Zanim przejdę do koncertu "Murem za polskim mundurem" na wstępie zaznaczę, że jestem plutonowym podchorążym rezerwy, choć wcale się o to nie prosiłem. Wręcz przeciwnie - na WKU jasno zadeklarowałem, ze nie chcę służyć w wojsku i przez pewien czas przeciągałem studia, aby mnie ten "zaszczytny obowiązek" ominął. Dlaczego? Bo w PRL-u wojsko z obowiązkowym poborem służyło głównie łamaniu charakterów, pokazaniu młodym ludziom, że nie mają szansy wygrać z PZPR-owskim systemem np.: domyślną formą "służby zastępczej" były jednostki ZOMO (dla synów partyjnych towarzyszy to gratka - dla buntownika który nie chciał sięgać po przemoc, to najgorsza forma zeszmacenia - już lepiej iść do wojska). I jeszcze dlatego, że po 1989 wprawdzie LWP zmieniło nazwę na WP, ale ludzie i mentalność pozostała ta sama - nadal jak się chciało np. latać lub przynajmniej pracować przy samolotach (jak ja w dzieciństwie), to WKU wymyślała jakieś skrzywienia kręgosłupa, przegrody nosowej i licho wie co jeszcze (jakbym był prawie inwalidą) a jak się człowiek zajął graniem w hippisowskiej kapeli i już nie chciał w kamasze, to nagle stawał się okazem zdrowia i to samo WKU polowało na niego do skutku - kumplom wpisali do książeczek przeniesienie do rezerwy - mnie natychmiast po obronie pracy magisterskiej dali "bilet" do Szkoły Podchorążych Rezerwy (w skrócie SPR - czytaj: Spier...one Pół Roku).
Dlaczego o tym piszę? Z trzech powodów.
Po pierwsze, aby Czytelnik miał świadomość, że mam subiektywny powód, aby nie lubić wojska. Dlatego też bardzo ucieszyła mnie "profesjonalizacja armii" za czasów PO... tak, potrafię za coś PO pochwalić i pochwaliłbym, gdyby w 2014 nie okazało się, że to była totalna ściema - wystarczyło, aby Putin tupnął nogą i nagle WKU zaczęły wzywać rezerwistów na ćwiczenia i ponownie wręczać niedawno z taką pompą zdawane karty przydziału mobilizacyjnego (mnie po kartę przydziału wezwano w sylwestrowy wieczór... nie muszę tłumaczyć jak się wkurzyłem).
Po drugie aby wyjaśnić skąd znam środowisko wojskowe. Wyższa Szkoła Oficerska im Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu, gdzie służyłem, to jeden z ośrodków kształcenia oficerów zawodowych. O ile żołnierze są "specyficzni" (np. pchają się w miejsca z których normalny człowiek ucieka ratując d..ę), to oficerowie po WSO to kompletne świry - najczęściej związani z wojskiem od kilku pokoleń (jak to humorystycznie ujął Eric Roth opisując postać porucznika Dana w filmie "Forest Gump": "Przodkowie porucznika Dana od stuleci bohatersko ginęli na frontach wszystkich wojen"), od dziecka wbijani w taką pychę i dumę, że dla szeregowego z WSO regulaminowe zasalutowanie przed podoficerem z SPR było nie lada problemem, bo t przecież "zaoczny" (tak, jakby ktoś miał opory przed powiedzeniem "dzień dobry" starszej sąsiadce na ulicy, bo coś tam... paranoja, ale oni tacy są). Odebranie takiemu świrowi jego dumy (np.: [przez nazwanie go "śmieciem" albo "psem" to odebranie mu sensu tego co robi - albo odejdzie, albo zacznie to robić na "odwal się"). A niestety są to to potrzebne świry - system immunologiczny naszego państwa bez którego bylibyśmy tylko mięsem armatnim chaotycznie próbującym stawiać opór przy jakiejkolwiek napaści (podobnie jak to było za PRL-u... ale wtedy wojsko służyło innym celom - głównie łamaniu obywateli - prawda towarzyszu Mazguła?)
Po trzecie, aby zwrócić uwagę na istotny aspekt sprawy. Gdy w roku 2014 Putin zaczął robić zadymę na Ukrainie, to kumple z pracy (z których oprócz mnie w wojsku służył tylko JEDEN - reszta przeniesiona do rezerwy bez odbycia służby) jak jeden mąż twierdzili, że w razie agresji (którą władza PO-PSL bez skrupułów straszyła... ale o tym na koniec) mam obowiązek ich bronić, bo przecież składałem przysięgę... nieważne, że pod przymusem z alternatywą w postaci kary pozbawienia wolności (czyli tak jakby brać ślub z córką gangstera mając jako "argument za" pistolet przyłożony do skroni), ale składałem. Szczęście, że od niespełna dwóch lat jesteśmy na telepracy, bo po tym co dziś ci sami kumple prawdopodobnie mówią o polskich żołnierzach musiałbym ich (w znaczeniu kumpli - nie żołnierzy) nieodwracalnie uznać za szmaty i skur... a w pracy to by bardzo komplikowało relacje.
Tyle tytułem wstępu. Teraz do rzeczy. Żołnierze, Pogranicznicy i Policjanci na granicy robią to, do czego zobowiązywali się słowami przysięgi:
"Ja żołnierz Wojska Polskiego przysięgam: służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, bronić jej niepodległości i granic. Stać na straży Konstytucji, strzec honoru żołnierza polskiego, sztandaru wojskowego bronić. Za sprawę mojej Ojczyzny, w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić. Tak mi dopomóż Bóg."
To jest ta rota, na którą namawiając do przewrotu wojskowego (oczywiście skierowanego przeciw obecnym władzom RP) wielokrotnie powoływał się pułkownik Adam Mazguła, choć sam składał przysięgę starej treści z frazami: "stać nieugięcie na straży władzy ludowej", "strzec niezłomnie wolności, niepodległości i granic Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przed zakusami imperializmu", "stać nieugięcie na straży pokoju w braterskim przymierzu z Armią Radziecką i innymi sojuszniczymi armiami"** itp... Ci Żołnierze i inni Funkcjonariusze nie składali jej pod przymusem - wybrali taką drogę życia, że będą ryzykować życie dla Ojczyzny na terenie kraju a niekiedy za jej granicami, będą ją chronić przed wszelkimi formami agresji niezależnie od tego czy napastnik wysyła na nas dywizje pancerne czy mających zmusić nasz kraj do wstydliwej kapitulacji imigrantów z którymi niekiedy trudniej jest walczyć niż z czołgami (ze względu na dylematy moralne). Państwo za to poświęcenie zobowiązało się zapewnić Żołnierzom i Funkcjonariuszom godne utrzymanie (pensja i stabilność zatrudnienia), przywileje emerytalne (niższy wiek emerytalny) i prestiż (czyli wszystko, co wiąże się z mundurem). Utrzymanie i przywileje emerytalne rząd PO brutalnie ukradł Żołnierzom rząd PO wprowadzając w roku 2010 tzw. "ustawę pragmatyczną" skracającą maksymalny czas służby żołnierzy z korpusu szeregowych do 12 lat, aby nie mogli nabyć uprawnień emerytalnych (zapis ustawy został cofnięty przez rząd PiS w roku 2016). Prestiż służby niszczą rozmaite Frasyniuki oraz ich partyjno - kastowi towarzysze: to naruszając nietykalność Policjanta, to uniewinniając bandytę który się tego dopuścił, to wreszcie opluwając Żołnierzy i Pograniczników obelżywymi słowami. Więc co jeszcze więcej Total(itar)na oPOzycja mogłaby zrobić, aby niszczyć morale naszego "systemu immunologicznego"?
Wspieranie Żołnierzy, Pograniczników i Policjantów broniących naszych granic powinno być kwestią nie tylko patriotyzmu, honoru i zwykłej przyzwoitości, ale nawet elementarnego instynktu samozachowawczego. Ataki na naszych Obrońców są jak celowe zarażenie siebie i innych wirusem HIV lub marzenie o masowej białaczce szpikowej - niezależnie od tego czy kochamy imigrantów, nienawidzimy ich lub mamy ich głęboko w d... Nasz kraj został zaatakowany, więc powinniśmy stanąć po jego stronie - niezależnie od tego czy kochamy rząd PiS, nienawidzimy go czy mamy go dokładnie ta, gdzie inni mają imigrantów. W tej sprawie powinniśmy być zjednoczeni. To powinna być reakcja automatyczna, tak jak wtedy, kiedy na terenie jednostki jakiś gówniarz z WSO na uwagę że nie zasalutował rzucił obraźliwe słowo pod adresem prowadzącego nasz pluton kaprala. Powiedzieć, że nie lubiliśmy akurat tego kaprala, to jak nic nie powiedzieć - facet miał upierdliwy charakter, pruł mordę bez przyczyny (aż sobie zdarł gardło), robił sobie z podwładnych niekulturalne żarty, co nas - ludzi po studiach wkurzało. Ale kiedy ktoś obraził kaprala prowadzącego nasz pluton, to obraził nas wszystkich - nieważne, że kapral nie był lubiany, nieważne że mieliśmy w d... cały ten nasz SPR i w żaden sposób nie identyfikowaliśmy się z wojskiem (w przeciwieństwie do zarozumialców z WSO, dla których wojsko było całym światem) i nawet rozumieliśmy tok myślenia tych zarozumialców - my trafiliśmy do "sekty MON" tylko na "SPR" (czyli "spieprzone pół roku") i otrzymywaliśmy awans o stopień co miesiąc, a oni wybrali WP (czyli "Wieczne Pięćset" - żargonowe określenie oficerów zawodowych odbywających służbę aż do emerytury) i na każdą belkę zachrzaniali dwanaście razy dłużej i ciężej niż my. Nieważne! Obrazili nas wszystkich i każdy z nas czuł satysfakcję jak dostali naganę od oficera dyżurnego. Tu powinno być identycznie. Łukaszenka z Putinem atakują i próbują upokorzyć nasz kraj. Nieważne jaki mamy stosunek do rządu. Nieważne jaki mamy stosunek do imigrantów. Nieważne czy czujemy się obywatelami Polski, Europy czy Pcimia Dolnego. Zaatakowano nasz kraj! W tej chwili powinniśmy tego kraju bronić i stać po stronie tych, którzy go bronią.
Koncert? Koncert jak koncert. Z punktu widzenia muzyka najbardziej podobało mi się wykonanie piosenki "Biały krzyż" - tylko dlatego, że to wyjątkowo piękna piosenka o poruszających słowach (jak pomyślałem sobie o wszystkich Partyzantach, którym nie "pomógł los wrócić z leśnych dróg", o ich pozostawionych miłościach, osieroconych dzieciach... o Dziadku, którego nigdy nie poznałem... musiałem mimo woli wytrzeć jedną łzę spod okularów) i w przeciwieństwie do fatalnej mody panującej na polskich festiwalach akurat organizatorzy tego koncertu i wykonawca tej piosenki (Rafał Brzozowski) potraktowali jej melodię, rytmikę i aranżację z należytym szacunkiem dla twórcy oryginału. Na drugim miejscu Edyta Górniak z "Dziwny jest ten świat" - mistrzowskie wykonanie mistrzowskiego utworu. Halina Frąckowiak była jak zwykle rewelacyjna zwłaszcza w piosence "Napisz proszę", choć ja zamiast "Bądź gotowy dziś do drogi" na tę okoliczność wybrałbym jako drugi utwór albo psychologiczny "Nie bój się żyć" albo antywojenny "Jak pięknie by mogło być". Viki Gabor też bardzo dobrze i co najważniejsze na żywo. Trubadurzy jak zwykle kiepsko i niestety na żywo... ale tutaj od strony artystycznej ważniejszy był watek emocjonalny - z czwórką panów wystąpiła goscinnie Elwira Mejk której syn służy na granicy. Jan Pietrzak - jak na twórcę hymnu Solidarności ("Żeby Polska była Polską") przystało wyszedł, zaśpiewał i słusznie ten utwór wybrano na finałowy moment koncertu. Gdyby Józef Wybicki (szczęśliwie już od 1822 roku nie żyje, więc nie zostanie przy tej okazji opluty) wykonał Mazurek Dąbrowskiego to nikt by się go nie pytał "która to jego młodość" i "ile można śpiewać jeden utwór". I właśnie... Pora tu się odnieść do krytykujących, a w zasadzie atakujących artystów za ich występy. Jak zwykle sfora rzuciła się na Edytę Górniak, bo skoro z wykonaniem Hymnu na stadionie ewidentnie dała się wpuścić w maliny pomysłodawcom ("Mazurek Dąbrowskiego" to nie "The Star-Spangled Banner" - nie nadaje się do wykonywania przez śpiewającą bardzo delikatnie gwiazdę muzyki pop) to i przy okazji pieśni "Czerwone maki na Monte Cassino" można jej dokopać. Nieważne, że akurat pieśń ta jest bardzo liryczna i została przez tę wokalistkę wykonana świetnie - przecież żaden debil wierzący w tego typu hejterskie "recenzje" tego koncertu nie oglądał, więc uwierzy w ciemno. Inna sprawa, że rzucanie się z hejtem na artystkę, która zaśpiewała także "Dziwny jest ten świat" z jego antyhejterskim przesłaniem „A jednak często jest, że ktoś słowem złym zabija tak, jak nożem” idealnie pokazuje naturę KODziarzy, którzy przy każdej okazji z rewolucyjnym zapałem śpiewają "Mury" Jacka Kaczmarskiego, choć jest to pieśń radykalnie przestrzegająca przed rewolucją... cóż, gdyby nie byli idiotami, to nie byliby KODziarzami. Jakie były dwa najczęstsze zarzuty pod adresem twórców koncertu. Pierwszy, powtarzany z regularnością propagandowego "przekazu dnia", że tu sobie imprezkę dla żołnierzy robią, gdy na granicy ludzie umierają. Po pierwsze nie umierają, tylko giną na wojnie używane jako "żywe tarcze" w szantażu Łukaszenki i Putina - to oni rozpętali tę wojnę i oni ponoszę pełną odpowiedzialność za wszystkie jej ofiary. Po drugie także w Polsce giną ludzie - za zabawę Total(itar)nej oPOzycji w podważanie działań prof. Szumowskiego i wymuszanie jego dymisji zapłaciło życiem około 150 tysięcy Polaków... wszyscy imigranci, którzy zginęli i zginą na tej wojnie stanowią ułamek promila tej liczby. Drugi zarzut, że bez sensu było mieszanie utworów patriotycznych z dyskotekowymi przebojami zagranicznych gwiazd. Dla mnie osobiście "playbackowców" mogłoby nie być. O ile "Captain Jack" był dość naturalnym wyborem, bo obecny lider tej grupy Bruce Lacy (podobnie jak zmarły w 2005 roku jej założyciel Franky Gee) sam był kiedyś zawodowym żołnierzem, a później występował dla żołnierzy i teraz też zrobił to z ewidentnym zaangażowaniem, to reszta zagranicznych gwiazd z jednym wyjątkiem za bardzo się nie przyłożyła. Tym chlubnym wyjątkiem była In-Grid, która zeszła ze sceny dziękować Żołnierzom za obronę granic Europy. Nawiasem mówiąc zachowanie In-Grid i Bruce'a zadało kłam "wolnym" mediom, które przed koncertem plotkowały, że zagraniczne gwiazdy nie wiedzą na jakim koncercie mają wystąpić. Czy dobór utworów był właściwy? No, patrząc z drugiej strony, gdyby wybrano same tak wzruszające pieśni jak "Czerwone maki...", "Biały krzyż", "Dziwny jest ten świat" i "Żeby Polska była Polską" to pewnie tam na granicy najwięksi twardziele by się popłakali, a chyba nie o to chodziło. Czy zaoszczędziłoby to ataków na koncert? Nie, po prostu zamiast "dyskotekowości" zarzucano by mu "patos" - jak ktoś chce psa uderzyć, to zawsze kij znajdzie.
Wspomniałem o kłamstwach mediów przed koncertem i o nagonce na Edytę Górniak po koncercie. A jakie były inne reakcje mediów na ó koncert już po jego zakończeniu? To, że TVP chwaliło się własnym dziełem nie dziwi. Ale dziwić może poziom żenady do jakiego gotowe są posunąć się pozostałe stacje. Interia (powiązana z Polsatem - lewicową stacją telewizyjną, której przekaz w porównaniu z TVN-em i tak jest "w miarę obiektywny") wrzuciła na top strony artykuł pod wszystko mówiącym tytułem "Koncert MuremZaPolskimMundurem w TVP - widzowie byli zażenowani". Ponieważ jednak około połowa widzów Polsatu i czytelników Interii to także widzowie TVP (tak, wyborcy PiS oglądają także inne telewizje - w przeciwieństwie do wyborców PO-LEW-u, którzy TVP znają tylko z opowiadań w TVN-ie) i swoimi komentarzami w ogromnej przewadze dosłownie roznosili w proch i pył propagandowy tytuł, więc redakcja zmieniła jego końcówkę na "widzowie podzieleni", usunęła komentarze spod artykułu, usunęła możliwość jego komentowania, a następnie podrzuciła owe usunięte komentarze do pozbawionej propagandowego komentarza fotorelacji, aby wywołać wrażenie, że koncert wzbudził "kontrowersje" - sam mistrz George Orwell by tego lepiej nie wymyślił! Szanowny Czytelniku - proszę mi nie wierzyć na słowo, tylko kliknąć w powyższe dwa linki i naoczne na podstawie rozbieżności pomiędzy tytułami i treścią artykułów a treścią komentarzy (tudzież ich braku) przekonać się, że tak było.
Łatwo się domyślić, że na POzostałych POrtalach było tylko gorzej. WP zagrzebana w mule wrzuciła na top strony paszkwil: "Murem za polskim mundurem". Przebrzmiałe gwiazdy dla TVP. Propaganda jak ze stanu wojennego [RECENZJA] - najlepszą recenzją tej "recenzji" jest fakt, że gdy się wczoraj kładłem spać (czyli zaraz po koncercie, gdy ludzie byli nim najbardziej zainteresowani) to stosunek "łapek" oceniających ją pozytywnie do oceniających ją negatywnie był (w przybliżeniu - przytaczam z pamięci) jak 100 do 3000 (słownie: sto pozytywnych, trzy tysiące negatywnych). Wprawdzie to jest "wp.pl" więc cały dzień klikania w ciemno idiotów, którzy TVP oceniają wyłącznie na podstawie tego, co usłyszą w TVN-ie (trudno uwierzyć, że ktoś może być aż taki głupi... a jednak takich osobników są miliony) troszkę zniwelowały różnicę, ale w tej chwili (poniedziałek, godzina 23:50) stosunek ten wynosi dokładnie 1423 oceny pozytywne do 5225 ocen negatywnych. Jak widać porównanie występu twórcy hymnu Solidarności z propagandówkami Stanu Wojennego nawet dla niektórych czytelników portalu zawiadywanego przez Tomasza Lisa jest niestrawne. Ale oczywiście Onet przebił nawet ten poziom żenady i puka od spodu w dno - paszkwil p.t. Komentarze po koncercie TVP. "Bareja by tego nie wymyślił" wisi tam na topie strony głównej do tej pory. A w paszkwilu - a jakże, komentarze... Klaudii Jachiry i Grzegorza Furgo z PO, Bartosza Wielińskiego z "Gazety Wyborczej", towarzysza Marka Belki z PZPR (od 1973 do rozwiązania w 1990, a obecnie S&D), i zachwalającego niegdyś Stan Wojenny jako "kulturalne wydarzenie" pułkownika Adam Mazguły z LWP (a obecnie KOD)... Rzeczywiście "zacne" grono. Trudno im się dziwić, że z Pietrakiem się nie lubią. Na stronę GW i Newsweeka nie zaglądałem, bo odruch wymiotny szkodzi szkliwu nazębnemu.
Warto zwrócić uwagę na wątek ponoć zmarłej wczoraj Kurdyjki, która wcześniej poroniła w lesie w 27. tygodniu ciąży. Osierociła piątkę dzieci w wieku 7-16 lat. Pomijając drobny fakt, że prawdopodobnie jutro ten news okaże się takim samym fake-newsem jak bujda o zmarłym rocznym dziecku syryjskich lekarzy, ale nawet gdyby się nie okazał, to zadam jedno zasadnicze pytanie: po cholerę się tam pchała? Pod koniec roku 2015 z Żoną mieliśmy zamiar spieprzać do UK, bo widząc to, co wyprawiał KOD na ulicach po tym jak PO-PSL-SLD sromotnie przegrała demokratyczne wybory już wtedy wiedziałem, że w Polsce nie może być dobrze. Ale wystarczył jeden wynik USG (ciąża... i to bliźniacza) abyśmy podjęli natychmiastową decyzję: ZOSTAJEMY! Nie będziemy narażać życia i zdrowia naszych Dzieci, nie będziemy ryzykować w tym stanie podróżą i stresem związanym z radykalnymi zmianami, a w sytuacji porodu lub jakiegokolwiek zagrożenia ciąży z lekarzami będziemy się dogadywać w języku polskim. Tyle w temacie!
Podsumowując
Koncert pokazał dwie wyjątkowo odrażające prawdy o mediach i gwiazdach tutejszego show businessu.
Prawda 1. Dlaczego tylko TVP zdecydowała się na realizację koncertu wspierającego strzegących polskich granic? Bo reszta "mediów" to UNIWERSALNI ZDRAJCY nazwanie których "ruskimi onucami" byłoby obrazą dla stóp Rosjan - tamci nawet za zbrodniarza Stalina bronili swojej ojczyzny przed najeźdźcą i ta obrona stała się ich mitem narodowym. A ci co? Gotowi są poprzeć KAŻDEGO AGRESORA (Putina, Łukaszenkę, unijnych towarzyszy komisarzy, czeską korporację węglową, a nawet epidemię pieprzonego koronawirusa) aby tylko ich ukochany PO-LEW dorwał się do władzy.
Prawda 2. Dlaczego obsadę koncertu trzeba było uzupełnić zagranicznymi "playbackowcami"? Bo spośród "polskich artystów" (ani oni artyści ani tym bardziej polscy) część trzęsie portkami i sra w gacie ze strachu na myśl, że po występie na koncercie dedykowanym żołnierzom "państwa PiS" (bo dla tych ścierw Polska to już nie jest ich państwo) inne media i "artyści" sekowaliby ich, pozbawiali kontraktów i zarobków, a kolejna część sama należy do UNIWERSALNYCH ZDRAJCÓW (patrz Prawda 1).
Są sprawy w których powinniśmy być zjednoczeni. Walka w obronie ojczyzny, walka z pandemią... ale jak widać medialne szczujnie nawet w tych sprawach potrafią jakąś grupę ustawić "przeciw". Dlatego w Polsce nie będzie dobrze dopóty dopóki nie będzie za późno. Wtedy dopiero społeczeństwo zorientuje się kto nawet popełniając setki błędów i jakieś tam niegodziwości zawsze stawał po stronie Polski, a kto zawsze stawał po stronie wroga. Ze zdrajcami postąpi podobnie jak postąpiono z przywódcami Konfederacji Targowickiej w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej (lub nawet okrutniej - telewizja i Internet robią swoje... miałem tu napisać coś jeszcze, ale ze względów procesowych dam sobie na wstrzymanie). Tylko, że wtedy będzie już za późno - jak zwykle w tragicznych losach naszej Ojczyzny.
-----
* https://pl.wikipedia.org/wiki/Rota_(tekst_przysi%C4%99gi)
** https://www.prawo.pl/akty/dz-u-1952-46-310,16782134.html
Obiecałem na koniec próbkę tego jak ekipa PO - PSL cynicznie straszyła wojną. No to proszę bardzo.
Poniżej ulotka wyborcza z roku 2015.
Dla ambitnych pytanie: czy PiS ma w końcu nas wepchnąć w łapy Putina czy rozpocząć wojnę (i to atomową) z Putinem?
Bo ja się już pogubiłem w tych "mądrościach etapu".
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka