Niestety od dziś dojdzie jeszcze jedna rozterka lekarzy. Otóż dzięki niewątpliwym "zasługom" leczącej się psychicznie pani Joanny, jej prawniczki oraz redakcji TVN od teraz każdy lekarz psychiatra słysząc w słuchawce "popełniłam aborcję, krwawię... co ja zrobiłam... chyba zaraz się zabiję!" będzie się zastanawiał czy lepiej zadzwonić na Policję, aby w razie czego powstrzymała ją przed samobójstwem, czy lepiej tego nie robić i nie narażać się na oskarżenia ze strony mediów, polityków i prawnika tej nie wiadomo do czego zdolnej kobiety.
Ten temat już mi zbrzydł chyba bardziej niż kwestia rzeczywistej i rzekomej pedofilii wśród księży. Bo ile razy można powtarzać rzecz zdroworozsądkowo oczywistą? Ile razy można to robić w kraju, w którym potężne siły i liczne grupy nie życzą sobie zdrowego rozsądku, więc nic nie jest oczywiste?
Pisałem o tym wiele razy. Dobrze jest, kiedy prawo boże jest zgodne z prawami ludzkimi i jest źle, kiedy te dwa prawa stoją w sprzeczności powodując konflikt jak w "Antygonie" Sofoklesa. Ale nie każdy grzech musi być ujęty w kodeksie jako przestępstwo i nie każde przestępstwo jest grzechem. Czy przekroczenie dozwolonej prędkości jest grzechem? Jeśli wiąże się z narażeniem życia lub zdrowia innych uczestników ruchu, pasażerów swojego pojazdu lub nawet samego siebie, to jest - jeśli kierowca zachowuje umiar i nikogo nie naraża lub ograniczenie prędkości wynikało wyłącznie z "widzimisię" to nie jest. Czy cudzołóstwo jest przestępstwem? W katolickiej Polsce nie jest, w krajach muzułmańskich jest. Wprawdzie zdrady i rozwody przynoszą strasznie dużo cierpienia, ale chyba większość z nas - mimo że nigdy nie zdradziło żony lub męża i nie zamierza tego robić woli jednak polskie rozwiązanie.
Więc dlaczego kwestia aborcji rozpala tak wiele emocji?
Problem leży w tym, że po jednej i po drugiej stronie utworzyły się dwa potężne "betony" - grupy ludzi bądź to fanatycznych bądź też cynicznie z tego fanatyzmu korzystających.
Przykład z wczoraj.
Wyświetlił mi się na Facebooku apel "Fundacji Pro Prawo Do Życia" o podpisanie petycji do Jarosława Kaczyńskiego piętnującej Adama Niedzielskiego za wypowiedź, w której przypomniał on, że w Polsce zgodnie z funkcjonującym prawem każda kobieta w przypadku gdy ciąża zagraża jej życiu lub zdrowiu ma prawo do aborcji i w tym przypadku należy bezwzględnie ratować życie kobiety nie zasłaniając się klauzulą sumienia. W wypowiedzi istotnie znalazła się karkołomna część, że zagrożenie zdrowia oznacza nie tylko groźbę śmierci lub fizycznego kalectwa, ale także ryzyko znacznego pogorszenia się stanu zdrowia - także psychicznego. Ten karkołomny wygibas by wcale nie był potrzebny gdyby nie tragiczny błąd w postaci całkowitego usunięcia przez TK tzw. "przesłanki eugenicznej". Sama nazwa "przesłanka eugeniczna" jest jeszcze bardziej zakłamana niż nazywanie zabijania osób chorych "eutanazją" (etymologicznie to słowo znaczy "dobra śmierć"). Nazwa ta sugeruje, że przesłanka ta została wprowadzona w celu wyeliminowania ze społeczeństwa osób z chorobami genetycznymi i jest pochodną eugeniki - nurtu pseudonaukowego i pseudomedycznego popularnego wśród nazistów - nie tylko niemieckich, także amerykańskich (sic!). W rzeczywistości jej pierwotne założenie było zupełnie inne - oznaczało zgodę na przerwanie ciąży, która nie może zakończyć się narodzeniem dziecka żywego lub chociaż mającego szanse na dłuższe niż kilkudniowe życie poza organizmem matki. Oznaczała zgodę na uśmiercenie "potworków" które wskutek uszkodzenia w fazie prenatalnej lub poważnej wady genetycznej często nie przypominały ludzi, a nawet genetycznie nie były ludźmi - były mutantami. Jednak niestety przesłanka ta stała się furtką do nadużyć - zabijania dzieci z zespołem Downa (które mogą żyć, ale wymagają szczególnej opieki) oraz dziewczynek z zespołem Turnera, które o ile szczęśliwie przeżyłyby do porodu mogłyby rozwijać się jak każde inne dziecko, a w wieku dorosłym robić normalną karierę borykając się wyłącznie z niskim wzrostem i większymi trudnościami z zajściem w ciążę. Stała się także furtką do przestępstw - nie wiadomo dokładnie ile było takich przypadków, gdy wydawano sfałszowane zaświadczenie o ciężkim i nieodwracalnym uszkodzeniu płodu, który w rzeczywistości był zdrowy lub prawie całkiem zdrowy. Niestety ponieważ Konfederacja próbowała obejść PiS od prawej strony, więc zamiast uszczelnić przepisy tak, aby niemożliwe były wyżej wymienione nadużycia i przestępstwa zdecydowano się pójść "na całość" - kwestię "przesłanki eugenicznej" wysłano do Trybunału Konstytucyjnego, a ten wydał werdykt taki, jaki wydał. I zaczęła się zadyma.
Sytuacja z jesieni 2020 roku nie była pierwszą fatalną inicjatywą środowisk antyaborcyjnych. Wcześniej była próba zaostrzenia prawa tak, aby wśród osób karanych za aborcję znalazły się również kobiety poddające się aborcji, a decyzję o tym czy je ukarać czy nie podejmował sąd (łatwo się można domyślić jak by się to skończyło - celebrytki chwalące się aborcją w mediach byłyby uniewinniane jak kodziarska zadymiara - recydywistka "babcia Kasia", a przestraszone nastolatki, które dopuściły się aborcji w sytuacji paniki wyłączającej realny osąd czynu były skazywane z pełną surowością jak Marika za próbę wyrwania tęczowej torebki o wartości 15 złotych - wyłącznie po to, aby wzbudzić wrzenie w społeczeństwie i w ten sposób zaszkodzić władzy... przecież o to "niezawisłym" i "apolitycznym" "sędziom wolności" chodzi). Był też pomysł karania za poronienie, karania lekarzy za uśmiercenie lub zranienie płodu w trakcie badań prenatalnych i kilka innych głupot - później przez wnioskodawców poprawianych w ostatniej chwili na kolanie - które szczęśliwie były blokowane przez Jarosława Kaczyńskiego. Niestety jesienią 2020 roku zabrakło mu refleksu / rozumu / instynktu samozachowawczego. Niestety wtedy także ujawnili się hipokryci w sutannach i habitach, którzy zaraz po przeczytaniu przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej "modlitwy o pokój w narodzie" rzucali w kolejnych zdaniach apodyktyczne i pełne szantażu moralnego sformułowania odcinające rządzącym drogę do znalezienia nowego kompromisu akceptowalnego zarówno dla wierzącej jak i niewierzącej części społeczeństwa. Oczywistym efektem działań niewydarzonych "proliferów" oraz "księży" i "zakonników" uznających za źródło i szczyt chrześcijaństwa zasady "teraz kur.. my!" i "po nas choćby potop" był cyniczny zwrot PO na lewo, którego kwintesencją jest zapowiedź wprowadzenia aborcji na życzenie do 12 miesiąca ciąży bez żadnych dodatkowych przesłanek i ograniczeń oraz słowa Donalda Tuska "wierzysz w Boga - nie głosujesz na PiS" (czyli "Gott mit uns!" w wersji polskojęzycznej). Czy o to chodziło "obrońcom życia"?
Przykład z dzisiaj.
Dziś druga strona przystąpiła do ofensywy. Na "topie" są newsy o kobiecie, której Policja rzekomo urządziła "piekło" po tym, jak zażyła tabletkę poronną. Jak na materiał spreparowany przez TVN przystało jedno kłamstwo drugie kłamstwo pogania. Przede wszystkim UKRYTO informację, że kobieta od długiego czasu leczyła się psychiatrycznie, wezwanie dotyczyło zapowiedzi próby samobójczej i w momencie podjęcia przez Policję czynności od kobiety była wyczuwalna woń alkoholu. Materiał spreparowano tak, jakby kobieta zażyła tabletkę w szpitalu (wiele mediów powtarza dziś tę dezinformację), bo ciąża zagrażała jej zdrowiu i było to skonsultowane z lekarzem. W rzeczywistości zażyła tabletkę samowolnie w domu, bo sama stwierdziła, że ciąża, której wcześniej ponoć bardzo chciała teraz jej rzekomo zagraża. Tabletkę kupiła przez Internet, więc policjanci nie wiedzieli co kupiła i połknęła, jakie to wywołało i może wywołać skutki oraz kto jej to sprzedał. Próbowali więc zabezpieczyć dowody, aby dopaść PRZESTĘPCĘ którego padła OFIARĄ. W materiale co chwila przewijają się słowa: "potraktowana jak kryminalistka", "przesłuchanie", "rewizja", "przestępstwo", "zatrzymywana", "wykroczenie", "w państwie policyjnym", "w państwie totalitarnym", "w sytuacji kafkowskiej"... wzmianka o tym, że owa kobieta NIE JEST I NIGDY W TRAKCIE TEGO ZAJŚCIA NIE BYŁA O NIC OSKARŻONĄ ANI PODEJRZEWANĄ oraz o tym, że w polskim systemie prawnym kobieta dopuszczająca się aborcji własnego dziecka NIE POPEŁNIA PRZESTĘPSTWA ANI WYKROCZENIA pojawia się w ostatnich sekundach materiału po kilku minutach budzenia skrajnie negatywnych emocji i roztaczania atmosfery grozy.
Wstrząsające są nie tylko przekłamania i manipulacje w materiale TVN, ale także dzisiejsze komentarze niektórych publicystów. Przykładowo Żaneta Gotowalska - Wróblewska z Gazety Wyborczej w opublikowanym na łamach "Wirtualnej Polski" artykule pod tytułem "Państwo opresyjne zawłaszcza sobie kobiety. Czego wy od nas chcecie?" (sam tytuł już mówi wiele o podejściu autorki do tematu) pisze podkreślając najważniejsze słowa pogrubieniem "I tu dochodzimy do sedna: pani Joanna nie zrobiła niczego złego. Wyłącznie zadecydowała o sobie. I to był - jak się okazuje - jej błąd. Błąd w obliczu polskiego podejścia i do kobiet, i do aborcji." Nic złego? Zdecydowała się na całkowicie nielegalną aborcję, skorzystała z nielegalnie kupionych na czarnym rynku od PRZESTĘPCY środków niewiadomego pochodzenia o niepewnym składzie, zabiła swoje dziecko, naraziła swoje fizyczne zdrowie i życie, a prawdopodobnie doprowadziła siebie do bardzo poważnego rozstroju psychicznego grożącego próbą samobójczą. To, że żaden z tych czynów nie jest przestępstwem ani wykroczeniem pozwalającym postawić jej zarzuty (i bardzo dobrze, że nie jest - lepiej aby przykładowo niedoszli samobójcy byli otaczani opieką niż trafiali do więzienia) wcale nie oznacza, że nie zrobiła nic złego. Zrobiła bardzo dużo złego, ale jak napisałem wcześniej: nie każdy grzech jest przestępstwem. Można też zastanawiać się czy działała do końca świadomie (jeśli nie, to nawet możemy nie mieć do czynienia z grzechem). Przebieg zdarzeń według opisu policjantów i reakcja lekarza psychiatry na telefon pacjentki wskazuje na to, że był on przekonany o tym, że jej działania mogą być nieświadome, irracjonalne i zagrażające jej życiu.
Ofiarami jednej i drugiej strony sporu są najczęściej nieużywające mózgów istoty człekokształtne, niesprawiedliwie nazywane "kobietami".
"Gdy rozum śpi, budzą się demony" - taki tytuł nosi słynna rycina hiszpańskiego malarza Francisca Goi. Dziś można zaryzykować odwrócenie tej maksymy - to szalejące demony chcą za wszelką cenę uśpić rozum, by mogły szaleć bez żadnych ograniczeń. A sposób na uśpienie rozumu bez podawania żadnych środków chemicznych jest bardzo prosty: to NEGATYWNE EMOCJE.
Po jednej stronie barykady mamy bezmyślne fanatyczki, które myślą że zacytowanie słów Jana Pawła II „Naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości” uświęca każde ich działanie - nawet jeśli to będzie działanie naruszające wolność innej osoby (która przecież nie musi być osobą wierzącą i może nie chcieć nosić przez 9 miesięcy pod sercem dziecka, które zaraz umrze lub potworka, który w krótkich chwilach między porodem a zgonem nawet nie będzie przypominał człowieka) społecznie szkodliwe (wpływające na zwiększenie poparcia dla aborcji), przeciwskuteczne (kończące się legalizacją aborcji do 12 tygodnia ciąży bez żadnych przyczyn) oraz niebezpieczne dla państwa (grożące dojściem do władzy cynicznych psychopatów wykorzystujących STRACH drugiej strony do budzenia NIENAWIŚCI wobec swoich przeciwników politycznych).
Po drugiej stronie mamy bezrozumne posiadaczki macic, które za każdym razem gdy ktoś krzyknie, że jakiejś innej posiadaczce macicy dzieje się krzywda, zaraz tracą nawet resztki instynktu samozachowawczego i gotowe są biec za każdym, kto najgłośniej krzyknie, że tym "zbrodniarzom" chcącym "zniewalać" kobiety i gotować im "piekło" postawi tamę i wymierzy karę - nawet jeśli ten ktoś im i ich dzieciom w dowód "wdzięczności" oferuje powrót do zagrzybionej nory w której wegetowały przed wdrożeniem programu "Rodzina 500+", a nawet zabranie dzieci z powodu złych warunków socjalnych (autentyczny przykład - osobiście znam taką "julkę" co się obwiesza błyskawicami i biega na proaborcyjne protesty wraz z córką, do której za rządów Tuska chciano jej ograniczyć prawa rodzicielskie właśnie z powodu złych warunków materialnych... podobnie jak do pozostałej trójki dzieci).
Z premedytacją napisałem powyżej, że jedne i drugie istoty niesprawiedliwie są nazywane "kobietami". Kobieta - jak każdy człowiek bez względu na płeć - jest istotą MYŚLĄCĄ (w końcu "Homo Sapiens") i CZUJĄCĄ - często o takiej wrażliwości, której my mężczyźnie możemy jej tylko pozazdrościć. Często przypisuje się fanatykom z ruchów antyaborcyjnych płeć męską - chyba wyłącznie pod tym pretekstem, że księża i biskupi są facetami. Jednak kłamliwie pomija się fakt, że ogromną większość fanatyków religijnych stanowią kobiety. Mężczyźni są z natury mniej religijni - wystarczy zajrzeć do dowolnego kościoła o dowolnej porze - jeśli to nie jest kaplica seminarium duchownego lub zakonu męskiego, to minimum dwie trzecie obecnych na Mszy świętej stanowią kobiety. Nawet po moim małżeństwie to widzę, choć sam jako pierwszy kierunek studiów ukończyłem teologię. W gronie młodych, narwanych zapaleńców tendencja do popadania w skrajność jest jednakowa dla obydwu płci, dlatego zdarza się natrafić niekiedy na młodego "prolifera", choć młodych "proliferek" jest dużo więcej (podobnie jak młodych "oazowiczek"). Natomiast w wieku starszym widać bardzo asymetryczną skłonność do ekstremizmu. Tak jak kiedyś "moherowymi beretami" były głównie starsze panie, tak dziś na zadymach KOD-u i innych ekstremistycznych organizacji najczęściej można spotkać panie w tym samym wieku w jakim były niegdyś "moherowe berety" w szczycie swej "świetności". Nie mam tutaj zamiaru wyszydzać pań z kół "Radia Maryja" (choć te niegdyś napsuły mi sporo krwi... w czasach kiedy byłem jednocześnie bardzo zaangażowanym katolikiem i jednocześnie bardzo aktywnym rockmanem), ale sytuacja w której jedna i druga strona wykorzystuje żeński fanatyzm (czy to religijny czy to feministyczny) a w dodatku albo nie liczy się z obawami kobiet, albo je celowo podsyca przekształcając w irracjonalny STRACH a nawet NIENAWIŚĆ jest bardzo szkodliwa - szczególnie dla kobiet. Biją się one o coś, co prawdopodobnie nigdy nie będzie miało żadnego zastosowania w życiu ich i ich dzieci (przepraszam, ale ile "błyskawic" zakłada popełnienie aborcji w przyszłości? a czy zakłada jej popełnienie choćby jedna "proliferka"?), a tracą bardzo dużo - choćby jak ta wspomniana "julka" co sama się prosi o to by po wyborach znów jej groziło odebranie dzieci z powodu biedy. Tracą godność, tracą powiązaną z rozumem wiarę, tracą relacje z najbliższymi, tracą lata swojego życia na beznadziejne protesty, których się będą kiedyś wstydziły.
Lekarze między młotem a kowadłem.
Jest w tej sprawie jeszcze jedna strona. To lekarze. Wiadomo, że każdy z nich ma swoje poglądy, ale dobrze aby leczył nie pod kątem tych poglądów, ale na podstawie kompetentnej wiedzy medycznej i zdobytego doświadczenia oraz pod kontrolą dobrze ukształtowanego sumienia. Już do tej pory były dwa niemal identyczne przypadki, gdy po odejściu wód płodowych lekarze czekali nie wiadomo na co zamiast uchronić kobietę przed powikłaniami, sepsą i śmiercią. Dlaczego to zrobili? Czy aby na pewno dlatego, że bali się, aby komuś swoim działaniem oczyszczającym narządy rodne kobiety z obumierającego płodu nikomu nie podpaść? Jeśli tak, to źle! A może chcieli z premedytacją udowodnić, że dokonując nadinterpretacji prawa można zaszkodzić pacjentce i przesadzili doprowadzając do jej śmierci? Jeśli tak, to jeszcze gorzej! Obawiam się jednak, że rzeczywistość była dużo bardziej przyziemna - prowadzącego pacjentkę apodyktycznego ordynatora nie było na tego dnia w szpitalu, więc podwładni zwlekali z decyzją na jego przyjście aby nie narażać się na reprymendy i nagany... lub po prostu zwlekano z decyzją z lenistwa i niedbalstwa wykorzystując "dupochron" w postaci przepisów, które można w różne strony interpretować. Kto na tej sytuacji traci? Oczywiście kobiety. Kto na tym zyskuje? Oczywiście najgorsze szuje pasożytujące na strachu, cierpieniu, a nawet śmierci kobiet. Tak, piszę między innymi o Donaldzie Tusku, politykach lewicy i... Konfederacji - ona z tego czerpie największe zyski po drugiej stronie. Zyski "facetów w czerni" czyli zakłamanych księży i zakonników próbujących wykorzystywać to, że obecna władza jest uważana za prokatolicką i chce za taką nadal uchodzić do "szantażu moralnego" (niemającego nic wspólnego z moralnością) są iluzoryczne i chwilowe (czasem aż zastanawiam się jak ci ludzie mogą być aż tak krótkowzroczni... a ponoć ich perspektywą jest życie wieczne), a politycy PiS i szerzej ZP, którzy dają się w tę sytuację wmanewrowywać ponoszą ewidentną stratę. Niestety od dziś dojdzie jeszcze jedna rozterka lekarzy. Otóż dzięki niewątpliwym "zasługom" leczącej się psychicznie pani Joanny, jej prawniczki oraz redakcji TVN od teraz każdy lekarz psychiatra słysząc w słuchawce "popełniłam aborcję, krwawię... co ja zrobiłam... chyba zaraz się zabiję!" będzie się zastanawiał czy lepiej zadzwonić na Policję, aby w razie czego powstrzymała ją przed samobójstwem, czy lepiej tego nie robić i nie narażać się na oskarżenia ze strony mediów, polityków i prawnika tej nie wiadomo do czego zdolnej kobiety.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka