„Przecież Jakub zawsze przechodził na skrót, przez tory.
-Tak, tak, zawsze przechodził przez tory rozrządowe, czemu, naokoło dworca , kładką dla pieszych do przystanku tramwajowego potrzebowałby pół godziny .
A na kolei był już od siedmiu lat.
- A teraz, spójrz co to za pogoda, co za Listopad, mgła, że na dziesięć kroków nic nie widać, szczególnie rano, a przecież to było rano i wszystko takie śliskie. Łatwo się przewrócić. Taki kolos jak lokomotywa rozrządowa jest wtedy prawie niesłyszalny, a zobaczyć go jeszcze trudniej.
- Jakub był od siedmiu lat na kolei, muszę ci powiedzieć i jeśli gdziekolwiek poruszało się coś, co może jeździć po torach, no to chyba kto jak kto, ale on to słyszał.
Pod -wielkie szklane płaty- oczami wieży rozdzielczej poruszał się człowiek, na skos spowitego w mętnym świetle i mgle torowiska, pewnie, bez ceregieli, przekraczając jedna za drugą szyny, zatrzymał się spokojnie pod świecącym na zielono słupem sygnalizacyjnym, zasłoniła go grzmiąca ściana przejeżdżającego pospiesznego i znowu ruszył. Może po zwolnionym, sztywnym chodzie dało się poznać, że to Jakub, dłonie trzymał w kieszeniach płaszcza i wydawało się, że z wyprostowanym karkiem obserwował ruch na torach. Im bliżej był swojej wieży, tym bardziej sylwetka rozmazywała się miedzy mrocznymi , potężnymi konturami składów towarowych, krótko sapiącymi lokomotywami, które ospale, posłuszne jazgotowi gwizdków rozdzielczych, poruszały się tyłem, we mgle wczesnego ranka, po mokrych zabłoconych, torach- jeśli ktokolwiek to on. Przecież sam mi tłumaczył, tak,tak fizyka, formułki, przez siedem lat sporo można sobie przyswoić, więc powiedział mi; zatrzymaj się natychmiast, kiedy widzisz, że coś się zbliża, żeby nie wiadomo jak było daleko. „Kiedy zbliża się pociąg, to już tu jest” powiedział mi. Musiał o tym wiedzieć, nawet we mgle.
- No ale przed godziną zmiażdżyli kolejarza na górce rozdzielczej, też musiał wiedzieć…”
Tak zaczyna się powieść Uwe Johnsona pt. „Mutmaßungen über Jacob „.
Martin Walser o prozie Uwe Johnsona ;
„Nie kojarzę prozy, mniej od tej starającej się popisać, tak podporządkowanej funkcji, tak skrywającej własne bogactwo służące jedynie sprawie, niewyczerpane bogactwo.”
W oryginale proza Johnsona wydaje się prosta. Spójna jak idealnie wyszlifowana, stalowa powierzchnia. Stal szlachetna, elegancki, matowy blask.
W tłumaczeniu; no właśnie; jak rozebrać stalowe płaty i poskładać na powrót? Jak przy tym zachować matowy blask nie topiąc całości?
„Aber Jacob ist immer quer über die Gleise gegangen”- pierwsze zdanie powieści wymieniane jest w niemieckojęzycznej literaturze obok zdań otwierających „Przemianę” czy „Proces” Kafki, obok „Isebill saltzte nach. ” Grassa. Jest nie mniej sławne niż „Ich bin nicht Stiller. ” Frischa.
Pozdrawiam, tymczasem
Inne tematy w dziale Kultura