Gdybym chciał być złośliwy, to napisałbym artykuł o tym, że już wiem skąd się bierze tyle beneficjentek 500+ na antyrządowych marszach aborcjonistek. Jak kobieta po kilku tygodniach picia dowiaduje się, że jest od kilku tygodni w ciąży, to ryzyko ciężkiego uszkodzenia płodu jest ogromne. Ale nie będę złośliwy, bo to nie głupota feministek jest problemem, tylko ciągłe powtarzanie tych samych błędów przez Jarosława Kaczyńskiego.
Ile lat można żyć na świecie i niczego się nie nauczyć? Ile lat potrzebuje lider jednego ugrupowania które na 100% nie pójdzie w koalicję z Platformą Obywatelską, aby zrozumieć, że żyje w kraju, w którym powinien ważyć każde słowo, bo zostanie ono wykorzystane nie tylko przeciw niemu samemu, ale przeciw wszystkim ludziom, którzy nie chcą ulec quasi-nazistowskiej szajbie Tuska? Czy Kaczyński do śmierci nie zrozumie prostej zasady: totalitarną juntę można pokonać wyłącznie pod warunkiem, że się ominie wszystkie zastawione przez nią zasadzki? Dla ponadprzeciętnego ośmiolatka (pisze o swoim najstarszym Synu) rzeczą budzącą poczucie niesprawiedliwości, ale możliwą do przyswojenia jest fakt, że o ile Tuskowi uchodzi płazem nawet cytowanie Heinricha Himmlera, to każda głupota jaką powie Kaczyński będzie powtarzana, pomnażana, potęgowana w nieskończoność... Jaka głupota? Na przykład taka, że facet potrzebuje dwudziestu lat picia, aby się uzależnić od alkoholu, a kobiecie wystarczą tylko dwa. Oczywiście jest prawdą, że alkohol silniej działa na kobiety i szybciej je uzależnia (biologia nie zna słowa "równouprawnienie"). Oczywiście jest też prawdą, że od ponad dwudziestu lat jest obserwowany w Polsce koszmarny trend, że część dziewczyn w wieku szkolnym próbuje dorównać lub nawet przegonić chłopaków w negatywnych zachowaniach: piją na umór, używają wulgarnego słownictwa, współżyją seksualnie z kim popadnie i są wobec siebie agresywne - można powiedzieć że to co kiedyś było ekstremalną i trudną do wyobrażenia patologią (jako neo-hipis sam w młodości balowałem ostro - także z Dziewczynami... ale wtedy Towarzyszki zabaw - imprez które nota bene do dziś wspólnie wesoło wspominamy - trzymały fason... bo to były Dziewczyny, a nie ku*wy lub kryminalistki) dziś stanowi wyraźnie dostrzegalny odsetek populacji. Ale jeśli POLITYK porusza ten temat, to powinien nie tylko użyć odpowiedniego KWANTYFIKATORA (bo inaczej zdanie odnoszące się do niektórych zostanie przekierowane do WSZYSTKICH - ten numer PROPAGANDA wykorzystała już w przypadku Kaczyńskiego dziesiątki razy... a do jego łba jeszcze to nie dotarło), ale także jasno określić SKALĘ. I przede wszystkim nie bredzić o czymś czego nie wie lub nie rozumie. Skąd on wziął te 20 lat? Pewnie ktoś (może rzeczywiście kompetentny) coś mu opowiadał, on nie do końca zrozumiał i powtórzył w zniekształconym kontekście. Podobnie jak z komentowaniem maratonu Tuska - 5 godzin 44 minuty to nie jest wyczynowy wynik, ale i tak daje czas pokonania jednego kilometra 8 minut 12 sekund, więc nie wiem jak Kaczyński chciałby go pokonać, skoro ja chodząc regularnie pokonuję kilometr w 12 minut, a Kaczyński ma jednak trochę więcej wiosen.
Przypomnę rok 2007. Wtedy również Kaczyński próbował drwić sobie z Tuska zastanawiając się jak zdrabniać jego imię. Skończyło się to tym, że Tusk nie tylko wygrał debatę, a następnie wybory, ale mieliśmy 8 lat "polityki miłości" czyli jak to mówił sam Kaczyński "miękkiego totalitaryzmu" który jego samego kosztował śmierć Brata i Bratowej.
Dziś przypadkiem (na marginesie wzmianki o zięciu Komorowskiego, który został rzecznikiem praw ucznia) otworzyłem swój artykuł z tamtych lat. Tak, to był "miękki totalitaryzm". To był eksperyment czy uda się za pomocą maksimum propagandy i minimum terroru utrzymać stały układ, że rządzi jedna partia, a druga jest "niewybieralną". Propaganda rzeczywiście dawała ostro czadu. W samym tym artykule poruszam dwa przypadki wyjątkowo nieczystych zagrywek samego Komorowskiego - ktoś w redakcji portalu MamPrawoWiedzieć.pl (w którym zatrudniona była córka Komorowskiego) bezczelnie podmienił dwie odpowiedzi Andrzeja Dudy NAWET NIE DBAJĄC O SPÓJNOŚĆ DANYCH (wszystkie pozostałe odpowiedzi w ankiecie miały dokładnie przeciwny sens niż dwie podmienione) tylko po to, aby Komorowski mógł tymi dwiema wypowiedziami zaatakować Dudę w telewizyjnej debacie miedzy pierwszą a druga tura wyborów. Ponieważ sprawa mocno śmierdziała więc duet Lis - Karolak przypuścił SAMOBÓJCZY ATAK NA KINGE DUDĘ dyskutując na antenie o jej rzekomym wpisie (który pojawił się na fejkowym koncie) aby tylko obrzydzić ludziom rozmowy na temat rodzin kandydatów, by nikt nie zapytał po debacie o sfałszowane odpowiedzi i ewentualną rolę córki Komorowskiego (może ktoś z redakcji MamPrawoWiedzieć.pl podjął się tego zadania, bo chciał się jej przypodobać?) A przypominam w nim wcześniejszy przypadek, gdy Komorowski zrobił dwa banalne błędy ortograficzne w księdze kondolencyjnej (słynne: "w bulu i nadzieji") i zamiast przeprosić Polaków za wpadkę... oczywiście zaatakował Kaczyńskiego... i oczywiście zrobił to za pomocą podróbki - wpisu w księdze pamiątkowej jakiejś restauracji w którym rozmazano wiersz wyżej i wymazano "brzuszek" z litery "d" - w ten sposób z połączenia "laseczki" od litery "d" i "ogonka" od litery "y" wiersz wyżej utworzono literę "t" zmieniając słowo "obiad" na "obiat". Obydwie sprawy, nawet jeśli pominiemy aspekt fałszerstwa, wyglądają jak jedna wielka groteska. Niezobowiązująca ankieta dla niszowego portalu jest stawiana na równi z ustawą o zmianie konstytucji pisaną w nocy z niedzieli na poniedziałek pod wpływem porażki w pierwszej turze wyborów. Wpis do księgi pamiątkowej w restauracji, lokalu z którego nawet wyjście po kilku kieliszkach wina (kto wtedy zwraca uwagę na ortografię) nie jest niczym niezwykłym, jest zestawiany z wpisem Prezydenta RP do międzynarodowej księgi kondolencyjnej! Jednak jak do tego dołożymy wykrzykiwany podniesionym głosem w trakcie debaty kategoryczny komentarz prezydenta, wręczanie kwitów jako "dowodów" i fakt, że to wszystko było jedną wielką mistyfikacją mającą jeden cel - utrzymać się u władzy, to te dwa BANALNE PRZYKŁADY pokazują w jakim państwie żyliśmy... częściowo nadal żyjemy, bo propaganda hula.
Ale SKORO TAMTEN EKSPERYMENT SIĘ NIE POWIÓDŁ - mimo zaangażowania maksimum propagandy i minimum terroru PO nie zdołała utrzymać się przy władzy, to nowa wersja tego państwa nie będzie już "miękką" tylko bardzo twardą odmianą totalitaryzmu. Zapowiada to wprost Donald Tusk:
"Ale bardzo wielu, RACZEJ SETKI, NIŻ DZIESIĄTKI, FUNKCJONARIUSZY PiS będzie musiało odpowiedzieć i to karnie, bo popełniali przestępstwa i robili to w świetle dnia. Dajcie mi 100, no może 400 dni, żeby ZROBIĆ PORZĄDEK NAPRAWDĘ ŻELAZNĄ MIOTŁĄ."
I nigdy nie dość przypominania, że powyższe słowa Donalda Tuska są PARAFRAZĄ MOTTA HEINRICHA HIMMLERA:
Żyjemy w epoce żelaza, w której PORZĄDKI TRZEBA ROBIĆ ŻELAZNĄ MIOTŁĄ.
Czy Kaczyński nie zdaje sobie sprawy ze skali zagrożenia? Owszem zdaje sobie sprawę, mówi o tym w swoich wypowiedziach podczas swojego objazdu po kraju. Ale niestety później jego autodestrukcyjna natura gaduły bierze górę i mamy to, co mamy. Podobnie było wiosną 2020 roku - przez gadulstwo Kaczyńskiego zamiast opozycja tłumaczyć się dlaczego chce zablokować przeprowadzenie wyborów prezydenckich w konstytucyjnym terminie to PiS musiał się tłumaczyć dlaczego chce je przeprowadzić - doszło do tego, że aby uniknąć zarzutu narażania ludzi na śmierć próbowano przeprowadzić wybory w formie korespondencyjnej wystawiając się na zarzut próby fałszerstwa wyborczego.
A przecież najgorsze miało dopiero nadejść. Do jesieni 2020 roku PiS cieszył się dającym pewną większość sejmową poparciem powyżej 40%. I nagle w dwa miesiące stracił 10 punktów procentowych, bo stary osioł (przez kogoś z WYJĄTKOWO ZŁOŚLIWYM POCZUCIEM HUMORU - obstawiam Romana Giertycha - okrzyknięty "genialnym strategiem") popełnił trzy strategiczne błędy: rozgrzebanie "kompromisu aborcyjnego" (z podważeniem powagi Trybunału Konstytucyjnego "w pakiecie"), obrażenie rolników usilnie forsowaną i w końcu szczęśliwie nieprzyjętą "piątką dla zwierząt" (z pozbyciem się świetnego ministra Ardanowskiego "w pakiecie") i zmiana drogiej lecz skutecznej strategii walki z koronawirusem na strategię niewiele tańszą, ale skutkującą setką tysięcy zgonów "covidowych" i drugą setką tysięcy zgonów "nadmiarowych niecovidowych" (z pozbyciem się świetnego ministra Szumowskiego "w pakiecie"). Od tych trzech katastrofalnych błędów obóz rządzący próbuje przebić się do społeczeństwa z jakąś pozytywną narracją (np.: obniżaniem podatków) i nie może - każdy dzień przybliża nas do KATASTROFY jaką będzie przejęcie władzy przez obóz antyamerykański (by nie powiedzieć wprost: niemiecko-rosyjsko-francuski) z psychopatą cytującym Himmlera na czele i ogromnym stadem żądnych krwi OPRICZNIKÓW (nazwę zapożyczyłem od bojówkarzy Iwana Groźnego - oni też mieli w herbie "żelazną miotłę") w dalszych szeregach. Kaczyński najwyraźniej liczył na to, że dobre czasy będą trwały w nieskończoność - nie tylko nie przewidział epidemii (ta była zaskoczeniem dla wszystkich) i wojny (którą ja przewidziałem już w 2014 roku), ale przede wszystkim nie wykorzystał okazji do tego, by niewielkim kosztem (oddanie trzech spornych miejsc w TK przy zachowaniu w nim większości) zakończyć spór prawny w Polsce, pod pretekstem którego euro-komitern próbuje nas FINANSOWO ZAGLODZIĆ. Niewykorzystane okazje się mszczą. Za głupotę Kaczyńskiego zapłaci nie tylko zapłaci on sam i politycy PiS - zapłacimy za nią my i nasze Dzieci.
A propos dzieci... bo właśnie od tematu niskiego przyrostu demograficznego zaczęły się wątpliwej jakości "rozważania" Kaczyńskiego na temat wpływu alkoholu na dzietność. Sprawa jest prosta jak drut. Wystarczy rzucić okiem na te dwa wykresy:
Pierwszy (powyższy) pokazuje SKUTEK. O ile w roku 1990 nasza "piramida wieku" rzeczywiście przypominała piramidę (dół szeroki góra wąska, czyli przewaga młodych roczników) z wyraźnie zaznaczonym powojennym bumem demograficznym i ich "echami" powtarzającymi się gdy pokolenie "bumu" i pokolenie ich dzieci wchodziło w wiek "rozrodczy", o tyle po roku 1989 to się załamało - w wykresie z roku 2017 wyraźnie widać, że pomijając krótkotrwały i niezbyt imponujący skok urodzin (dziesięciolatkowie... czyli dzieci z "baby bumu" w roku 2007) i ciut podobny do niego "efekt 500+" (niewielkie rozszerzenie podstawy wykresu) liczba urodzin jest wyraźnie mniejsza niż za PRL-u. Aproksymacja wykresu na rok 2040 zapowiada katastrofę. Dlaczego? Bo wszystkie roczniki wyżów demograficznych już przekroczyły górną barierę "wieku rozrodczego" nie dając efektu "echa" jak to było w poprzednich latach. DLACZEGO?
Powyższy wykres (który nazywam "trzy korony bezrobocia") pokazuje PRZYCZYNĘ. W PRL-u było "ch*jowo, ale STABILNIE". Plan Balcerowicza (pierwszy szczyt - ponad 16% bezrobocia), następnie zbrodnicza polityka Millera (środkowy szczyt - 20% przez dwa lata) i wreszcie rządy Tuska (trzeci szczyt - 13,4% przez dwa lata) sprawiły, że kobiety bojąc się utraty pracy bardzo późno decydowały się na pierwsze dziecko, na drugie dziecko zdecydowały się dopiero w latach 2007 - 2008, a na trzecie - najczęściej wcale. Wprawdzie od 2014 roku bezrobocie znów zaczęło spadać i obecnie jest w okolicach 5% ale co z tego? Roczniki z wyżów demograficznych już są grubo po czterdziestce, w okolicach pięćdziesiątki. A nieliczne młodsze pokolenie przyzwyczajone do jednego lub dwójki dzieci w rodzinie (samo więcej rodzeństwa nie miało) nie chce licznych rodzin, bo ich nie zna - mniej liczna rodzina kojarzy mu się z nowoczesnością i dobrobytem, a liczna rodzina z patologią. Jeśli jakaś rodzina świadomie decyduje się na większa liczbę dzieci, to jest to najczęściej rodzina głęboko wierząca i dobrze zarabiająca.
Ot cała tajemnica - nie żadne chlanie na umór niektórych dziewuś w wieku 15-25 lat... które oczywiście też jest ogromnym problemem, ale nie wpływa na dzietność bardziej niż chlanie na umór nieodpowiedzialnych chłoptasiów w tym samym wieku. I przede wszystkim: jeśli tuskistowska propaganda chce ciebie i nas wszystkich wcisnąć w buty religijnych fundamentalistów fanatycznie nienawidzących kobiet i gotujących im "piekło", to po jakiego grzyba stary głupcze im to ułatwiasz?! Jarosławie Kaczyński - zamknij swoją inteligencką jadaczkę i przestań bredzić! Ty może nie masz już dla kogo żyć - ale my mamy... a tym bardziej nasze Dzieci. Może i jest ich niewiele, ale zawsze lepsza zapaść demograficzna niż wojna domowa.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka