Jako pasjonat lotnictwa (nie będący broń Boże żadnym specjalistą) sądzę, że nazywanie zakupionych w Korei FA-50 "lekkimi myśliwcami" to lekka przesada. Parametrami ta maszyna plasuje się raczej w segmencie samolotów szkolno-bojowych. Więc po co ją kupować? Oczami laika już odpowiadam.
F-16 są w miarę nowoczesne i w miarę uniwersalne. Mogą być wykorzystywane zarówno w walce powietrznej jak i do atakowania celów naziemnych. Niestety są dość drogie w eksploatacji. Coś kosztem czegoś - nowoczesność kosztuje. F-35 będą jeszcze droższe i przyjdzie nam na nie jeszcze trochę poczekać. Przebywając dość często w okolicach jednej z największych baz lotniczych w Polsce nie zauważyłem, aby F-16 często wykonywały loty szkoleniowe. Jeśli ćwiczy, to jedna para, bo drogo jak... mociumpanie. Charakterystycznego "bum" towarzyszącego przekroczeniu prędkości dźwięku wcale nie słychać. Nie to, co za PRL-u w Kołobrzegu, kiedy pospać się nie dało, tak MiGi-21dawały czadu... a i w rodzinnym Tomaszowie Maz. często było owe "bum" słychać.
Jednocześnie co niektóre jednostki trzymają wciąż na stanie "woły robocze" Su-22 i co najciekawsze wciąż mamy pilotów, którzy na nich latają. Maszyny te można spotkać zarówno na lotniskach, jak i w muzeach (np.: w Pile - gorąco polecam), bo jest to już samolot leciwy. Wprawdzie oficjalnie klasyfikowany był jako myśliwsko-szturmowy lub myśliwsko-bombowy, ale już w chwili powstania pod względem walki powietrznej przegrywał z MiG-21 (protoplasta Su-22, czyli Su-7 o stałych skrzydłach z MiGiem przegrał zdecydowanie), za to dzięki zmiennej geometrii skrzydeł świetnie nadawał się do atakowania celów naziemnych (duży zakres prędkości - może latać wolno jak i szybko z tym samym kątem natarcia zmieniając tylko kąt skrzydeł - dla pilota to bardzo wygodne rozwiązanie). Ale skoro z wycofanymi MiG-21 wypadał tak sobie, to przy spotkaniu ze współczesnymi maszynami miałby zero szans (dlatego takich zabytków nie spotyka się nawet w rezerwach sprzętowych ukraińskiej armii).
Tak to właśnie oczami laika widzę, że FA-50 miałyby zastąpić Su-22. W eksploatacji są o połowę tańsze niż F-16, w pilotażu ponoć łatwe, więc piloci Su-22 lataliby na nich do momentu przesiadki na F-16 lub F-35 (pod względem awioniki kabina FA-50 bardzo przypomina kabinę F-16). Później można by było na nie kierować mniej doświadczonych pilotów, aby zdobywali szlify. Bo jak wygląda różnica pomiędzy pilotem, który lata i ćwiczy, a takim, co pierdzi w stołek, bo brakuje pieniędzy na szkolenie przekonali się boleśnie Rosjanie w pierwszych dniach wojny ukraińskiej - mimo ogromnej przewagi liczebnej dostawali wtedy tęgie baty. Stąd właśnie wziął się mit "Ducha Kijowa" - tajemniczego asa lotniczego, którego MiG-29 jest postrachem rosyjskich pilotów.
No właśnie... a co zrobić z owymi maszynami MiG-29? Wojna ukraińska pokazała, że są to "rasowe" myśliwce, wciąż bardzo dobre i skuteczne na polu walki, choć mocno wiekowe i wyeksploatowane. Dla mnie to nic dziwnego - są przecież odpowiedzią sowietów na F-15, który w mojej subiektywnej ocenie jest najlepszym myśliwcem przechwytującym wszech czasów. Ma bardzo podobnie rozwiązany układ aerodynamiczny ("genialny" to za mało powiedziane - F-15 wydaje się przeczyć prawom fizyki... izraelskiemu pilotowi udało się opanować tę maszynę i nią wylądować po utracie prawie całego skrzydła!) podobne rozwiązanie dwóch silników dających potężny ciąg... tylko te resursy, mociumpanie - w nieskończoność żaden MiG-29 latał nie będzie.
Więc dlaczego nie zastąpić "podróbki" oryginałem? Dlaczego nie kupić F-15? Fakt, że są dużo droższe niż seryjne F-16, ale to cacka! Wiele tych maszyn by nie potrzeba było - według moich szacunków wystarczyłoby 15 lub 16 sztuk, bo zaletą tej maszyny są małe straty bojowe - szybki, zwrotny, naszpikowany elektroniką... trudno to zestrzelić (no, oczywiście nie tak trudno jak SR-71 Blackbird, do którego mógł walić cały Układ Warszawski i nie strącił ani jednej maszyny... ale to był cud techniki jedyny w swoim rodzaju). Dlaczego około 16? Bo tyle dokładnie przysłali nam Amerykanie jako wsparcie powietrzne w pierwszych dniach wojny ukraińskiej i uznali tę liczbę za wystarczającą.
Jak wówczas wyglądałyby Siły Powietrzne RP? Główną i najbardziej uniwersalną bronią byłyby wielozadaniowe F-16 wykonujące zarówno zadania myśliwskie jak i szturmowe. Wypady za linię frontu (dzięki właściwościom STEALTH) oraz elektroniczna koordynacja pola walki byłyby domenami najnowocześniejszych F-35. Dodatkowemu wsparciu bliskiego pola walki oraz środkowej fazie szkolenia pilotów służyłyby FA-50, które od biedy radziłyby sobie w starciach ze słabszymi i starszymi samolotami wroga. Zaś likwidację tych najnowocześniejszych, najsilniejszych i najbardziej niebezpiecznych brałyby na siebie F-15.
Dlaczego F-15 a nie więcej F35? Bo potrzebny nam jest skuteczny myśliwiec do obrony, a pod tym względem F-15 wypada w porównaniu z F-35 prawie pod każdym względem lepiej: szybszy, bardziej zwrotny, zabiera dużo więcej uzbrojenia... tylko nie ma właściwości STEALTH, więc w ofensywie F-35 dysponuje ogromnym atutem zaskoczenia.
A dlaczego F-15 a nie dużo więcej F-16. Bo F-15 to cacko które do tej pory radziło sobie z każdym napotkanym samolotem wroga, a F-16 to jednak produkt "seryjny" ustępujący niektórym maszynom parametrami.
Jaka jest wada proponowanego przeze mnie rozwiązania. W zasadzie są trzy. Pierwsza to koszt zakupu, druga to koszt eksploatacji kolejnego modelu samolotu, a trzecia to czas i koszt szkolenia. Dlatego na F-15 powinny latać same asy. Czy mimo tych wad takie rozwiązanie byłoby opłacalne? Nad tym niech już się głowią specjaliści - ja tylko rzucam pomysł. No i pozostaje jeszcze pytanie czy kupić piekielnie drogą najnowszą wersję F-15 EX, czy raczej odkupić maszyny używane. Ale niezaprzeczalnym faktem jest, że niebawem wydłużone resursy myśliwców MiG-29 się skończą i coś trzeba będzie z tym zrobić.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo