W pierwszej części cyklu zestawiłem stereotyp "PiSowskiego wyborcy" z wynikami dwóch badań. O ile na pierwsze z nich pokazujące, że wbrew stereotypowi to wyborcy PiS sięgają po inne źródła informacji niż te przychylne rządowi, zaś wyborcy opozycji do "pisowskich" mediów wcale nie zaglądają można jeszcze zlekceważyć, bo to tylko dzieło "sondażowni", to nie można zlekceważyć powtarzającego się od wielu lat w badaniach poważnej placówki naukowej wyniku stwierdzającego, że wbrew obiegowej opinii to nie wyborcy PiS nienawidzą i dehumanizują wszystkich dokoła, ale to wyborcy "antyPiS" deklarujący "tolerancję" i "otwartość" w rzeczywistości nienawidzą i dehumanizują wyborców PiS dużo bardziej w porównaniu do uczuć tychże do imigrantów, muzułmanów, mniejszości seksualnych, a także elektoratów innych partii - i jest to stała tendencja od lat, niezależnie od tego czy PiS jak obecnie jest przy władzy, czy jak wcześniej był w opozycji - wynik ten pojawiał się nawet w apogeum działania "traumy smoleńskiej". Pokazałem także, jak od momentu swojego powrotu do polskiej polityki Donald Tusk permanentnie karmi tenże antypisowski elektorat tekstami potęgującym jego nienawiść: od nazywania PiSu "złem", poprzez zapowiedź 400 dni terroru popartą cytatem ulubionych słów Heinricha Himmlera "robić porządki żelazną miotłą" (stąd tytuł cyklu artykułów) aż po dorabianie do tejże nienawiści specyficznej teologii "wierzysz w Boga - nie głosujesz na PiS". W drugim odcinku kontynuuję przegląd narracji Donalda Tuska - tym razem skupiając się na jednym aspekcie: licznych odniesieniach do Rosji, jej napaści na Ukrainę oraz jej licznych zbrodni na ludności cywilnej. Okazuje się, że w serii "wykładów" przeprowadzonych na uniwersytetach (czyli adresowanych do tej części elektoratu, która przynajmniej w teorii powinna być w miarę inteligentna i odporna na manipulację) takich odniesień jest multum. Oto najważniejsze z nich:
1. Największym zagrożeniem dla pokoju w Europie i bezpieczeństwa Polski jest tworzenie "alternatywnych sojuszy wobec UE"
O jakie sojusze chodzi? O wszelkie sojusze które "rozbijają jedność Europy". Donald Tusk usilnie wmawia, że jedynymi takimi "alternatywnymi sojuszami" obecnej władzy są te z europejską prawicą. Oczywiście Tusk przemilcza fakt, że wraz z wybuchem wojny wszelka współpraca polityków PiS z politykami negatywnie lub choćby niejednoznacznie wypowiadającymi się w sprawie pomocy militarnej dla Ukrainy trafiła do lamusa, a działania i wypowiedzi tychże polityków (zwłaszcza Viktora Orbana) są konsekwentnie ostro krytykowane przez Prezydenta, Premiera, Prezesa PiS i całą resztę tego środowiska. Oczywiście Tusk nie wspomina o sojuszu polskiego rządu z krajami NATO: USA, Wielką Brytanią i Turcją który w ostatnich dniach zmienił losy świata - pozornie skazana na natychmiastową klęskę Ukraina otrzymała i w dalszym ciągu otrzymuje ogromną pomoc wojskową od tych państw, dzięki czemu może skutecznie odpierać ataki o wiele potężniejszej Rosji. Tym bardziej nie wspomina o sojuszu z państwami "Międzymorza": Estonią, Łotwą, Litwą, Słowacją, Czechami, Słowenią, Bułgarią i Chorwacją, które swoimi dostawami broni (lub naprawami - bułgarskiego wojska nie stać było na dostawy, ale serwisuje ukraińskie czołgi) nie tylko okazały solidarność Ukrainie, ale także pokazały Putinowi, że nie da się ich zastraszyć - Rosja atakując jeden z krajów regionu musiałaby zmierzyć się z odpowiedzą wszystkich tych państw. Nie wspomina także o sojuszu ze Szwecją i Finlandią - państwami do tej pory nieprzychylnymi Polsce, które nagle zgłosiły chęć wstąpienia do NATO i partycypacji (wraz z Polską) w odbudowie Ukrainy ze zniszczeń wojennych. No i oczywiście nie wspomina o najważniejszym sojuszu - z UKRAINĄ, której Prezydent, Premier i wszyscy inni czołowi politycy niemal codziennie chwalą Polskę, Polaków, polskie władze, dziękują za wszystko i powtarzają (cytat z Zełenskiego) "gdyby nie postawa Polski nie byłoby już niepodległej Ukrainy".
No właśnie... co by się stało, gdyby Europa zachowała tę "jedność" którą Tusk tak zachwala i poszła za głosem najsilniejszych graczy: Niemiec i Francji? Nie byłoby już niepodległej Ukrainy! Polska nie stałaby się hubem dostarczającym walczącym Ukraińcom broń i pomoc humanitarną, bo nikt by tej broni nie dostarczał - 5000 niemieckich hełmów i koniec! Żadnych ręcznych wyrzutni ziemia-ziemia i ziemia-powietrze, żadnej amunicji, żadnej broni ciężkiej. Zasoby Ukrainy wyczerpałyby się w dwa tygodnie i Rosjanie (mimo katastrofalnych błędów w dowodzeniu) robiliby co chcieli.
2. Sprawcy wojny to: USA, Wielka Brytania i oczywiście "pisowska" Polska
Aby przypadkiem myśl słuchacza nie "zbłądziła" w tych kierunkach, jakie wskazałem w punkcie 1, Donald Tusk wskazuje "winnych" wojny. Wymienia wśród nich ciurkiem trzy kraje które udzielają Ukrainie największej pomocy. Dlaczego USA? Bo (cytat) "Stanami Zjednoczonymi przez 4 lata rządził Donald Trump, który prowadził świat ku katastrofie". Oczywiście Tusk nie tłumaczy na czym owo "prowadzenie ku katastrofie" miałoby polegać - czy na tym, że przez całą kadencję Trumpa Rosja nie zaatakowała żadnego państwa, a tam, gdzie trwała wojna (w Syrii) po zdecydowanych reakcjach USA (dwukrotny ostrzał rakietowy w odwecie za użycie broni chemicznej) znacznie ograniczyła swą zbrodniczą działalność. Czy na tym, że Trump nałożył sankcje na Nord Stream II? A może na tym, że zwiększył obecność wojskową żołnierzy USA w Polsce? Podobnie z Wielką Brytanią - zdaniem Tuska "Brexit był katastrofą" i to kończy dyskusję o roli UK w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Mniejsza o to, że Wielka Brytania - w przeciwieństwie do państw "Starej Unii", a zwłaszcza Niemiec od pierwszych dni wojny dostarcza broń Ukrainie w ogromnej ilości (jest trzecim dostawcą po USA i Polsce). Oczywiście nietaktem byłoby wytykać Tuskowi fakt, że Brexit był de facto efektem jego butnej polityki jako przewodniczącego Rady Europejskiej - próbował tak samo poniżać konserwatywną Wielką Brytanię, jak "flekował" Polskę, więc dumni obywatele byłego mocarstwa kolonialnego pokazali mu środkowy palec (choć chyba sami byli zaskoczeni swoim wyborem i konsekwentnym trwaniu w nim).
No i oczywiście trzeci sprawca tej wojny - zły "pisowski reżim", który od swego zarania był najbardziej antyrosyjskim ugrupowaniem na polskiej scenie politycznej, którego działania uratowały Ukrainę przed nieuchronna porażką, który nie tylko wspiera Ukrainę słowem i czynem (a zwłaszcza uzbrojeniem i pomocą humanitarną), ale nawet uczynił z Polski hub zaopatrzeniowy dla Ukrainy i miejsce schronienia dla dwóch milionów ukraińskich uchodźców - mimo że UE nie dała mu na ten cel ani jednego eurocenta i "odwdzięczyła się" kolejnymi rezolucjami PE wzywającymi do nakładania sankcji na Polskę i blokowanie wypłat należnych środków w ramach "mechanizmu ochrony praworządności".
3. PiS to "zło w najczystszej postaci" o czym mają świadczyć... zbrodnie Rosjan na ludności Ukrainy
Już w swoim inauguracyjnym przemówieniu po powrocie do Polski Tusk potraktował PiS jako "wcielenie zła". "Otóż trzeba zacząć od tego pierwszego, najważniejszego zadania: jak widzisz zło, walcz z nim i nie pytaj o dodatkowe powody!" Wielokrotnie proponowałem na swoim blogu następujący eksperyment: zrobić coś w stylu popularnych przeróbek filmu "Upadek", ale w wersji "hardcore" - pod film z oryginalnym publicznym przemówieniem Adolfa Hitlera (dowolnym - scenariusz tych przemówień od strony wizualno-emocjonalnej był zawsze taki sam) podłożyć napisy z inauguracyjnego przemówienia Donalda Tuska synchronizując je tak, aby słowa "Jak to słyszę, dostaję furii!" wypadły w momencie, kiedy Hitler swoim zwyczajem zaczyna krzyczeć i gwałtownie gestykulować. Efekt wbija w ziemię! Tak, to jest dokładnie to samo - mimo że Tusk jako zło ZŁO nie przedstawia Żydów, tylko wybrany w demokratycznych wyborach rząd, stojącą za nim partię oraz popierające go tłumy wyborców - to jest ta sama retoryka i ten sam sposób budowania emocji - SKRAJNIE NEGATYWNYCH EMOCJI!
Tusk wracając do tej narracji w serii "wykładów" dla studentów (sic!) pokazuje, że jego inauguracyjne przemówienie nie było tylko "wypadkiem przy pracy", efektem chwilowego wzburzenia emocjonalnego lub zagalopowania się. Tusk pokazuje, że zamierza konsekwentnie przedstawiać przeciwników politycznych jako wcielenie zła dokładając do tego kolejne "argumenty" o tym świadczące. Najnowszym "argumentem" mają być zbrodnie dokonywane przez rosyjska swołocz na ludności cywilnej Ukrainy. Co ma wspólnego rząd PiS z rosyjskimi zbrodniami? Nic, oprócz tego że postawił wszystko na jedną kartę narażając nawet siebie i Polaków na zemstę Putina aby tylko wesprzeć Ukrainę i osłabić Rosję. Ale ten "drobiazg" nie przeszkadza Tuskowi mówić "teraz widząc to, co dzieje się na Ukrainie, te wszystkie zbrodnie tam dokonywane już sami rozumiecie, że musicie zrobić wszystko, aby walczyć z tym złem w czystej postaci, jakim są rządy PiS".
4. Polacy powinni walczyć z "pisowskim reżimem" tak, jak Ukraińcy walczą z Putinem
Jeśli komuś tego, co ująłem w poprzednim punkcie było mało, to Tusk idzie jeszcze dalej. Wielokrotnie powtarza, ze "Polacy powinni walczyć z pisowskim reżimem w sposób tak zaciekły i zdeterminowany, jak Ukraińcy walczą z najeźdźcą Putinem". Czasem dodaje przed tym "wprawdzie nie musimy za to jak Ukraińcy płacić daniny krwi, ale..." (według jego słów "ale" unieważnia to wszystko, co jest przed tym słowem) czasem nie robi takiego wstępu. Co według niego łączy walkę Ukrainców przeciw Rosji z walką Polaków przeciw Polakom? "Wartości europejskie". Nie wspomina jednak, ze te "wartości europejskie" oznaczają coś innego dla Ukraińców, co innego dla Polaków, a co innego dla tych państw Europy, które on reprezentuje. Dla Ukraińców jest to godny poziom życia, swoboda zawierania sojuszy gospodarczych i militarnych, samostanowienie i prawo do odrębności swojego narodu, suwerenność, której pod rosyjskim butem Ukraińcy nie mieli szczęścia doświadczyć. Dla Polaków jest to z grubsza to samo co dla Ukraińców, z tą różnicą, że Polacy zdążyli tego szczęścia doświadczyć w ostatnich latach, ale teraz jest ono im brutalnie odbierane. Dla tych, których reprezentuje Tusk "wartości europejskie" są ZAPRZECZENIEM wyżej wymienionych - suwerenność jest zła (ma być pełna "jedność" we wszystkim), naród jest jeszcze gorszy (chęć samostanowienia jest przedstawiana jako "nacjonalizm", "faszyzm" i "ksenofobia" lub nawet "rasizm" - to określenie często pojawia się w publicznych wystąpieniach Janiny Ochojskiej... oczywiście według nie "rasistami" są polskie władze i ich wyborcy, bo nie chcą się ugiąć wobec prowokacji Putina na białorusko-polskiej granicy), wszelkie zawierane na własną rękę sojusze są złe, bo "rozbijają jedność" (patrz punkt 1), a najwyższymi wartościami stają się "walka z wyimaginowanym faszyzmem" (pod której pretekstem Rosja masakruje ukraińskie kobiety i dzieci) oraz "prawa mniejszości" (drugi ulubiony pretekst Rosji - już od wielu wielu lat). "Jedność europejska" czyli zero suwerenności, zero własnej woli, zero samodzielnego podejmowania decyzji - "Ein Europa, ein Polen, ein Tusk".
Oczywiście Tusk zapomniał wspomnieć, że "pisowski reżim" jest najgorliwszym orędownikiem szybkiej ścieżki wstąpienia Ukrainy do UE i najlepiej jeszcze do NATO. Czyli wbrew opowieściom Tuska o "Polexicie" ten rząd nie tylko nie chciałby ze struktur europejsko-atlantyckich występować, ale chętnie wprowadziłby do nich Ukrainę. Problem w tym, że reprezentowane przez Tuska kraje "Starej Unii" nie tylko sprzeciwiają się szybkiej akcesji Ukrainy, ale robią wszystko, aby Polskę z tej Unii wypchnąć. Bo jak inaczej nazwać dwie debaty na temat Polski w jednym tygodniu - oczywiście żadna z nich nie dotyczyła wsparcia działań Polski na rzecz udzielenia pomocy Ukrainie i przybywającym z niej uchodźcom tylko pierwsza z 3 maja dotyczyła "łamania praworządności" gdzie Polska została w dyskusji zrównana z dokonującą zbrodni Rosją, a KE wezwana do jeszcze bardziej zdecydowanego blokowania środków dla Polski i egzekwowania kar, zaś druga z 5 maja dotyczyła budowy muru chroniącego Polskę przed prowadzoną od prawie roku przez Putina operacją "Śluza" i łatwo można się domyślić, że występujący w debacie europosłowie wypowiadali się przeciwko Polsce?
5. Rządy Trumpa, Orbana i PIS są tragedią, a rządy Le Pen byłyby jeszcze większą tragedią
Ponieważ obecna działalność Prezydenta RP, Premiera RP i innych polityków PiS przynajmniej od sierpnia ubiegłego roku (przeprowadzona przez polski rząd sprawna ewakuacja współpracowników Polski i USA z opanowanego przez Talibów Afganistanu, postawienie się Rosji w sprawie próby wywołania kryzysu migracyjnego) musi wzbudzać szacunek i podziw wśród wszystkich, którzy dobrze życzą Ukrainie, Polsce i Europie (lub przynajmniej nie życzą dobrze Rosji) zaś dotychczasowa polityka zarówno rządów PO-PSL jak i ich największego sojusznika Niemiec właśnie zbankrutowała i poddawana jest wszechobecnej krytyce (nawet w niemieckich mediach), więc Donald Tusk robi wszystko, aby PiS nie był kojarzony właśnie z tymi bardzo ryzykownymi, ale skutecznymi i chwalebnymi działaniami tylko ze wcześniejszym gorączkowym poszukiwaniem sojuszników wśród europejskiej prawicy w momencie, kiedy Polska - głównie wskutek działań tutejszej Total[itar]nej oPOzycji z Tuskiem na czele - była zupełnie osamotniona na arenie międzynarodowej. Dlatego powtarza jak mantrę, że "rządy Trumpa były tragedią, rządy Orbana i PIS są tragedią, a rządy Le Pen byłyby jeszcze większą tragedią". Oczywiście nie tłumaczy DLACZEGO owe rządy były, są lub miałyby być w przyszłości tragedią. Bo przecież jego odbiorca nie zada pytania "dlaczego". Gdyby odbiorca Tuska nie był totalnie zniewolonym propagandą osobnikiem którego odcięcie od faktów można porównać wyłącznie z członkami sekt lub osobami o bardzo upośledzonych zdolnościach poznawczych, to przecież sam wyciągnąłby wnioski zbieżne z tym, co napisałem powyżej - przecież nie sięgnąłem po żadną "wiedzę tajemną", o pochwałach płynących pod adresem polskiego rządu i krytyce wcześniejszej polityki Niemiec piszą portale internetowe tak w Polsce jak nawet w Niemczech, trąbią o tym nawet najbardziej antypisowskie media masowe (nie licząc tych typowo fakenewsowo-hejterskich jak "Sok z buraka") - tego nie da się po prostu przemilczeć i pominąć. Ale "wykształcony" wyborca PO potrafi tak żyć, jakby te wszystkie fakty nigdy nie miały miejsca lub były czymś nieistotnym. A Tusk dalej go karmi tą antypisowską psychozą, od której ów wyborca jest uzależniony jak od najsilniejszego narkotyku.
Podsumowanie
Powiedzieć, że tezy Tuska ubliżają inteligencji słuchających to jak nic nie powiedzieć. Niestety słuchający są tak mocno sformatowani wbijanymi im od lat stereotypami, że nie dostrzegają odwracania rzeczywistości w którym państwa najbardziej pomagające Ukrainie są "winne wojny", a państwa, które sprzedawały Rosji broń, blokowały transporty broni do Ukrainy a same w ramach "pomocy" wysłały Ukrainie 5000 starych hełmów pamiętających czasy NRD mają być "gwarantem naszego pokoju", partia od lat przestrzegająca przed rosyjskim imperializmem jest "prorosyjska" i choć to między innymi jej (obok rządów USA i Wielkiej Brytanii) Ukraina zawdzięcza swoje przetrwanie, to "Polacy powinni z nią walczyć jak Ukraińcy z Rosjanami", bo to przecież "tacy sami zbrodniarze".
Nowa retoryka Tuska nie daje jakichkolwiek szans na wewnętrzne pojednanie i znalezienie konsensusu między siłami politycznymi w Polsce. Tworzy sytuację binarną "albo my albo oni". Jej hasła i slogany są idealną pożywką dla tych wszystkich, co chcieliby pozbyć się Polski z UE i z NATO skazując nas na rosyjską inwazję, a także idealnym pretekstem dla Putina do usprawiedliwienia tejże inwazji, bo któż nie poparłby walki ze złem? Wizja "jedności Europy" z tymi, którzy nie potępiają agresorów lub wręcz zlecają inwazję jest wizją totalitarną. Zwłaszcza, że w tej wizji najważniejsze są "WARTOŚCI" które mają być autorytarnie narzucane przez zwolenników tej wizji. Czyli "Ein Europa, ein Polen, ein Tusk" oraz "ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej" - rękami rosyjskich zbrodniarzy po wyrzuceniu Polski z NATO na polecenie potomka łódzkich Żydów - Bruce'a Ackermana. Ale to już temat na kolejny odcinek niniejszego cyklu.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka