4 czerwca to potrójna rocznica. Siły epatujące swoją "proeuropejskością" świętują w tym dniu rocznicę pierwszych "częściowo wolnych" wyborów w 1989 roku, które ich zdaniem są datą "upadku komunizmu". Siły, które chciały więcej wolności niż ten skrawek, na który nam pozwolono w formalnych i nieformalnych uzgodnieniach "opozycji" z PZPR i "zachodu" z ZSRS wspominają w tym dniu obalenie pierwszego wyłonionego w wyniku całkowicie demokratycznych wyborów rządu Jana Olszewskiego w 1992 roku. Niewiele mówi się o trzeciej, według mnie najważniejszej rocznicy - masakry na placu Tiananmen (Niebiańskiego Spokoju) w 1989 roku. Dlaczego ta rocznica ma być najważniejsza, skoro reakcja zachodniego świata na nią była niewielka... można w przybliżeniu powiedzieć ŻADNYEJ REAKCJI NIE BYŁO? Przecież na komunistyczne Chiny nie nałożono wtedy żadnych skutecznych sankcji - wręcz przeciwnie, handel z tym państwem rozkwitł tak gwałtownie, że większość ówczesnych "wschodnich tygrysów" takich jak Korea Południowa, Tajwan, Singapur i Hongkong zostały zagłuszone i przyćmione przez komuno-kapitalistycznego następcę "państwa środka" - praktycznie liczą się z nich tylko Korea Południowa i Indonezja, Hongkong został wchłonięty, Tajwan obawia się chińskiej agresji, a większość produktów przemysłowych kupowanych na "zachodzie" (w tym także u nas) jest "Made in China" - nawet jeśli ma przyklejoną niemiecką, angielską lub polską etykietkę? Co więcej, to właśnie chińskiemu reżimowi powierzono organizację Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2008 roku (decyzja o wyborze Pekinu jako miasta organizatora zapadła 13 lipca 2001) i Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku. Więc można powiedzieć, że zamiast kary za tamtą masakrę Pekin spotkała hojna nagroda. Dlaczego więc rocznicę masakry uważam za najważniejszą z trzech przypadających na dzień dzisiejszy? WŁAŚNIE DLATEGO, ŻE NAJDOBITNIEJ POKAZUJE BEZMIAR HIPOKRYZJI TZW. "ZACHODU" W CZYMŚ CO KIEDYŚ NAZYWAŁ "WALKĄ Z KOMUNIZMEM", PÓŹNIEJ "WALKĄ O PRAWA CZŁOWIEKA" A DZIŚ NAZYWA "WALKĄ O WARTOŚCI EUROPEJSKIE.
Przytoczę fragmenty ostatnich akapitów "Folwarku zwierzęcego" George'a Orwella.
- Skoro wy macie swoje niższe zwierzęta, z którymi musicie się użerać, wiedzcie, że my mamy nasze niższe klasy!
Ów bonmot wywołał ryk śmiechu, pan Pilkington raz jeszcze pogratulował świniom mniejszych racji żywnościowych, dłuższych godzin pracy i ogólnego braku pobłażania innym zwierzętom, co zauważył na Folwarku. Teraz zaś, dokończył, wzywa szanownych zebranych, by powstali i napełnili kufle.
- Panowie - zawołał - panowie, oto wznoszę toast: za pomyślność Folwarku Zwierzęcego!
Toast przyjęto entuzjastycznymi okrzykami i tupaniem. Napoleon był tak uszczęśliwiony, że opuścił swoje miejsce i obszedł stół, by przed wypiciem trącić się kuflem z panem Pilkingtonem. Gdy wrzawa ucichła, Napoleon, który nie usiadł, oznajmił, iż również on chciałby wygłosić kilka słów. (...)
On także, powiedział knur, jest szczęśliwy, iż okres nieporozumień się zakończył. Przez dłuższy czas krążyły pogłoski - rozsiewane, jak miał powody przypuszczać, przez złośliwych wrogów - że poglądy jego i jego towarzyszy pachną wywrotowością, a nawet rewolucją. Zarzucano im usiłowanie wzniecenia buntu wśród zwierząt sąsiednich folwarków. Nic bardziej błędnego! Ich jedynym pragnieniem jest żyć w pokoju i utrzymywać normalne stosunki handlowe z sąsiadami. Folwark, którym ma zaszczyt kierować, dodał, jest spółdzielnią. Tytuł własności, który on sam przechowuje, należy wspólnie do wszystkich świń.
- Panowie - zakończył Napoleon - pozwólcie, iż wzniosę taki sam toast jak poprzednio, tyle że w innej formie. Napełnijcie kufle po brzegi. Panowie, oto mój toast: za pomyślność Folwarku Dworskiego!
Wybuchł tak ogromny aplauz jak chwilę wcześniej i kufle wychylono do samego dna. Jednak zwierzętom, które przyglądały się temu z ogrodu, wydało się, że oto zachodzi jakaś dziwna przemiana. Cóż takiego zmieniło się w wyglądzie świń?(...)
Słychać było dwanaście wściekłych głosów, a wszystkie brzmiały jednakowo. Nie było już żadnych wątpliwości, co się zmieniło w ryjach świń. Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim.
Przez dziesięciolecia historycy i miłośnicy literatury zastanawiali się jaki moment z wcześniejszej historii Związku Radzieckiego (książka powstała w roku 1943) Orwell miał na myśli pisząc te słowa. Szanowny Czytelniku! Co ci przypomina, co ci przypomina widok znajomy ten? Tak! Wystarczy zamienić kufle z piwem na kieliszki z wódką i mamy Magdalenkę! George Orwell doskonale przewidział, że komunizm nie upadnie - że w sytuacji kiedy zostanie doprowadzony na skraj bankructwa, komuniści (czyli niby socjaliści) ze wschodu dogadają się z liberałami (czyli najbardziej krwiopijczymi kapitalistami) z zachodu aby dokonać dyfuzji tych dwóch systemów i zamiast komunizmu z niewydolną gospodarczo wersja socjalizmu na wschodzie (który miał być jedynie słuszną drogą, a okazał się ślepą uliczką) oraz umiarkowanego socjalizmu bez komunizmu na zachodzie (który według komunistów miał być utopią, a w rzeczywistości doprowadził do niebywałego dobrobytu Europy Zachodniej) utworzą komunizm bez cienia socjalizmu po obydwu stronach dawnej "żelaznej kurtyny", aby w UE czczono idee Karola Marksa i narzucono je jako obowiązujące "wartości europejskie" ale z wyjątkiem jednej - prawa do godziwego wynagrodzenia. Obywatele wschodu Europy mieli pełnić rolę taniej siły roboczej oraz potencjalnych "łamistrajków" niszczących opór społeczeństw zachodnich przed stopniowym obniżaniem poziomu życia. Dokładnie tę samą rolę przed II Wojną Światową stanowiła ludność brytyjskich kolonii... co też wyczytałem u Orwella - proszę przeczytać felieton z cyklu "As I Please" z 10 grudnia 1943 lub jego polski przekład: George Orwell "Czy naprawdę schamieliśmy? Nieznane eseje, opowiadania, szkice i felietony" rozdział "Kolor skóry a standard życia", Warszawa 2021.
Z powyższego wynika wszystko inne: "Okrągły stół", "pierwsze częściowo wolne wybory", nagła zmiana ordynacji po klęsce "listy krajowej" w ich pierwszej turze, "obalenie muru berlińskiego" ale także "nocna zmiana" obalająca rząd Olszewskiego i milczenie zachodu wobec masakry na placu Tiananmen.
Częściowo wydarzenia te niosły rzeczywisty przełom (trzeba przyznać, że nasza obecna rzeczywistość istotnie różni się od tej z czasów PRL-u), częściowo były odegraną inscenizacją dla rozentuzjazmowanego tłumu. W ostatnich tygodniach - chodzi dokładnie o przeszukiwanie archiwów (zwłaszcza niemieckich) w wyniku szoku spowodowanego rosyjską agresją na Ukrainę i roli niemieckich polityków w stworzeniu do niej ekonomicznych (uzależnienie surowcowe od Rosji) i polityczno-militarnych (sprzeciw Niemiec i Francji wobec akcesji Ukrainy i Gruzji do NATO) - wychodzą na jaw nieznane fakty całkowicie zmieniające perspektywę ówczesnych ustaleń. Otóż okazuje się między innymi, że przedstawiany jako "wielki przyjaciel Polski" Helmut Kohl nie chciał także Polski i Krajów Bałtyckich w NATO - mieliśmy być taką "drugą Ukrainą" z której kraje zachodu, a zwłaszcza Niemcy drenowałyby sobie "gastarbeiterów" i którą w każdej chwili Rosja mogłaby bezkarnie najeżdżać, mordować, palić i gwałcić w dwojakim celu: aby rosyjski zbrodniarz mógł odtrąbić przed swym zniewolonym społeczeństwem kolejne zwycięstwo oraz aby kooperujący z nim kanclerz Niemiec mógł pogrozić naszym krajom palcem mówiąc "widzicie! jak nie będziecie posłuszni Berlinowi, to was czeka to samo". I patrząc na to trudno stwierdzić czy gdyby ten niemiecki plan się powiódł, nasza sytuacja nie byłaby jeszcze gorsza niż "za komuny" - może i mielibyśmy na półkach niemieckie i chińskie produkty (na które nie byłoby nas stać), ale za to cały czas musielibyśmy się liczyć z groźbą wojny z jej ogromnymi zniszczeniami, stratami materialnymi i ludzkimi a nawet zbrodniami wojennymi. No ale plan się nie powiódł. Najpierw rząd Olszewskiego wyznaczył kierunek do NATO, potem pierwszy rząd PiS w latach 2005-2007 pokazał, że Polacy mogą mieć jednocyfrowe bezrobocie i w miarę przyzwoity poziom życia, a obecnie drugi rząd PiS do spółki z Prezydentem USA (z którym ponoć miał być tak "skonfliktowany"... i wierz tu, naiwny lemingu tuskowej propagandzie!) oraz innymi krajami naszego regionu, a przede wszystkim niesamowicie walecznie broniącymi się Ukraińcami właśnie wysadził kolejny niemiecki plan w powietrze. Więc czy mogą dziwić kolejne debaty i rezolucje PE przeciw Polsce? Ale to temat na kolejny artykuł. Podobnie jak moja teoria, że mistrz Orwell trafnie przewidział datę w której UE w sojuszu z Rosją może ostatecznie porzucić demokratyczne korzenie i przekształcić się w supertotalitarne superpaństwo z książki "Rok 1984", ale chcąc dać obywatelom i politykom czas na otrzeźwienie przesunął tę datę o pięćdziesiąt lat do przodu (stąd tytułowa data) - bo jeśli niebezpieczeństwo zostałoby dostrzeżone w roku 2034 to procesu nie dałoby się powstrzymać.
Na koniec gorąco polecam przeczytanie nie tylko jak największej liczby tekstów Orwella z dwiema obowiązkowymi pozycjami: "Folwark zwierzęcy" i "Rok 1984", ale także książki "Polska i Rosja" Andrzeja Nowaka. Książka ta nie jest typową "encyklopedyczną historią" - sam czułem w niej niedosyt "twardej faktologii" na zasadzie data -> wydarzenie -> przyczyny -> skutki -> wnioski. Natomiast książka ta jest prawdziwą kopalnią dla historyka idei - autor skupia się na myśli politycznej, filozofii władzy i mentalności społeczeństwa - tak skrajnie różnej i rodzącej nieuniknione konflikty między miłującą wolność Polską i imperialistyczną Rosją. Co jest najciekawsze i najbardziej wartościowe, analizuje te idee od zarania historii naszych narodów aż do pierwszych tygodni zapoczątkowanej 24 lutego 2022 napaści zbrojnej Rosji na Ukrainę. Człowiek, który podarował mi tę książkę twierdzi, że jest ona "rewelacyjna", ale w ostatniej części "nieobiektywna", bo autor jest "propisowski". Czy aby na pewno? Przecież nie da się wymazać z historii tego, że od roku 2008 Prezydent Lech Kaczyński (a po jego tragicznej śmierci jego brat) przestrzegał Europę przed rosyjskim imperializmem przybierającym formę zbrojną i był z tego powodu wyśmiewany przez ówczesny obóz władzy (czyli PO) któremu marzyły się "reset" i "dobrosąsiedzkie stosunki" z Rosją! A dlaczego Andrzej Nowak jest postrzegany jako "propisowski" (trzeba przyznać, że jego wizja świata jest zbieżna z wizją prezentowaną przez to ugrupowanie). Wróćmy do dwóch głównych pytań niniejszego artykułu. Która spośród dzisiejszych rocznic jest najważniejsza? Jakie wydarzenie George Orwell opisał na ostatnich kartach "Folwarku zwierzęcego". Otóż prof. Andrzej Nowak jako jeden z pierwszych (jeśli nie pierwszy) zauważył i przedstawił naukowo zbieżność pomiędzy zapowiedzią Orwella i wydarzeniami z okolic roku 1989. Dopiero kilkanaście lat później potwierdziło to wyznanie Włodzimierza Czarzastego do Władysława Frasyniuka:
"Żeście komunistów pokonali? Wyście się z nami, k...wa, przy Okrągłym Stole i 4 czerwca 1989 r. do-ga-da-li".
Prawo i Sprawiedliwość jako jedyne ugrupowanie zgodziło się z tą tezą prof. Nowaka i przyjęło ją jako dominującą interpretację najnowszej historii. Ja jako miłośnik Orwella też się z tą interpretacja zgadzam. Czy prof. Nowak ma rację? A czy Orwell ma rację? W końcu w jego wizji totalitarnego świata (książka "Rok 1984") na początek wszystkie ugrupowania prawicowe zostały "wytępione" - co jest zbieżne z obecną tendencją panującą w UE, a trzeba to mocno podkreślić: ORWELL BYŁ ZDEKLAROWANYM SOCJALISTĄ I JEDNOCZEŚNIE JESZCZE BARDZIEJ ZDEKLAROWANYM ANTYKOMUNISTĄ - w jego tekstach widać bardzo mocno lewicową orientację (pisywał felietony i reportaże do lewicowych czasopism) przy jednoczesnej dezaprobacie dla totalitarnego komunizmu, a zwłaszcza stalinowskiego reżimu. Więc dlaczego jego pierwszy bestseller ("Folwark zwierzęcy") kończy się DYFUZJĄ rosyjskiego komunizmu i europejskiego kapitalizmu zaś drugi bestseler ("Rok 1984") pokazuje opanowany przez lewicowe idee świat jako niewyobrażalny koszmar? Czy właśnie znaleźliśmy się w momencie który zadecyduje o tym, czy ten koszmar się spełni czy też po kapitulacji rosyjsko-niemieckich planów pójdziemy inną, demokratyczną drogą? Drogą, którą wyznaczy polsko-amerykańskie umiłowanie wolności i krew ukraińskich Bohaterów pragnących tej wolności jak nikt na świecie? Tak, moim zdaniem to jest ten moment. Czy mam rację? Czy prof. Andrzej Nowak ma rację? Czy George Orwell miał rację? Bez fałszywej skromności uważając siebie za całkiem niezłego analityka musze z pokorą stwierdzić, że nie jestem mądrzejszy od takiego geniusza jak Orwell i baaaardzo daleko mi do niego. A jeśli ktoś w przeciwieństwie do mnie - głupiego "pisiora" - twierdzi, ze jest od geniusza mądrzejszy? Cóż, to jego problem.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka