"Tak łatwo przecie przyczepić się do ludzi operujących ogromnymi kapitałami publicznymi. Gdzie jest tylko fundusz dyspozycyjny - tam szantaż murowany. Aż strach pomyśleć, coby się mogło stać, gdyby inny regime zastąpił obecny i chciał zastosować te same metody walki ..."
Antoni Sobański "Cywil w Berlinie" rok wydania 1934
Dziś krótko, ostro i syntetycznie. Za to z dwoma materiałami do samodzielnego odsłuchania.
Pierwszy materiał:
(przynajmniej pierwszych 20 minut to lektura obowiązkowa) to wywiad z Pawłęm Lisickim - redaktorem naczelnym tygodnika "Do Rzeczy" i byłym redaktorem naczelnym tygodnika "Uważam Rze..." Ta wypowiedź jest tak do bólu merytoryczna, rzeczowa, logicznie uargumentowana i spokojna, że mogę się podpisać pod każdą jej tezą - włącznie z tymi krytykującymi PiS i Kaczyńskiego za "dworski styl rządzenia". A zawiera tezy bardzo mocne:
- Obecna władza łamie prawo, a nawet wszelkie demokratyczne podstawy prawa i działa w sposób tak mocno uderzający w prawa obywateli, że żadna inna ekipa (nieposiadająca silnego wsparcia Brukseli i Stanów Zjednoczonych) nie mogłaby sobie na takie działanie pozwolić, bo natychmiast zostałaby oskarżona (i słusznie) o łamanie zasad demokracji i wprowadzanie autorytaryzmu. A trzeba to mocno podkreślić, że jesteśmy dopiero w fazie wstępnej, bo zapowiadane są działania jeszcze bardziej restrykcyjne.
- Ekipa Donalda Tuska mając świadomość wsparcia Brukseli posunęła się do działań dotychczas nigdy niespotykanych w Polsce po roku 1989, ani nigdy niespotykanych dotychczas w żadnym kraju Unii Europejskiej np.: zapowiedziała likwidację realnej opozycji (czyli Suwerennej Polski oraz Prawa i Sprawiedliwości), zastraszenie, pacyfikację i przemodelowanie elektoratu PiS (której pierwszym elementem jest uwięzienie ich liderów - od siebie dodam, że to jest drugi element, pierwszym było siłowe przejęcie mediów).
- Tzw. "rozliczanie PiS" jest antydemokratyczną akcją niemającą precedensu w historii polskiej i światowej demokracji. Każda ekipa przejmująca władzę krytykuje działania swoich poprzedników (taka krytyka należy do istoty demokracji) i ją rozlicza, ale czyni to metodami politycznymi, a nie policyjnymi.
- Ekipa PiS korzystała z pełni władzy procesując różne wygodne dla siebie i niekiedy kontrowersyjne projekty ustaw, niekiedy robiła to "jadąc po bandzie", ale zawsze robiła to w sposób zgodny z prawem. Kiedy utraciła część władzy (w 2019 roku straciła większość w Senacie) nigdy nie próbowała stanowić prawa omijając Senat, jak to robi obecna władza omijając Prezydenta.
- Nawet rozliczenia po zmianie ustroju w 1989 roku nie przyjęły takiej formy jak obecnie. Rząd Tuska traktuje poprzednią władzę jak "okupacyjną" którą należy zniszczyć.
- Retoryka obecnej władzy nawiązująca do "denazyfikacji" w Niemczech w odniesieniu do Prawa i Sprawiedliwości nie ma żadnej racji bytu, bo nawet przy największej niechęci i krytycznym stosunku do PiS trzeba uznać, że jest to partia na wskroś demokratyczna, posiadająca jedno z największych (do niedawna największe) poparcie w społeczeństwie rzędu 30%.
- Działania rządu Tuska cofają nas do sytuacji, jaką mieliśmy w czasach PRL-u, kiedy teoretycznie istniała "opozycja" (ZSL i SD), ale nie stanowiła ona realnego odzwierciedlenia woli społeczeństwa, gdyż realna opozycja była rozbita i zdelegalizowana.
- Rozliczenia miałyby formę akceptowalną w demokracji, gdyby odbywały się na drodze politycznej np.: zostałyby opublikowane raporty krytyczne wobec poprzedniej władzy, które dałyby wyborcom szansę ocenienia jej za pomocą kartki wyborczej, a organy ścigania wkraczałyby w ostateczności tylko tam, gdzie mielibyśmy do czynienia z oczywistymi dowodami na konkretne złamanie prawa. Natomiast obecna władza traktuje rozliczenie w sposób "masowy" powołując zespoły i komisje śledcze mające za zadanie wyszukiwanie rzekomych przestępstw poprzedniej władzy, a cała poprzednia władza jest traktowana jak "zorganizowana grupa przestępcza" której nie traktuje się jak politycznego oponenta, tylko jako wroga publicznego którego należy zniszczyć za wszelką cenę np.: zapowiada się publicznie kolejne pozbawianie immunitetów, stawianie oskarżeń i aresztowania pod byle pretekstami (choćby rzekomego "naruszenia dóbr osobistych" generała który zawalił sprawę rakiety i dwóch rosyjskich śmigłowców nad Polską lub awantury o zniszczenie prowokacyjnego wieńca obrażającego nie tylko Jarosława Kaczyńskiego i jego zmarłego brata, ale nawet każdego przedstawiciela gatunku Homo Sapiens - aby robić takie rzeczy jak ci prowokatorzy nie można być człowiekiem... ale to moja dygresja).
- Wszyscy ci, którzy dziś "rozliczają PiS" w przypadku gdyby doszło do jakiejkolwiek zmiany władzy, zostaliby rozliczeni, trafiliby na ławy oskarżonych i do więzień. Obecna władza i jej członkowie mają tego świadomość. Dlatego im więcej antydemokratycznych i łamiących prawo działań mają na swoim koncie (przypomnę, że zgodnie z zapowiedziami to jest dopiero faza wstępna tych działań) tym większy będzie ich opór przed oddaniem władzy i większa skłonność do próby zatrzymania jej za wszelką cenę środkami policyjnymi.
- Rządy Donalda Tuska prowadzą nas na skraj wojny domowej, bo uniemożliwiają normalną demokratyczną zmianę władzy poprzez kartkę wyborczą, a to powoduje przeniesienie polityki na ulicę i rozpatrywanie jej w kategorii siłowej konfrontacji: siła państwowej propagandy i aparatu represji vs. siła świadomości i oporu społecznego.
Streściłem tu tylko pierwsze 19 minut wywiadu, do którego wysłuchania w całości gorąco namawiam. I tu rodzi się smutna refleksja. Jak się słucha tak inteligentnego, spokojnego, zrównoważonego i logicznego człowieka jak redaktor Paweł Lisicki, to trudno nie zrozumieć tego dlaczego jedyne czasopismo przeznaczone dla opozycyjnej wobec rządu Tuska części inteligencji (oczywiście mówię o tygodniku "Uważam Rze...") było taką solą w oku Tuska, że w bandycki sposób wydarł je z rąk Lisickiego i jego świetnego zespołu redakcyjnego, a oddał w łapy takich kłamliwych i amoralnych kreatur jak Jan Piński i Tomasz Szwejgiert (pierwszy - nacjonalista, kumpel Giertycha, specjalista od pomówień o rzekomy "homoseksualizm", "kontakty z prostytutkami" i inne sprawy obyczajowe, ale także np... o "antysemityzm", a drugi - Żyd, syn oficera stalinowskiego aparatu represji, podający się za "byłego współpracownika służb specjalnych i agenta CBA", a specjalizujący się w pomówieniach o "agenturalność" i "prorosyjskość").
Drugi materiał:
Tu dla odmiany nie będę robił żadnego streszczenia. Posłuchajcie sami. Nawiasem mówiąc Ziemkiewicz mówi dokładnie to o czym wcześniej wielokrotnie pisałem na przykład tu:
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1313939%2Cpolitical-fiction-cz1-wspolczesni-zydzi-w-demokratycznej-antysemickiej-polsce
a moje dawne ostrzeżenia potwierdza bardzo ciekawymi przykładami z historii - no w końcu on jest zawodowym publicystą, a ja tylko blogerem amatorem. Tylko dlaczego do diabła JA O TYM PISAŁEM DOKŁADNIE ROK TEMU 18 LIPCA 2023, A ON TO ZAUWAŻYŁ DOPIERO TERAZ???
Dlaczego dopiero teraz się obudzili?
Nie odpowiem na to pytanie, choć sam bardzo chciałbym znać odpowiedź. Ale to dotyczy nie tylko tych dwóch redaktorów. Dlaczego redaktor Lisicki tak beztrosko tracił czas od wiosny 2020 roku udostępniając łamy swojej gazety różnym antyszczepionkowcom i innym płaskoziemcom, którzy wykorzystywali to do walenia w rząd i przeciągania ludzi na stronę Konfederacji? Nie wiem! Dlaczego redaktor Ziemkiewicz do samych wyborów był przekonany, że PSL wyląduje w okolicach progu wyborczego, PiS będzie niedoszacowany, rozkład mandatów w okręgach zadziała na jego korzyść i rzutem na taśmę zdoła zachować władzę? Nie mam pojęcia. Dlaczego redaktor Woś był święcie przekonany, że po wyborach nadal będzie obowiązywała zasada "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych" oraz że targana sprzecznościami koalicja będzie niezdolna do jakiegokolwiek działania, a zwłaszcza do zapowiadanego "rozliczania PiS"? Tego również nie wiem! Dlaczego spotkany na festynie polityk PiS (pisałem o nim wielokrotnie anonimowo... a trudno, najwyżej się na mnie obrazi - to był Waldemar Buda) twierdził, że przejęcie władzy na jakiś czas przez Tuska może dobrze zrobić społeczeństwu, bo pokaże różnicę w podejściu do wyborców i gospodarki (tylko nie uwzględnił tego, że Tusk zafunduje quasi-monopol medialny, więc do społeczeństwa nic nie dotrze oprócz jego propagandy), a na moje ostrzeżenia, że to się nie uda, bo Tusk już tak "popłynął" że zapowiada "setki funkcjonariuszy PiS" w więzieniach i na poparcie tego cytuje Heinricha Himmlera "robić porządki żelazną miotłą", tłum wiwatuje, a głupia Telewizja Kurska zamiast to wychwycić, cały czas powtarza wyświechtane "Für Deutschland"... ów Waldemar Buda zareagował na zasadzie "dobrze, posłucham ciebie innym razem" (jak ktoś czytał "Dzieje Apostolskie" to wie o co chodzi - Grecy chętnie słuchali Apostołów gdy nauki Jezusa brzmiały jak ciekawa filozofia, ale jak usłyszeli o Zmartwychwstaniu, to myśleli, że ci oszaleli, więc zlekceważyli ich i odeszli)? Bóg jeden raczy wiedzieć! Dlaczego ziobryści zachowywali się tak, jakby rządy z ich udziałem miały trwać wiecznie lub jakby po wyborach zasada "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych" nadal miała być świętością? Licho wie! A dlaczego Kaczyński zamiast posłuchać mnie i osób podobnie myślących (np.: Jana Krzysztofa Ardanowskiego) nie podjął działań mających demokratycznie ustabilizować państwo i zabezpieczyć je przed wendettą takich Tusków, Giertychów i Bodnarów, tylko poszedł w drugą stronę miotając się od wepchnięcia Piotrowicza i Pawłowicz do Trybunału konstytucyjnego poprzez "piątkę dla zwierząt" aż do "komisji do badania wpływów rosyjskich" która tylko pomogła Tuskowi wygrać wybory? Tego chyba nie wiedzą nawet najtęższe umysły... nie mówiąc już o Kaczyńskim lub mojej skromnej osobie!
Jest takie powiedzenie, że odkrywca, który wyprzedził własną epokę, przez pewien czas uchodzi za "idiotę" lub "szaleńca", jak długo ludzie nie dorosną do jego odkrycia. Szczerze mówiąc wolałbym pozostać "idiotą" lub "szaleńcem", aby tylko moje przedwyborcze prognozy się nie sprawdziły. Niestety miałem rację. Jak polityk sięga po kalki najskuteczniej obrzydzających Żydów tekstów ze szmatławca "Der Stürmer" typu: "Żydzi wywołali hiperinflację", "Żydzi bogacili się na kryzysie", "Żydzi okradali biednych Niemców", "Żydzi, to jeden wielki spisek", "Żydzi stanowią zagrożenie", "Żydzi to zło" i przedstawia je w formie "Jesteście wściekli? To zamieńmy tę naszą złość w siłę i zniszczmy tę władzę z jej bandyckimi cenami", "PiS zarabiał na pandemii", "PiS bogacił się na wojnie", "PiS okradał Polaków", "PiS to zorganizowana grupa przestępcza", "Kaczyński stanowi zagrożenie", "Razem pokonamy to ZŁO!", to lekceważenie tych sygnałów jest równie głupie i krótkowzroczne, jak wmawianie sobie że "Mein Kampf" jest tylko przenośnią i fantastyką. I właśnie to jest w tym wszystkim najsmutniejsze, że aby zobaczyć co jest grane nie trzeba było być żadnym geniuszem ani odkrywcą - ja się do takich raczej nie zaliczam. Wystarczyło tylko uważnie patrzeć na świat i nie zakładać lekkomyślnie, że "jakoś to będzie". Publicyści i politycy budzą się właśnie i jest to tak bolesne przebudzenie, że aż przecierają oczy ze zdziwienia, że to wszystko się dzieje naprawdę. A czy społeczeństwo się obudzi, nim będzie za późno?
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka