Wierze, ze sytuacja nie byla komfortowa. Otyly umyslowo parapisarz zapedzony zostal w kozi rog i to nie slawnymi miesniami Panryjoty lecz piorem. O fizycznym odwecie nie bylo mowy. Skonczylby sie dla parapisarza jak Powstanie Warszawskie, bolesniej jeszcze , bo bez historycznego rozglosu.
Po bezmyslnym akcie podobnej odwagi w zero, przecinek nic znokauowany paraliterat chlipalby na stosie swoich nieczytanych i potrzebnych jak dramatyczna nadwaga ksiazek.
Nie zrobil tego i na szczescie dla siebie podazyl za rozsadkiem, ktorego wbrew pozorom nie ma wcale wiecej niz odwagi.Cale tygodnie trzesac tym, co sie u takich trzesie, z dusza na ramieniu, pelen trwogi-cykor jakich malo- upewnial sie czy Pantryjota odszedl z salonu na dobre.
Kiedy nadzieja zamienila sie w pewnosc, wypelzl, stanal, wyobrazam sobie, w rozkroku i naublizal. Naklamal, uzyl sobie jak pies w studni.
Ot ! Paraodwaga wyrazona w paraliteraturze.
Istny Jarzabek do gory nogami.
Pozdrawiam, tymczasem
P.S. Polnocno-wschodni wiatr polozyl mi sie jak kloda na krajobrazie. Znokautowal slupek rteci i rozwial ("wietier" Pntryjoto) mi "pliterki" na wszystkie strony blatu. Prosze wybaczyc.
Inne tematy w dziale Rozmaitości