Cudze chwalicie, swego nie znacie. Święto "Helołin" uprawiane jest w Polsce nie tylko od święta. Polacy mają je na codzień . Świę-to ma polską nazwę i duże tradycje w narodzie. "Strachy na Lachy", bo o nich mowa, przeżywają od 10 Kwietnia roku pamiętnego niezwykły renesans. Zamiast dyni, Spooky Toni próbuje wystraszyć na niby naród. Z zimną krwią mrozi gorącą krew w żyłach swoich wyznawców, sam wypruwając sobie żyły czym popadnie i gdzie popadnie. Jak Polska długa i szeroka i ciut dalej. Ot choćby w Jackowie. czy na Gynponcie. Helem, magnetyzmem, konarami brzozy i Rońdą, Biniędą, wszystkimi swoimi Amerykanami , którzy- przy swoich chodach w NSA itp.- wylądowaliby pewnie na księżycu gdyby komuchy pozwoliły im się wcześniej urodzić. Smoleńskie "Strachy na Lachy" dorobiły się własnych organów prasowych, większych i mniejszych członków zawieszanych od święta, dla zabawy. Zabawa trwa, zgroza rośnie chwilami, natęża się i mija kiedy dynia okazuje się pusta i podświetlana jedynie mizernym kagankiem pisowskiej oświaty. Spooky Toni ma dalej uprawiać "Strachy na Lachy", ciągnąć kaskę i udawać, że jego dynia nie świeci pustkami. Tak zdecydował prezes.Helołin.pl ma się dobrze.
Pozdrawiam, tymczasem
Inne tematy w dziale Polityka