Wziąć szczytowe dzieło antypolskiej i antyżydowskiej propagandy III Rzeszy. Wymyślić do niego nową fabułę osadzoną w najbardziej gorących, współczesnych wydarzeniach. Padający nim manifest nacjonalistyczny zastąpić manifestem internacjonalistycznym. Brutalne sceny, które miały robić wrażenie na nieprzyzwyczajonych do przemocy obywatelach III Rzeszy zastąpić scenami jeszcze dużo bardziej brutalnymi, aby wstrząsnęły nawet współczesnym widzem przyzwyczajonym do kina ociekającego krwią. Wrzucić do filmu tyle samo lub więcej scen symbolicznych - oczywiście o przesłaniu dostosowanym do całości. Czy tak wygląda przepis na "arcydzieło" nagradzane nie tylko w Wenecji, ale nawet na Watykanie? Wszystko wskazuje na to, że tak!
Czy uważasz, że rzeczywiście nikt, kto nie widział filmu nie ma prawa go krytykować? Nawet jeśli jest to wyjątkowy paszkwil pokazujący na przykładzie pewnego inteligenckiego małżeństwa cudzoziemców (nauczycielki i lekarza) jak polska zbrodnicza władza, owładnięta demonem ksenofobii i nacjonalizmu władza szczuje Polaków na cudzoziemców zamienia ich w krwiożercze bestie gotowe na różne okrucieństwa (np. odmawiają udzielenia pomocy medycznej ciężko rannemu lekarzowi w stanie zagrożenia życia) z morderstwem włącznie (Polacy tam nawet biednym zwierzątkom nie przepuszczają - bezbronny ptaszek w klatce jest żywcem wrzucony do ogniska i tylko odwaga pewnego chłopca wyciągającego go z płomieni ratuje zwierzęciu życie, za co jakiś polski chłopak rozkwasza mu nos). Tłem do ludzkich dramatów są organizowane przez tę zbrodniczą władzę kolejne parady wojskowe, a motywem muzycznym ilustrującym te dramaty jest powracający "Mazurek Dąbrowskiego"? Czy nie uważasz, że taki film powinien zostać ZAKAZANY - nawet jeśli debiutował w Wenecji i zdobył tam nagrodę? Jeśli uważasz, że nie wolno zakazać takiej "wolności artystycznej" to dałeś / dałaś się wkręcić, bo właśnie opisałem zakazany w wielu państwach (w tym w państwach, które nakręciły ten film: Niemczech i Austrii) film "Hemikehr" - szczytowe dzieło nazistowskiej, antypolskiej propagandy. Nawet ten debiut i nagroda w Wenecji się zgadza - ciekawe czy to tylko przypadek i złośliwy chichot historii czy typowe dla agresywnych osób z silnie zaburzoną osobowością czerpanie inspiracji z innych podobnych osób (tak jak kolejni zamachowcy przed zabiciem swojego idola czytają książkę "Buszujący w zbożu", Ryszard Cyba zamordował Marka Rosiaka w rocznicę zamordowania bł. ks. Jerzego Popiełuszki, a Piotr Szczęsny dokonał samopodpalenia w rocznicę tych dwóch morderstw). Jedna z polskich stacji telewizyjnych chciała wyemitować ten film poprzedzając go odpowiednim wprowadzeniem, ale strona niemiecka nie wyraziła na to zgody i nie udostępniła kopii. Ciekawe dlaczego, skoro film ten można w fatalnej jakości, ale bez żadnego problemu obejrzeć na różnych serwisach filmowych takich jak poniższy:
https://archive.org/details/1941-Heimkehr
Obejrzałem ten film, a wcześniej przeczytałem na kilku portalach jego opis i streszczenie. Nie rozumiałem nic z dialogów, bo nie znam języka niemieckiego, więc przebiły mi się tylko nieliczne zdania wypowiadane w języku polskim (w filmie zagrało wielu polskich aktorów - część zrobiła to aby ratować swoje żydowskie żony, część dla pieniędzy lub tylko dla sławy - możliwości pojawienia się z austriackimi gwiazdami kina). W zrozumieniu pewnych niuansów tego "dzieła" oraz kulisów jego powstania pomógł mi polski film dokumentalny "Powrót do Hemkehr":
https://www.youtube.com/watch?v=Z6n6kBZLx60
A gdyby całą akcję filmu osadzić we współczesnych realiach, wymyślić nową fabułę poruszającą aktualne tematy?
I tu wręcz dała mi po oczach ZBIEŻNOŚĆ PRZESŁANIA niemieckiego szmatławca i filmu Agnieszki Holland. W obydwu filmach najwyższe polskie władze państwowe bezpośrednio się nie pojawiają, ale z fabuł obydwu filmów jasno wynika, że to polskie władze swoimi działaniami "wyzwoliły prawdziwe bestie" w ludziach zamieszkujących wschodnie kresy państwa polskiego i to celowo obudzone bestialstwo zostało wykorzystane w celu dokonania "ludobójstwa" na Bogu ducha winnych cudzoziemcach. O ile fabuła jest różna, to zasadnicze przesłanie najnowszego dzieła i dwóch trzecich niemiecko-austriackiej produkcji z 1941 roku jest identyczne. Napisałem "dwóch trzecich" bo ostatnie pół godziny filmu "Heimkehr" to kompletny propagandowy odlot - w filmie to nie Niemcy 1 września 1939 r. napadają na Polskę, tylko Polska i Francja napadają na Niemcy, polscy żołnierze spędzają niemieckich obywateli Wołynia do jakiejś piwnicy, w której nieskutecznie próbują ich wszystkich rozstrzelać serią z karabinu maszynowego oddaną przez małe okienko - niemieckich obywateli ratuje odwaga Niemca, który parząc sobie dłonie uwiesił się na lufie ciężkiego karabinu maszynowego oraz nadlatujące niemieckie samoloty Junkes Ju 87 Stuka przed którymi polscy żołnierze uciekają w panice i wyzwalające uwięzionych Niemców niemieckie czołgi (w rzeczywistości we wrześniu 1939 niemieckie czołgi nie dotarły do Wołynia - tereny te zostały zajęte wówczas przez ZSRR, a Niemcy wkroczyli tam dopiero w 1941 roku). Ostatnie pół godziny filmu Heimkehr to także długie i z pewnością obce pani Holland długie, nacjonalistyczne monologi bohaterów, takie jak ten najbardziej charakterystyczny:
"Wyobraźcie sobie, jak to będzie, mieszkać pośród Niemców. Jeśli wejdziecie do sklepu, nikt nie będzie gadać po polsku albo po żydowsku, a tylko po niemiecku. Nie tylko wieś, a cała okolica, całe państwo będzie niemieckie. Gleba na polu będzie niemiecka i kamienie, i trawa, i leszczyna. I nie tylko żyjemy niemieckim życiem, a też umieramy niemiecką śmiercią. Nawet zmarli zostaniemy Niemcami i zostaniemy częścią Niemiec, niemiecką glebą…"
Ale jeśli obcięlibyśmy ostatnie pół godziny niemieckiego paszkwilu, to przesłanie niemieckiego, nazistowskiego, ultranacjonalistycznego, propagandowego gówna i przesłanie "internacjonalistycznego, uniwersalnego, humanistyczno-chrześcijańskiego arcydzieła polskiej reżyserki" byłyby IDENTYCZNE. Proszę, przeczytaj jeszcze raz początek niniejszego artykułu (od słów "Czy uważasz, że rzeczywiście nikt, kto nie widział filmu nie ma prawa go krytykować?") w którym wkręcam Cię opisując dwie trzecie fabuły dzieła nazistowskiej propagandy tak, jakbym opowiadał film Agnieszki Holland, którego nota bene jeszcze nie obejrzałem - całe jego przesłanie wziąłem z wywiadów udzielanych przez Agnieszkę Holland polskim i zagranicznym mediom.
A gdyby tak nacjonalistyczny, nazistowski manifest zastąpić manifestem internacjonalistycznym, komunistycznym?
Wyobraź sobie, że nie ma raju. (...) Pod nami nie ma piekła, nad nami tylko niebo. Wyobraź sobie wszystkich ludzi żyjących chwilą obecną. Wyobraź sobie, że nie ma państw. (...) Nie ma za co zabijać, ani poświęcać życia I nie ma też religii. Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie żyją w pokoju. Wyobraź sobie, że nie ma majątków. Nie ma powodu dla chciwości, ani głodu. Braterska wspólnota. Wyobraź sobie wszystkich ludzi dzielących ze sobą cały świat...
Kojarzysz te słowa? To tłumaczenie słów piosenki "Imagine" Johna Lennona po mistrzowsku zdemaskowanych jak o manifest komunistyczny w filmie "Forest Gump". I właśnie ta piosenka pojawia się w filmie "Zielona granica" śpiewana i grana na gitarze migrantom przez jakiegoś aktywistę. Nie wiedziałem, że w filmie Agnieszki Holland pojawia się taka scena jak długo nie napisał o tym w swoim artykule Dawid Wildstein.
I tu pojawia się pierwszy problem, bo o ile do tej pory wszystkie moje artykuły skrupulatnie dokumentowałem przypisami do bibliografii i linkami do artykułów internetowych, to teraz mogę sobie wklejać link, ale i tak nic Ci się po kliknięciu w niego nie ukaże - nowa władza WYCZYŚCIŁA CAŁĄ STRONĘ TVP WRAZ Z PODSTRONAMI I ARCHIWAMI
tvp.info/74494166/dawid-wildstein-jak-liberalowie-i-lewica-przestali-kochac-migrantow
A gdyby brutalne sceny z nazistowskiego filmu nakręcającego nienawiść wobec Polaków zastąpić scenami jeszcze dużo bardziej brutalnymi?
Jeśli wytniemy z niemieckiego szmatławca ostatnie pół godziny, to nawet sam OFICJALNY ZWIASTUN "Zielonej granicy" jest dużo bardziej brutalny, epatujący przemocą i grozą. W "Heimkehr" polscy mundurowi (np. policjanci) i polskie władze do momentu przybycia polskiego wojska w ostatniej "odjechanej" tercji filmu traktują Niemców lepiej niż w zwiastunie zachęcającym do obejrzenia "Zielonej granicy" pogranicznicy traktują imigrantów i "wolontariuszy" - porównaj sam / sama:
Natomiast scen TAK BRUTALNYCH I SUGESTYWNYCH jak te z filmu "Zielona granica" ujawnione przez TVP nie znalazłem w całym filmie "Heimkehr" - nawet w jego przesyconej propagandowymi kłamstwami końcówce. W "Heimkehr" nikt nie każe nauczycielce walczącej o niemiecką szkołę rozbierać się do naga. Żaden polski policjant nie używa siły wobec żadnego Niemca. Władze owszem podburzają ludność, milczą wobec aktów przemocy na Niemcach dokonywanych przez tę ludność i nie pozwalają udzielać pomocy medycznej Niemcom poszkodowanym w wyniku tych aktów, ale same czynnie aż do momentu "ostatecznego rozwiązania" (celowo użyłem eufemizmu, którym Niemcy kamuflowali zbrodnię Holocaustu) w żadnych aktach przemocy nie uczestniczą.
Wyobraź sobie taką scenę. Do prowizorycznych zasiek podjeżdża woskowa ciężarówka którą polscy pogranicznicy przywożą schwytanych imigrantów. Zasieki zostają uniesione, imigranci przechodzą pod nimi. Jakaś kobieta krzyczy, że jej dziecko zostało po drugiej stronie. Inna zgłasza, że jej mąż gdzieś zaginął. W ciężarówce leży kobieta w zaawansowanej ciąży. Pogranicznicy niecenzuralnymi słowami poganiają kierowcę ciężarówki, aby podjechał bliżej zasiek. Chwytają ciężarną za ręce i nogi jak worek kartofli. Na twarzy jednego z imigrantów stojących po drugiej stronie zasiek rysuje się obraz przerażenia, którego mogliby pozazdrościć twórcy najlepszych dzieł czarno-białego kina niemego (trzeba przyznać, że Agnieszka Holland potrafi robić filmy). Pogranicznicy przerzucają ciężarną nad zasiekami. Jeden z nich patrzy na swoje "dzieło" z sadystycznym uśmiechem. W tym samym czasie przerzucona przez zasieki ciężarna patrzy na dłoń całą oblaną krwią wydobywającą się z jej narządów rodnych. CIĘCIE.
I tu pojawia się drugi problem, bo opisywana scena była pokazywana we fragmencie programu wyemitowanego przez TVP INFO - ponieważ nie zanotowałem sobie linku do tego programu, więc nawet nie mam do czego linka wkleić.
A gdyby symboliczne sceny przedstawiające Polaków i Żydów jako zagrożenie zastąpić nowymi symbolicznymi scenami w których wszystko co związane z rządem PiS jest złe i stanowi zagrożenie, a to, co czynione wbrew temu rządowi jest dobre i piękne?
W filmie dokumentalnym "Powrót do Hemkehr" narrator zatrzymuje się przy jednej ze scen mających najsilniejszy przekaz symboliczny. Polacy i Żydzi z Wołynia palą na stosie przedmioty z niszczonej niemieckiej szkoły. Widzimy w tablicach szkolną tablicę, na której jest napisane: "Wielkie Niemcy liczba mieszkańców 79,4 miliona". A w środku płomieni widzimy globus, który ma symboliczne znaczenie. Ta żydowsko-polska rasa "podludzi" ze wschodu stanowi zagrożenie nie tylko dla narodu niemieckiego - tych 79 milionów mieszkańców, ale jest to zagrożenie dla całego świata.
I tu pojawia się trzeci problem, bo film dokumentalny "Powród do Hemkehr" zniknął z umieszczonego kilka akapitów powyżej adresu na serwerze YouTube, a nawet konto na którym został umieszczony zostało zlikwidowane. Ale tym razem udało mi się znaleźć ten film pod innym adresem:
Inną symboliczną sceną w filmie "Heimkehr" było wrzucenie do ognia ptaszka w klatce. Ta scena bezsensownego okrucieństwa opętanych przez nienawistny rząd Polaków znajduje swoje odbicie w filmie "Zielona granica" w scenie rzucenia spragnionym migrantom celowo potłuczonego termosu. Ale działającej na świadomość i podświadomość symboliki jest w nim dużo więcej.
Kobieta w ciąży w strefie kontra kobieta w ciąży poza strefą. Dzwoniący do bliskich uchodźcy kontra dzwoniący do bliskich strażnicy graniczni. Agresywne psy ze strefy kontra sympatyczne psy Julii. I przede wszystkim ci podludzie w polskich mundurach pijący na umór, aby zagłuszyć wyrzuty sumienia. Ten film aż ocieka takimi paralelami, symbolami i innymi chwytami manipulatorsko-propagandowymi.
I teraz nagle okazuje się, że to wszystko było jednym wielkim kłamstwem
Małgorzata Tomczak w weekendowym wydaniu Gazety Wyborczej wyznaje, że sama pisała rzeczy „w dużej mierze nieprawdziwe”. Przyznaje, że to media prawicowe pokazywały bliższy prawdzie obraz migranta: młodego, relatywnie bogatego na tle średniej z jego ojczyzny, niewykształconego faceta, który przybył z kraju nieobjętego żadną wojną w którym jemu ani jego rodzinie nie groziły żadne represje. Przyznaje, że nie było żadnych zmarłych ani zaginionych dzieci, że celowo zatajano fakt, że na taką podróż stać było tylko najbogatszych, że w żaden sposób nie weryfikowano historyjek, które strona białoruska kazała im opowiadać. Z premedytacją pominęła w swoim "wyznaniu grzechów" fakt, że część historyjek była efektem nakręcania imigrantów przez aktywistów wmawiających tym nieszczęśnikom, że trafili do fundamentalistycznego kraju, w którym poronienie jest karane więzieniem lub śmiercią... stąd ta historyjka o rzekomym rzucaniu ciężarną przez zasieki. Po takim wyznaniu powinien rozpętać się skandal, który pogrzebałby media uczestniczące w tym kłamstwie. Ale zamiast tego zostają zaorane państwowe media - wprawdzie w tym temacie mówiły prawdę, ale ponieważ kojarzone są z bardzo toporną propagandą, więc zbyt wielu po nich płakać nie będzie... a w państwie monopolu medialnego o kłamstwa na temat migrantów nikt nie zapyta...
A może to jest dopuszczalne? Zawsze lepszy manifest internacjonalistyczny od nacjonalistycznego...
W końcu słowa przeboju Johna Lennona dużo lepiej brzmią od monologu opętanej nacjonalizmem Niemki. Tak... dużo lepiej brzmią dla hippisa z USA, który nigdy nie doświadczył życia w komunistycznym "raju" bez religii, państw i własności. Ale dla kogoś, kto już to raz przerabiał są wyrazem jednej z najbardziej zbrodniczych utopii w dziejach świata. Tym bardziej, gdy w oczy zagląda mu widmo "russkiego miru" - bez granic i własności... za to z niewolą i niewyobrażalną przemocą. A i bez tego fakt, że osoba pochodzenia żydowskiego, córka komunisty mogła się wzorować na dziele mordujących jej rodaków niemieckich nazistów tylko po to, aby uderzyć w polski rząd próbujący powstrzymać kolejną rosyjską nawałę wywołuje odruch wymiotny. Ale przecież ten film nie jest pojedynczym "wypadkiem przy pracy" - jest jednym z wielu elementów komunistyczno-liberalnego ataku mającego tak odczłowieczyć polski rząd, aby nawet przyjmowanie przez niego uchodźców z Ukrainy było odbierane jako akt rasistowski:
Jeśli moje argumenty wydają Ci się zbyt słabe, to teraz wyobraź sobie że Rosja atakuje Polskę wkraczając "z misją przywrócenia praworządności i demokracji". Nasze kobiety i dzieci w przeciwieństwie do Ukrainek z 2022 roku nie mogą opuścić kraju, bo decyzję o otwarciu lub zamknięciu granicy przed polskimi uchodźcami podjęli zachodni politycy, który nasłuchali się wybranych także oddanym także przez Ciebie w 2019 roku głosem europarlamentarzystów oskarżających Polaków o rasizm, faszyzm i działania podobne do tych, które poprzedziły stworzenie obozu Auschwitz - Birkenau. Dodatkowo ci zachodni politycy i ich wyborcy ukształtowali sobie opinię o Polakach na podstawie filmu "Zielona granica" Agnieszki Holland. I wyobraź sobie, że Twoja Córka lub Wnuczka trzymająca małe Dziecko na rękach stoi twarzą w twarz z rosyjskim żołnierzem, któremu przed atakiem na Polskę puszczano ten film kilkakrotnie. Czy zachowa się on wobec niej tak "humanitarnie" jak niemiecki żołdak, któremu puszczano przed wyjazdem film "Heimkehr"? Czy roztrzaska główkę dziecka o beton, a przerażonej matce strzeli w brzuch, aby umierała w męczarniach? Czy zachowa się w sposób jeszcze bardziej okrutny gwałcąc ją zbiorowo przed zamordowaniem? Ale jeśli głosowałeś / głosowałaś za ugrupowaniem Ochojskiej (PO), Biedronia (Lewica) lub ich koalicjantami (PSL, PL2050) to możesz mieć o to tylko do siebie pretensje. Ja ostrzegałem!
Podsumowanie
Wziąć szczytowe dzieło antypolskiej i antyżydowskiej propagandy III Rzeszy. Wymyślić do niego nową fabułę osadzoną w najbardziej gorących, współczesnych wydarzeniach. Padający nim manifest nacjonalistyczny zastąpić manifestem internacjonalistycznym. Brutalne sceny, które miały robić wrażenie na nieprzyzwyczajonych do przemocy obywatelach III Rzeszy zastąpić scenami jeszcze dużo bardziej brutalnymi, aby wstrząsnęły nawet współczesnym widzem przyzwyczajonym do kina ociekającego krwią. Wrzucić do filmu tyle samo lub więcej scen symbolicznych - oczywiście o przesłaniu dostosowanym do całości. Czy tak wygląda przepis na "arcydzieło" nagradzane nie tylko w Wenecji, ale nawet na Watykanie? Wszystko wskazuje na to, że tak!
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura