Nieco ponad miesiąc temu pojechaliśmy na "majówkę" do miasta, którego nazwy nie mogę zdradzić. W trakcie niedzielnej Mszy Świętej (w pięknym kościele, którego nazwy nie mogę podać) Żona jak zwykle wyciągnęła mnie z Dzieciakami do pierwszej ławki (z jednej strony to dobrze, bo jak widzą jakąś "akcję" wokół Ołtarza, to zachowują się trochę spokojniej, ale z drugiej źle, bo i tak się wiercą przeszkadzając innym i wprawiając nas w zakłopotanie). Jednak dzięki temu mogłem zobaczyć z bliska coś z pozoru nieistotnego, ale w rzeczywistości mającego kluczowe znaczenie. Grupka Żołnierzy przystępowała do Komunii Świętej. Była to bardzo ciekawa grupka - o bardzo różnych rysach twarzy i kolorach skóry, ale w jednakowych mundurach - US Army. Ponieważ w tamtej świątyni Komunię przyjmowało się klękając na stopniu przed ołtarzem, więc owi Żołnierze także z pokorą klęknęli na obydwa kolana. Znak Krzyża czyniony przez nich po przyjęciu Ciała Chrystusa wykonywali powoli, pełnym ruchem (nie szybko, niedbale lub ukradkiem, jak się niektórym Polakom zdarza... niektórym? mnie także - moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina) co prawdopodobnie pokazywało ich głęboką pobożność.
I co na to powiedziałby płk. Adam Mazguła? Wielokrotnie na swoim blogu wmawiał, ze "żołnierzowi Wojska Polskiego nie wolno przed nikim klęknąć - chyba, ze przed swoim dowódcą" i twierdził, że "wiara jest prywatną sprawą żołnierza" więc "jeśli idziesz do kościoła, to zdejmij mundur", zaś klękanie oficerów uczestniczących oficjalnie w uroczystościach kościelnych jest "obrazą polskiego munduru". A tu jakoś mundur nie ucierpiał. Moc no podkreślę to mundur US ARMY, armii Stanów Zjednoczonych, najpotężniejszej armii świata! Cóż, płk. Mazguła wypisywał i wypowiadał wiele bzdur np. że Stan Wojenny był "kulturalnym wydarzeniem" w którym "w większości przypadków dochowywano standardów" - w przeciwieństwie do tego, co jego zdaniem robi obecna władza. Mówi co myśli, a myśli tak, bo jest starym, komunistycznym "trepem", którego od początku szkolenia uczono POGARDY - dla narodu, demokracji, religii, wiary... nawet do ludzkiego życia. Jego zadanie nie miało polegać na służbie narodowi i obronie obywateli ale na zniewalaniu narodu i łamaniu obywateli. Tuż przed 24 lutego br. (data rosyjskiej inwazji na Ukrainę) opublikował na kilku profilach i forach ckliwy tekścik o tym jaki to straszny jest patriotyzm (rozumiany przez niego jako nacjonalizm lub szowinizm i stawiany na równi z faszyzmem), jak to ofiary tych "patriotów" cierpiały w "nazistowskich" obozach zagłady. Kilka dni później Putin zaatakował Ukrainę pod pretekstem... walki z owym "nacjonalizmem". Przypadek? Przecież Mazguła ślubował sojusz ze Związkiem Radzieckim, choć w swoich odezwach wzywających oficerów i żołnierzy do obalenia demokratycznie wybranego rządu kłamliwie powoływał się na współczesną rotę przysięgi.
A co na to powie "dziennikarka" TVN Justyna Dobrosz-Oracz? Zadała ona Posłance Solidarnej Polski Marii Kurowskiej pytanie czy zamierza ona jechać z relikwiami św. Andrzeja Boboli (jeden z dwóch patronów Polski oraz patron diecezji warmińskiej i warszawskiej) na granicę ukraińsko-polską. Pytanie to było wyjątkowo bezczelne i miało jeden cel - ośmieszenie posłanki obozu rządzącego i jej religijności. Wynikało z faktu, że Maria Kurowska w czasie maksymalnego napięcia na białorusko-polskiej granicy podjęła szereg aktywności związanych z kultem świętego i jego relikwii. Przypomnę, że Art. 53 Konstytucji RP gwarantuje każdemu obywatelowi WOLNOŚĆ RELIGIJNĄ. Przypomnę także, że operacja "śluza" to nie była zabawa - to był szturm celowo sprowadzonych imigrantów na białorusko-polską granicę... przypomnę, że w pewnym momencie odbywały się tam regularne BITWY pomiędzy instruowanymi lub nawet zmuszanymi do określonych działań przez ludzi Putina i Łukaszenki imigrantami, a polską Strażą Graniczną, Policją i Wojskiem... a politycy opozycji i funkcjonariusze "wolnych" mediów wówczas słowem i czynem stanęli po stronie Putina i Łukaszenki atakując polski rząd i służby za obronę polskich granic. Było to także przygotowanie gruntu pod zbrojną inwazję na Ukrainę - obalony lub przynajmniej mocno osłabiony rząd RP wskutek tej operacji miał być niedolny do tego, czego dokonał - uczynienia z Polski hubu zaopatrzeniowego dla walczącej Ukrainy. Posłanka Maria Kurowska bardzo mądrze wybrnęła z zasadzki odpowiadając: "Ukraina to jest państwo, które ma swojego patrona św. Michała Archanioła, do którego się modli i myślę, że to głównie Ukraińcy muszą tutaj modlić się i też przez interwencje Boga utrzymać swoją wolność i niepodległość". Ale ani ROZSĄDNA WYPOWIEDŹ posłanki ani udowodniona IGNORANCJA funkcjonariuszki TVN-u nie miały żadnego znaczenia - posłanka była PUBLICZNE WYŚMIEWANA - także tu - na Salonie24. Skandaliczny materiał został wrzucony na "top" strony głównej z komentarzem raczej atakującym rozsądną posłankę niż napastliwą "dziennikarkę". Co pan na to, panie Jastrzębowski!? Co wy na to, szydercy komentujący ten "artykuł"?
Każdy rozsądny człowiek wie, że MODLITWA i DZIAŁANIE nie wykluczają się. Modlimy się za chorych prowadząc ich do lekarza, wzywając karetkę lub oczekując pod salą operacyjną na wieści o ich stanie? Tak czy nie? Modlimy się. Ja przynajmniej modliłem się za Synka gdy w wieku 2 lat przechodził operację, modliłem za Bliźniaki, gdy po urodzeniu przebywały na OIOM-ie. Więc dlaczego stwierdzenie, że Ukraińcy powinni modlić się do św. Michała Archanioła, który jest PATRONEM UKRAINY jest tutaj (i w Gazecie Wyborczej) PUBLICZNIE WYŚMIEWANE? Dodam, że św. Michał Archanioł to postać właśnie kojarząca się z WALKĄ - według Biblii jest to wódz niebieskich zastępów, który w walce pokonał szatana i strącił go z nieba. Dodam, że Ronald Reagan wielokrotnie nazywał Rosję (wówczas nazywającą się Związkiem Radzieckim) jako "IMPERIUM ZŁA". To co? "Hahaha, jaki głupi był ten Reagan? Jakie zło? Jakie imperium?" Dodam, że to co się działo w pierwszej fazie wojny można przez analogię do "Cudu nad Wisłą" nazwać "Cudem nad Dnieprem" ILU Z WAS, SZYDERCY ZAKŁADAŁO OD POCZĄTKU, ŻE UKRAIŃCY NIE WPUSZCZĄ KACAPÓW DO KIJOWA I POGONIĄ ICH NA WSCHÓD SWOJEGO KRAJU?
Ale powróćmy do miasta, którego nazwy nie mogę zdradzić. W miejscu, którego lokalizacji nie mogę podać, zgromadzone były pokaźne ilości amerykańskiego sprzętu wojskowego, którego przed rosyjska inwazją tam nie było. Z punktu widzenia miłośnika techniki wyglądało to pięknie. Aż ręką świerzbiła, żeby wyciągnąć aparat z obiektywem 400cm i robić zdjęcia, których oczywiście nie mogłem zrobić (tak samo, jak w tej chwili mnie kusi, by napisać, jakie maszyny tam stały). Patriotycznie upominałem także tych, co wyciągali telefony i próbowali robić zdjęcia, że w mediach proszono, aby nie fotografować amerykańskich wojsk, bo rosyjski wywiad na podstawie geotagów tych zdjęć wiedziałby co gdzie stacjonuje i w jakiej sile. A było nas tam obserwujących sprzęt US ARMY całkiem sporo - rodzice z dziećmi, dziadkowie z wnuczkami, młodzież która przyjechała na rowerach. Ponieważ świetnie zna tamten teren nie tylko stałem pod owym płotem z innymi gapiami, ale w ciągu kilku tych dni objechałem obiekt kilkakrotnie dookoła, aby pokazać rozradowanym Synom więcej amerykańskiego sprzętu. DLACZEGO TO ZROBIŁEM? Bo mogłem. Bo się nie bałem.
Bo to była US ARMY - żołnierze mający Boga i mocno ugruntowane zasady w sercu (bez względu na wyznawaną lub niewyznawaną wiarę). Oni wiedzą, że przylecieli tutaj, aby nas chronić. Podobna wycieczka wokół jednostki dowodzonej przez komunistycznego trepa takiego jak płk. Mazguła mogłaby dla Dzieci skończyć się OGROMNĄ TRAUMĄ a gdyby to była rosyjska armia - ŚMIERCIĄ.
Oczywiście nie zawsze tak było. Najpotężniejsza armia świata dochodziła do tego przez lata. Opisane przez reżyserów (oczywiście o mocno lewicowych poglądach... ale te filmy spełniły także pozytywną, pedagogiczną rolę) wydarzenia z Wietnamu pokazywały, ze trzeba było przejść długą drogę od żołnierzy zdemoralizowanych brutalnością "Piekła Pacyfiku" (chodzi o krwawe walki z armia japońską w trakcie II Wojny Światowej, których przebieg nakłonił Prezydenta USA do przyśpieszenia zakończenia wojny użyciem bomb atomowych) do współczesnych Żołnierzy w piaskowych mundurach, pod których bazy zbiegają się mające poczucie bezpieczeństwa dzieci.
W nocy (a byliśmy tam przez trzy dni i dwie noce) na początku wywoływał mój niepokój pojawiający się nagle dźwięk amerykańskich maszyn. "Czy może jest tak źle, że przygotowują się do rozśrodkowania" myślałem początkowo z obawą. Ale szybko przyzwyczaiłem się, że to jest US ARMY - najpotężniejsza armia świata. Zawsze gotowa, ćwicząca i wysyłająca patrole także w nocy z soboty na niedzielę i z niedzieli na poniedziałek w trakcie "długiego weekendu". Dlatego właśnie z tą armią w Polsce czuję się bezpieczniej i zdecydowanie wolę Polskę w roli zimnowojennego "PAŃSTWA FRONTOWEGO" z dużą ilością stacjonujących w niej amerykańskich i innych NATO-wskich wojsk niż to co proponują związani z Konfederacją "realiści" - państwa "neutralnego", w rzeczywistości niebronionego przez nikogo.
Na koniec pozwolę sobie na prywatna dygresję. Niedawno Kolega z czasów licealnych (obecnie będący zakonnikiem publikującym pod pseudonimem "Brat Jałowiec") opisał na Facebooku swojego ś.p. Ojca, który przez całą swoja karierę zawodową służył w LWP. W komentarzu napisałem Mu, że dobrze, kiedy Syn kocha i chwali swojego Ojca, ale ja na zawsze do oficerów LWP będę miał co najwyżej mieszane uczucia i opowiedziałem Mu swoje perypetie z WKU które po szkole podstawowej gdy chciałem robić cokolwiek związanego z lotnictwem (nawet być mechanikiem) uznało mnie za "inwalidę" a kilka lat później, gdy kwalifikowało mnie do zasadniczej służby wojskowej uznało mnie za "okaz zdrowia". Bo takie to było czasy - wojsko miało łamać charaktery i robić wszystko na przekór. Kolega odpisał. "MÓJ TATA NIGDY NIE BYŁ OFICEREM". I ta odpowiedź zabrzmiała tak, jakby mój wpis uznał (poniekąd słusznie) za OBELGĘ. I co najgorsze - biorąc pod uwagę realia tamtych czasów i tamtego wojska miał rację. RADKU, PRZEPRASZAM!
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo