Gość wygląda tak, jakby przed publicznymi wystąpieniami walił z dwie sety krochmalu. Sztywny jasiek. Mówi jeszcze gorzej, co ja mówię mówi. On deklamuje te swoje głodne kawałki polskim rodem z powiatowych parafii, koturnowym i sztywnym od przedawkowania krochmalu. Ale czego chcieć od prawnika administracyjnego, czego chcieć od wykładowcy dziadowskiej uczelni za wielkopańskie honoraria, od karierowicza wyniesionego na stanowisko przez mało rockendrolowy kaprys nerwowo starzejącego się śpiewaka.
Drugim głośnym ostatnio epigonem wspomnianego w tytule nurtu stał się związkowy zakapior z wielka słabością do luksusów. Były robol z własnym new jorkiem u boku męczy się za miliony w haftowanej pościeli, w penthausach " hotelu robotniczego " nad naszym zimnym morzem. W ramach troski o biednych wysyła nie swoich teściów na kuracje i dzień w dzień dotrzymuje swojej śmieciowej umowy z biednymi.
Do pełnego rozkwitu wspomnianego w tytule nurtu brakuje już tylko rządów dr. Kaczyńskiego (poczciwy wujek dzieci gangstera ) z Kukizem albo Korwinem. Z artystycznego punktu widzenia oba sojusze wydaja się wyjątkowo obiecujące. Modle się do ich Bogów o taki wynik, nie mogę doczekać się totalnego dudaizmu w Polsce.
PS. Uprzedzam; podejrzewanie mnie o udziały w przemyśle pogardy jest kompletną niedorzecznością. Nigdy nie chciałem zostać przemysłowcem i nie zostałem. W tej sprawie jestem jak prezydent; niezłomny. Pogarda znowu, dla takiego jak ja lekkoducha nie wchodzi w rachubę. Jestem zaledwie chałupnikiem ironii i do łez bawią mnie postacie , o których wspomniałem.
Pozdrawiam , tymczasem
Inne tematy w dziale Polityka