...rozumienie prawa łaski w ten sposób, jak to opisali "profesorowie" w wydaniu podręcznika z 2020 roku oznacza że W SKRAJNYM PRZYPADKU SKAZANY NIEPRAWOMOCNYM WYROKIEM - ZWŁASZCZA GDYBY BYŁ POLITYKKIEM - MÓGŁBY TKWIĆ W ZAWIESZENIU POZBAWIONY BIERNEGO PRAWA WYBORCZEGO CZEKAJĄC NA UPRAWOMOCNIENIE SIĘ WYROKU DOWOLNIE DŁUGO - DO MOMENTU OBALENIA RZĄDU, DO KOŃCA KADENCJI, DO KOŃCA DRUGIEJ KADENCJI... NAWET DO ŚMIERCI. DRUGIM WYJŚCIEM DLA NIEGO BYŁABY REZYGNACJA Z APELACJI, CZYLI MIAŁOBY MIEJSCE WYMUSZENIE PRZYZNANIA SIĘ DO WINY GODZĄCE W PRAWO DO UCZCIWEGO PROCESU SĄDOWEGO (co i tak mogłoby nie przynieść skutku, bo wniosek o apelację mogłaby wnieść druga strona). I WŁAŚNIE PRZYPADEK SKAZANEGO W POLITYCZNYM "PROCESIE" MARIUSZA KAMIŃSKIEGO JEST TAKIM SKRAJNYM PRZYPADKIEM.
Już miałem zlikwidować konto, a tu taki temat!
Geneza - o pewnym Człowieku...
W dniach 21 i 22 stycznia 2023 (czyli w dzień i w dwa dni po "wyłączeniu sygnału" TVP) popełniłem dwa artykuły. Pierwszy z nich Krótki komentarz do zamachu stanu - to dopiero początek mówił o mediach i o prawdopodobnym rozpoczynającym się właśnie terrorze:
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1347308,krotki-komentarz-do-zamachu-stanu-to-dopiero-poczatek
Drugi "Jak zabić inteligenta" czyli Post Scriptum do siłowego przejęcia mediów jak sama nazwa wskazuje był dopowiedzeniem do tego pierwszego - próbą odpowiedzi na ważne pytania. Dlaczego media są takie ważne? Co sprawia, że ludzie wykształceni są tak podatni na manipulację? Co było beznadziejnego w TVP za czasów Kurskiego? Dlaczego "Uważam Rze..." było czasopismem zbliżonym do ideału, a jego następcy "W Sieci" i "Do Rzeczy" już nie udźwignęli ciężaru czasopism prawicowych dla inteligencji? Co oznacza nagonka tuskistowskich mediów na "TV Republika"?
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1347552,jak-zabic-inteligenta-czyli-post-scriptum-do-silowego-przejecia-mediow
Do napisania tamtego artykułu zainspirowała mnie postać pewnego Człowieka którego życie postawiło na mojej drodze. Człowiek ten (świetnie wykształcony, wybitny specjalista w swojej dziedzinie, oczytany także w innych tematach np.: historii Polski) jeszcze w roku 2010 chciał się zapisywać do PiS (ja nigdy nie chciałem) i tylko urażona "inteligencka" duma (w strukturach PiS jako warunek podano wskazanie dwóch wiarygodnych osób, które potwierdzą szczerość jego poglądów... i się obraził) sprawiła, że nie wstąpił w szeregi tego ugrupowania. Natomiast po wrogim przejęciu czasopism "Uważam Rze..." i "Rzeczpospolita" przez ludzi Tuska ten Pan nie tylko zmienił poglądy o 180 stopni, ale zaczął się zachowywać w sposób bardziej niż skandaliczny. Co gorsza, nie widział w swoim postępowaniu nic złego, bo niektórymi czynami (nie będę tu ich wypisywał - stali czytelnicy mojego bloga domyślą się o co chodzi, bo demoralizację elektoratu antypisowskiego opisywałem wielokrotnie z podaniem przykładów... połowa... no, może jedna trzecia tych przykładów to Jego "dzieło") popisywał się przede mną wielokrotnie. Dopiero gdy miarka się przebrała do tego stopnia, że ograniczyłem kontakt z Nim nie tylko swój, ale także mojej Rodziny, to zauważył, że tak dalej nie można, odbył ze mną długą i konstruktywną rozmowę telefoniczną w trakcie której zrozumiał, że pewne zachowania ani nie umykają mojej uwadze, ani tym bardziej chluby Mu nie przynoszą i przestał się popisywać. Kilka dni później najwyraźniej zrozumiał to, co ja zrozumiałem 8 lat temu (nic dziwnego że byłem szybszy, skoro od 16 lat prowadzę politycznego bloga - to żadna ujma) i co potwierdziło się w latach 2019-2023, że (zacytuję Go z pamięci) "politycy chcą, abyśmy się angażowali, emocjonowali, protestowali... a sami nic z siebie nie dają... bo nasze silne emocje powodują to, że akceptujemy ich lenistwo, błędy, nawet świństwa i zbrodnie aby tylko nie rządzili CI DRUDZY". W artykule z 22 stycznia opisałem tego Człowieka, ale nie jako przykład demoralizacji (zwłaszcza, że widzę pierwsze symptomy Jego NAWRÓCENIA i mimo wściekłości, żalu i pamięci dawnych czynów wolałbym, aby ten proces nie został przerwany), ale jako OFIARĘ MANIPULACJI. Ale nie o Niego samego tu chodziło, tylko ogólnie o znaczną część polskiej klasy inteligenckiej. Bo artykuł był zarówno o pewnym Człowieku, jak...
...i o pewnym zjawisku społecznym
- niewspółmiernym do rzeczywistego autorytetu zaufaniu do "autorytetów" - zwłaszcza tych z tytułami naukowymi. Napisałem między innymi:
"Jeszcze inni ludzie nie wierzą "źródłom lokalnym" tylko potrzebują "autorytetów". Oni właśnie najczęściej sięgają po gazety (w ich mieszkaniach z reguły już na pierwszy rzut oka można zauważyć najnowsze "papierowe" wydania czasopism), odwołują się do tego, co mówił "ekspert" w telewizji.(...) Problem polega na tym, że w dzisiejszych czasach to, czy w ustach "eksperta" zdrowsze jest masło czy margaryna zależy albo od tego kto sponsoruje eksperta albo od tego, kto sponsoruje audycję do której został zaproszony. Nie muszę dodawać, że ci ludzie najczęściej mają wyższe wykształcenie (...) I właśnie do takich ludzi zalicza się owego jegomościa, który po zmianie profilu jego (...) ulubionej gazety całkowicie zmienił profil swoich poglądów politycznych i postaw z nimi związanych. Nie zauważają oni tego, o czym napisałem już dawno temu, że prawdziwie niezależni eksperci nie są zapraszani do żadnych "dużych" mediów (można ich czasem posłuchać w Internecie) bo nie chcą się sprzedawać jak prostytutki... i jak ci zapraszani. Choć i odnośnie tych niezależnych to czasem mam wątpliwości (a czasem pewność - jak w przypadku generała Waldemara Skrzypczaka, którego na zmianie opinii o 180 stopni w ciągu 24 godzin przyłapałem wielokrotnie) czy też nie wykorzystują swojej inteligencji do zwodzenia rozmówcy pozorną zbieżnością poglądów (np. udając przede mną "umiarkowanego pisowca" a przed owym jegomościem o którym piszę udając "radykalnego antypisowca")."
Ostatnie dni potwierdziły moją tezę, że właśnie takie osoby są szczególnie podatne na manipulację i że właśnie w tym celu wykorzystuje się "autorytety prawnicze na telefon" - taką "naukową prostytucję" różnych "ekspertów" którzy czy to z chęci dokopania PiS-owi, czy dla sławy i pieniędzy, a może nawet z powodu jawnego lub zakamuflowanego szantażu sprzedają swoje usługi partii TuSSka i zblatowanym z nimi mediom. I proszę teraz dokonać małej, krótkoterminowej retrospekcji. Jak od kilku dni przegląda się "WP", "Onet" a nawet "Interię", to od razu rzuca się w oczy jak tuskistowski reżim manipuluje "inteligencją", a jak "motłochem". Na pierwszy plan na każdym POrtalu wybijają się wypowiedzi "EKSPERTÓW" i "AUTORYTETÓW" opowiadających bajeczki, że oczywiście od strony prawnej to obecne bezprawie to jest "jak najbardziej zgodne z prawem", choć brak mu podstaw prawnych, ale to co wcześniej robił PiS, to dopiero było "bezprawie" i "łamanie praw człowieka". I oczywiście to, co wyprawia obecny rząd: dążenie do eskalacji i konfrontacji, siłowe przejęcie mediów, pokazowe aresztowanie dwóch Posłów opozycji i "skazanie ich prawomocnym wyrokiem" drugi raz za to samo "nie stanowi żadnego zagrożenia" ani "naruszenia praw człowieka" ani nawet "naruszenia prawa" i wszyscy, co twierdzą inaczej "kłamią" lub "się mylą". Natomiast "obecna narracja PiS-u" stanowi "śmiertelne zagrożenie"... i to dla wszystkich i wszystkiego! "Jak PiS się nie zamknie (lub nie zostanie zamknięty) to inwestorzy uciekną z Polski, gospodarka się zawali, bezrobocie wystrzeli do 100 procent, wszystkie rodziny się rozpadną, kury przestaną znosić jajka, krowy dawać mleko a kobiety dawać .... i z bardzo dużym prawdopodobieństwem słońce nie wzejdzie. TAK SIĘ MANIPULUJE "INTELIGENTAMI" KTÓRZY ŁYKNĄ KAŻDĄ BZDURĘ, BYLE MÓWIŁ TO "EKSPERT". Zaraz obok wypowiedzi "ekspertów" widać "SONDAŻE" zgodnie z którymi ponad połowa "Polaków" popiera zamach Tuska na TVP, cieszy się z uwięzienia Kamińskiego i Wąsika, PiS-owi, Konfederacji i PSL-owi poparcie spada, a Platformie oczywiście rośnie... zaś polityka obecnego rządu ma wyższe poparcie niż Kim Dzong Un w oficjalnych sondażach w Korei Północnej. TAK SIĘ MANIPULUJE "MOTŁOCHEM" KTÓRY ŁYKNIE KAŻDĄ BZDURĘ, BYLE MU WMÓWIONO, ŻE TAK WIĘKSZOŚCIOWO TWIERDZI "LUD".
Szantaż? Tak! Naukowcy, którzy znaleźli się po "pisowskiej" stronie byli NISZCZENI aż do doprowadzenia do śmierci!
Nie wiedzieć czemu jakoś tak wiedziony intuicją na wstępie artykułu z 23 stycznia wspomniałem o trzech profesorach, którzy zostali zaszczuci do tego stopnia, że zmarli z powodu nagłych chorób kardiologicznych wywołanych silnym stresem.
"Profesor Lech Morawski, profesor Henryk Cioch profesor Jan Szyszko. Wszyscy trzej mieli tytuły profesorskie, które w mediach były konsekwentnie pomijane i zastępowane pejoratywnymi przydomkami. Przed nagonką byli autorytetami w swoich środowiskach. Profesor Lech Morawski specjalizował się w teorii państwa i prawa oraz filozofii prawa. Jego podręczniki do propedeutyki prawa i filozofii prawa były "Biblią" dla studentów rozpoczynających wszystkie kierunki prawnicze. W latach 2014-2015 był także sędzią Trybunału Stanu. Podobnie jak profesor Morawski był nazywany pogardliwie "dublerem" i od 1 grudnia 2015 roku nie sposób było znaleźć na ich temat choćby jednej pozytywnej wzmianki w "wolnych" mediach, które robiły wszystko, aby tylko ukryć fakt, że PiS próbując odzyskać kontrolę po próbie zamachu stanu Rzeplińskiego, Biernata, Kropiwnickiego et consortes wysłało do Trybunału Konstytucyjnego najlepszych z najlepszych (...)"
Zapomniałem dopisać że nawet na uczelni uprzykrzano życie studentom, których promotorami byli profesorowie Morawski i Cioch. Zapomniałem wspomnieć o przypadku Marka Migalskiego, któremu na uczelni rzucano kłody pod nogi gdy był niezależnym politologiem krytycznym wobec rządu Tuska, tym bardziej gdy wkurzony sabotowaniem jego pracy naukowej wstąpił do PiS, aby spróbować polityki od wewnątrz (jak sam to żartobliwie nazwał, został "fruwającym ornitologiem"), a gdy tylko wystąpił z PiS, zaczął pluć na swoich dawnych kolegów i wstąpił do PO, wówczas błyskawicznie obronił habilitację i "kariera naukowa" stanęła przed nim otworem. Żałosne? Tak, i to bardzo!
A teraz usiądźcie i przytrzymajcie się krzeseł, bo będzie BOMBA
Tak sobie dziś googlałem sprawdzając co różne media piszą o uwięzieniu Kamińskiego i Wąsika. I wygooglałem następujący artykuł na POrtalu "Demagog" (ponoć specjalizującym się w demaskowaniu fake-newsów):
Andrzej Duda i prawo łaski. Co na to podręcznik autorytetów?
https://demagog.org.pl/wypowiedzi/andrzej-duda-i-prawo-laski-co-na-to-podrecznik-autorytetow/
Streszczenie:
- W edycji z 2013 roku podręcznika prof. Waltosia i Hofmańskiego „Proces karny: zarys systemu” znalazły się rozważania dotyczące prawa łaski (s. 558–559).
- Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego można pokusić się o stwierdzenie, że prezydent ma możliwość skorzystania z prawa łaski jeszcze przed prawomocnym skazaniem. Art. 139 konstytucji, który dotyczy ułaskawienia, nie zakazuje wydania takiego aktu.
- Profesorowie zaznaczyli, że do momentu wydania podręcznika prezydent nie ułaskawiał nikogo przed wydaniem wyroku, na co miało wpływ m.in. „chyba słuszne przekonanie, że taka abolicja byłaby przedwczesną ingerencją w wymiar sprawiedliwości”. Po raz pierwszy na ten ruch zdecydował się Andrzej Duda 16 listopada 2015 roku.
- Prof. prof. Waltoś i Hofmański w edycji podręcznika z 2020 roku napisali, że skorzystanie z prawa łaski przed zapadnięciem prawomocnego wyroku stanowi naruszenie trójpodziału władzy (s. 607–608).
- Wojciech Kolarski dla uzasadnienia swojej tezy powołał się na jedno zdanie z dawnego wydania podręcznika profesorów. Pominął przy tym inne ważne fragmenty, które jej przeczą. Dlatego jego wypowiedź oceniamy jako manipulację.
Czyli zdaniem "naukowców" do roku 2015 "można pokusić się o stwierdzenie, że prezydent ma możliwość skorzystania z prawa łaski jeszcze przed prawomocnym skazaniem. Art. 139 konstytucji, który dotyczy ułaskawienia, nie zakazuje wydania takiego aktu" natomiast po roku 2015 "skorzystanie z prawa łaski przed zapadnięciem prawomocnego wyroku stanowi naruszenie trójpodziału władzy".
Proszę wziąć kilka głębokich oddechów i przeczytać powyższe zdanie jeszcze raz... może nawet kilka razy! No to jedziemy dalej...
Przed rokiem 2015 "profesorowie" zaznaczyli, że do momentu wydania podręcznika prezydent nie ułaskawiał nikogo przed wydaniem wyroku, na co miało wpływ m.in. „chyba słuszne przekonanie, że taka abolicja byłaby przedwczesną ingerencją w wymiar sprawiedliwości”. Po roku 2015 nie tylko zmienili o 180 stopni zdanie na ten temat, ale zupełnie zlekceważyli wszystkie fakty świadczące o tym, że "proces" Kamińskiego i Wąsika stanowił wręcz PODRĘCZNIKOWY PRZYKŁAD PROCESU POLITYCZNEGO, W KTÓRYM SĘDZIA ŁĄCZEWSKI ZŁAMAŁ WSZYSTKIE ZASADY DOTYCZĄCE BEZSTRONNOŚCI I NIEZAWISŁOŚCI, A NAWET KILKA RAZY ZŁAMAŁ PRAWO!
- Dlaczego "sędzia" Łączewski nie sporządził zgodnie z prawem pisemnego uzasadnienia wyroku w terminie 14 dni?
- Dlaczego czekał z tym pół roku - dokładnie do najgorętszego momentu kampanii wyborczej?
- Dlaczego zamiast do stron postępowania w pierwszej kolejności wysłał uzasadnienie do Gazety Wyborczej?
- Co robił w miejscu spotkania, na które umówił go dziennikarz udający Tomasza Lisa w celu uzgodnienia strategii walki z PiS-em?
- Ile czasu Kamiński miałby czekać na "prawomocny wyrok", skoro podstawowa czynność którą prawo nakazuje wykonać "niezwłocznie" (a w prawie "niezwłocznie" oznacza "natychmiast - nie później niż w przeciągu 14 dni") była odwlekana przez PÓŁ ROKU i "przypadkiem" podporządkowana kalendarzowi wyborczemu?
"Profesorowie" nie tylko nie odpowiadają na żadne z tych pytań, ale nawet nie próbują ich sobie zadać. Udają, że nie widzą tego, że zachowanie "sędziego" Łączewskiego jest wyjątkowo bezczelną próbą ubezwłasnowolnienia wybranej demokratycznie władzy ustawodawczej i władzy wykonawczej i stanowi o wiele poważniejsze naruszenie trójpodziału władzy niż wymyślony przez nich problem skorzystania z prawa łaski przed uprawomocnieniem się wyroku (oczywista bzdura - jakby sąd chciał na siłę dociągnąć sprawę do wyroku prawomocnego, to mógł ją teoretycznie kontynuować z zastrzeżeniem braku środków zapobiegawczych i skutków w przypadku prawomocnego skazania... a w przypadku prawomocnego uniewinnienia ułaskawienie powinno zostać anulowane ze względu na brak wyroku - koniec, kropka - żadnej "abolicji indywidualnej" tylko klasyczne skorzystanie z prerogatywy prezydenckiej - szczególnie uzasadnione także przed uprawomocnieniem się wyroku, zwłaszcza w kontekście postawionych przeze mnie powyżej pięciu pytań). Dlaczego? Czy tak bardzo chcieli dokopać PiS-owi czy tak bardzo bali się tego, że jeśli zostaną zaszufladkowani jako profesorowie "pisowscy" to spotka ich los taki sam jak profesorów Muszyńskiego i Ciocha?
Absurd zmian, jakie w swoim podręczniku wprowadzili "profesorowie" Waltoś i Hofmański jest oczywisty. Najpierw w wydaniu z roku 2013 wpadli w jedną skrajność snując rozważania czy konstytucja dopuszcza skorzystanie z prawa łaski w trybie "abolicji indywidualnej". Konstytucja o niczym takim nie wspomina - prawo łaski to prawo łaski oznacza zdjęcie lub zatarcie całości lub części kary wymierzonej w ramach wyroku - sąd może sobie wyrokować jak chce (oczywiście najlepiej zgodnie z prawem, ale dziś to pobożne życzenia) a Prezydent ma prawo ułaskawić kogo chce i kiedy chce - to jego prerogatywa, która przynależy głowie państwa jeszcze od czasów w których był to król. Konstytucja nakłada na tę prerogatywę jedno ograniczenie:
Art. 139. Prawo łaski
Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.
Czyli Prezydent nie może ułaskawić osoby skazanej przez Trybunał Stanu. A czy są jakieś ograniczenia czasowe? Nie, konstytucja nie określa żadnych warunków w którym momencie Prezydent może zastosować prawo łaski, a w którym nie. Logika podpowiada, że jedynym ograniczeniem jest to, że nie można ułaskawić osoby jeszcze przed popełnieniem czynu zabronionego, bo to by oznaczało przyzwolenie na ten czyn (choć niektórzy blogerzy nie zgadzają się w tym ze mną powołując się na przykład służb specjalnych). Natomiast rozumienie prawa łaski w ten sposób, jak to opisali "profesorowie" w wydaniu podręcznika z 2020 roku oznacza że W SKRAJNYM PRZYPADKU SKAZANY NIEPRAWOMOCNYM WYROKIEM - ZWŁASZCZA GDYBY BYŁ POLITYKKIEM - MÓGŁBY TKWIĆ W ZAWIESZENIU POZBAWIONY BIERNEGO PRAWA WYBORCZEGO CZEKAJĄC NA UPRAWOMOCNIENIE SIĘ WYROKU DOWOLNIE DŁUGO - DO MOMENTU OBALENIA RZĄDU, DO KOŃCA KADENCJI, DO KOŃCA DRUGIEJ KADENCJI... NAWET DO ŚMIERCI. DRUGIM WYJŚCIEM DLA NIEGO BYŁABY REZYGNACJA Z APELACJI, CZYLI MIAŁOBY MIEJSCE WYMUSZENIE PRZYZNANIA SIĘ DO WINY GODZĄCE W PRAWO DO UCZCIWEGO PROCESU SĄDOWEGO (co i tak mogłoby nie przynieść skutku, bo wniosek o apelację mogłaby wnieść druga strona). I WŁAŚNIE PRZYPADEK SKAZANEGO W POLITYCZNYM "PROCESIE" MARIUSZA KAMIŃSKIEGO JEST TAKIM SKRAJNYM PRZYPADKIEM. Tak, wiem że to jest przypadek skrajny, ale rok 2015 obfitował w wiele takich "przypadków" - od kuriozalnego "wyroku" "sędziego" Łączewskiego i nieprawidłowości w sporządzeniu i przesłaniu jego pisemnego uzasadnienia, poprzez zagłuszanie ostatniego przed wyborami prezydenckimi przemówienia kandydata Andrzeja Dudy przez realizatora TVP który puścił w tle relacji bardzo głośną muzykę, ustawę o TK napisaną (w ostatniej chwili - po porażce Komorowskiego w wyborach prezydenckich) przez prezesa i wiceprezesa TK (wbrew prawu - sędziowie nie mają inicjatywy ustawodawczej, bo stanowiłoby to złamanie trójpodziału władzy... które "zalegalizował" w ostatnich dniach swych rządów Bronisław Komorowski zgłaszając projekt napisany przez sędziów jaki "prezydencki") zwiększającą uprawnienia TK (aż do możliwości odwołania Prezydenta RP bez wniosku Marszałka Sejmu przegłosowanego przez Zgromadzenie Narodowe... to jest sprzeczna z konstytucją ZMIANA USTROJU), którą wraz ze wszystkimi późniejszymi modyfikacjami i ustawami znoszącymi tę ustawę mieliby osądzać sędziowie TK (jaki wzorcowy przykład złamania trójpodziału władzy), aż po wrzuconą do tej ustawy przy milczącej aprobacie prezesa Rzeplińskiego i wiceprezesa Biernata poprawkę Kropiwnickiego (złamanie konstytucji i kadencyjności, próba zmonopolizowania TK na całą następną kadencję Sejmu). I "profesorowie" tego wszystkiego nie widzieli? Ślepi? Głusi? Głupi? A może albo popierający ten ZAMACH STANU albo przez jego twórców ZASTRASZENI?
Jako bloger dokonywałem już rozmaitych sensacyjnych odkryć. Po stronie pisowskiej odkryłem na przykład jak Kaczyński w wielu sprawach celowo szedł o jeden most za daleko - kazał gdzieś na chwilę złamać prawo, aby natychmiast się z tego wycofać stwarzając pozory "dobrej woli" i "chęci kompromisu" (tak było na przykład ze skróceniem kadencji Małgorzaty Gersdorf). Odkryłem też, że "Lex TVN" było zwykłym blefem mającym zmusić administrację Bidena do nieopowiadania się po stronie Yaira Lapida, który w 2021 roku chciał ponownie uderzyć w Polskę tak jak w roku 2018 (nota bene dokładnie tak ten blef zadziałał - Lapid został sam i przegrał to starcie). Po stronie platformerskiej odkryłem, że hasło "rząd PiS złamał konstytucję" ogłoszone w grudniu 2015 roku (gdy rząd PiS nie zdążył jeszcze wejść do gabinetów) zostało wymyślone i opublikowane przez Waldemara Kuczyńskiego SIEDEM LAT WCZEŚNIEJ, ale leżało do tamtego momentu w szufladzie, bo przez 8 lat rządów PO-PSL żadna komisja ani tym bardziej Trybunał Konstytucyjny nie znalazły ani jednego przypadku takiego "złamania" w latach 2005-2007. Odkryłem to, że hasło Tuska "Dajcie mi sto, no może czterysta dni, aby zrobić porządek naprawdę żelazną miotłą" jest parafrazą motta Heinricha Himmlera, którym ten zbrodniarz podpisywał rozkazy rozstrzeliwania dziesiątek tysięcy Żydów (zwłaszcza kobiet i dzieci z okupowanego terytorium Ukrainy) które Tusk musiał znać - z wykształcenia jest przecież historykiem. Odkryłem także rzecz naprawdę przerażającą: że Donald Tusk - dokładnie tak jak mały Adolf Hitler - jako dziecko i nastolatek był codziennie bity przez ojca (który na domiar złego był Kaszubem czującym się Polakiem) każącego mu wybierać pasek, którym ma dziś dostać lanie i rozpieszczany przez matkę - niezasymilowaną Niemkę, której w dzieciństwie straumatyzowane wojną polskie dzieci robiły wiele różnych przykrości (np. rysowały swastykę na tornistrze) bo słabo mówiła po polsku. Ale jeszcze nie to jest najbardziej przerażające - skóra mi ścierpła, jak wygooglałem, że Janusz Palikot (prawdopodobnie na rozkaz Donalda Tuska) opowiedział w mediach od początku do końca zmyśloną historię przypisującą to dzieciństwo (i w związku z tym psychopatyczną naturę podobną do Hitlera) Jarosławowi Kaczyńskiemu, o co przegrał proces sądowy - w rzeczywistości Rajmund Kaczyński był bardzo skupiony na karierze (stąd oschłe relacje z synami) i nie mógł bić synów codziennie, bo przez większość dni w roku nie było go w domu... co więcej nie bił ich wcale, bo prawdziwą głową rodziny była Jadwiga Kaczyńska i to ona zapewniała synom zarówno znakomitą edukację jak i domowe ciepło i bardzo dużo swobody (co Rajmundowi bardzo się nie podobało, ale nic na to nie mógł poradzić). Ale chyba jeszcze bardziej przerażające jest to, że kilka lat temu Donald Tusk dokonał "psychopatycznego coming outu" przyznając się w swojej książce "Szczerze" do tego dzieciństwa... oczywiście bez cienia skruchy za kłamstwa Palikota... bez cienia kompleksów z powodu podobieństwa do Hitlera... ot na zasadzie "do tej pory byłem zmuszony udawać miłego faceta, to teraz zobaczycie sku...syny na co mnie stać". Wiedziałem też od lat o tym, że PO cynicznie wykorzystała zaburzające ocenę własnego postępowania choroby osób uważanych wcześniej za autorytety: Władysława Bartoszewskiego i Wojciecha Młynarskiego (na koniec artykułu wrócę jeszcze do tego wątku).
Ale tworzenie PODRĘCZNIKÓW AKADEMICKICH (i to jakich - podręczników prawa karnego) pod określoną sytuację z pominięciem bijących po oczach faktów, wykreślanie z nich jednych treści a umieszczanie innych tylko po to aby uderzyć w jedną opcję polityczną i nie podpaść (lub podlizać się) drugiej to już są standardy ZSRS i III Rzeszy - z tą drobną różnicą, że NSDAP i Hitler Jungend książki sprzeczne z linią partii publicznie paliło, a PO i Tusk Jungend (młodzieżówka PO dla zmyłki ukrywająca się pod nazwą "Młodzi Demokraci") książki sprzeczne z linią partii publicznie drze i wrzuca do niszczarki (to nie przenośnia - dosłownie taki "happening" urządzili "Młodzi Demokraci" z książką "Historia i Teraźniejszość" Wojciecha Roszkowskiego). Na szczęście podręczniki akademickie NIE SĄ ŹRÓDŁEM PRAWA W POLSCE. Ale niestety bardzo mocno WPŁYWAJĄ NA JEGO INTERPRETACJĘ. Więc ten przypadek jest skandalem porównywalnym z puszczaniem na amerykańskich uczelniach niemieckich (nazistowskich) filmów propagandowych, na których Polacy biją Żydów. I przerażać może jedno pytanie SKORO W CZASACH GDY JESZCZE OFICJALNIE RZĄDZIŁO PiS BYŁY TAKIE STANDARDY, TO CO MAMY DZIŚ I CO BĘDZIE W NAJBLIŻSZEJ PRZYSZŁOŚCI.
UMYSŁ na uwięzi, SERCE zdalnie sterowane, INSTYNKT SAMOZACHOWAWCZY w zaniku... aż tu nagle pojawia się NOWA NADZIEJA
Z ciekawości śledzę sobie komentarze pod różnymi artykułami na Salonie24 dotyczącymi prawa łaski. Przebija z nich IGNORANCJA i brak jakiegokolwiek logicznego myślenia a jednocześnie bezkrytyczna PEWNOŚĆ SIEBIE, AROGANCJA i POGARDA okazywana wszystkim, co ośmielają się mieć własne zdanie. Oto przykłady:
Jerzy Nitka 11 stycznia 2024, 08:26
"Nawet ktoś, kto nie jest prawnikiem a posiada zdolność posługiwania się mózgiem rozumie, że akt łaski oznacza uwolnienie od winy i kary osoby, której sądownie udowodniono przestępstwo.
Do momentu zatem prawomocnego skazania taka osoba jest NIEWINNA.
Nie można stosować prawa łaski wobec osoby, która jest niewinna.
To logika.
No, ale "ałtotytety" prawnicze PiS, dla kasy i stołków powiedzą i napiszą wszystko.
Bredzenie....
A Duda - cóż pisarz Żulczyk wie coś na ten temat...."
https://www.salon24.pl/u/brakszysz/1352319,prawo-laski#comment-25618144
No to użyjmy LOGIKI. Pierwszy z brzegu przykład: delikwent jest podejrzewany o popełnienie ciężkiego przestępstwa (np.: przyjęcie łapówki znacznej wysokości), ale zachorował na raka i pozostały mu dni na pożegnanie się z rodziną. Niezależnie od tego czy twierdzi że jest niewinny czy też przyznaje się do winy i wyraża pełną skruchę z powodu tego co zrobił, PROSI Prezydenta RP o ułaskawienie. I co? Zgodnie z "logiką" Jerzego Nitki jeśli jest skazany "prawomocnie" czyli prawdopodobnie winny, to ma prawo wyjść na wolność w wyniku zastosowania prawa łaski, a jeśli jeszcze nie ma prawomocnego wyroku, więc jest "niewinny" to musi umrzeć w areszcie czekając na wyrok... niewykluczone że uniewinniający... chyba, że sędzia lub prokurator się nad nim zlituje i go wypuści. Ale Prezydent nie może interweniować. Czyli SKAZANY MA WIĘKSZE PRAWA OD NIEWINNEGO.
Zbyszek 11 stycznia 2024, 08:34
"Warto przypomnieć, że prezydent mógł poczekać z prawem łaski do upełnomocnienia się wyroku na tych panów i wtedy, nikt nie miałby najmniejszych podstaw do kwestionowania tego aktu, zaś panowie byliby całkowicie i w sposób pewny uwolnieni od ewentualnej kary więzienia. A jednak - nie poczekał. Nie poczekał, bo zdaje się, że wówczas panowie czy też pan Kamiński nie mogliby objąć lub piastować stanowiska ministerialnego."
https://www.salon24.pl/u/brakszysz/1352319,prawo-laski#comment-25618168
A czy nie można odwrócić tego rozumowania? Czy przez te zniewolone mózgi nie może przejść myśl, że skazujący Kamińskiego i Wąsika działali Z PREMEDYTACJĄ próbując sparaliżować ich nominacje, aby zaszkodzić rządowi PiS? Czy do zniewolonych mózgów nie może się przebić myśl, że SĘDZIA DZIAŁAŁ Z NISKICH POBUDEK POLITYCZNYCH I WIELOKROTNIE ZŁAMAŁ PRAWO??? Proszę jeszcze raz przeczytać powyżej PIĘĆ PYTAN jakich nie zadali sobie "profesorowie Waltoś i Hofmański. W IMIĘ CZEGO OSOBY NIEWINNIE SKAZANE PRZEZ RAŻĄCO ŁAMIĄCEGO PRAWO ROZPOLITYKOWANEGO PRZESTĘPCĘ W TODZE MAJĄ CZEKAĆ NA "PRAWOMOCNY WYROK" A PREZYDENT MA CZEKAĆ Z JEGO UŁASKAWIENIEM?
Platformerskie media epatują "krzywdą Leppera" zupełnie zapominając o tym, że przez Jarosława Kaczyńskiego był on traktowany jak KOALICJANT, a przez Donalda Tuska był traktowany jak (dosłowny cytat z 2005 roku) "BARBARZYŃCA". Za dwa dni 13 stycznia odbędzie się "Kryształowy Marsz" w rocznicę ataku kryminalisty z nożem na Pawła Adamowicza. "Kryształowy Marsz" to nie jest oryginalna nazwa - to ja wymyśliłem tę nazwę przez analogię do Nocy Kryształowej z 9 na 10 listopada 1938 w trakcie której nazistowski tłum Niemców z powodu czynu podobnego do tego którego już PIĄTĄ ROCZNICĘ celebrują naziści z PO (zastrzelenie niemieckiego dyplomaty Ernsta vom Ratha przez żyda Herszela Grynszpana, które niemieccy propagandyści połączyli z dokonanym w lutym 1936 r. w Szwajcarii zabójstwa Wilhelma Gustloffa przez żydowskiego studenta Dawida Frankfurtera) w wyniku której ogarnięty nienawistnym amokiem tłum zamordował 91 osób narodowości żydowskiej, spalił 171 synagog, zniszczył 7500 sklepów należących do Żydów, zdemolował 171 domów mieszkalnych, zbezcześcił prawie wszystkie cmentarze (kirkuty) żydowskie. Po tej nocy "wymiar sprawiedliwości" III Rzeszy... osadził w obozach koncentracyjnych 26 tys. Żydów. I tu ciekawy paradoks - Adolf Hitler i Joseph Goebbels w porównaniu z Donaldem Tuskiem zachowywali się baaaaaaardzo powściągliwie. Nie padły wtedy słowa "Jesteście wściekli? Więc ZAMIEŃMY TĘ NASZĄ ZŁOŚĆ NA SIŁĘ i zmieciemy tę władzę razem z jej BANDYCKIMI cenami" - te słowa wprawdzie nawiązują do haseł Puczu Monachijskiego, ale to słowa Donalda Tuska. Nie padły też słowa "Dzisiaj ZŁO rządzi w Polsce. Wychodzimy na pole, żeby SIĘ BIĆ z tym złem" - to także słowa Donalda Tuska. Nie padły też słowa "Ta władza to są SERYJNI ZABÓJCY KOBIET!" - to też słowa Donalda Tuska. Ani słowa "Królami życia są ci, którzy CHLEJĄ, BIJĄ SWOJE DZIECI, BIJĄ KOBIETY I PRACĄ SIĘ NIE ZHAŃBILI OD WIELU LAT. Wymarzona klientela polityczna dla władzy, która sama sposób myślenia bardzo podobny do tej klienteli.” - to również słowa Donalda Tuska. Ani nawet takie słowa jak "Ktoś kiedyś zauważył, że nazizm nie zaczął się od komór gazowych, to był ten najbardziej upiorny finał, ale zaczęło się od złego słowa. Każdy, kto zna trochę historię wojny rosyjsko-ukraińskiej i napaści Rosji na Ukrainę wie, ile słów w mediach publicznych rosyjskich pełnych pogardy, poniżających słów nienawiści padło, zanim do tej wojny doszło." - to słowa Donalda Tuska wypowiedziane w czwartą rocznicę zamordowania Pawła Adamowicza. Nie padły wreszcie słowa "Dajcie mi 100, no może 400 dni, żeby ZROBIĆ PORZĄDEK NAPRAWDĘ ŻELAZNĄ MIOTŁĄ." to motto Heinricha Himmlera sparafrazowane przez Donalda Tuska. Więc co powiedzieli wtedy Hitler i Goebbels? 8 listopada Adolf Hitler tradycyjnie przemawiał w piwiarni mieszczańskiej do towarzyszy partyjnych, nie wspominając jednak o wydarzeniu w Paryżu. Dopiero minister propagandy Rzeszy Joseph Goebbels tego samego dnia oświadczył w dzienniku „Völkischer Beobachter”, że naród niemiecki wyciągnie właściwe wnioski z zamachu na niemieckiego dyplomatę. Tylko tyle! WYSTARCZYŁO.
Czy dotarło do Ciebie JAK NIEBEZPIECZNY NARKOTYK SĄCZY DO GŁÓW I SERC DONALD TUSK???
No ale skoro jeszcze niedawno ów Człowiek o którym wspomniałem na wstępie mojego artykułu WŚCIEKAŁ SIĘ na wieść o tym, że Polska otrzymała od USA propozycję zakupu myśliwców przewagi powietrznej F-15 EX bo życie jego, jego dzieci i wnuków było dla niego mniej ważne niż to, aby rząd PiS nie zaliczył kolejnego sukcesu... Ups! Miałem nie wymieniać Jego grzechów... No to napiszę, że w ramach nawrócenia już nie denerwują go plany zakupów dla wojska - nie tylko myśliwców F-15 EX, ale nawet armatohaubic... zacytuję fragment Jego maila:
"Agencja Uzbrojenia w MON powinna przeanalizować co tu jeszcze można kupić i trzeba żeby obecny rząd po prostu znalazł na to pieniądze. Jeżeli Turcja może posiadać 2500 samobieżnych armatohaubic [część na licencji K9] - to dlaczego my nie możemy mieć na przykład 670 K9 ,250 AHS Krab + 110 DANA kal 152mm ?"
Pamiętam, jak w trakcie kampanii wyborczej jakaś baba bredziła, że jej matka doznała uzdrowienia - wyszła ze śpiączki słysząc słowa Donalda Tuska o rozliczaniu PiS (jak Boga kocham - nie zmyślam, rzeczywiście pojawiały się takie artykuły... także zwierzenia Kryśki Jandy, że gadanie Kaczyńskiego i słuchanie przez rok w telewizji - można się domyślać że chodzi o TVN - doniesień o tym, co robi rząd PiS "zabiło jej matkę"). Ale tutaj mamy cud niebywały - wystarczył niecały miesiąc rządów Tuska i facetowi który fanatycznie nienawidził PiS-u nagle wrócił rozum, ludzkie uczucia i instynkt samozachowawczy... I brzmi to jak ironia, ale na serio to się stało! I nie piszę tylko o Tym Człowieku. Mój dawny bloger-przyjaciel @Kemir, któremu w czasach pandemii i wojny ukraińskiej totalnie odbiło, tak że walił w PiS jak w bęben, zachwalał Putina, a ludzi takich jak ja, którzy niegdyś mieli z nim identyczne poglądy (czyli krytycznie-umiarkowanie-propisowskie) odsądzał od czci i wiary, teraz też nagle odzyskał rozum! I znów zamiast walić w PiS wzywa to ugrupowanie do przezwyciężenia jego "męczącej nieporadności" i pogonienia sędziowskiej kasty oraz reżimu Tuska, który nazywa "Dyktaturą z dykty":
https://www.salon24.pl/u/okop/1352112,dyktatura-tak-z-dykty
Co więcej, już się ze mną w komentarzach nie kłóci - ja się zgadzam z Nim, On się zgadza ze mną... jak za dawnych, dobrych czasów... normalnie prawie nuda! Co więcej, należący do Konfederacji Piotr Strzembosz (syn Adama Strzembosza... TEGO Adama Strzembosza - sprawdziłem na jego blogu) nagle ociepla swój wizerunek publikując na Facebooku swoje zdjęcie z dawnych czasów z Mariuszem Kamińskim i Michałem Wąsikiem:
źródło: https://www.facebook.com/piotr.strzembosz/posts/pfbid0aJ1h7buTQWreHowVHWogSHmD75PPvsxHJGwzSghBXhCHjo3jfEoHp8o3Un2vsCSSl
Co nie zmienia faktu, że w komentarzach pod postem pluje na PiS jak może... czyli zachowuje się w sposób typowy dla konfederasty - tak jak na dwulicową kanalię przystało.
Ale wracając do @Kemira, to w komentarzu napisał coś jeszcze:
Co do wyborców TD (chodzi o Trzecią Drogę - przypis autora), to nie dalej niż przedwczoraj rozmawiałem z takim. Napisać, że jest wku...ony swoimi idolami, to nic nie napisać. To on skojarzył mi się z "Krzykiem" Muncha.
https://www.salon24.pl/u/okop/1352112,dyktatura-tak-z-dykty#comment-25612296
Muszę poprosić wspomnianego przeze mnie Człowieka, aby bez ściemniania i chowania się za wyniosłymi maskami powiedział mi szczerze co czuje w kontekście wydarzeń ostatniego miesiąca. Bo On też jest wyborcą Trzeciej Drogi.
Zamiast podsumowania - psychoterapia
Obiecałem, że na koniec wrócę do wątku wykorzystywania chorób Władysława Bartoszewskiego i Wojciecha Młynarskiego. Prawdę o Bartoszewskim wyznał jego Syn - Władysław Teofil Bartoszewski. Publicznie powiedział, że politycy PO cynicznie wykorzystywali to, że Jego Ojciec wskutek podeszłego wieku i demencji nie był w stanie krytycznie oceniać swoich słów i podpuszczali go do wygłaszania niby zabawnych, ale w rzeczywistości agresywnych i niesmacznych wypowiedzi które bardzo zaszkodziły pamięci o jego wcześniejszym dorobku (sam kiedyś na blogu napisałem, że gdyby ktoś z USA usłyszał, że ktoś kto był w Auschwitz nazwał elektorat swoich przeciwników politycznych "bydłem" i odsyłał go do psychiatry, to nigdy by w życiu nie przypuszczał, że to był więzień Auschwitz - raczej by te słowa przypisywał któremuś z tamtejszych niemieckich zbrodniarzy). Jeśli chodzi o Wojciecha Młynarskiego, to jego rodzina przez wiele lat ukrywała prawdę o jego chorobie. Dopiero któryś z jego przyjaciół wyjawił, że piękne wiersze i teksty piosenek Mistrza Słowa skrywały ogromne cierpienie. Wojciech Młynarski od lat cierpiał na chorobę afektywną dwubiegunową zwaną też zespołem depresyjno-maniakalnym. Choroba ta (częsta u artystów) objawia się przesadnymi zmianami nastroju - od nieuzasadnionej euforii po ciężką depresję. Mistrz Młynarski publikował tylko utwory napisane w okresach euforii i względnej równowagi - dlatego Jego teksty były tak przepełnione pięknem, romantyzmem, radością i optymizmem. W okresach depresji wydobywał z siebie czarne, dołujące wizje pełne przekleństw i złorzeczeń. Darł je i palił tak długo, aż ktoś z PO wmówił Mu, że jeśli to są bluzgi pod adresem PiS-u lub Kaczyńskiego, to warto, a nawet trzeba je opublikować. I tak pod tym wpływem oprócz ogromnej liczby pięknych utworów Młynarskiego poszły w Polskę także dwa lub trzy Jego potwory. Późnej Jego rodzina i znajomi ujawnili dużo więcej faktów o chorobie... potrafił pod adresem swojej przyjaciółki Alicji Majewskiej rzucić słowa tak złośliwej krytyki, że zapamiętała je do końca życia... i to z powodu stroju. Zostawił swoją żonę w dniu jej urodzin upokarzając ją publicznie przed gośćmi... No dobra, nie będę się nad nim pastwił.
Bo tak naprawdę przypadek Młynarskiego dosłownie dziś uświadomił mi coś bardzo ważnego. Czy pamiętacie mój bardzo osobisty artykuł: PRZYKAZANIE NIENAWIŚCI - o szklanej kuli Orwella i Jezusie umierającym w Polsce ? ? ? Jeśli nie znacie to koniecznie przeczytajcie! (Tylko się pośpieszcie - z powodu wyłączenia mnie na jakiś czas z powodu zabiegu operacyjnego przełożyłem zaplanowaną na 31 grudnia likwidację konta na jakiś czas, ale pewnie nie będzie to dłużej niż dwa tygodnie.)
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1342407,o-naszych-lekach-marzeniach-szklanej-kuli-orwella-i-jezusie-umierajacym-w-polsce
W artykule tym kluczowe są dwa fragmenty. Fragment pierwszy:
- Więc co jest najważniejsze w tym wszystkim? Czego tak naprawdę najbardziej się boisz? Jedna rzecz. Czy wiesz która?
- Wiem. To jest to PRZYKAZANIE NIENAWIŚCI które wylewa się z każdego wystąpienia Tuska i większości polityków tamtej strony - zwłaszcza w sytuacjach, kiedy ktoś traci życie z jakiegoś powodu, zabija kogoś innego, popełnia samobójstwo. Mam głęboko gdzieś cały ten PiS z jego arogancją i błędami "ślepego stratega". Ale to jest różnica, która nie pozwala mi milczeć. To co robi druga strona to nie jest krytyka - to jest nakaz pogardy i nienawiści. W każdej wypowiedzi, w kontekście każdego zdarzenia jest ciągłe pompowanie do głów i serc przekazu "zobaczcie jacy oni są źli, jacy oni są podli..." - "jeśli nie czujecie do nich nienawiści, to sami jesteście źli", "jeżeli uważacie że jest jakiś ważniejszy cel niż zniszczenie ich lub że są jakieś środki, których ten cel nie usprawiedliwia, to nie jesteście godni tej szlachetnej walki". (...)
Fragment drugi:
- Ale co z tego wynika dla ciebie? Co powinieneś w tej sytuacji zrobić? O co się zatroszczyć?
- A co ja mogę zrobić? Zrobiłem już wszystko! Wszystko na nic! Sam w pojedynkę nie powstrzymam Apokalipsy. Nie leżało w mojej mocy, aby odwrócić polityków od drogi ku przepaści. Nawet bliskich mi osób nie potrafiłem powstrzymać od współudziału w tym szaleństwie. Teraz do jednych z nich (tych obojętnych) czuję wściekłość, do innych (tych co się popisywali złym postępowaniem) czuję nienawiść i agresję.
- No, ciepło, ciepło... Nie bójcie się tych, co zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle .
- Tak! Najgorsze jest to, że ja sam zacząłem nienawidzić. Ja przecież jestem martwy - jak John Smith (bohater książki "Rok 1984" George'a Orwella - przypis autora) prowadzony tajemniczym korytarzem. Pisałem o tym wielokrotnie, że naszym najważniejszym obowiązkiem jest zachowanie czystych serc - nie wchodzenie na tę drogę nienawiści i pogardy którą oni pędzą, niepowielanie ich uczuć i czynów, a teraz w emocjach jakoś o tym zapomniałem. Ja nienawidzę! Stałem się na obraz i podobieństwo tego wkurzającego mnie typa, co życzył przeciwnikom politycznym śmierci. Chciałem ostrzec go, aby nie wdeptywał w to gówno, aby zawrócił, a teraz nie tylko on zignorował moje przestrogi, ale to ja zacząłem podążać jego drogą.
- Tak. To nie jest koniec walki. Przegraliście, ale najważniejsza walka dokona się w waszych sercach. W twoim sercu. To za nie jesteś odpowiedzialny... i za serca twoich dzieci. Olej całą resztę! To będzie walka tak trudna, że musisz się skupić wyłącznie na niej.
I to jest samo sedno! Doniesienia z ostatnich miesięcy mogą wzbudzić strach. Mogą wzbudzić wściekłość. Mogą wywołać apatię i głęboką depresję nawet u kogoś, kto nigdy w życiu nie wiedział co słowo "depresja" znaczy, a słowa "Manic Depression" kojarzą mu się wyłącznie z piosenką Jimiego Hendrixa, a nie z chorobą pojawiającą się zwłaszcza wśród artystów i nadwrażliwych nastolatków która w wyniku ciężkiego przebiegu urządziła "piekło" Wojciechowi Młynarskiemu i jego rodzinie. Ale nie możemy jak Młynarski ranić ludzi dookoła i publikować bluzgów jakie wydaliliśmy z siebie w momencie załamania. Ci ludzie jutro mogą być nam potrzebni. A my jutro będziemy potrzebni im. I nie chodzi tu o chorobliwe, toksyczne "podwójne wiązanie" - osaczenie osób, które teoretycznie powinniśmy kochać łańcuchem uzależnień i wysyłanie im sprzecznych komunikatów: "nigdy nie będziesz przeze mnie akceptowany(a)" na zmianę z: "ale przecież ja ciebie kocham, szanuję i podziwiam" i konkluzją: "nie masz innego wyjścia - jesteś ode mnie uzależniony(a)". Nie o to chodzi! Chodzi o to, że prawdopodobnie czekają nas cholernie ciężkie czasy. I w tym momencie lepiej, aby jakiś wyborca "Trzeciej Drogi" lub "Konfederacji" widział w nas wtedy CZŁOWIEKA a nie wroga. Kto wie, może w przyszłości będzie od niego zależało nasze życie... lub od nas jego życie... Wiem, to co piszę jest trudne, ale ostatni miesiąc pokazał, że to nie będą łatwe czasy. I wiecie coś??? Jestem tego świadomy, ale nie boję się. Bałem się, gdy 10 kwietnia 2010 doprowadzili do śmierci Prezydenta RP. Bałem się gdy dziesięć lat temu bojówkarze Tuska wpadli do redakcji "Wprost", a akurat wtedy z Żoną spodziewaliśmy się naszego pierwszego Dziecka. Bałem się, gdy zamordowali Leppera. Bałem się, gdy zamordowali generała Petelickiego. Bałem się, gdy próbowali wyłączać państwo i siłowo obalać władzę "majdanem", który zamienił się w "ciamajdan" (wtedy już się nie bałem, tylko z nich śmiałem... zwłaszcza z nagranego smartfonem "zmartwychwstania" Diduszki i sfotografowanego innym smartfonem wylotu Ryśka Petru z Aśką Schmidt na Maderę w kilka minut po tym jak wzywał obywateli pod Sejm z powodu "ekstremalnego zagrożenia demokracji). Bałem się, gdy Tusk pierwszy raz zacytował Himmlera. Bałem się, gdy odkryłem jego psychopatyczną tajemnicę. Bałem się, gdy 15 października media pokazały jak wielka była mobilizacja tej żądnej krwi nazistowskiej dziczy. Bałem się, gdy 20 grudnia wyłączyli sygnał TVP. Po aresztowaniu Mariusza Kamińskiego i Michała Wąsika przestałem się bać. Bo statystycznie już jestem martwy. Jestem podoficerem rezerwy. Jeśli Tusk sprowokuje wojnę z Rosją - jestem martwy. Jeśli znów rozbroi naszą armię - jestem martwy. Jeśli znów (jak w przypadku Tarczy Antyrakietowej) przegoni stąd Amerykanów - jestem martwy. To co martwemu człowiekowi może zrobić taki Tusk? Zabije mnie troszkę wcześniej? No bez jaj! Skoro ja jestem statystycznie martwy i jest spore prawdopodobieństwo, że moje Dzieci też będą martwe (wojna z Rosją) to każdy dzień w którym możemy być razem i w miarę szczęśliwie żyć jest drogocennym prezentem... a na wszystko inne możemy mieć wywalone! Faktem jest, że ci, którzy głosowali na Tuska i jego koalicjantów będą WINNI tego co się stało i co się stanie - z moją śmiercią i ewentualną śmiercią moich Dzieci włącznie. Dlatego nasze relacje już nigdy nie będą łatwe ani dobre. Ale skoro i tak po nocach mi się śni wojna, to że mnie biorą "w kamasze", a nawet ataki nuklearne, to co więcej może mnie przestraszyć? Konto w sumie likwiduję głównie po to, aby mieć więcej czasu dla Dzieci. A dlaczego usuwam całą jego zawartość? Chodzi tylko o to, aby jakiś platfo-nazista nie zabrał moim Dzieciom domu pod pretekstem "naruszenia dóbr osobistych" w postaci pisania prawdy, całej prawdy i tylko prawdy. Ich protoplaści (pierwotni niemieccy naziści) postępowali podobnie - aby zastraszyć Polaków za dobry czyn "karali" całą rodzinę. Tylko wtedy karą była ŚMIERĆ całej rodziny, a nie konfiskata majątku i wpędzenie rodziny w fikcyjne długi. I wiecie coś... to właśnie dzięki temu, że ukrywająca i karmiąca Żyda moja Babcia nie okazała żołnierzom Wehrmachtu nienawiści tylko zapewniła ich (po sześciu latach okupacji) że gdyby byli głodni, to też by im dała jeść, uratowało życie Jej i wszystkim Jej potomkom - nie została rozstrzelana wraz z moją Mamą, Ciocią Hanią i Wujkiem Ryśkiem. I ten przykład pokazuje, jak niebezpieczne demony nienawiści budzi Tusk... i jak ważna jest siła naszej miłości i rozsądku, aby te demony pokonać.
Przypomnę jeden cytat z Kamila Puczyłowskiego który niedawno przytoczyłem w artykule Moja ostatnia prognoza, czyli czego się spodziewać po takim exposé
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1345238,moja-ostatnia-prognoza-czyli-czego-sie-spodziewac-po-takim-expos
Zło rodzi zło, a zemsta rodzi zemstę. I tak wytwarza się błędne koło, które po jakimś czasie obraca się już samo poza jakąkolwiek kontrolą. Bo nienawiść nie jest narzędziem w stylu młotka do wbijania gwoździ, którą można się bezkarnie jak nim ot tak sobie doraźnie posłużyć. Jest żywiołem, którego rozmyślne wzniecanie, pomijając fakt że stanowi zwyczajną podłość, jest głupotą. Póki demony śpią ludzie są przed nimi bezpieczni. Gdy się obudzą, będą głodne. Gdy się rozbestwią i rozszaleją, ludzie w końcu się opamiętają widząc ich dzieło, ale dopiero po tym, jak się dokona. A cena będzie straszna. Wszyscy wiemy o czym mowa. Hitler na nienawiści zbudował cały swój system, od A do Z. Skończył strzelając sobie w głowę w obskurnym bunkrze wśród płonących ruin kraju, który wraz ze swoimi fanatykami doszczętnie zrujnował.
https://www.tvp.info/74562293/nienawisc-czyli-swiadome-niszczenie-debaty-publicznej-czym-to-grozi
Ech... z przyzwyczajenia podałem link do źródła... A TU ŹRÓDŁA NIET - portal "TVP Info" skasowano wraz Z CAŁĄ ZAWARTOŚCIĄ! I to zdecydowanie nie było usunięcie na życzenie autora! Nazistowsko - kacapscy BARBARZYŃCY... Ale i frajerzy! Co oni myśleli, że "Mario" Kamińskiego złamią więzieniem! Faceta, który od studenckich czasów buntował się, protestował i uciekał przed goniącymi go zomowcami. Pamiętam pewne kultowe zdjęcie - "Mario" zdyszany, poobijany, potargany, w poszarpanych ubraniach i powyginanych okularach ze stłuczonym jednym szkłem... bo nie do końca udało Mu się uciec. Czy ktoś ma może to zdjęcie? Nawiasem mówiąc później szuje z "Silnych Razem" próbowały wykorzystać motyw jego rozbitych okularów jako logo "protestu studentów" w Poznaniu (to było jakoś zaraz po wprowadzeniu ustawy dezubekizacyjnej, czyli początek rządów PiS)... na szczęście na "proteście studentów" głównie zjawili się ludzie w wieku emerytalnym, czyli pewnie ubecka brać... chyba, że to byli studenci "uniwersytetu trzeciego wieku".
Zakończę konkluzją, że to dobrze, że jestem po tej samej stronie co Mariusz Kamiński, Kornel Morawiecki, Jan Pietrzak a po przeciwnej stronie niż towarzysz Belka, towarzysz Cimoszewicz, towarzysz Miller, towarzysz Liberadzki, towarzysz generał Różański i towarzysz Jerzy Urban. Nie mam się czego wstydzić... a ten co ma, niech przyjdzie do mnie - poratuję go flaszką "Gorzkiej Żołądkowej"... do wyboru o posmaku orzechowym lub miętowym... sorki, ale na Whisky nie zasługuje!
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka