynarodowej? Kto, w momencie, gdy Prezydent posłuchał głosu rozsądku i poparł Rasmussena, groził mu Trybunałem Stanu? Kosmici? Przecież zarówno za sabotowanie działań Prezydenta aferą samolotową, jak i za tę prowokację ze szczytem NATO przed Trybunał Stanu powinny być natychmiast postawione odpowiedzialne za to osoby z rządu z premierem Tuskiem na czele!

W atmosferze nagonki na Prezydenta każda okazja była dobra, aby go poniżyć, umniejszyć jego rolę. Żywo mam w pamięci przylot naszych medalistów (bodajże siatkarzy). Tak wszystko zorganizowano, aby ciemny lud kupił wiadomość, że sportowcy "olali" Prezydenta. A co było po locie do Gruzji? Od człowieka (o zgrozo!!!) z wyższym wykształceniem usłyszałem, że "pilot olał Kaczyńskiego". Dodajmy do tego rozgrywaną bezpośrednio przed tragedią intrygę z Jaruzelskim, dla którego stwierdzenie "znajdzie się miejsce w prezydenckim samolocie" jest niewystarczające – Prezydent RP albo ma pokornie poprosić autora stanu wojennego o to by raczył łaskawie lecieć samolotem, albo będzie kolejny pretekst, by mu przypinać łatki małostkowości itp. Nie mówiąc o atmosferze permanentnej kampanii wyborczej, bezprecedensowo podkręcanej przez polityków PO. Przecież w piątek 9 kwietnia (w przeddzień katastrofy) politycy tejże partii związani z komisją "naciskową" puścili do mediów informację, że postawią Jarosława Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu za rzekome przekroczenie uprawnień.

Czy piloci mogli o tym wszystkim nie wiedzieć? Czy mogli nie odczuwać presji?

Piloci doskonale wiedzieli, że jeśli wylądują na innym lotnisku natychmiast wbrew woli staną się "bohaterami" dla stada lemingów, którzy poderwani SMSami pobiegną do komputerów pisać na wszelkich forach "pilot znów olał ..." (zakończyłem wielokropkiem, bo z pewnością by nie użyli słów "Prezydenta RP"). Więc do naturalnego poczucia odpowiedzialności za 96 osób (i to jakich osób!) doszła presja, by nie stać się mimowolnie uczestnikiem nagonki na Prezydenta. Mogli ją odczuwać zarówno ze względu na własne poczucie przyzwoitości, jak i z obawy przed konsekwencjami.

Z drugiej strony pasażerowie (zwłaszcza śp. Prezydent Lech Kaczyński) wiedzieli, że każde słowo, a także każdy gest może być użyty przeciw nim! Dlatego zachowywali się wyjątkowo powściągliwie i osobą najczęściej wchodzącą do kabiny pilotów był oddelegowany przez rząd szef protokołu MSZ Mariusz Kazana. Oczywiście informacja ta nie jest wygodna dla rządu, więc już próbują wmawiać, że ten głos szefa protokołu MSZ Mariusza Kazany wcale nie musiał być jego głosem. A może uda się kogoś z ludzi Prezydenta opluć? Kto był lubiany? Stasiak! No to może uda się wrobić w to Stasiaka?

Opinią publiczną rządzą przecieki kontrolowane

Na długo przed opublikowaniem stenogramów pojawiały się rozmaite przecieki kontrolowane, sugerujące różne osoby wchodzące do kokpitu. Ogromną rolę odegrał tutaj akredytowany przy komisji badającej przyczyny wypadku Pułkownik Edmund Klich oraz posłuszni reżimowi funkcjonariusze TVN Mrozowski i Sekielski (nazwać "dziennikarzem" kogoś, kto nieproszony zakrada się na zjazd partii opozycyjnej z dyktafonem, aby zebrać na jej temat kompromitujące materiały, byłoby z mojej strony nietaktem, stąd "funkcjonariusze"). Gdy już sprawa była zbyt grubymi nićmi szyta Tusk w obawie, że ktoś wreszcie zada głośno pytanie "to kto tak w rzeczywistości gra tą tragedią?!" postanowił ujawnić stenogramy. Niewiele z nich wynika. Ale można snuć następne domysły, interpretować kolejne zdania w jedynie słuszny sposób, oczywiście w pełni zgodny z linią jedynie słusznej partii. Szczytowym osiągnięciem jest tutaj artykuł Michała Sutowskiego (Krytyka Polityczna) dla Wirtualnej Polski (według mnie portal powinien zmienić nazwę na "Wierni Platformie") sugerujący, że tragedia smoleńska to było samobójstwo wymuszone na pilotach przez pasażerów. Jednocześnie ten kłamca lub ignorant pisząc o "krzywym uśmiechu szefa protokołu", który rzekomo mógł doprowadzić do katastrofy nie zaznaczył, że szef protokołu podlegał rządowi, a nie oskarżanemu przez niego Prezydentowi.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Smolensk-wymuszone-samobojstwo,wid,12329466,wiadomosc.html

Oczywiście do dyskusji włączył się "noblista" (kolejny powód do wstydu) Lech Wałęsa sugerując, że coś bardzo istotnego do sprawy może wnieść ostatnia rozmowa telefoniczna Prezydenta z bratem - obecnie kandydatem opozycji na Prezydenta i że jest w tej rozmowie coś tak strasznego, że PiS się tego boi. Tylko po pierwsze: jak to ujawnić, a po drugie: skąd On to wie? Czyżby zarówno Prezydent RP jak i przywódca opozycji byli na podsłuchu, do którego agent Bolek ma dostęp? Jak inaczej można nazwać tego typu insynuacje, jeśli nie celowym wykorzystywaniem tragedii dla uderzania w Kaczyńskiego?

A to przecież Kaczyński miał grać tą tragedią! Gdzie są te plakaty w sepii? Gdzie to epatowanie męczeństwem? Nigdzie! Nie było tego, nie było nawet takich planów. Ale co z tego, skoro ciemny lud to kupił.

Ciemny naród kupił nawet to, że kraj, w którym rząd decyduje o czym wolno mówić w kampanii wyborczej opozycji, a jakich tematów jej nie wolno tknąć, jest jeszcze krajem demokratycznym. Otóż nie jest! Każda wygrana obozu PO będzie oznaczała, że upiorny eksperyment się powiódł.

LINK DO ORYGINALNEGO ARTYKUŁU: https://niepoprawni.pl/blog/188/hanba-wszech-czasow 

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Kultura