To co się działo przed uwięzieniem Posła Marcina Romanowskiego, w jego trakcie, między uwięzieniem a uwolnieniem oraz co się dzieje po uwolnieniu jak w soczewce pokazuje zbrodniczą patologię obecnych władz. A przecież to, co widzimy to tylko wierzchołek góry lodowej. Już nawet nie tylko sprzyjające Tuskowi media i jawnie antypisowscy "dziennikarze" ale nawet takie "autorytety" jak pani profesor Ewa Łętowska (nota bene była "Rzecznik Praw Obywatelskich" z nadania Jaruzelskiego broni zbrodni dokonanych przez byłego "Rzecznika Praw Obywatelskich" i obecnego "Ministra Sprawiedliwości" z nadania Tuska - "ciekawie" wygląda temat "praw obywatelskich" w naszym... już nie naszym kraju) przyznają, że pokazowe aresztowanie przed kamerami Posła, który dwa dni wcześniej zgłosił się do prokuratury, zadeklarował o tym, że jest do jej dyspozycji i jest gotów zgłaszać się na każde przesłuchanie bez żadnych prób utrudniania śledztwa, oraz poinformował prokuraturę o chroniącym go immunitecie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy było "NIEPOTRZEBNĄ DEMONSTRACJĄ SIŁY". Czy aby na pewno "niepotrzebną"? Fakt, że Tusk, Bodnar i Giertych dążyli do niej wręcz po trupach nie zważając na wszelkie przeszkody jest najpewniejszym dowodem na to, że TA DEMONSTRACJA SIŁY BYŁA IM POTRZEBNA. Była im potrzebna do zaimponowania "radykalizmem" nazistowskiej części elektoratu PO (i nie jest to żadna przenośnia ani retoryczna hiperbola - udowodnię to na koniec artykułu), nacisku na pozostałą część elektoratu opozycji, aby się zradykalizowała, "utwardziła" i zbliżyła się do tej części nazistowskiej oraz zastraszenia tych wszystkich obywateli (zarówno wyborców opozycji, umiarkowanych wyborców koalicji rządzącej i osób biernych politycznie) którzy ze względu na kręgosłup moralny nigdy nie dadzą się przerobić na nazistów dyszących żądzą krwi i zemsty, aby milczeli i udawali, że ich nie ma. Więc skoro wiadomo, że ta demonstracja siły była potrzebna i chciał jej sam Tusk, to dlaczego teraz wszyscy zachowują się tak, jakby była niepotrzebnym wypadkiem przy pracy jakiegoś Korneluka lub jeszcze lepiej anonimowego, szeregowego prokuratora? I ogólnie dlaczego zachowują się tak, jakby była wpadką prokuratury, a nie rządu, a w szczególności Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara, wytyczającego oficjalnie kierunki Premiera Donalda Tuska oraz "pracującego intensywnie" choć nieoficjalnie i bez żadnego trybu Romana Giertycha???
Bo takie demonstracje siły nigdy nie są stosowane w państwach wolności, prawa, demokracji i poszanowania praw obywatelskich. Stosują je wyłącznie zbrodnicze reżimy... i to te najgorsze, bo nawet te próbujące zachować jakiekolwiek pozory na takie numery sobie nie pozwalają, aby jeszcze bardziej nie zszargać sobie opinii.
Fakt, że ekipa Tuska pozwoliła sobie na coś takiego jest kompromitujący dla wszystkich uczestników tej demonstracji siły: rządu, prokuratury i mediów. Jeśli do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy przebiją się informacje o tym jaka medialna demonstracja siły towarzyszyła zatrzymaniu Posła Romanowskiego, to sprawa ewentualnego uchylenia immunitetu będzie ostatecznie zamknięta i Polska oficjalnie znajdzie się wśród takich reżimów jak Rosja i Białoruś. Dlatego Tusk i Sikorski bezwstydnie deklarują, że usuną z polskiego przedstawicielstwa RE wszystkie osoby, które nie wykazały się przestępczą lojalnością wobec reżimu - informowały Radę Europy o dziejących się w Polsce nieprawidłowościach zamiast informować reżim o wątpliwościach Rady Europy. Ale na tym nie koniec bezwstydnych słów i czynów. Ewa Łętowska wprost przyznaje, że posłużono się wyłącznie opiniami dwóch prawników wyraźnie sprzyjających rządowi zamiast sięgnąć po choć jedną opinię prawnika który byłby w tej sprawie sceptyczny lub choćby bezstronny. Czyli PRL-owska "profesor" usiłuje pudrować fakt, że Ministerstwo Sprawiedliwości i prokuratura nie szukały odpowiedzi na pytanie "CZY WOLNO" tylko próbowały załatwić sobie lipną "podkładkę prawną" na potwierdzenie tezy " ŻE WOLNO". Łętowska w tym samym artykule pokazuje. że w przeszłości immunitetem ZPRE próbowano działać nawet wstecz wybierając do tego zgromadzenia uwięzioną w Rosji ukraińską pilot wojskową Nadię Szewczenko. Jednak trudno nie odnieść tutaj wrażenia, że pani profesor tutaj albo udaje ignorantkę, albo traktuje czytelnika jak ignoranta któremu można wcisnąć każdą głupotę jeśli się tylko pomacha profesurą twierdząc, że immunitet który obejmował wojskową, która w momencie zestrzelenia i uwięzienia nie była ani członkiem ZP Rady Europy ani nawet deputowaną Rady Najwyższej Ukrainy, aby mogła się o wybór do ZPRE ubiegać rzekomo nie powinien obejmować posła Suwerennej Polski. Jak się przeczyta "argumentację" pani profesor, to trzeba słowo "ignorantkę" zamienić na "idiotkę", którą Łętowska udaje po mistrzowsku, bo trudno nawet człowiekowi ogromnej wiary uwierzyć w to, aby baba z profesurą nie potrafiła odróżnić grupy przestępstw KRYMINALNYCH, czyli najcięższych przestępstw zagrożonych najsurowszymi wyrokami (zabójstw, kradzieży, wymuszeń) od przestępstw GOSPODARCZYCH do których zalicza się nieprawidłowości w przeprowadzaniu przetargów oraz naruszenie zasad dysponowania publicznymi pieniędzmi. No ale skoro sam premier Donald T. posuwa się do porównań z gangsterami, to dlaczego profesor Ewa Ł. miałaby sobie żałować i nie popełnić w jednym artykule wielokrotnie ZNIESŁAWIENIA i POMÓWIENIA (gdyby na coś takiego pozwolił sobie ktokolwiek po "pisowskiej" stronie, to on, jego rodzina i wszyscy spadkobiercy zostaliby zrujnowani procesami o naruszenie dóbr osobistych). W swoich dywagacjach Łętowska posuwa się tak daleko, że według niej na tym polega "praworządność" że respektuje się wyroki sądów nawet jeśli się z nimi nie zgadza oraz interwencje instytucji międzynarodowych, nawet jeśli są one "błędne". Jednocześnie wspomina o tym, że nie wiadomo czy prokuratura nie odwoła się od wyroku do sądu apelacyjnego i czy jego wyrok jednak nie przesądzi o tymczasowym aresztowaniu posła (czytaj: znajdzie się "sędziego" tak bardzo bezczelnego i uwikłanego politycznie, że zlekceważy on wyraźną interwencję Rady Europy i każe wbrew niej wsadzić posła za kratki).
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/sprawa-marcina-romanowskiego-prof-letowska-w-strasburgu-dominuje-polityka/v2fzpwr
Ale to jeszcze nic. "Prokuratura liczyła, że po aresztowaniu Marcin Romanowski pójdzie na współpracę. Stąd miał wynikać pośpiech w zatrzymaniu posła. Śledczy liczyli, że będzie to prosta droga do zatrzymania Zbigniewa Ziobry" - podaje "Rzeczpospolita". Jak przypomina "Rzeczpospolita", Romanowskiemu zarzucono udział w "zorganizowanej grupie przestępczej" mającej na celu "popełnianie przestępstw przeciwko mieniu". Tyle że żaden z postawionych zarzutów nie dotyczy przestępstw przeciwko mieniu, a jedynie przekroczenia uprawnień - wskazują eksperci. "Zarzut o zorganizowanej grupie przestępczej podwyższa wymiar kary, z nim można 'iść po areszt'. Przestępstwa urzędnicze nie wystarczą - sugerują istotę takiego 'zabiegu' czynni prokuratorzy" - pisze dziennik."
źródło: https://wiadomosci.wp.pl/mial-wsypac-ziobre-prokuratura-liczyla-na-wspolprace-romanowskiego-7050711551355424a
Więc mamy bezprawne aresztowanie nie tylko ze względu na zlekceważenie międzynarodowego immunitetu, ale także ze względu na bezpodstawne zarzuty postawione wyłącznie w celu "podbicia" maksymalnego wymiaru kary do poziomu umożliwiającego tymczasowe zatrzymanie. Dodatkowo liczono, że bezprawne uwięzienie jednego polityka pozwoli uzyskać zeznania obciążające drugiego polityka i to z samego wierzchołka struktur opozycji. Pokazuje to jak bardzo KOMPROMITUJĄCE były kłamstwa Ewy Łętowskiej, że sprawa nie ma charakteru "politycznego" tylko "kryminalny". Nawet kłamać trzeba umieć, pani profesor!
Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać, gdy się sięgnie po szczere wynurzenia senatora Jana Filipa Libickiego
"Gdyby były senator Aleksander Pociej nie został skreślony z wyborów do Senatu. to byłby dzisiaj w sposób oczywisty przewodniczącym Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. I nawet gdyby prokuratura przez niechlujstwo, lenistwo i niedbalstwo nie zapytała Zgromadzenia o to, to Aleksander Pociej sam pewnie zwróciłby jej na to uwagę. A tak mamy pasztet jaki mamy. Pasztet polityczny i wizerunkowy. Jaka piękna katastrofa z Marcinem Romanowskim. Nasza katastrofa…"
źródło: https://www.salon24.pl/u/jflibicki/1389212,nasza-piekna-katastrofa-z-marcinem-romanowskim
No tak, wystarczyło tam wepchnąć "naszego" i już by było po temacie. Ale to nic w porównaniu z paszkwilem, jaki przez niedzielę okupował top strony głównej Onetu - już jego "zajawka" była tak przepełniona pogardą i nienawiścią do Romanowskiego i całego PiS-u, że nie chciało mi się tego nazistowskiego gówna nawet czytać do końca, stąd brak dłuższego komentarza i linku.
Co na to władza? Nie dość że Tusk i reszta funkcjonariuszy reżimu zamiast przeprosić i zrobić krok wstecz dalej brnie w kłamliwą retorykę o "zorganizowanej grupie przestępczej" i skojarzenia z gangsterskimi filmami, to najwyraźniej reżim STAWIA NA ILOŚĆ - zamiast przeprosić za bezprawne aresztowanie posła opozycji wylicza ilu posłów opozycji ma już postawione zarzuty, a ile jeszcze będzie miało. Nieważne, że w polskim systemie prawnym najpierw powinno być przestępstwo, później doniesienie o przestępstwie, następnie postępowanie sprawdzające, postępowanie w sprawie, a dopiero na koniec postawienie zarzutów, postępowanie przeciw podejrzanemu, proces sądowy i na końcu wyrok. Reżim stawia wszystko na głowie: najpierw jest osoba którą należy oskarżyć, następnie szukanie "afery" z którą tę osobę można powiązać, "praca" nad "świadkami", aresztowania Bogu ducha winnych osób spoza świata polityki połączone z działaniami kwalifikowanymi w dzisiejszym świecie jako TORTURY aby ewentualnie złamać aresztowanych i wymusić na nich zeznania obciążające polityków. Wreszcie następuje moment kulminacyjny, czyli aresztowanie w świetle reflektorów przed obiektywami kamer traktowane tak, jakby to już był wyrok i odbywanie kary więzienia. Najwyraźniej reżim liczy na to, że nazistowski beton będzie tym zachwycony, a reszta Polaków zasypana nadmiarem "newsów" o planowanych i urzeczywistnionych aresztowaniach "pisiorów" nie tylko kompletnie się w nich pogubi, ale straci także kompas moralny nie wiedząc co dobre, a co złe.
Może więc należałoby przypomnieć podstawowe pojęcia wokół których się poruszamy?
IMMUNITET, czyli powtórka z wiedzy o społeczeństwie na poziomie szkoły podstawowej
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.
Art. 105. Treść i zakres immunitetu poselskiego
- Poseł nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania mandatu poselskiego ani w czasie jego trwania, ani po jego wygaśnięciu. Za taką działalność poseł odpowiada wyłącznie przed Sejmem, a w przypadku naruszenia praw osób trzecich może być pociągnięty do odpowiedzialności sądowej tylko za zgodą Sejmu.
- Od dnia ogłoszenia wyników wyborów do dnia wygaśnięcia mandatu poseł nie może być pociągnięty bez zgody Sejmu do odpowiedzialności karnej.
- Postępowanie karne wszczęte wobec osoby przed dniem wyboru jej na posła ulega na żądanie Sejmu zawieszeniu do czasu wygaśnięcia mandatu. W takim przypadku ulega również zawieszeniu na ten czas bieg przedawnienia w postępowaniu karnym.
- Poseł może wyrazić zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. W takim przypadku nie stosuje się przepisów ust. 2 i 3.
- Poseł nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. O zatrzymaniu niezwłocznie powiadamia się Marszałka Sejmu, który może nakazać natychmiastowe zwolnienie zatrzymanego.
- Szczegółowe zasady pociągania posłów do odpowiedzialności karnej oraz tryb postępowania określa ustawa.
Wyróżniony przeze mnie pogrubieniem punkt 1 dotyczy IMMUNITETU MATERIALNEGO czyli wszelkiej działalności wynikającej ze sprawowania przez posła lub senatora jego mandatu np.: wypowiedzi z trybuny sejmowej, zgłaszanych projektów ustaw, głosowań nad ustawami. Poseł nie może odpowiadać karnie za swoją działalność poselską ani w trakcie kadencji w trakcie której podejmuje te działania, ani nawet po jej zakończeniu. Immunitet ten według Konstytucji RP nie może być w żadnym trybie uchylony ani zdjęty. Immunitet materialny jest powszechnie stosowany w państwach demokratycznych (nie znam ani jednego wyjątku od tej reguły), bo stanowi on esencję demokracji gdyż gwarantuje parlamentarzystom całkowitą niezależność - odpowiadają oni wyłącznie przed Sejmem i wyborcami (porównaj Arkadiusz Janicki, Justyna Kięczkowska, Mariusz Menz "W centrum uwagi. Wiedza o społeczeństwie. Podręcznik dla liceum ogólnokształcącego i technikum. Część 1", Warszawa 2012 s 197 i 239). I tu należy przypomnieć, że politycy PO w czasach gdy jeszcze byli w opozycji wielokrotnie zapowiadali złamanie immunitetu materialnego np.: stawianie przed sądem posłów i senatorów za głosowanie za ustawą, którą PO uznało za "szkodliwą" lub "sprzeczną z konstytucją". Należy także dodać, że Roman Giertych w tamtym czasie wielokrotnie ogłaszał "amnestię" dla wszystkich przestępców, którzy swoimi zeznaniami obciążą polityków PiS lub swoimi działaniami doprowadzą do obalenia rządu PiS. A taka propozycja narusza art. 128 Kodeksu Karnego (o tym za chwilę... po kolei). Punkty 2-6 dotyczą IMMUNITETU FORMALNEGO chroniącego parlamentarzystów przed uwięzieniem i skazaniem w czasie od dnia ogłoszenia wyników wyborów do dnia wygaśnięcia mandatu za wszystkie sprawy - także niezwiązane ze sprawowaniem mandatu. Więc skazanie Mariusza Kamińskiego i Michała Wąsika 20 grudnia 2023 roku - nawet jeśli pominiemy kontrowersje związane ze zlekceważeniem prerogatywy prezydenckiej ułaskawienia - odbyło się w sposób niezgodny z Konstytucją (patrz punkt 2). Immunitet formalny nie należy do podstaw demokracji, nie obowiązuje we wszystkich państwach i co ciekawe Prawo i Sprawiedliwość postulowało jego zniesienie (ale do tego potrzebna byłaby liczba głosów wymaganych do zmiany Konstytucji RP, a na głosowanie za zmianami w konstytucji zaproponowanymi przez "pisowski reżim łamiący konstytucję" nie chcieli się zdobyć parlamentarzyści opozycji - nawet jeśli taka zmiana byłaby dla nich w przyszłości wygodna). Wiąże się z nim zasada nietykalności zabraniająca zatrzymania bądź aresztowania posła bez zgody izby.
Dawno, dawno temu, w czasach schyłkowego PRL-u jak jeszcze chodziłem do szkoły podstawowej, czyli w końcówce lat 80-tych ubiegłego wieku, prowadzący z nami zajęcia z wiedzy o społeczeństwie charyzmatyczny historyk, pan Górajski tłumaczył nam na czym polega immunitet materialny, formalny i dlaczego został on wprowadzony. Dlaczego? Aby władza po pierwsze nie mogła mścić się na pośle (senatorów w PRL-u nie było) za zaproponowanie lub przegłosowanie ustawy, która jej się nie podoba (immunitet materialny), a po drugie aby nie mogła pod dowolnym pretekstem (np.: zaaranżowanego wypadku samochodowego) posła tymczasowo uwięzić lub skazać eliminując go w ten sposób z obrad Sejmu. Przypomnę, że to było jeszcze za czasów PRL-u, gdy wszyscy "parlamentarzyści" wywodzili się z jednej PZPRowsko-ZSLowsko_SDowskiej kliki, więc immunitet miał wyłącznie "symulować" istnienie "standardów demokratycznych", bo posłom realnie nic nie zagrażało.
Przed kilkoma dniami to wyjaśnienie celowości istnienia immunitetu przypomniał mi z anteny TV Republika poseł Dobromir Sośnierz z Konfederacji, a uczynił to... tłumacząc się dlaczego zagłosował za uchyleniem immunitetu posłowi Romanowskiemu. Czyli (o zgrozo!) doskonale wiedział, że powinien zagłosować "przeciw" bo właśnie dlatego istnieje immunitet, aby władza nie mogła zatrzymywać, skazywać i na inne sposoby gnębić posłów opozycji, a jednocześnie zagłosował "za" trochę dlatego, bo obecne "grillowanie "PiS-u" jest dla Konfederacji wygodne, a z drugiej trochę się bał, że jeśli zagłosuje tak jak powinien, to on i jego formacja będą "grillowane" jako "kryptopisiory" i "obrońcy przestępców". Czy tu trzeba coś komentować? Już za pierwszych rządów Tuska autor hymnu Solidarności mistrz Jan Pietrzak w swojej kabaretowej piosence śpiewał "Rzygać chce się jak za PRL-u". Ale jak zwykle okazuje się, że nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być jeszcze gorzej. Obecna władza pozwala sobie na rzeczy, na które aparat czasów PRL-u pozwalał sobie tylko sporadycznie w najciemniejszych okresach (stalinizm, Stan Wojenny) lub nawet na rzeczy na które nie pozwalał sobie nigdy. A przecież reżim dopiero się "rozkręca" - ciągle słyszymy, że to dopiero początek aresztowań.
CASUS ROMANA GIERTYCHA, czyli obrońca, nadprokurator i przestępca w jednym
Wspomniałem wcześniej, że propozycja "amnestii" dla wszystkich przestępców, którzy doprowadzą do upadku rządu PiS nosi znamiona przestępstwa
Art. 128. KK [Zamach na konstytucyjny organ RP]
- § 1. Kto, w celu usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności od lat 3 do 20.
- § 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
- § 3. Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Roman G. został wcześniej przyłapany na gorącym uczynku, kiedy proponował dziennikarzowi Piotrowi Nisztorowi założenie zorganizowanej grupy przestępczej wyłudzającej pieniądze od najbogatszych ludzi w Polsce przez skoordynowanie działań dziennikarskich i prawniczych.
Art. 258. KK [Udział w zorganizowanej grupie lub związku przestępczym]
- § 1. Kto bierze udział w zorganizowanej grupie albo związku mających na celu popełnienie przestępstwa lub przestępstwa skarbowego, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
- § 3. Kto grupę albo związek określone w § 1, w tym mające charakter zbrojny, zakłada lub taką grupą albo związkiem kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15.
Wówczas tłumaczył się, że "blefował" próbując uzyskać prawa do książki, aby wstrzymać jej publikację czyli... popełniał dwa kolejne przestępstwo:
Art. 286. KK [Oszustwo]
- § 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Jednocześnie sam fakt złożenia przestępczej propozycji sugeruje, że mogło to być także usiłowanie popełnienia
Art. 24. KK [Karalność prowokacji]
- Odpowiada jak za podżeganie, kto w celu skierowania przeciwko innej osobie postępowania karnego nakłania ją do popełnienia czynu zabronionego; w tym wypadku nie stosuje się art. 22 i 23.
https://www.press.pl/tresc/36177,tasma-giertycha-szkodzi-giertychowi_-ale-tez-nisztorowi
Przyznam, że kuriozalnym jest fakt, że faceta, na którym ciąży tyle potencjalnych zarzutów próbowano oskarżyć nie o jeden z tych zarzutów tylko o działania na niekorzyść spółki "Polnord". Ale fakt jest faktem - postępowanie w tej sprawie się toczy. Jednocześnie Roman G. którego charakter w tej sprawie jest niejasny ze względu na jego dziwne "utraty przytomności" jest adwokatem Tomasza Mraza (uwaga, będzie kuriozalny cytat) "To podejrzany, który usłyszał zarzuty w sprawie rzekomych przekrętów i wyłudzenia środków z funduszu."
źródło: https://www.o2.pl/informacje/oburzony-giertych-potwierdza-medialne-doniesienia-mowi-o-sypaniu-7010725157993408a
Obawiam się, że każdy prawnik czytając powyższe zdanie zakrztusiłby się ze śmiechu. Bo faktem jest, że Mraz ma status podejrzanego (co sprawia, że zgodnie z tym statusem wolno mu robić różne rzeczy aby się wybronić od zarzutów, w tym także składać fałszywe zeznania) ale nikt nie wie dokładnie o co jest podejrzany i jaka była jego rola w rzekomych działaniach przestępczych. Nie można nawet wykluczyć tego (dla mnie to jest baaaaardzo prawdopodobne) że jego pierwsze przestępstwo polegało na próbie proceduralnego zniszczenia inwestycji w budowę ośrodka "Archipelag - wyspy bez przemocy" tak jak za czasów Tuska "proceduralnie" zniszczono większość polskich podmiotów budujących autostrady, bo dla GDKiA ważniejsze były procedury, nakładanie kar i zrywanie umów niż doprowadzenie inwestycji do końca oraz utrzymanie wykonawców i podwykonawców na rynku pracy. Nie wiadomo dokładnie na czym miało polegać przestępstwo Mraza. Ale za to wiadomo, że
"Roman Giertych jest adwokatem podejrzanego w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Prawnik i poseł KO potwierdził to w mediach społecznościowych. Jednocześnie stanowczo stwierdził, że jego klient nie "sypie", a "społecznie pozytywnie współpracuje z organami wymiaru sprawiedliwości"."
źródło: https://www.o2.pl/informacje/oburzony-giertych-potwierdza-medialne-doniesienia-mowi-o-sypaniu-7010725157993408a
I jednocześnie:
"Politycy KO poinformowali w czwartek o powołaniu Zespołu ds. Rozliczeń. Naszym celem jest doprowadzenie do tego, że wszyscy winni przestępstw popełnionych w ciągu ostatnich ośmiu lat, zostaną złapani i ukarani - podkreślił Roman Giertych, który został koordynatorem prac zespołu."
źródło: https://www.rmf24.pl/polityka/news-giertych-na-czele-powstal-zespol-ds-rozliczen,nId,7277150#crp_state=1
Co najciekawsze, częstym "gościem" zespołu jest klient Giertycha.
Czy w jakimkolwiek demokratycznym państwie możliwa byłaby sytuacja, w której AUTOR PRZESTĘPCZEJ PROPOZYCJI "amnestii" dla przestępców obciążających były rząd był jednocześnie PEŁNOMOCNIKIEM PRZESTĘPCY, KTÓRY NA TĘ PROPOZYCJĘ PRZYSTAŁ i doradzał mu co ma zeznać (także jak skłamać - podejrzanemu wolno), aby jak najbardziej siebie wybielić, a obciążyć poprzedni rząd i przy tym wszystkim był jeszcze KOORDYNATOREM ZESPOŁU DO SPRAW ROZLICZEŃ POPRZEDNIEGO RZĄDU?
A ja naiwny myślałem, że sytuacja w której Rzepliński i Biernat są jednocześnie prezesem i zastępcą prezesa Trybunału Konstytucyjnego, autorami nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, ekspertami sejmowej komisji winnymi przepuszczenia w niej sprzecznej z konstytucją poprawki Kropiwnickiego oraz sędziami w sprawie wszelkich prób cofnięcia lub nowelizacji tej ustawy (na szczęście na bycie sędziami w sprawie własnej ustawy prawo im nie pozwala... ale nic nie mówi o nowelizacjach), to już jest maksymalne bezprawne nagromadzenie ról w jednych rękach. Jak widać nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być jeszcze gorzej.
Trzeba tu podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze: Roman Giertych nigdy nie zrezygnował ze swojego planu założenia grupy przestępczej konsolidującej działania prawnika i dziennikarza w celu dokonywania wymuszeń. Zawiązał tę grupę z Wojciechem Czuchnowskim. Każdy "ciekawszy" klient który się zgłaszał do Romana G. był natychmiast w GW tak opisywany przez Wojciecha Cz. aby pozostawały mu dwie drogi - albo iść na "zderzenie czołowe" z rządem PiS nawet jeśli to było dla jego interesów skrajnie niekorzystne jak to było w przypadku Leszka Czarneckiego albo zostać "wrogiem publicznym" jak to było w przypadku tajemniczego instruktora narciarstwa. Po drugie: nazwisko "Giertych" pojawia się WSZĘDZIE gdzie pojawia się jakikolwiek "świadek" kolejnej "afery" mającej uderzyć w polityka lub polityków PiS i SP. Nieważne czy to jest sprawa ewentualnych nieprawidłowości przy dysponowaniu środkami z Funduszu Sprawiedliwości czy sprawa rzekomych nieprawidłowości wokół Ministerstwa Rolnictwa, która "o dziwo" pojawiła się zaraz po tym, jak Jan Krzysztof Ardanowski zapowiedział tworzenie nowego bytu politycznego. Za każdym razem musi się pojawić nazwisko "Giertych" - czy to Roman Giertych, czy żona Romana Giertycha czy kancelaria prawna Romana Giertycha. Przy szaleństwach Romana G. na drugi plan schodzą nawet niegdysiejsze szaleństwa Mariana Banasia - od momentu szantażowania go i korumpowania przez PO ujawnianiem wątpliwych powiązań ze zorganizowanym światem przestępczym i prawdopodobnie popełnionych przez niego przestępstw skarbowych aż do ujawnionej w przededniu ciszy wyborczej rozmowy pokazującej jak "niezależny" (padła deklaracja ścisłej współpracy z Tuskiem w kampanii wyborczej) i "szanujący prawo" (padła zapowiedź złamania ciszy wyborczej przez Banasia) jest szef NIK, oraz czemu miało służyć umieszczenie w Konfederacji jego syna.
Dajcie mi człowieka, a ja wam dam na niego artykuł Kodeksu Karnego... nawet mogę go w ciemno wskazać: 231 KK
Nie sposób nie zauważyć, że całe to biadolenie o "wpadce prokuratury" jest także próbą ukrycia faktu, że reżim Tuska próbując wsadzić za kratki kogo się da z rządu PiS oraz posłów i koalicjantów tej partii posługuje się prawie wyłącznie jednym artykułem.
Art. 231. [Nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza]
- § 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
- § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
- § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie i wyrządza istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Artykuł ten bez jakichkolwiek obaw o wyrzuty sumienia wielokrotnie na swoim blogu nazwałem "ARTYKUŁEM DLA IDIOTÓW" dzięki któremu można wsadzić każdego za wszystko i za nic. Wystarczy tylko gdzieś wymyślić dowolną "szkodę interesu publicznego lub prywatnego" aby każdemu zaangażowanemu w działanie dotyczące tej sprawy lub choćby zobowiązanego do działania w tej sprawie zarzucić, że zrobił za dużo lub za mało.
W ten sposób dotarliśmy do punktu, w którym art. 231 KK stał się uniwersalną pałką do uderzania w były rząd, a procedura pozbawienia immunitetu, która powinna być wyjątkiem stała się regułą. Regułą stało się również lekceważenie prerogatyw prezydenta i łamanie największej świętości w demokracji, czyli immunitetu materialnego. Dopiero w sytuacji kiedy zostaje zignorowana prerogatywa instytucji międzynarodowej i związany z nią immunitet, nagle podnosi się wrzawa, bo "mleko się rozlało" i "prokuratura zaliczyła wizerunkową wpadkę". Nie "prokuratura" tylko rząd, a w zasadzie reżim i nie "zaliczyła wizerunkową wpadkę" tylko popełnił kolejną zbrodnię.
Na koniec odpowiem dlaczego słowa o "nazistowskiej części elektoratu PO" należy odczytywać dosłownie i nie są one żadną przenośnią, hiperbolą ani żadnym innym chwytem retorycznym.
" ...Ale czy można wyliczyć wszystkie objawy bezprawia i opisać całą garderobę płaszczyków, pod któremi się ukrywa? Jest jeden taki płaszczyk demagogiczny, w który wszyscy prawie wierzą jak w królewską koszulę z bajki Andersena. A mianowicie "zarzuca się" osobom, które się chce zniszczyć, poprostu nieuczciwość. Urzędowe oświadczenie, że ktoś kradł, dopuszczał się nadużyć natury finansowej, wyzyskiwał swoje wpływy czy stosunki i t.p. - któż na całym świecie natychmiast w to nie uwierzy? Może jakaś zaślepiona matka, i to chyba nie w czasach dzisiejszych. Tylu tysiącom ludzi przypisano podobne sprawki, że opinia publiczna nie może się wprost połapać , czy wytoczono sprawy tym rzekomym kanaliom, czy zostali skazani. Wiadomo, że są zaaresztowani, że siedzą: dobrze im tak. A gazeta jutrzejsza przyniesie tyle nowych sensacyj, że o wczorajszych "panamach" nie będzie czasu myśleć.
Tak łatwo przecie przyczepić się do ludzi operujących ogromnymi kapitałami publicznymi. Gdzie jest tylko fundusz dyspozycyjny - tam szantaż murowany. Aż strach pomyśleć, coby się mogło stać, gdyby inny regime zastąpił obecny i chciał zastosować te same metody walki ..."
Z czym Szanowny Czytelniku kojarzysz ten cytat? Czy z "rozliczaniem PiS" dokonywanym przez obecną ekipę rządzącą? No to zwróć uwagę na niuanse ortograficzne - pisownia wskazuje na to, że albo autor nie umiał pisać po polsku, albo "urwał się z innej epoki". W rzeczywistości nie musiał się urywać, bo żył w nieco innej epoce, a pisał po polsku doskonale. Autorem zacytowanych słów jest Antoni Sobański, który odwiedził Niemcy w roku 1933 czyli kilka miesięcy po przejęciu władzy przez Hitlera i NSDAP. Swoje obserwacje zawarł w serii reportaży które opublikowano najpierw w tygodniku „Wiadomości Literackie”, a następnie w książce "Cywil w Berlinie". Wartość poznawczą książki potęguje fakt, że "(...) autor znał świetnie język i kulturę niemiecką, w stolicy Niemiec bywał często, miał tu wielu przyjaciół i znajomych. (...) Książka Sobańskiego to zapewne najważniejsze świadectwo o nastrojach i atmosferze panujących w Niemczech w pierwszych latach władzy nazistów, jakie wyszło spod pióra polskiego autora." https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5092801/cywil-w-berlinie
Jak polityk sięga po kalki najskuteczniej obrzydzających Żydów tekstów ze szmatławca "Der Stürmer" typu: "Żydzi wywołali hiperinflację", "Żydzi bogacili się na kryzysie", "Żydzi okradali biednych Niemców", "Żydzi, to jeden wielki spisek", "Żydzi stanowią zagrożenie", "Żydzi to zło" i przedstawia je w formie "Jesteście wściekli? To zamieńmy tę naszą złość w siłę i zniszczmy tę władzę z jej bandyckimi cenami", "PiS zarabiał na pandemii", "PiS bogacił się na wojnie", "PiS okradał Polaków", "PiS to zorganizowana grupa przestępcza", "Kaczyński stanowi zagrożenie", "Razem pokonamy to ZŁO!", to lekceważenie tych sygnałów jest równie głupie i krótkowzroczne, jak wmawianie sobie że "Mein Kampf" jest tylko przenośnią i fantastyką.
NA NASZYCH OCZACH STWORZONO GRUPĘ FANATYKÓW, KTÓRZY CHŁONĄ JAK GĄBKA MINIMALNIE PRZETWORZONE HASŁA ANTYŻYDOWSKIEJ PROPAGANDY III RZESZY - PRAGNĄ ICH JAK KANIA DŻDŻU. AKTUALNIE JESTEŚMY ŚWIADKAMI SCHLEBIANIA TEJ GRUPIE PRZEZ REŻIM TUSKA ORAZ PRÓBIE TAKIEGO PRZEMODELOWANIA SPOŁECZEŃSTWA, ABY JAK NAJWIĘKSZA GRUPA OBYWATELI SIĘ DO TYCH FANATYKÓW PRZYŁĄCZYŁA, A POZOSTALI ALBO BALI SIĘ PRZYZNAĆ DO SWOJEJ DEZAPROBATY DLA TAKICH HASEŁ I METOD, ALBO SPOTYKALI SIĘ Z POWSZECHNYM OSTRACYZMEM.
Albo się dziś ostro, stanowczo i skutecznie przeciwstawimy takiemu przemodelowaniu, albo jutro będziemy jego ofiarami... i współwinnymi zbrodni. Uważasz, że przesadzam? To przypomnij sobie jak z niedowierzaniem pukałeś/pukałaś się w czoło, gdy przed wyborami ostrzegałem, że będziemy mieli szał rozliczeń, komisje, zespoły, aresztowania... a przy tym niszczenie relacji międzyludzkich, wstrzymywanie wszystkich "pisowskich" inwestycji w wojsko i infrastrukturę stronniczymi "audytami" i gospodarczą zapaść na rynku pracy wynikającą z braku jakichkolwiek pozytywnych działań rządu. Już dziś na tym czole w które się niedawno pukałeś czytając moje artykuły, możesz sobie wytatuować słowo "FRAJER". Ale pośpiesz się, bo jutro to będzie słowo "ZBRODNIARZ".
Zamiast Post Scriptum
Nie ukrywam tego, że po drugiej stronie też sytuacja wygląda tragicznie. Wielokrotnie nazywałem polityków Suwerennej Polski "IDIOTAMI" z tego powodu, że nie tylko nielojalnie wobec większego koalicjanta próbowali szpanować dobrym wynikiem na listach PiS wykorzystując lukę w prawie do rozdawania publicznych pieniędzy, ale przede wszystkim dlatego, że wierzyli w to, że po wyborach nadal będzie obowiązywała zasada "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych". Ale nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. Mając do wyboru IDIOTÓW, którzy bawili się w Robin Hooda za publiczne pieniądze oraz ZBRODNIARZY, którzy dążą do uwięzienia jak największej liczby polityków opozycji celem jej rozbicia i delegalizacji lub uczynienia "niewybieralną" i bezczelnie wprowadzają w życie hasła i metody działania wzięte prosto z III Rzeszy, ja z bólem, dyskomfortem i niesmakiem, ale zdecydowanie staję po stronie mniejszego zła, czyli w obronie "idiotów". A czy mamy jeszcze jakieś inne "pozycje w politycznym MENU"? Trzecia Droga niby miała trzymać się jak najdalej "wojny polsko - polskiej" a w rzeczywistości firmuje zbrodnie Tuska i boi się od niego odłączyć z obawy że zostanie zaszczuta i zadziobana przez jego propagandę. Lewica? Jest za przeproszeniem tak zes*ana ze strachu, że nawet bluzga na swoją własną parlamentarzystkę tylko za to, że wykazała postawę propaństwową i prorozwojową próbując współpracować ponad podziałami [kliknij aby otworzyć link]. Konfederacja? Jak pokazałem na przykładzie Sośnierza: doskonale wiedzą, że to co się dzieje to jedna wielka zbrodnia, ale głosują za tą zbrodnią, bo wiedzą że osłabienie PiS jest dla nich wygodne. Później pewnie objawią się jako "jedyni sprawiedliwi" postulując wyjście z UE, zrywanie wszelkich umów i sojuszy itp... Więc co? Jak to śpiewał mistrz Jan Pietrzak "Rzygać chce się, rzygać chce się, jak za PRLu"... a nawet jeszcze bardziej.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka