Tego, że Rosjanom pod Kijowem słabo idzie domyśliłem się już ponad rok temu, jeszcze na etapie kiedy wszyscy z niepokojem śledziliśmy w telewizji doniesienia z Ukrainy i dominującym pytaniem było "kiedy Kijów padnie". Skoro Ukraińcy wykonali informacyjno-propagandowy majstersztyk ogłaszając numer infolinii na której rosyjskie rodziny będą mogły się dowiedzieć czy ich syn, mąż lub ojciec zginął, jest ranny lub dostał się do niewoli, to był to jasny znak, że morale Ukraińców jest wysokie, a morale armii rosyjskiej leży i kwiczy. Niestety wydarzenia ostatnich dni pokazały w Polsce odwrotną tendencję: rosyjska propaganda rozgrywa nas jak chce, a morale Polaków leży i kwiczy. Przegrywamy tę wojnę. A przegrana w sferze propagandowej jest preludium do przegranej militarnej.
Coś spartolono? To nie ulega wątpliwości. Kto spartolił? Tego jeszcze nie wiemy i możliwe, że nigdy się tego nie dowiemy. Dlaczego się nie dowiemy? Bo tematyka dotycząca obronności, a zwłaszcza luk w tej obronności lubi ciszę. Tę ciszę niestety złamano. Kto złamał? Opozycja. Ale nie tylko. Błędem było wskazywanie w mediach przez ministra Błaszczaka generała, który nie powiadomił go o tym, że 16 grudnia 2022 w przestrzeń powietrzną Polski wleciał obiekt. Takie wskazywanie palcem w mediach szkodzi wzajemnemu zaufaniu armii i rządu. Dlaczego Błaszczak to zrobił? Może to była zwykła ludzka chwila słabości, a może efekt negatywnych doświadczeń po wypadku samochodu wiozącego Beatę Szydło, kiedy to rząd zaryzykował nie chcąc przy ewidentnej winie Sebastiana Kościelnika (kierowcy Seicento - stwierdził to sąd) ale i także błędach kolumny BOR (brak sygnałów dźwiękowych, zatajenie tego faktu przed policją - to również stwierdził sąd) rzucać oficerów BOR na pożarcie mediom, a okazało się, że jeden z nich Piotr Piątek okazał się niegodnym munduru - po wypadku błyskawicznie odszedł na emeryturę (lub został na nią odesłany siłą), a następnie oczerniał swoich kolegów i osoby chronione w mediach (WBREW ROCIE PRZYSIĘGI BOR... nota bene mam nieprzyjemność znać jednego "emerytowanego" siłą "borowika" i jakoś mnie to nie dziwi... znany mi koleś to kanalia, nerwus, furiat, znęcający się nad Żoną i Dziećmi oraz grożący reszcie rodziny psychopata, któremu nie powinno się dawać pozwolenia na broń... ale może nie wszyscy są tacy), więc i tym razem Błaszczak mógł nie być pewnym lojalności mundurowych i nie chciał za nich nadstawiać karku. Błędy pojawiły się także po stronie wojska. Błędem było także zarówno niepowiadomienie szefa MON o tym incydencie w dniu jego zaistnienia jak i odstąpienie od prowadzenia poszukiwań tego obiektu do skutku. Natomiast ZBRODNIĄ było nawoływanie Donalda Tuska do BUNTU DOWÓDCÓW NAJWYŻSZEGO SZCZEBLA i wmawianie armii, że się z niej teraz robi "KOZŁA OFIARNEGO".
Na tym tle oświadczenie generała Tomasza Piotrowskiego (które w innych okolicznościach, podobnie jak gen. Roman Polko uznałbym jako kuriozalne) odbieram bardzo pozytywnie.
Wbrew temu, co zmyślają media, generał Piotrowski nie odpowiada w nim ministrowi Błaszczakowi. Nie odnosi się do słów Błaszczaka tylko odnosi do tzw. "BURZY MEDIALNEJ jaka zapanowała w przestrzeni".
Mówię do Państwa dlatego, że w ostatnich godzinach odebrałem wiele telefonów, przeczytałem wiele informacji od ludzi, którzy mówią do mnie, piszą do mnie o tak zwanej - najczęściej pojawia się to stwierdzenie - "BURZY MEDIALNEJ" jaka zapanowała w przestrzeni.
Jasno odnosi się do tego, co dzieje się w Ukrainie, a także na białorusko-polskiej granicy.
Mówię do Państwa w istotnym dla Polski, dla sił zbrojnych momencie, w określonej sytuacji bezpieczeństwa. Za wschodnią granicą mamy wojnę w Ukrainie, która nie wiadomo ile czasu jeszcze będzie trwała i w jaki sposób będzie się toczyć. Mamy cały czas ZDETERMINOWANEGO PRZECIWNIKA, który PODSYŁA NAM MIGRANTÓW.
Pozytywnie przedstawia zmiany w wojsku.
Mamy cały czas dużą aktywność sił zbrojnych, wiele ćwiczeń i realizujemy wiele dla poprawy bezpieczeństwa Polski.
Wyraźnie STUDZI NASTROJE rozgrzanych głów po jednej i po drugiej stronie - zarówno tych, co chcieliby natychmiast dymisjonować i degradować jego jak i tych, co próbują dymisjonować i linczować Błaszczaka.
Mówię do Państwa, bo chciałem zwrócić się z apelem o rozsądek, o to abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy. Abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, NIE DAWALI SIĘ DZIELIĆ NA GRUPY, BO TEN PRZECIWNIK TYLKO NA TO CZEKA.
Dla podkreślenia w następnych zdaniach parafrazuje swoje słowa jeszcze raz.
Apeluję do państwa, abyśmy byli silni i skonsolidowani, abyśmy się nawzajem wspierali. Aby nigdy więcej nie dochodziło do sytuacji, które POMAGAJĄ PRZECIWNIKOWI, A SZKODZĄ NAM.
Następnie nie odnosi się ani do stawianych mu zarzutów, tylko zapewnia o sumiennym, codziennym wykonywaniu swoich obowiązków.
Od momentu września 2018 roku, kiedy przyjmując obowiązki powiedziałem, że świadom jestem zagrożeń, niebezpieczeństw i nie ustanę nigdy w dbaniu o bezpieczeństwo naszego narodu, naszego kraju, naszych obywateli, od tamtego dnia każdego dnia staram się wywiązywać ze swoich obowiązków.
W kolejnym zdaniu bez patosu i retorycznej agresji broni honoru i zaufania do polskich żołnierzy od prawie dwóch lat opluwanych pod pretekstem działań na polskiej granicy, bo których zaufanie podważano w ostatnich dniach.
Chcę Państwa też zapewnić - mam taką wiedzę i świadomość, że w Polsce jest kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy, którzy każdego dnia robią dokładnie to samo. Wstając rano, patrząc w lustro pytają się czy zrobili wystarczająco dużo i czy zrobili wszystko dla bezpieczeństwa państwa. I którzy każdego dnia starają się być coraz doskonalsi i coraz lepsi, żeby zadbać o nasze wspólne bezpieczeństwo, aby Polska była bezpieczniejsza i stabilniejsza.
Następnie wypowiada słowa, które zapewne zostały POMINIĘTE we wszystkich "wolnych mediach".
Wierzę głęboko, że żyjemy w państwie które jest silne i sprawiedliwe. Wierzę też głęboko we wszystkich rodaków, że jesteśmy w tej chwili w stanie pokazać przy nadchodzącym zagrożeniu ze wschodu, że jesteśmy świadomi, że żyjemy w kraju demokratycznym, że wiemy co to jest wymiar sprawiedliwości i że nie ulegniemy złym emocjom. Bardzo serdecznie za to z góry dziękuję.
W ten sposób jednoznacznie wkłada między bajki opowieści Total[itar]nej oPOzycji o "niedemokratycznym reżimie PiS" i "braku praworządności" wynikającym rzekomo z "braku niezawisłego wymiaru sprawiedliwości". Tak jednoznaczna deklaracja może być także ukrytym apelem (lub jak kto woli lojalnym ostrzeżeniem) do min. Błaszczaka, które można przetłumaczyć "z polskiego na nasze" jako przesłanie: "stoimy po jednej stronie - nie rób głupstw, bo nie możesz być pewny czy inni oficerowie są lojalni wobec władzy i wobec Polski".
Na koniec dziękuje żołnierzom za poświęcenie, a Polakom za wyrazy wsparcia dla żołnierzy.
Natomiast jako kierownik ćwiczeń "Anakonda 23" chcę bardzo wszystkim podziękować. Przede wszystkim żołnierzom, funkcjonariuszom i osobom zaangażowanym w ćwiczenie za maksymalne poświęcenie które obserwuję wszędzie. Polakom natomiast i wszystkim tym, którzy przebywają na terenie Polski za wszystkie okazane wyrazy wsparcia, solidarności z wojskiem i podziwu dla naszego codziennego wysiłku. Dziękuję państwu bardzo serdecznie. Życzę wszystkiego co najlepsze. Dziękuję.
Trudno więc ostatnie słowa podziękowania zinterpretować inaczej niż jako wyraz wdzięczności za akcję "Murem za polskim mundurem" i wszelkie jej podobne.
Oczywiście "wolne media" nigdzie nie przytoczyły oświadczenia Generała w całości, a bardziej niż na jego treści skupiły się na własnej propagandzie kreującej rzekomy "kryzys w armii" oraz zmyślony "konflikt pomiędzy MON a Wojskiem". Nie może nawet dziwić fakt, że prym w tej akcji wiedzie "Onet", który wielokrotnie już próbował szkodzić obronności Polski (np.: publikując kłamliwe artykuły na temat karabinka GROT sugerujące jakoby wady wykryte w pierwszej serii karabinków i wyeliminowane w wersjach późniejszych cały czas występowały i były "śmiertelnym zagrożeniem dla żołnierzy"), a nawet w nieco ponad miesiąc po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę pochwalił się wzorową współpracą z atakującymi Polskę i NATO rosyjskimi agentami Putina z grupy UNC1151. Ten "niezależny" POrtal nawet dziś opublikował kolejną teorię spiskową pochodzącą z "trzech anonimowych źródeł Onetu". Teorii tej nawet nie warto komentować. Natomiast jeśli rzeczywiście trzech "trepów" sprzedało się szmatławcowi, który od dawna robi wojsku krecią robotę, to tym bardziej na serio minister Błaszczak powinien potraktować ukryty między wierszami apel i ostrzeżenie generała Tomasza Piotrowskiego. Oczywiście nikogo dziwić nie powinno, że POrtale, które wielokrotnie z zupełnie pozbawionych jakiegokolwiek ukrytego sensu lub aluzji, spokojnych i nieagresywnych słów robiły "wbijanie szpili" Ziobrze, Błaszczakowi, Morawieckiemu czy Dudzie nie dostrzegły walących po oczach aluzji generała - przecież gdyby te media nie wierzyły (poniekąd słusznie) w bezwarunkową głupotę swoich bezkrytycznych odbiorców, to już dawno musiałyby ogłosić bezwarunkową kapitulację i złożyć wniosek o upadłość.
Natomiast trochę dziwi mnie fakt, że szanowany przeze mnie generał Roman Polko w tej sprawie zachowuje się jak napalony małolat z WSO w stopniu starszego szeregowego, dla którego problemem jest zasalutowanie nie tylko przereklamowanemu Misiewiczowi, ale nawet starszemu stopniem podoficerowi z SPR-u, ale za to jak szeregowy z SPR-u jemu nie zasalutuje, to natychmiast leci z tym na skargę do oficera dyżurnego (tak, takie historie znam z autopsji, bo skończyłem SPR przy WSO im. Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu... ale nie będę się zagłębiał w tym temacie, bo lepiej aby cywile nie wiedzieli jaka banda zarozumiałych kompleksiarzy trafia po szkołach oficerskich na stanowiska dowódcze). Opowiadanie się za tym, aby w becnej sytuacji generał albo honorowo podał się do dymisji jeśli czuje się winnym, a jeśli nie jest winny, to aby podał się do dymisji na znak protestu jest jak namawianie kapitana do opuszczenia załogi w trakcie sztormu lub bitwy morskiej. Generałowi Polko przypomnę tylko jedną rzecz.
Po tym cyrku, jaki za czasów Tuska odstawili Parulski z Przybyłem już żadne oświadczenie nie jest "kuriozalne"...
...może z wyjątkiem "odezw" Mazguły do obalenia demokratycznego rządu za pomocą wojska (zwerbowanego siłą przez "trepów" spośród poborowych, bo zawodowi żołnierze nie wykonaliby takiego rozkazu). Przypomnę, że Parulski (celowo pomijam stopień, którego ten sowiecki trep nie jest godzien) to ten typek, co z powodu próby nawiązania współpracy z wywiadami państw NATO a zwłaszcza USA wyeliminował ze śledztwa smoleńskiego jedynego cywilnego prokuratora Pasionka (bo dla Parulskiego NATO to wróg, a ZSRR to ciągle sojusznik - nawet jeśli formalnie kacapia zmieniła nazwę, a Polska weszła do Paktu Północnoatlantyckiego), zaś Przybył, to ten błazen, co aby ratować tyłek Parulskiego i swój urządził przedstawienie z konferencją prasową, w której przerwie upozorował próbę samobójczą, która w rzeczywistości była celowym i zaplanowanym przestrzeleniem sobie policzka w celu wywołania burzy medialnej.
Najważniejsze jednak, że wbrew szaleństwom "wolnych mediów" ministrowi Błaszczakowi jakoś się nie spieszy do dymisjonowania generała Piotrowskiego. I całe szczęście, bo mogłoby to być poważnym błędem. Sprawę incydentu z tym pociskiem należy wyjaśnić starannie, dyskretnie i dogłębnie, a po jej wyjaśnieniu zmieniać raczej procedury niż ludzi. Tę opinię potwierdzają słowa byłego szefa MON prof. Romualda Szeremietiewa.
Przyznam, że trochę mnie zdziwiło, że minister w taki sposób zabrał głos w sprawie. Bo jeżeli nawet ma rację, i generał jest za to odpowiedzialny, to takie sprawy trzeba załatwiać po cichu. Dotyczy to obu stron. Trzeba wytrzymać powiedziałbym nacisk, który zawsze w demokratycznym państwie wywierać będą media, czy opozycja. To jest sprawa zbyt ważna, aby ją robić przedmiotem jakiejś publicznej wymiany zdań.
Jako swoje ostrzeżenie przypomnę jak było w innej sprawie. Jak długo rząd nie ulegał naciskom opozycji i Ministrem Zdrowia był szanowany przez większość społeczeństwa (piszę o WIĘKSZOŚCI - nie o ekstremistach z PO i Konfederacji) profesor Łukasz Szumowski, tak długo działania w walce z pandemią mogły wyglądać na chaotyczne, niezrozumiałe i przesadzone, ale były SKUTECZNE - umierało średnio tysiąc osób na trzy miesiące. Gdy rząd się przestraszył ataków opozycji i pozwolił zmęczonemu naciskami ministrowi Szumowskiemu odejść, wówczas po miesiącu Polska z kraju najlepiej radzącego sobie na tej szerokości geograficznej z COViD-em (lepiej w Europie wypadały tylko trzy kraje skandynawskie: Islandia, Norwegia i Finlandia) zamieniła się w największą umieralnię - tysiąc osób umierał na COViD średnio przez półtorej dnia, a w momentach największego przeciążenia służby zdrowia drugie tyle ludzi umierało dlatego, że zajęte duszącymi się COViD-owcami karetki nie zdążały przyjeżdżać do zawałów, wylewów, udarów i innych nagłych przypadków. Prawie 200 tysięcy nadmiarowych zgonów - taka była cena błędu rządu popełnionego w wyniku celowej presji i sabotażu przeprowadzonego przez opozycję. Błędu, który - mimo że miał miejsce w wyniku działań opozycji - wielokrotnie był wykorzystywany przez opozycję i byłby pewnie jej głównym hasłem wyborczym (i nie wiadomo czy jeszcze nie będzie), gdyby nie "putinflacja".
Aż strach pomyśleć jaka może być w przyszłości cena, jeśli rząd tym razem pozwoliłby opozycji zniszczyć zaufanie do armii, zablokować jej rozbudowę i dozbrajanie, ośmieszyć system obrony który (to trzeba mocno podkreślić) jeszcze przecież jest na etapie "PRZED" a nie "po" dozbrojeniu i uszczelnieniu za pomocą właśnie kupowanych od USA systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych.
Jednak jedno jest pewne: do takiej sytuacji NIE MIAŁO PRAWA DOJŚĆ. I nie piszę tu tylko o tym, że wojsko nie znalazło pocisku manewrującego, który zniknął z naziemnych radarów, zanim zdążyła wystartować mająca go przechwycić i zestrzelić dyżurna para myśliwców. To akurat łatwo można zrozumieć: pociski manewrujące projektuje i produkuje się właśnie w tym celu, aby oszukiwały naziemne stacje radarowe schodząc na niski pułap i zmieniając kierunek lotu. Skoro pocisk zniknął z radarów i samoloty nie wykryły nic podejrzanego w tym rejonie, ani nie odnotowano żadnej eksplozji, to prawdopodobnie ktoś z wojskowych uznał, że cała ta sprawa to fałszywy alarm. Inną kwestią jest to, że aby znaleźć pocisk manewrujący teoretycznie wypadałoby przeszukać teren całego kraju, a nawet przygraniczne regiony państw sąsiadujących z Polską (pocisk mógł jeszcze wielokrotnie skręcać i lecieć bardzo długo). Tak samo BZDURĄ jest zakładanie, że skoro po odnalezieniu szczątków pocisku już wiemy jaki to był typ i model, że mógł teoretycznie przenosić głowicę jądrową, to wiedziano o tym od początku - guzik prawda, taki pocisk na ekranie radaru wygląda jak tysiące innych obiektów. Więc nie piszę tutaj o tym, co działo się w wojsku. Piszę tu o tym, że tak jak dr Rafał Brzeski określił cyberatak na konto Michała Dworczyka jako "rozpoznanie bojem" przeprowadzone przez rosyjskich agentów z grupy UNC1151, tak atak imigrantów na polską granicę oraz próbę wbicia klina między rząd a dowództwo wojskowe, między społeczeństwo a armię nie jest niczym innym jak ZASADNICZYM ATAKIEM PROPAGANDOWYM NA POLSKĘ PRZEPROWADZONYM PRZEZ FEDERACJĘ ROSYJSKĄ ZA POMOCĄ TYCH ZASOBÓW (OD ONETU PO TUSKA) KTÓRE W TRAKCIE ROZPOZNANIA BOJEM ZADEKLAROWAŁY MOŻLIWOŚĆ ZDRADZENIA OJCZYZNY I WSPARCIA AGRESORÓW.
Przecięty cywil ma prawo nie wiedzieć jak się zachowuje, do czego służy i jak się prezentuje na ekranie radaru (o ile się w ogóle na nim pojawi) pocisk manewrujący. Ale Donald Tusk nie ma prawa wykorzystywać tej niewiedzy polskiego cywila do pomocy Rosjanom w niszczeniu morale polskiej armii i poparcia dla niej ze strony polskiego społeczeństwa, do siania paniki i atmosfery nieufności w społeczeństwie, do wbijania klina między Siły Zbrojne RP a zwłaszcza ich oficerów, a ich cywilnych, demokratycznych dowódców. Najwyraźniej Total[itar]na oPOzycja przyjęła zasadę "po nas choćby potop". Jeśli nadzieje generała Tomasza Piotrowskiego się nie sprawdzą i rząd nie będzie potrafił powstrzymać uderzających w bezpieczeństwo Polski i Polaków intryg tej zdradzieckiej, opozycyjnej bandy (patrz filmiki na końcu artykułu), a społeczeństwo nie odrzuci jej w wyborach, to będzie to jednoznaczne z tym, że przegraliśmy wojnę informacyjną i Putin osiągnął w Polsce swój cel polityczny. A osiągnięcie tego celu będzie tylko preludium do osiągnięcia kosztem naszej ojczyzny celów militarnych (już dziś opozycyjni "eksperci" jak min. Zemke, gen. Koziej, gen. Różański i gen. Gocuł - nota bene dwóch ostatnich postanowiło robić karierę w wojsku w czasie Stanu Wojennego - już zapowiadają zatrzymanie rozbudowy armii i zerwanie kontraktów na uzbrojenie). Nie liczmy na to, że będzie inaczej, że nowy "reset" z Rosją po przejęciu władzy przez Tuska poprawi naszą sytuację. Stara prawda głosi, że zbrodniczy dyktatorzy chętnie korzystają z usług zdrajców, ale nigdy ich nie szanują.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka