Oto pełna treść artykułu Bruce'a Ackermana "How to Reinvigorate NATO and Deter Putin’s" opublikowanego na łamach "Politico"
(Najpierw tłumaczenie na język polski bez żadnych moich ingerencji, następnie tekst oryginalny w języku angielskim)
[tłumaczenie]
Opinia | Jak ożywić NATO i odstraszyć agresję Putina
Potrzebne są odważne środki, aby ożywić sojusz i powstrzymać agresję Putina.
Jak wyjaśnił Władimir Putin w swoim niedawnym przemówieniu z okazji Dnia Zwycięstwa, wojna na Ukrainie będzie toczyć się latami. Nawet jeśli Rosja ostatecznie się wycofa, nie doprowadzi to do trwałego pokoju. Podczas zimnej wojny Europa Zachodnia mogła śmiało polegać na amerykańskiej sile militarnej, aby powstrzymać sowiecką agresję. To już nie jest prawda. A Putin i jego następcy będą nadal wykorzystywać ten fakt – chyba, że i do czasu, gdy NATO zdecydowanie się zreorganizuje.
Stany Zjednoczone i Europa, co zrozumiałe, obawiają się angażowania w bezpośredni konflikt z Rosją, ale wciąż mogą zrobić coś więcej niż tylko krótkoterminową pomoc Ukrainie. Teraz nadszedł czas, aby zacząć podejmować kroki w celu ustanowienia NATO jako wiarygodnej siły obrony zachodniej demokracji w XXI wieku. Potrzebne są odważne środki, w tym radykalna zmiana traktatu NATO, utworzenie armii w Europie, a nawet wydalenie krajów, które złamały swoje demokratyczne zobowiązania. Ale to najlepszy sposób na odstraszenie Kremla i ostatecznie uniknięcie bardziej brutalnych wojen w przyszłości.
W przeszłości europejskie demokracje opierały się tej ścieżce, ale jedyną realistyczną odpowiedzią na atak na Ukrainę jest zbudowanie własnej potężnej armii w ramach zreorganizowanego NATO. Tragedia na Ukrainie spowodowała dramatyczny wzrost europejskich budżetów obronnych, ale jest to tylko pierwszy krok w kierunku zbudowania dużej i stałej siły bojowej, która mogłaby stanąć w polu przeciwko przyszłym rosyjskim inwazjom na członków NATO na Bałtyku – lub Finlandię lub Szwecję po ich przystąpieniu. Sojusz. Chociaż Europejczycy mogą nadal polegać na amerykańskiej sile powietrznej i morskiej, sami muszą być przygotowani na przejęcie wiodącej roli we własnej obronie na ziemi.
To się nie stanie, jeśli Europejczycy szybko nie zobowiążą się do konkretnego planu działania, który wymaga od każdego członka NATO corocznego wypełniania silnych i konkretnych zobowiązań wojskowych. Nie mniej ważne, rządy muszą umieścić swoje wojska pod kontrolą jednolitej struktury dowodzenia. Jeśli każdy kraj wyśle w pole swoich myśliwców pod własnym narodowym dowódcą, ich oddzielne siły zostaną przytłoczone skoordynowanymi rosyjskimi atakami, zwłaszcza w erze broni błyskawicznej.
To stawia przed przywódcami politycznymi kontynentu bardzo realne wyzwanie w zakresie budowania instytucji. Tylko Unia Europejska ma realistyczną pozycję do zorganizowania szeroko zakrojonego wysiłku wojskowego. Jej parlament jest wybierany bezpośrednio przez obywateli wszystkich państw Unii. Po każdych wyborach większość delegatów wybiera komisję wykonawczą — obecnie kierowaną przez Ursulę von der Leyen — do podejmowania kluczowych decyzji politycznych. Organ ten ma cenną legitymację demokratyczną wymaganą do podjęcia tak bezprecedensowej inicjatywy wojskowej.
Obecnie jednak traktaty określające kompetencje UE nie przyznają Unii żadnej władzy wojennej. Zanim komisja przystąpi do naruszenia, inna kluczowa instytucja — Rada Ministrów — musi zaproponować zmiany, które upoważnią komisję do wysuwania rygorystycznych żądań wobec państw członkowskich.
Rada składa się z dyrektorów naczelnych każdego kraju. Na szczęście jej obecnym liderem jest Emmanuel Macron, który swoją kampanię prezydencką przeciwko Marine Le Pen postawił na zdecydowanie kontynentalnej wizji przyszłości Francji. Wielu komentatorów bagatelizowało osiągnięcia Macrona, podkreślając sukces Le Pen w generowaniu powszechnego poparcia dla jej skrajnie prawicowego programu nacjonalistycznego. Jednak faktem jest, że Macron jest pierwszym francuskim prezydentem, który wygrał drugą kadencję w ciągu ostatnich 20 lat – i zrobił to z decydującym marginesem 59-41.
Prezydent Francji jest przywódcą kontynentalnym z najsilniejszym demokratycznym mandatem do rozszerzenia traktatów UE, które upoważniają do współpracy z NATO w celu stawienia czoła rosyjskiemu zagrożeniu militarnemu. Rzeczywiście, Macron stwierdził już, że „w nadchodzących tygodniach musimy stworzyć europejską propozycję stworzenia nowego ładu bezpieczeństwa i stabilności. Musimy go zbudować między Europejczykami, a następnie podzielić się nim z naszymi sojusznikami w ramach NATO”.
Tutaj Joe Biden może odegrać kluczową rolę. Powinien nie tylko publicznie zachęcać Macrona i von der Leyen do rozpoczęcia twardych negocjacji wymaganych do wprowadzenia dramatycznych zmian w prawie UE, wymaganych, zanim europejska armia stanie się rzeczywistością. Ponieważ reorganizacja NATO wymaga również zgody Ameryki na rewizję traktatów, Biden powinien natychmiast ogłosić swoje zdecydowane poparcie dla niezbędnych zmian.
Normalnie, oczywiście, zdobycie większości dwóch trzecich Senatu potrzebnej do zmiany traktatu jest praktycznie niemożliwe. Jednak krwawa łaźnia na Ukrainie radykalnie zmieniła sytuację polityczną. Gdy Macron i von der Leyen podejmą własne intensywne wysiłki na rzecz odbudowy NATO, Biden będzie miał silną pozycję, by zdobyć ponadpartyjne poparcie superwiększości – zwłaszcza, że Europejczycy są teraz, w końcu, gotowi zapłacić sprawiedliwą część ogólny wysiłek obronny. Opracowanie konkretnego programu działania dla nowej armii kontynentalnej i zapewnienie jego skutecznej realizacji w każdym z państw Unii Europejskiej będzie wymagało wiele ciężkiej pracy. Jeśli poważne wysiłki na rzecz stworzenia podstaw prawnych nie rozpoczną się natychmiast, Europa nie będzie miała realnych szans na postawienie sił bojowych na ziemi do 2030 roku.
Nawet jeśli Demokraci stracą kontrolę nad Senatem w 2022 roku, będzie to jeden z rzadkich problemów, w których Kapitol prawdopodobnie stanie za prezydentem. W międzyczasie sekretarz stanu Antony Blinken i jego zespół mogą zaoferować konkretną pomoc Macronowi i von der Leyen w ich ambitnej kampanii mającej na celu uzyskanie szerokiego poparcia politycznego dla odbudowy NATO po ich stronie Atlantyku.
Nawet z pomocą Ameryki ich sukces nie jest w żaden sposób zapewniony. W najlepszym razie minie rok lub dwa, zanim przywódcy UE uzyskają prawo do opracowania konkretnego programu działania i zapewnienia jego skutecznego egzekwowania w każdym z państw Unii Europejskiej. Niemniej jednak nigdy nie będzie lepszego czasu na podjęcie tego wysiłku – a jeśli się powiedzie, Putin i jego następcy staną przed decydującym środkiem odstraszającym.
Udzielając silnego poparcia europejskim wysiłkom, Biden i Senat powinni jednak również nalegać, aby nowe NATO pozostało wierne swoim założycielskim zasadom. W szczególności, kiedy traktat został podpisany po raz pierwszy w 1949 r., członkowie NATO przywiązywali fundamentalny warunek do swojej obietnicy wzajemnej pomocy wojskowej. Dali jasno do zrozumienia, że staną w obronie kraju tylko wtedy, gdy jego rząd podejmie w dobrej wierze wysiłek, by „wzmocnić jego wolne instytucje”. W przeciwnym razie nie mogłaby liczyć na to, że sojusznicy z NATO staną w obronie przed atakiem.
Siedemdziesiąt pięć lat później boleśnie widać, że niektóre kraje NATO pracują raczej nad zniszczeniem wolności niż jej wzmocnieniem. Najbardziej oczywistym przykładem jest Turcja. W ciągu ostatniej dekady został przekształcony w państwo autorytarne przez Recepa Tayyipa Erdoğana. Co gorsza, Erdoğan wysłał swoją armię, aby pomogła despotycznemu reżimowi Syrii w walce z wojskami NATO – walcząc z tym samym sojuszem, który on i jego poprzednicy zobowiązali się wspierać. Ponieważ Turcja nie jest ani wiarygodnym sojusznikiem, ani obrońcą „wolnych instytucji”, Biden i Senat powinni odmówić podpisania traktatu, który nadal uznaje ją za członka NATO.
Węgry to trudniejszy przypadek. Podobnie jak Erdoğan, Viktor Orbán wykorzystał swój czas urzędowania do stworzenia „nieliberalnej demokracji”, która zdecydowanie podważa założycielskie zaangażowanie NATO na rzecz wolności. Co więcej, ubiegając się o reelekcję w pierwszych dniach wojny na Ukrainie, potępił prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego „jako wroga narodu węgierskiego” i prowadził kampanię na platformie, która sprzeciwiała się wszelkim sankcjom UE przeciwko Rosji za jej inwazję. Następnie wykorzystał swoją kontrolę nad środkami masowego przekazu, aby odmówić swoim przeciwnikom uczciwej okazji do zakwestionowania jego celebracji agresji Putina. W konsekwencji „przygniatające” zwycięstwo Orbána w sondażach tylko dramatyzuje jego sukces w zakorzenieniu nieliberalnych zasad w narodowej konstytucji.
Biden powinien przynajmniej nalegać, aby Węgry zostały zawieszone w NATO, dopóki nie będą w stanie wiarygodnie przywrócić, że radykalnie zmieniły kurs i są na drodze do odbudowy swoich „wolnych instytucji”. Są wszelkie powody, by sądzić, że przywódcy w Brukseli i Paryżu zareagują na tę amerykańską inicjatywę z entuzjazmem. Rzeczywiście, von der Leyen już teraz prowadzi komisję na rzadko przywoływaną ścieżkę, która pozbawi Węgry miliardowych dotacji unijnych otrzymywanych przez ich rząd – które teraz Orbán wykorzystuje jako fundusz na sfinansowanie swoich dyktatorskich ambicji.
Komisja poważnie rozważa również podjęcie podobnych kroków przeciwko Polsce w odpowiedzi na jej ciągłe łamanie orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który stwierdził, że obecny rząd łamie podstawowe zasady demokracji konstytucyjnej, do której zobowiązała się Unia Europejska. Jeśli von der Leyen zdobędzie niezbędne poparcie dla zawieszenia prawa wyborczego Polski w parlamencie do czasu spełnienia żądań sądu, Biden powinien również poprzeć jej zawieszenie w Sojuszu.
Stojące przed nami wyzwania są niezwykłe. Ale odbudowa NATO to nie tylko najlepsza szansa Zachodu na zapobieżenie przyszłej rosyjskiej agresji. Daje również szansę Stanom Zjednoczonym i Europie ożywić wielką oświeceniową tradycję liberalnej demokracji przeciwko nacjonalistycznym demagogom dążącym do jej zniszczenia po obu stronach Atlantyku.
[tekst oryginalny]
Opinion | How to Reinvigorate NATO and Deter Putin’s Aggression
Bold measures are needed to revitalize the alliance and deter Putin’s aggression.
As Vladimir Putin made clear in his recent Victory Day speech, the war in Ukraine will grind on for years. Even if Russia ultimately retreats, this won’t lead to a lasting peace. During the Cold War, Western Europe could confidently rely on American military power to deter Soviet aggression. This is no longer true. And Putin and his successors will continue to exploit this fact — unless and until NATO decisively reorganizes itself.
The United States and Europe are understandably wary of engaging in direct conflict with Russia, but they can still do more than provide short-term assistance to Ukraine. Now is the time to start taking steps to establish NATO as a credible force for the defense of Western democracy in the 21st century. Bold measures are required, including dramatically revising the NATO treaty, raising an army in Europe and even expelling countries who have betrayed their democratic commitments. But it’s the best way to deter the Kremlin and ultimately avoid more brutal wars in the future.
European democracies have resisted this path in the past, but the only realistic response to the attack on Ukraine is to construct their own powerful army as part of a reorganized NATO. The Ukraine tragedy has generated dramatic increases in European defense budgets, but this is only the first step toward building a large and permanent fighting force that could take the field against future Russian invasions of NATO members in the Baltic — or Finland or Sweden once they join the alliance. While the Europeans can continue to rely on American air and naval power, they themselves must be prepared to take the leading role in their own defense on the ground.
This won’t happen unless Europeans rapidly commit themselves to a concrete action plan that requires each NATO member to fulfill strong and specific military obligations on an annual basis. No less important, governments must place their troops under the control of a unified command structure. If each country sends its fighters into the field under its own national commander, their separate forces would be overwhelmed by coordinated Russian assaults, especially in an era of lightning-fast weapons.
This raises a very real institution-building challenge for the continent’s political leaders. Only the European Union is in a realistic position to organize a broad-based military effort. Its parliament is directly elected by the citizens of all the states in the Union. After each election, the majority of delegates choose an executive commission — currently led by Ursula von der Leyen — to make key policy decisions. This body has the precious democratic legitimacy required to embark on such an unprecedented military initiative.
At present, however, the treaties defining the powers of the EU don’t grant the Union any war-making authority whatsoever. Before the commission can step into the breach, another key institution — the Council of Ministers — must propose revisions that empower the commission to move forward with its rigorous demands upon the member states.
The council consists of the chief executives of each country. But fortunately, its current leader is Emmanuel Macron — who staked his presidential campaign against Marine Le Pen on an emphatically continental vision of France’s future. Many commentators have downplayed Macron’s achievement by emphasizing Le Pen’s success in generating popular support for her hard-right nationalist program. Yet the fact remains that Macron is the first French president who has won a second term in office in the last 20 years — and he did so by a decisive 59-41 margin.
The French president is the continental leader with the strongest democratic mandate to expand the EU treaties to authorize collaboration with NATO to confront the Russian military threat. Indeed, Macron has already stated that “[i]n the coming weeks, we need to bring to being a European proposal to forge a new security and stability order. We need to build it between Europeans, then share it with our allies in the NATO framework.”
Here is where Joe Biden can play a crucial role. He should not only publicly encourage Macron and von der Leyen to begin the hard bargaining required to enact the dramatic revisions to EU law required before a European army can become a reality. Since the reorganization of NATO also requires America’s consent to treaty revisions, Biden should immediately announce his strong support for the necessary changes.
Normally, of course, it is virtually impossible to win the two-thirds Senate majority needed for treaty revisions. The Ukraine bloodbath, however, has dramatically transformed the political situation. With Macron and von der Leyen embarking on their own intensive efforts to reconstruct NATO, Biden will be in a strong position to gain the bipartisan support of a supermajority — especially since the Europeans are now prepared, at long last, to pay their fair share of the overall defense effort. It will take a lot of hard work to develop a concrete action program for the new continental army and assure its effective implementation in each of the states of the European Union. If serious efforts to lay the legal foundations don’t start immediately, Europe won’t have a realistic chance of putting a fighting force on the ground by 2030.
Even if Democrats lose control of the Senate in 2022, this will be one of the rare issues where Capitol Hill will likely stand behind the president. In the meantime, Secretary of State Antony Blinken and his team can offer concrete help to Macron and von der Leyen in their ambitious campaign to gain broad-based political support for the reconstruction of NATO on their side of the Atlantic.
Even with America’s help, their success is by no means assured. At best, it will take a year or two of wheeling-and-dealing before EU leaders can gain the legal authority to develop a concrete action program and assure its effective enforcement in each of the states of the European Union. Nevertheless, there will never be a better time to make this effort — and if it succeeds, Putin and his successors will confront a decisive deterrent.
In giving their strong support to the European effort, however, Biden and the Senate should also insist that the new NATO remain faithful to its founding principles. In particular, when the treaty was first signed in 1949, NATO members attached a fundamental condition to their pledge of mutual military assistance. They made it clear that they would come to a country’s defense only if its government was making a good-faith effort to “strengthen their free institutions.” Otherwise, it could not rely on its NATO allies to come to its defense against attack.
Seventy-five years later, it is painfully apparent that some NATO countries are working to destroy freedom rather than strengthen it. Turkey is the most obvious example. Over the past decade, it has been transformed into an authoritarian state by Recep Tayyip Erdoğan. Worse yet, Erdoğan sent his army to help Syria’s despotic regime fight NATO’s troops — battling against the very alliance he and his predecessors had pledged to support. Since Turkey is neither a reliable ally nor a defender of “free institutions,” Biden and the Senate should refuse to sign a treaty that continues to recognize it as a NATO member.
Hungary is a tougher case. Like Erdoğan, Viktor Orbán has used his time in office to create an “illiberal democracy,” which decisively undermines NATO’s founding commitment to freedom. Moreover, when he was running for reelection during the early days of the Ukraine war, he condemned Ukraine’s president, Volodymyr Zelenskyy, “as an enemy of the Hungarian nation” and campaigned on a platform that opposed any EU sanctions against Russia for its invasion. He then used his control of the mass media to deny his opponents a fair opportunity to challenge his celebration of Putin’s aggression. As a consequence, Orbán’s “landslide” victory at the polls only dramatizes his success in entrenching his illiberal principles into the nation’s constitution.
At the very least, Biden should insist that Hungary be suspended from NATO until it can credibly reestablish that it has dramatically changed course and is on the way to rebuilding its “free institutions.” There is every reason to believe that the leadership in Brussels and Paris would respond to this American initiative with enthusiasm. Indeed, von der Leyen is already leading the commission down a rarely invoked path that would strip Hungary of the billion-dollar EU subsidies its government receives — which Orbán now uses as a slush fund to sustain his dictatorial ambitions.
The commission is also seriously considering similar steps against Poland in response to its continuing defiance of decisions by the European Court of Justice, which has declared that the current government is violating fundamental principles of constitutional democracy to which the European Union is committed. If von der Leyen gains the necessary support to suspend Poland’s voting privileges in parliament until it complies with the court’s demands, Biden should support its suspension from the Alliance as well.
The challenges ahead are extraordinary. But the reconstruction of NATO not only represents the West’s best chance to prevent future Russian aggression. It also offers an opportunity for the United States and Europe to revitalize the great Enlightenment tradition of liberal democracy against the nationalist demagogues seeking to destroy it on both sides of the Atlantic.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka