
Jakunówko i jezioro Krzywa Kuta
W zeszłym tygodniu wybraliśmy się w okolice Giżycka, trochę na ryby (to nie ja), trochę na grzyby - ogólnie przewietrzyć się. Ryb było bardzo mało, z grzybami podobnie - jedynie kanie zebrałam. Tylko piękne widoki i pogoda dopisała. Jezioro z odbijającymi się w wodzie "barankami", złote drzewo, a także kompletnie zarośnięty wiejski cmentarzyk ewangelicki.


Tutaj poniżej jest tabliczka informacyjna o cmentarzu - "miejsce spoczynku mieszkańców i poległych w II WŚ niemieckich żołnierzy". A resztki ram kilku grobów są widoczne ale już zarośnięte.
Dziwne, że gminy ewangelickie w Polsce nie troszczą się o te miejsca, tym bardziej, że leżą tam żołnierze. Widziałam także w Karwicy taki cmentarz - w o wiele lepszym stanie - ale też bardzo zaniedbany.


Loretto (k. Wyszkowa)
Także w ubiegłym tygodniu odwiedziliśmy lasy kamienieckie i leżące wśród nich sanktuarium M. Bożej Loretańskiej. Sanktuarium położone nad Liwcem, niedaleko ujścia do Bugu - obchodziło swoje 90-lecie. Piękne miejsce, schowane w głębi lasu, które w ogóle nie było zauważone przez okupantów niemieckich - podczas wojny był tu szpital AK.
Po wojnie przyjeżdżał tutaj na wypoczynek Prymas Wyszyński, a także dla podratowania zdrowia i sił - ks. Jerzy Popiełuszko.


Na zdjęciu widać dom drewniany - wybudowany w stylu letniska nad Liwcem i Bugiem. Jeden z dwóch starszych budynków. Kościół nowy - to niedawno (we wrześniu) poświęcona świątynia. Wyjątkowo ładna - w stylu kościołów średniowiecznych, a nie pudełkowej (postmodernistycznej?) architektury większości budowanych ostatnio polskich świątyń.
Urocza okolica, a w pobliskich lasach lasach znaleźliśmy więcej grzybów niż na Mazurach
No i na końcu piękna jesień w Warszawie
Niestety podczas niedzielnego spaceru Krakowskim Przedmieściem nie miałam przy sobie nic do robienia zdjęć. Więc proszę uruchomić wyobraźnię. Po głównym deptaku - tak mniej więcej pomiędzy ul. Karową a Starym Miastem - przewalały się dosłownie tłumy - gości i warszawiaków. Atrakcji też było niemało.
Najbliżej Zamku - przy drzewie - stała sobie kilkunastoosobowa grupka jakiejś prawosławnej sekty i śpiewała pieśni.
Sto metrów dalej - pod kolumną Zygmunta - jak zwykle - grupka południowoamerykańskich muzykantów raczyła nas przebojami typu "El Condor pasa".
W połowie drogi między kościołem Św. Anny a kolumną, popisywali się gimnastycznie jacyś młodzi ludzie - co przywodziło na myśl dawne jarmarki z różnymi sztukmistrzami :-). Oglądał ich spory tłum gapiów.
Pod pomnikiem Mickiewicza rozłożyli swój stragan demokraci i sprzedawali koszulki z napisem "konstytucja". Obok maszerowało spacerowym krokiem kilkanaście pań z tekturami w ręku. Były tam hasła potępiające faszyzm i coś tam jeszcze - ale nie wzbudzały raczej zainteresowania spacerowiczów.
Kawałek dalej, przy kościele Seminaryjnym stała kilkunastoosobowa grupa, najprawdopodobniej z Neokatechumenatu i wspólnie z księdzem śpiewali religijne pieśni.
Tak więc na Krakowskim było wesoło i melodyjnie, było sporo dla ciała (kawiarni i restauracji) i ducha.
To był naprawdę udany jesienny tydzień :-)))
Inne tematy w dziale Rozmaitości