Przy okazji feryjnego pobytu na terenach narciarskich, odwiedziłam znowu moje ulubione Góry Świętokrzyskie. Okazuje się, że nie trzeba się tłuc 400 km do Zakopanego i okolic - czy do Zieleńca, a całkiem dobrze można zjeżdżać w stacji narciarskiej pod Kielcami. Dokąd z Warszawy jest już całkiem niezły dojazd (obwodnica Radomia). Oczywiście jest to propozycja dla niezbyt wymagających narciarzy - ale dla średniaków - już tak. Narciarze jeździli, a my zwiedzaliśmy wokół co się da.
Pierwsze kroki, jak zwykle, prowadzą w stronę maleńkiego muzeum minerałów i skamieniałości w Świętej Katarzynie. Muzeum jest naprawdę nieduże ale ma piękne eksponaty: ze świętokrzyskiego - krzemień pasiasty; ale i też inne z całego świata.
Krzemień pasiasty to jest coś fantastycznego. Każda jego surowa forma jest inna i niepowtarzalna. No i oczywiście wyroby też. Można mieć wiele pierścionków, naszyjników, wisiorków czy kolczyków/klipsów, które mają różne wzory i kolory też. Słów brak na opisanie tych piękności.
Przy muzeum jest mały sklepik, gdzie można kupić różne kawałki surowych lub wstępnie obrobionych minerałów i oczywiście drobną galanterię z krzemienia. Kawałek (ok. 200m) dalej przy tej samej ulicy znajduję jeszcze dwa sklepiki z podobnymi towarami. Tak, że można się nacieszyć oglądaniem i przebieraniem kamieni.
Tu geoda ametystu z Brazylii.
A niżej malachit z Konga.
Kawałek dalej, (następne 200 m) zaczyna się już wejście na szlak Puszczy Jodłowej - w stronę Łysicy.
Na początku szlaku bije źródełko - nazwane źródełkiem św. Franciszka. Woda jest w nim znakomita - podobno dobra na oczy, a także na spłodzenie męskiego potomka. Takie chodzą słuchy :-)
Następną wycieczką był spacer z Huty Szklanej na Łysą Górę. Po drodze oglądamy gołoborze zimą. Zwykle w większości książek/opracowań widzimy gołoborze jako rumowisko skalne. Tym razem wszystko było przykryte jeszcze grubą warstwą śniegu gdyż jest to zbocze północne, a dodatkowo zasłonięte od słońca przez bór jodłowo-bukowy. Na stokach południowych śniegu już nie było wcale. Wejście na górę jest bardzo łatwe, bo szosa prowadzi do samego klasztoru na Św. Krzyżu.
Na terenie klasztoru - w pięknej kaplicy Oleśnickich - jest wystawiona relikwia św. Krzyża - chyba pierwsza w Polsce, przywieziona nam w darze, ok. 1030 r, przez węgierskiego królewicza - św. Emeryka. W środku klasztoru, w podziemiach, po wyrzuceniu zakonników w czasie zaborów, do 1939 r. funkcjonowało ciężkie więzienie. Siedział w nim m.in. Sergiusz Piasecki, a także St. Bandera. Też można je zwiedzać.
Św. Emeryk (z dynastii Arpadów) 1007- 1031.
Na zdjęciu widać część krużganka klasztornego. Klasztor ma też nową wieżę - widoczna jest z daleka. Wieża ta została całkiem niedawno odbudowana - chyba ze dwa lata temu. Wysadziły ją w powietrze w 1914 r. wycofujące się wojska austriackie.
Zaczęłam notkę od krzemienia i na nim też chcę skończyć. W okolicach Ostrowca Świętokrzyskiego, oprócz parku dinozaurów czy stacji narciarskiej (też!) w Bałtowie, można zwiedzić bardzo interesujące muzeum/kopalnię krzemienia pasiastego. Zwiedza się zrekonstruowane chodniki kopalniane, mniej więcej na głębokości zwykłej piwnicy, gdzie przed tysiącami lat górnicy wydobywali krzemień. Czyli, jak piszą w linku - tutejszy krajobraz przemysłowy sprzed 5000 lat. Warto obejrzeć galerię w linku - bo moich zdjęć w notce byłoby już za dużo.
http://krzemionki.pl/
Świętokrzyskie jest piękne, o każdej porze roku, to skarbnica różnorodnych terenów, osobliwości i zabytków.
Inne tematy w dziale Kultura