Mój siedmioletni Synek Miłosz budzi się przerażony. Jest niesamowicie inteligentny: ROZUMIE, że obok jest wojna, WIE że wojna jest w kraju z którego pochodzi Ksenia (jego najlepsza Przyjaciółka z przedszkola) i Jej Rodzice, więc MA ŚWIADOMOŚĆ że było tam źle, a jest jeszcze dużo gorzej i WIDZI, że obawiamy się skutków tej wojny - także potencjalnej napaści na Polskę.
Ja dziś wcale nie mogę zasnąć. Zbyt wiele było rzeczy, które mnie zdenerwowały. Brak perspektywy złożenia wniosku o paszport dla mnie i dla Miłosza (Żona i Bliźniaki mają paszporty aktualne), ceny jakie zobaczyłem na mijanej stacji benzynowej (idą ciężkie czasy). Ale przede wszystkim to nieskończone skur..syństwo zdrajców z opozycji, którzy WYKORZYSTALI HOJNOŚĆ I OFIARNOŚĆ POLAKÓW do tego aby ZAATAKOWAĆ POLSKIE PAŃSTWO.
Oczywiście przez ten atak hojność i ofiarność może się zmniejszyć - jakieś tysiące Ukrainek z małymi Dziećmi zamiast w domu będą musiały mieszkać w zbiorczej sali, bo nikt nie lubi aby go wykorzystywać wbrew jego woli i robić z niego głupka. JAKIM PRAWEM ZDRAJCY, którzy kiedy Putin z Łukaszenką rzucił na naszą granicę tłum muzułmańskich imigrantów wyzywali Polaków od "ksenofobów", "rasistów", "antysemitów" którzy "tak pomagali Żydom jak teraz uchodźcom", "pozbawionych empatii cyborgów", a naszych żołnierzy i pograniczników od "śmieci" i "watahy psów" a nawet porównywali ich do niemieckich "zbrodniarzy z SS i Wehrmachtu, którzy też tylko wykonywali rozkazy" śmią się teraz wypowiadać w imieniu "NORMALNYCH OBYWATELI"?
Jakaś przerażona Ukrainka (a może Rosjanka) ucieka z małym dzieckiem z Kijowa pociągiem przez Węgry do Polski (tory w kierunku Polski były ostrzeliwane, więc zmieniono kurs pociągu). Liczy na dach nad głową i trochę spokoju. Dla Niej "polskie piekiełko" to i tak raj w porównaniu z tym piekłem, jakie cywilom z Ukrainy zgotował Putin. Na jak długo znajdzie tu dom? I jak długo my jeszcze będziemy mieć tu swój dom, skoro zdrajcy szczując obywateli na rząd i pogłębiając podziały między Polakami dosłownie zapraszają tu Putina?
Rząd kombinuje jak by tu przekazać samoloty walczącej Ukrainie nie ryzykując przy tym wciągnięcia nas w wojnę lub nawet ataku jądrowego. NATO i UE najpierw oferują te samoloty, a później przerzucają je jak gorący kartofel.
W niedzielę byłem w Warszawie w Parku Szczęśliwickim. W pewnym momencie do Miłoszka dołączyła się dwójka Dzieci z Ukrainy - skoro kręciłem Miłoszka na karuzeli, to chciały pokręcić się razem z nim. Dogadywaliśmy się świetnie mieszaniną języka ukraińskiego, rosyjskiego, polskiego a nawet angielskiego. Cięgle dźwięczy mi w uszach cudowny śmiech tej Dziewczynki. Promyk radości w tych smutnych czasach.
Cała trójka moich Dzieci codziennie modli się o to, aby wojna się zakończyła, by żadne domy nie były już niszczone bombami, nikt nie ginął i wszyscy mogli być szczęśliwy. Gdyby dorośli mieli choćby ułamek rozumu Dzieci!
Dziś (a w zasadzie to już wczoraj... jest po północy) tysiące ludzi straciły radość, dumę i entuzjazm z powodu niesienia pomocy. Tysiącom innych ludzi właśnie życie się zawaliło - nie dość, że uciekają z pustymi rękami to jeszcze uciekają do kraju w którym dla kogoś ważniejsze jest powstrzymanie niekorzystnych dla opozycji tendencji sondażowych niż ich dach nad głową.
A ja w dalszym ciągu nie mogę zasnąć. Myślałem, że nic już nie przebije tego 8 marca 2005 roku, kiedy bezczelnie zwolniono mnie z pracy (bo upomniałem się o umowy i normalne godziny pracy dla siebie i koleżanki... ze wspomnianej Górki Szczęśliwickiej widać centrum handlowe Blue City dla którego w tamtej cholernej drukarni wydrukowałem ogromny banner... oczywiście pracując na czarno... bo wtedy wszystko w Polsce było "na czarno"), a zaraz później wykryto u mojego Taty nowotwór złośliwy z przerzutami. A jednak! Dziś pozostaje tylko modlić się, żeby następne ósme marca nie były jeszcze gorsze od tego... i aby ten nie był ostatni.
Marzenia ograniczają się do tego, by moje Dzieci przeżyły i nie zostały w bardzo młodym wieku półsierotami lub sierotami, bym miał je za co utrzymać i wykształcić. Babcia z Dziećmi przeżyła okupację w Warszawie, to może i my przeżyjemy, jak Bóg da! Ale przez wojnę Dziadka nigdy nie poznałem. I znów smutek. I znów nie mogę zasnąć.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka