Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
958
BLOG

Co tłumaczy anomalie sondażowe? Manipulacja? Strach? Czy coś jeszcze?

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus Sondaż Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
Gdyby trzymać się prostej zasady, że mała przyczyna wywołuje mały skutek, a duża przyczyna wywołuje duży skutek, to po napaści Rosji na Ukrainę średni wynik sondażowy PiS powinien mocno przebić pułap 35.1% (średnia na podstawie https://ewybory.eu/sondaze/ z września 2001 czyli rosyjsko-białoruskiego ataku hybrydowego na polską granicę za pomocą ściąganych tam imigrantów) i poszybować w okolice 40%, proporcjonalny spadek powinny zaliczyć notowania PO-KO i innych ugrupowań opozycyjnych, a notowania Konfederacji powinny polecieć na pysk w okolice progu wyborczego.

image


I tak się dokładnie stało w pierwszych sondażach po rozpoczęciu wojny. Przeanalizujmy cztery ostatnie sondaże pracowni IBRIS 

Data Lewica PO - KO Polska 2050 PSL PiS - ZP Konfederacja
11-12.02.2022 5.6 29.3 8.6 4.3 32.5 8.4
25.02.2022 3.8 24.0 13.5 4.5 36.8 5.2
01.03.2022 7.2 22.8 10.9 4.9 37.4 4.1
30-31.03.2022 6.3 26.2 8.3 5.3 34.2 7.8

image


I wtedy zaczęło dziać się coś dziwnego. 

MANIPULACJA

Przez jakiś czas w mediach zupełnie przestały pojawiać się nowe sondaże. Niektóre ośrodki wprost przyznały się do tego, że przeprowadzały w tym czasie badania i wykazywały one opisaną przeze mnie powyżej tendencję, ale nie publikowały ich zakładając, że "wyniki są zniekształcone reakcją społeczeństwa na wybuch wojny". Czyli ośrodki badawcze zamiast tę reakcję pokazać postanowiły ją ukryć. Dlaczego? Oprócz "efektu flagi" czyli jednoczeniu się społeczeństwa w momencie zagrożenia jest znany socjologom i psychologom mechanizm "podążania za większością" - jeśli w wyniku jakiegoś zdarzenia jakieś ugrupowanie wyraźnie zyskuje lub traci w sondażach, to mniej interesujący się polityką wyborcy pod wpływem wyboru innych także zmieniają swoje preferencje wyborcze w ten sam sposób. Więc pokazanie gwałtownego wzrostu poparcia dla PiS oraz spadku dla PO i Konfederacji mogłoby te wzrosty i spadki jeszcze bardziej pogłębić, a najwyraźniej pewnym osobom bardzo zależało na temu zapobiec. 

Później było jeszcze ciekawiej. Po okresie zawieszenia wyniki niektórych pracowni kształtowały sią tak, jakby wojna całkowicie "zamroziła" przepływ elektoratów. Mógł to być efekt niedoskonałości metodologii, ale równie dobrze mogła to być powtórka z tego, co miało miejsce w 2013 roku. W maju 2013 pod wpływem fatalnego stanu polskiej gospodarki po wielu latach "królowania" Platformy w sondażach nagle na prowadzenie wysunął się PiS. Komentatorzy "tłumaczyli" wtedy w mediach (wszystkich mediach... bo wtedy wszystkie szerokodostępowe stacje miały tę sama linię programową zgodną z liną partii rządzącej - nie było nawet wyśmiewanego dziś podziału na TVP i TVN), że to jest efekt chwilowy i to musi zaraz się zmienić. I zmieniło się w sondażach, gdy PiS przegrało jesienią referendum w Warszawie, a wszystkie media narobiły wokół tego nieprawdopodobnego rabanu. Wprawdzie wyniki głosowań tu i ówdzie pokazywały coś zgoła odwrotnego, ale w sondażach niepodzielnie królowała Platforma Obywatelska i Bronisław Komorowski. Aż nagle przyszły wybory roku 2015 i okazało się że król jest nagi - Komorowski przegrał, Platforma przegrała, a w wyniku "zaplątania się we własne sidła" wierzących w swoją propagandę propagandystów, (którzy rzutem na taśmę zaczęli promować partię "Razem" z nadzieją że to odbierze głosy PiS... i w rezultacie doprowadzili do nieprzekroczenia progu wyborczego przez koalicję Millera z Palikotem) PiS nie tylko zwyciężył w wyborach, ale zyskał także parlamentarną większość. Jak to przyznał dwa lata później w jednym z wywiadów prof. dr hab. Janusz Czapiński (m.in. autor publikowanej co kilka lat "Diagnozy społecznej") w roku 2013 nastąpił przewidywany przeze mnie zwrot preferencji wyborczych. Jednak zwrot ten był zamaskowany i zafałszowany przez sondażownie tak zmieniające wagi i metodologię sondaży, aby nadal wydawało się, że w 2015 roku Bronisław Komorowski wygra w cuglach wybory prezydenckie, a nawet jeśli PiS osiągnie dobry wynik w wyborach parlamentarnych, to i tak nie będzie w stanie przejąć władzy. Ukrywano fakt, że PiS systematycznie powiększa swój elektorat umiarkowany, który jednocześnie staje się bardziej zmotywowany do uczestnictwa w wyborach, zaś bardziej umiarkowani wyborcy PO mają już tej partii dość i albo zmieniają preferencje albo nie zamierzają iść do wyborów. 

Jednak sama manipulacja wszystkiego nie tłumaczy. Po sondażu z 30-31.03.2022 widać, że aktualnie poparcie dla poszczególnych ugrupowań plasuje się gdzieś pomiędzy tym wywołanym efektem wojny a tym sprzed niej. Zadziałał drugi czynnik

STRACH

Wyborcy (nie tylko w Polsce) boją się wojny i w związku z tym wbrew temu, co podpowiada serce i rozum skłaniają się ku partiom i kandydatom "najbardziej AKCEPTOWALNYM dla Putina". Świadczy o tym zarówno znakomity wynik Fideszu na Węgrzech jak i gwałtownie rosnące poparcie dla Marine Le Pen we Francji. A nie da się ukryć, że w Polsce najbardziej NIEAKCEPTOWALNĄ dla Putina partią jest PiS. Dlatego właśnie od momentu kiedy Jarosław Kaczyński zaproponował tak mocno atakowany przez Putina, Ławrowa, Miedwiediewa (i nie tylko) pomysł "misji pokojowej NATO lub szerszej organizacji międzynarodowej" wzrost poparcia dla PiS wyraźnie wyhamował. 

Niestety wiara w to, że głosowanie przeciw PiS, za to na "człowieka Putina w Warszawie" uchroni nas od wojny jest wiarą karpia w cudowną moc świąt Bożego Narodzenia. Putin nie wchodzi tam, gdzie nie ma przyczółków. Nie wszedł na Ukrainę w 2004 roku po "Pomarańczowej Rewolucji". Jednak kiedy serią intryg udało mu się skłócić obóz zmiany i "osadzić na tronie" swojego człowieka Wiktora Janukowycza, wówczas próbę obalenia tegoż w wyniku "Majdanu" odebrał jako policzek i stratę Rosji, więc wkroczył na Krym i do Donbasu. A kiedy demokratyczne wybory wygrał zupełnie niesterowalny Wołodymir Zełenski, wówczas Putin rozpoczął inwazję na pełna skalę - pełną morderstw, gwałtów, grabieży, zbrodni wojennych, ludobójstwa i wszelkiego rodzaju innej przemocy. 

Francja? Jest daleko, dysponuje bronią atomową, więc może sobie pozwolić na wybieranie Marine Le Pen (która pewnie i tak na finiszu przegra "o włos").

Węgry? Izolowane i dyskryminowane w Europie oraz uzależnione od rosyjskich surowców są już praktycznie niewolnikiem Moskwy. Europa mogłaby to zmienić, ale nie chce... a czego chce Orban - nie zaryzykuję stawiać takiej diagnozy. Czyli Węgry mogą się już pożegnać z europejskim dobrobytem.

A Polska? Wewnętrznie podzielona intrygami, których część z pewnością wyreżyserował Putin, stanowi IDEALNY cel następnego ataku. RZĄD TO WIE, dlatego tak bardzo mobilizuje świat do maksymalnego osłabienia Rosji oraz dąży do nawiązania silnego strategicznego sojuszu militarnego i gospodarczego z USA, który będzie odstraszał Rosję przed ewentualnym atakiem. OPOZYCJI TO WISI, dlatego sabotuje działania rządu w dalszym ciągu psując nasze relacje z UE kolejnymi "rezolucjami" i wystąpieniami oskarżającymi polski rząd o to wszystko czym rosyjska propaganda motywuje swoją napaść na Ukrainę (tyle, że Moskwa ma wersję "hard" - np.: zamiast słów "faszyzm" i "kaczyzm" używa słów "nazizm" i "banderyzm" - reszta pokrywa się 1:1 "autorytaryzm", "brak praworządności", "łamanie praw człowieka", "rasizm", "ksenofobia", "dyskryminacja mniejszości", srata grata, trele morele...) a tym bardziej SABOTUJE tworzenie sojuszu z USA który dając Polakom poczucie bezpieczeństwa mógłby dać partii rządzącej zwycięstwo wyborcze. A że "przy okazji" opozycja wciska w krwawe łapy Putina kolejne "argumenty" aby Polskę zaatakować??? No właśnie z punktu widzenia opozycji tego ataku uda się uniknąć w ten sposób, że opozycja wygra wybory i Putin już nie będzie miał pretekstu i ochoty, aby zaatakować Polskę. Ale co jeśli nie wygra lub (co gorsza) jeśli wygra, ale za jakiś czas Polacy jednak stwierdzą, że nie odpowiada im rola taniej siły roboczej na niemieckich plantacjach szparagów i zechcą znów wybrać PiS. Wtedy zgodnie z moimi przewidywaniami może się okazać, że pierwsze po 2015 roku wybory, które wygra opozycja będą OSTATNIMI DEMOKRATYCZNYMI WYBORAMI W POLSCE - każdy kolejny wybór będzie dokonywany pod presją rosyjskich głowic nuklearnych wycelowanych w Warszawę. 

I coś jeszcze: SKRAJNA DEMORALIZACJA ELEKTORATU OPOZYCJI

Proszę spojrzeć na pierwszy wykres. Po popełnieniu przez PiS trzech błędów:

  1. zmiana Ministra Zdrowia i strategii walki z koronawirusem,
  2. rozmontowanie "kompromisu aborcyjnego"
  3. zmiana Ministra Rolnictwa i forsowanie "piątki dla zwierząt"

poparcie dla PiS w ciągu dwóch miesięcy (pomiędzy wrześniem a listopadem 2020) spadło z poziomu 40% o prawie dziesięć punktów procentowych do poziomu 31-32%. Tak zareagował ten niby "ciemny", "niewykształcony", "przekupiony socjalem" itp itd... elektorat PiS. 

A co się dzieje teraz?

  1. Od wiosny ubiegłego roku liderzy opozycji (nie mówiąc już o jej mediach) regularnie cytują materiały publikowane przez hakerów Putina (których przełożeni sami się zdemaskowali pewnym wpisem pełnym rusycyzmów) - ostatni raz Donald Tusk posłużył się cytatem z kanału "Poufna rozmowa" 23 lutego 2022 o godzinie 11:22 czyli na niespełna dobę przed napaścią Rosji na Ukrainę.
  2. Od lata i jesieni ubiegłego roku politycy opozycji urządzają cyrk pod polską granicą, domagają się tego aby Polska skapitulowała wobec żądań Łukaszenki i Putina i przyjęła wszystkich imigrantów, których ci dwaj agresorzy chcą nam siłą wcisnąć. Politycy i zwolennicy opozycji wyzywają polskich żołnierzy i pograniczników od "śmieci", "watahy psów", stawiają ich w jednym rzędzie ze zbrodniarzami z Gestapo, SS i Wehrmachtu którzy "też wykonywali zbrodnicze rozkazy". TVI i inne "zaprzyjaźnione" z opozycją media non-stop publikują ckliwe materiały o "biednych uchodźcach" pomijające całkowicie rolę, jaką mieli oni spełnić (bezwiednie) z korzyścią dla Putina, Łukaszenki i "polskiej" opozycji, a z ewidentną szkodą dla rządu i państwa polskiego oraz polskich obywateli. 
  3. Nawet w obliczu regularnej wojny - zbrodniczej napaści Rosji na Ukrainę politycy opozycji nie ustają w atakach na Polskę: "apelują" do KE aby "nie odpuszczała Polsce tematu praworządności", głosują za kolejnymi antypolskimi rezolucjami (Lewica) lub wstrzymują się przy nich od głosu (PO). Janina Ochojska dosłownie i wielokrotnie na forum Parlamentu Europejskiego oskarża polski rząd o "rasizm", "dyskryminację uchodźców ze względu na kolor skóry" oraz "dokonywane na polskiej granicy ludobójstwo". Tomasz Grodzki w dniu wizyty Prezydenta USA w Polsce publikuje "orędzie" do parlamentarzystów Ukrainy w którym wprost oskarża polski rząd o hipokryzję, finansowanie zbrodniczego reżimu Putina i współpracę z nim. Duet Roman Giertych i Tomasz Lis wprost nawiązują ścisła współpracę z Siergiejem Ławrowem na przemian z nim oskarżając polskie władze o rzekomy plan dokonania rozbioru Ukrainy, a Tomasz Lis dodatkowo okładką swojego czasopisma próbuje ośmieszać i sabotować sojusz polsko-amerykański. 
  4. Tego, co wyprawiają politycy Konfederacji a zwłaszcza Janusz Korwin - Mikke i Grzegorz Braun nie da się opisać żadnymi cenzuralnymi słowami - po prostu bezczelnie wchodzą Putinowi w d... (odbyt) i kwestionują wszelkie jego skur........ (zbrodnie). 

I co? I nic! Czy widać gwałtowny spadek PO-KO i Lewicy na miarę tego spadku poparcia PiS z października 2020? Nie widać! A przecież "niewykształcony" i "otumaniony" elektorat PiS, gdyby coś takiego odwalił Kaczyński, Kurski lub dowolny inny polityk, dziennikarz lub zwolennik obozu władzy, natychmiast wyniósłby takiego delikwenta na kopach. 

Ale widocznie "inteligentny", "wykształcony" i "wrażliwy" elektorat opozycji uważa zemstę na "pisiorach" za cel tak ważny, że gotowy jest zaakceptować działania polityków i dziennikarzy prowadzące do tego, że jakiś kacap zgwałci i okaleczy ich Córkę, zamorduje Wnuczków, Zięcia na wojnie a Syna z kategorią "D" bez broni w mieszkaniu spali białym fosforem i całe miasta zrówna z ziemia ładunkami konwencjonalnymi lub nawet bronią masowego rażenia. Bo przecież "To zło, które czyni PiS jest tak ewidentne, bezwstydne, permanentne... (...) jak widzisz zło, walcz z nim i nie pytaj o dodatkowe powody!" Jakie zło? Na przykład takie, że pewnego byłego wykładowcy akademickiego nie chciano bez pytania przyjąć do łódzkich struktur PiS tylko poproszono o podanie dwóch osób, które mogłyby go polecić, więc tak się obraził, że został "antypisowcem" złorzeczącym wszystkim "pisiorom" z najbliższą rodziną włącznie (tak, o tobie mówię). 

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka