Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
427
BLOG

Krótkie i subiektywne podsumowanie drugiej wizyty Joe Bidena w Polsce

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 9
Gdyby w ubiegłym roku Polska tak jak w roku 2014 zachowała się "jak polska rozsądna kobieta" czyli: "wpadam do domu, zamykam drzwi" i czekała na to jak "zdecyduje nasza rodzina europejska", to przemówienia Prezydenta USA z Warszawy by nie było. Jeśli byłoby jakiekolwiek przemówienie z okazji rocznicy, to tylko żałobne, bo Ukrainy by nie było. Na szczęście polski rząd zupełnie inaczej rozumiał słowa "Nasze bezpieczeństwo, nasz kraj, nasz dom, nasze dzieci są najważniejsze". Zachował się jak odważny i odpowiedzialny polski mężczyzna, który nie zamyka się w swoim mieszkaniu, tylko widząc nadciągające zagrożenie stara się je powstrzymać jeszcze gdy jest daleko od jego domu. Podjął bardzo ryzykowną, ale jak się do tej pory okazuje bardzo słuszną decyzje aby "mówić głosem odrębnym od Unii", "być na wyścigi czynnym uczestnikiem tego konfliktu zbrojnego" w największym możliwym stopniu, w jakim nie oznacza to przystąpienia Polski i NATO do wojny z Rosją. Przyjąć ukraińskich uchodźców bez ograniczeń, na "pełen spontan". Nie tylko sprzedawać, ale przekazywać Ukrainie broń z naszych zasobów uzbrojenia jaką mogliśmy przekazać bez całkowitego sparaliżowania naszych możliwości obronnych. Ścigać się z innymi w dostawach broni pomocy humanitarnej. Nie pytać "europejskiej rodziny" o zdanie i zgodę, ale nastawać w porę i nie w porę, prowadzić dyplomatyczną ofensywę, nawoływać, apelować, wjeżdżać na ambicję. I tak oto Ukraina przetrwała, rosyjski niedźwiedź został ośmieszony, a Polska z małego państewka stała najważniejszym punktem na świecie.

Zalety:

  • Była to druga wizyta Prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce od początku trwającej rok wojny. Joe Biden od początku urzędowania nie odwiedził Niemiec ani razu, a Polskę odwiedził dwukrotnie. Na miejsce swojego przemówienia do całego świata w rocznicę agresji wybrał Warszawę. Także w trakcie tej podróży pominął inne europejskie stolice, nie pojawił się nawet na szczycie w Monachium (52 Monachijska Konferencji Bezpieczeństwa), aby podkreślić, że to nie jest "tournee" po Europie tylko cele są dwa: Kijów i Warszawa. To pokazuje jakie kraje w oczach USA są w tej chwili liderem. 
  • Wypad do Kijowa. To silne wsparcie moralne dla Ukraińców i potężny cios wizerunkowy w Rosję. Jednocześnie to organizacyjny majstersztyk pokazujący możliwości planistyczne i organizacyjne służb specjalnych USA oraz perfekcyjną współpracę ze stroną polską i ukraińską (po raz kolejny - podobnie jak przy ewakuacji współpracowników Polski i USA z Afganistanu - widać lojalność i dyskrecję, a nie dawny "polski bałagan"). Spektakularny wypad do Kijowa jeszcze bardziej skupił uwagę świata na wizycie w Warszawie - w tym momencie już wszyscy wiedzieli, że dzieje się coś ważnego, że dzieje się historia. Niestety po raz kolejny udowodnił ekstremalną nielojalność opozycji wobec Polski. Zamiast świętować upokorzenie rosyjskiego agresora, oni wraz z nim uruchomili swoją propagandę aby wmawiać (traktowanym jak ciężko upośledzeni) wyborcom, że "wizyta w kijowie obniżyła rangę wizyty w Warszawie". Kolejny raz potwierdza się prawda, że to, co dobre dla Polski jest tragedią dla PO, a to co dobre dla PO jest tragedią dla Polski. 
  • Przemówienie z Warszawy do świata. Jednoznacznie pokazało, że USA nie dadzą się zmęczyć wojną i będą wspierać Ukrainę oraz inne kraje aż do ostatecznego zwycięstwa. 
  • Część przemówienia skierowana do Polaków, której słuchał także cały świat. Pokazała, że Polska - średniej wielkości kraj w Europie Wschodniej - jest w tej chwili moralnym i humanitarnym supermocarstwem. 
  • "USA potrzebują Polski, tak samo jak Polska potrzebuje USA" - dobrze, że Prezydent USA to wie i głośno to powiedział.
  • W przeciwieństwie do wizyty sprzed roku tym razem Joe Biden nie pozwolił na umieszczenie w przemówieniu długich, ogólnikowych wstawek o "wartościach", które rok temu były wykorzystywane przez poozycję do wbijania szpili władzy. Nie zgodził się także na forsowane przez PO spotkanie z Rafałem Trzaskowskim (jako gospodarzem miejsca - Prezydentem Warszawy) ani z żadnym innym politykiem PO. Platforma świadoma tego, że jest to wyrażny policzek próbowała z protokularnego powitania gościa olejno przez wszystkich zgromadzonych polityków i urzędników państwowych zrobić "spotkanie na szczycie", czym jeszcze bardziej się ośmieszyła - niestety obawiam się, że w tym momencie propaganda PO działała na takich obrotach, że fakt tej kompromitacji nie przebił się do okłamywanych od lat, a tym bardziej bezczelnie okłamywanych w ostatnich dniach wyborców opozycji. Włączono nawet PROFILOWANIE TREŚCI na liberalnych portalach tak, aby najbardziej oczywiste kłamstwa takie jak to, że politycy PiS w trakcie przemówienia oe Bidena (w rzeczywistości wielokrotnie wręcz nachalnie reklamowanego przez PiS i TVP) rzekomo "Drżą, bo wiedzą, że leży mu na sercu praworządność w naszym kraju." oraz goebbelsowsko powtarzana kilkakrotnie "gównoburza" na temat rozczarowania Kaczyńskiego przekształcona w prawdziwą NAGONKĘ nie wyświetlały się (WCALE nie wyświetlały się) na stronach głównych portali WP i Onet w przeglądarkach internetowych internautów sprofilowanych jako sprzyjający władzy lub ponadprzeciętnie zainteresowani polityką (bo ci by pewnie PO i jej "wolne media" ZABILI ŚMIECHEM na Facebooki, Tweeterze i w innych mediach), zaś internauci sprzyjający opozycji, średnio lub wcale zainteresowani polityką oraz niesprofilowani byli MASOWO BOMBARDOWANI TAKIM GÓWNEM  - sam przypakowo przyłapałem "Wirtualną Polskę" na gorącym uczynku (jak komuś się nie chce kliokać, to umieszczę zrzuty ekranu na końcu artykułu). 
  • W kuluarach dużo się działo. Wiadomo, że podpisono umowę dotyczącą budowy pierwszej elektrowni atomowej w Polsce, że były rozmowy na temat magazynów amerykańskiego ciężkiego sprzętu wojskowego w Polsce. Pewnie więcej dowiemy się za jakiś czas. 

Wady: 

  • Zgodnie z moimi obawami nie pojawiły się słowa, które były najbardziej potrzebne - potępienia dla europejskich państw i polityków zwlekających z pomocą dla Ukrainy i opóźniających nakładanie sankcji na Rosję, ale za to spieszących z nakładaniem sankcji na Polskę, która  udziela Ukrainie (po uwzględnieniu proporcji do możliwości gospodarczych i militarnych) największej pomocy humanitarnej i militarnej - ponosi także największy koszt przyjmowania ukraińskich uchodźców. Bidenowi wyraźnie zabrakło odwagi i charakteru, bo bał się, że po takich słowach będzie tak "kochany" w Berlinie, Brukseli i Paryżu jak Donald Trump. Dlatego komunikat kto jest liderem i sojusznikiem, a kto maruderem i sabotażystą poszły tylko w sferze niewerbalnej (wybór Kijowa i Warszawy, pominięcie innych stolic, odrzucenie umizgów opozycji).
  • Przemówienie było nijakie. W przeciwieństwie do przemówienia sprzed roku Biden mówił szybko i bez przerw, brakowało w jego słowach i zachowaniu emocji a zwłaszcza tego spontanicznego dodatku, który stanowił najlepszy "smaczek" ubiegłorocznego przemówienia. 
  • Tłumaczenie było tragiczne. Nie wiem czy tłumacze dysponowali wstępnym stenogramem przemówienia czy tłumaczyli na żywo wyłącznie to co słyszeli. Prawdopodobnie byli zaskoczeni tempem przemówienia (zazwyczaj Prezydent USA nie nawija z prędkością spikera CNN - daje chwilę na przetłumaczenie, przemyślenie i reakcję - tu tego nie było), co jeszcze bardziej potęgowało wrażenie braku emocji. Prawdopodobnie jeden z nich był mocno zachrypnięty lub miał słabą dykcję. 
  • Długo pompowano balon oczekiwań Polaków w związku z zapowiadanymi wielokrotnie przez administrację USA i powtarzanymi przez medwi w Polsce (zwłasszcza TVP) "podziękowaniami dla Polski i Polaków" których w przemówieniu było bardzo mało -  zwłaszcza w porównaniu z ilością typowo amerykańskich przechwałek. Biden nie raczył nawet wspomnieć o tym, że ostatnim zachodnim politykiem jaki odwiedził Kijów przed inwazją (dokładnie w przededniu inwazji) był Andrzej Duda, a pierwszymi, którzy odwiedzili Kijów po rozpoczęciu inwazji byli Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński - pojechali do ostrzeliwanego Kijowa tym samym wagonem, który Biden pożyczył od polski na swój wypad. Mówił o tym ile broni przekazano Ukrainie, ale nie wyróżnił państw, które w tych dostawach były pionierami i liderami (nie licząc posiadającej nieporównywalnie większy potencjał gospodarczy i militarny Ameryki). Mój subiektywny odbiór tego ewidentnego braku był taki, że dumna Ameryka zapewnia, że będzie bić się o wolność do ostatniej kropli krwi... krwi Ukraińców, a następnie kolejnych zaatakowanych narodów - w pierwszej kolejności Mołdawii i Polski. 
  • Najlepszym dowodem jakim rozczarowaniem było to przemówienie jest Fakt, że Wołodymir Zełenski bezpośrednio po nim podziękował za słowa... Andrzejowi Dudzie - o Bidenie nie wspomniał ani słowem. 
  • Mogłoby się pojawić więcej konkretów - choćby w komunikatach z kuluarowych rozmów. Jak pisałem wcześniej - gdyby przy tej opkazji ogłoszono dostarczenie Polsce kilku używanych myśliwców F-15 (nie mylić z F-16) z perspektywązakupu kilku egzemplaży w najnowszej wersji F-15 EX, to tańczyłbym z radości. 

Mój komentarz

Po raz kolejny potwierdza się maksyma, że wprawdzie nie mamy wpływu na 90% rzeczy, jakie się nam przydarzają, ale nasz los tylko w 10% zależy od tych zdarzeń, a w 90% od tego jak my na nie zareagujemy. Gdyby w ubiegłym roku Polska tak jak w roku 2014 zachowała się "jak polska rozsądna kobieta" (to jest dosłowny cytat wypowiedzi Ewy Kopacz zapytanej o ewentualną sprzedaż - NIE PRZEKAZANIE, TYLKO SPRZEDAŻ - broni zaatakowanej Ukrainie) czyli: "wpadam do domu, zamykam drzwi" i czekała na to jak "zdecyduje nasza rodzina europejska" deklarując, że będzie "bezwzględnie uczestniczyć w pomocy Ukrainie", to przemówienia Prezydenta USA z Warszawy by nie było. Jeśli byłoby jakiekolwiek przemówienie z okazji rocznicy, to tylko żałobne, bo Ukrainy by nie było. 5 tys hełmów (bo tyle zadeklarowały Niemcy) nie wystarczyłoby nawet do obrony samego Kijowa. Oczekiwanie na decyzję UE którą granicę otwierać, których uchodźców przyjmować, w jakiej ilości i gdzie rozlokowywać spowodowałoby katastrofę humanitarną i wzbudziło u Ukraińskich żołnierzy poczucie zdradzenia i osamotnienia podkopując ich morale. Po wyczerpaniu zapasów amunicji (której Niermcy - najsilniejszy członek "naszej europejskiej rodziny" - nie pozwoliły nawet transportować nad swoim terytorium) Kijów upadłby najpóźniej w ciągu trzech tygodni. Nasza granica z Rosją i podporządkowanymi jej byłymi republikami zwiększyłaby się się o kolejne 535,18 km do 1163,25 kilometrów. Na szczęście polski rząd zupełnie inaczej rozumiał słowa "Nasze bezpieczeństwo, nasz kraj, nasz dom, nasze dzieci są najważniejsze". Zachował się jak odważny i odpowiedzialny polski mężczyzna, który nie zamyka się w swoim mieszkaniu, tylko widząc nadciągające zagrożenie stara się je powstrzymać jeszcze gdy jest daleko od jego domu. Podjął bardzo ryzykowną, ale jak się do tej pory okazuje bardzo słuszną decyzje aby "mówić głosem odrębnym od Unii" i "być na wyścigi czynnym uczestnikiem tego konfliktu zbrojnego" w największym możliwym stopniu, w jakim nie oznacza to przystąpienia Polski i NATO do wojny z Rosją (wszystkie dotychczasowe wyróżnionw zwroty w cudzysłowach zostały zaczerpnięte z wypowiedzi Ewy Kopacz, która miała w tej sprawie odwrotne zdanie - źródło: TVN24). Przyjąć ukraińskich uchodźców bez ograniczeń, na "pełen spontan". Nie tylko sprzedawać, ale przekazywać Ukrainie całą broń z naszych zasobów uzbrojenia jaką mogliśmy przekazać bez całkowitego sparaliżowania naszych możliwości obronnych. Ścigać się z innymi w dostawach broni pomocy humanitarnej. Nie pytać "europejskiej rodziny" o zdanie i zgodę, ale nastawać w porę i nie w porę, prowadzić dyplomatyczną ofensywę, nawoływać, apelować, wjeżdżać na ambicję. "Niemieckie Patrioty dla Ukrainy?" ""Nie można?" "Jak nie można, jak można - nie tylko niemieckie. ale i amerykańskie!" "Leopardy dla Ukrainy?" "Nie można?" "No to popatrzcie!" I tak oto Ukraina przetrwała, rosyjski niedźwiedź został ośmieszony, a Polska z małego państewka stała się centrum świata. 

Tak, Polska stała się centrum świata, a dokładnie najważniejszym punktem na świecie. To dobrze i źle. Dobrze, bo sami w starciu z Rosją nie mielibyśmy najmniejszych szans - albo sama by nas rozniosła militarnie albo (co według mnie jest dużo bardziej prawdopodobne) przy współpracy z Niemcani i Unią całkowicie uzależniła i zwasalizowała. Dzięki współpracy z bohatersko walczącą Ukrainą oraz zarozumiałą, ale potężną i udzielajcą ogromnego wsparcia Ameryką, nasza granica z Rosją i jej zwasalizowanymi byłymi republikami nadal ma 209,83 km + 418,24 km = 628,07 km. Rosja żadnemu innemu pańswu nie chciałaby przaypieprzyć tak bardzo jak Polsce, ale wie, że chwilowo nie ma na to szans. To dobrze, bo Amerykanie wiedzą że "USA potrzebują Polski, tak samo jak Polska potrzebuje USA". Wiedzą, że bez pomocy obecnego Rządu RP Ukraina by upadła, a Stany Zjednoczone zostały po cichu wypchnięte z Europy rządzonej od tej pory wyłącznie siłą rosyjskiej armii i niemieckiej gospodarki. Wiedzą także, że zły scenariusz (już nieco inny - zmuszenie Niemiec do udzielenia pomocy Ukrainie było policzkiem dla Rosji, która tak łatwo nie wybaczy Niemcom "zdrady" - wysadzenie "Nord Stream" 1 i 2 mogło być tego potwierdzeniem) nadal jest możliwy. To źle, bo Rosja również o tym wie. W trakcie nadchodzącej kampanii wyborczej zrobi WSZYSTKO aby przegrała je "rusofobiczna" opcja proamerykańska, a wygrała je opcja "europejska" lub jak kto woli proniemiecka (która w tej chwili nie może otwarcie popierać Rosji, ale wystarczy wejść na profil twitterowy dowolnego polityka PO np.: Marka Migalskiego, aby przekonać się, że w każdym dniu rosyjskiej inwazji wrogiem Platformy nie jest Putin tylko Kaczyński). Skoro politycy Platformy i Lewicy tak chętnie współpracowali z Putinem i Łukaszenką przy kolportowaniu maili Dworczyka dostarczanych przez grupę UNC1151 na kanał "Poufna rozmowa" komunikatora "Telegram" oraz sianiu termentu wokół wydarzeń na białoruskiej granicy, więc pewne jest, że w szczytowym momencie kampanii publikowanych maili będzie więcej, szumu wokół wydarzeń na granicy będzie więcej i współpracy PO-Lewu z Putinem będzie więcej. Może to zabrzmieć upokarzająco, ale DZIŚ, w momencie gdy na arenie międzynarodowej Polska urosła do roli HUBU MILITARNO-HUMANITARNEGO, LOKALNEGO LIDERA WOLNEJ EUROPY (przynajmniej wschodniej) i PAŃSTWA FRONTOWEGO, a Warszawa stała się "DRUGIM BERLINEM ZACHODNIM" my - Polacy, wskutek wewnętrznych waśni jesteśmy tylko piórkiem na wietrze i to jakie ugrupowanie będzie nami rządziło po wyborach zależy od tego, czy to, co powiedział w Warszawie i w najbliższej przyszłości powie Joe Biden ZDOŁA ZRÓWNOWAŻYĆ to, co na agendę w Brukseli i Strassburgu oraz na kanał "Poufna rozmowa" wrzuci Władimir Putin za pomocą swoich ludzi: tych wykonujących rozkazy, tych przekupionych i tych, których z Putinem łączy "tylko" wspólny cel: odsunięcie PiS od władzy. W Warszawie Biden nie wykorzystał okazji do tego, aby wyraźnie poprzeć polski rząd, a Ameryce zapewnić trwały i stabilny przyczułek w Europie. Stąd rozczarowanie Kaczyńskiego. Prawdopodobnie Biden chciał w ten sposób pokazać Kaczyńskiemu, że jeśli chce liczyć na poważne wsparcie ze strony USA, to sam musi się zachowywać poważnie (a nie chrznić głupoty o "dawaniu w szyję"). Takie zachowanie Bidena ewidentnie nie spodobało się Zełenskiemu  - stąd jego natychmiastowa reakcja. Zełenski wie, że od drogi, jaką wybrał rząd PiS nie ma odwrotu. Nadepnęliśmy Putinowi na odcisk, ośmieszyliśmy trzęsącego światem, straszącego nie nożem (jak mwiła Ewa Kopacz) lecz bronią atomową gangstera i taraz albo będziemy twardo i konsekwentnie kontynuowali linię rządu PiS (rękami rządu PiS - alternatywy nie widać) albo stracimy Ukrainę i Polskę na zawsze. 

Dodatek

Jak wspomniałem, w trakcie wizyty Bidena materiały (nie reklamy - te są profilowane od lat, ale materiały w sensie ARTYKUŁY WYŚWIETLANE NA STRONIE GŁÓWNEJ) były profilowane pod kątem zapisanych w plikach cookie zachowań otwierającego stronę. Tak wyglądała strona główna portalu WP.PL, gdy byłem zalogowany do przeglądarki Chrome na swoim koncie, na którym często przeglądam wiadomości polityczne (więc lipy nie można mi wcisnąć): 

image

... a tak wyglądała W TYM SAMYM MOMENCIE strona główna tego samego portalu, gdy byłem zalogowany na koncie ośmioletniego Synka, który wiadomości politycznych wcale nie przegląda: 

image

Chciałem jeszcze dorzucić kilka tweetów Marka Migalskiego z lutegto i marca 2022, ale niestety na Twitterze nie można jego profilu przewinąć tak daleko. Jak mi się uda je jakoś inaczej wygooglać, to wrzucę. 

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka