No to jedziem z tym koksem- powiedział sobie pod nosem red. Żarek i wciągnął grubą kreskę białego proszku z Kolumbii. Zaraz potem w głowie red. Żarka doszło do kilu wybuchów. Najmocniej eksplodowała radość i patriotyzm.
Red. Żarkowi zrobiło się w głowie jasno, jaśniej, wszystko jasne. Biel bielsza od śniegu, który właśnie wciągnął iskrzyła mu w czaszce rozświetlonej blaskiem prawdy.
Mam was dranie -pomyślał red. Żarek.
- Bedziecie wisieć, zginiecie na palu, rozdziobią was kruki i wrony itp……
Hola!, hola !- krzyknęła z jasnych otchlani mózgu red. Żarka Czarodziejka Rozsądku.
Masz więcej źródeł? - spytała.
Jasne- odpowiedział na głos red. Żarek i tym samym uciszył pytania rodzące się w jasności własnego umysłu.
Na blacie biurka - red.Żarek myślał i widział teraz trójwymiarowo, albo i lepiej -14,5 cm na południowy-wschód od ekranu komputera rozsypał następną ścieżkę.
Mniam mniam, śnieżek z Meksyku- mruczał rozpływając się w jasnym szczęściu red. Żarek.
I pociągnął.
Pewny jak pilot -żadnych mgieł wokoło- ciągnął lufke wzdłuż białego proszku, poruszając głowę jasną jak kosmos w pierwszej sekundzie wielkiego wybuchu, poruszając ze Wschodu na Zachód, jak automat, na milimetr nawet nie schodząc ze ścieżki…
Ludzie !- zwrócił się do siebie red.Żarek- ale odlot.
Czuł się jak szklana kula, w której wirowały płatki śniegu, w oślepiającym blasku prawdy, radości, spełnienia.
Jest, jest, jest -szeptał red. Żarek gdy na dnie kuli, pod topniejącym śniegiem ukazały się kupki trotylu. Z wielka radością, dziwiąc się skąd się tyle jej bierze, kierował całą zdobytą przy niemałym udziale Ameryki Południowej precyzję i jasność umysłu na trotyl. Zniknęła szklana kula, a nad oceanem nitrogliceryny, po którego brzegu w towarzystwie pięknych, nagich kobiet przechadzał się red. Żarek -zaskoczony, lecz nie mniej radosny- więc nad jasnym oceanem nitrogliceryny wschodziło następne, jaśniejsze, dużo jaśniejsze od poprzednich słońce, a zatopione w nim, poszarpane skały trotylu dawały cień jak na hawajskich plażach. W tym błogim cieniu- teraz redaktor znowu był w kraju - rosły Żarkowi jak grzyby po deszczu myśli, jasne jak plaże i piękne jak kobiety- Panie ile szczęścia w życiu moim-, na których się właśnie znajdował.
Słuchaj Czarodziejko Rozsądku- red. Żarek skierował głos w nieskończoność własnej jaźni- Teraz mamy już trzy źródła. Potwierdzone moim widzeniem, udokumentowane właśnie przez moje oczy. Ty też widziałaś!
- Potwierdzasz Czarodziejko?
- Jasne !- Redaktor usłyszał wyraźniej niż wyraźnie.
Teraz palce red. Żarka rozpędziły się jak husaria po klawiaturze. Red. Żarek widział to w następnym wymiarze i podziwiając się, bez cienia zazdrości w głosie stwierdził;
-Oj pomykacie moje niedoścignione paluszki jak stado koni, tak to nawet Zimmermann- Krystian, nie Dylan zażartował sobie red. Żarek- nie pomykał . Tak nawet Artur Rubinstein nie potrafił, żartował dalej. Zachwycony zwinnością,własnych- sam już nie wiedział- palcy, czy palców, w następnym przypływie światła, chwały itp, zauważył, że w ogóle nie musi myśleć, bo w całym tym jasnym szczęściu myśli rodziły się same , jasne jak słońca wirujące mu po głowie, wielkie jak Andy.
Tekst, który miał wreszcie i raz na zawsze wysadzić w powietrze złą Polskę, sam dobiegał końca. Jednak ostatnią kropkę, trochę zmęczony nadmiarem szczęścia red. Żarek, postawił osobiscie.
Teraz jak echo usłyszał własny głos z kosmicznej oddali ostatniej godziny;
-No to jedziem z tym koksem- i nacisnął komendę wyślij (pierwsze gorące łącze-prezes. A jakże ).
Nim ciężka, choć opuszczana właśnie przez oceany światła , dobroci i nitrogliceryny głowa opadła na biurko, red. Żarek usłyszał potężne wybuchy trotylu i nitrogliceryny w kilku redakcjach, największy chyba na zaprzyjaźnionym salonie …
P.S.
Przyznaję, nie byłem przy tym. Moja relacja opiera się wyłącznie na poszlakach, jak pewna sprawa, która od paru lat trzęsie Polską za pomocą red. Żarka i innych chemicznie światłych.
Tym, którzy podobnie jak ja, nie mają ani ochoty, ani możliwości sprawdzenia źródeł wiedzy red; Żarka polecam lekturę Witkacego- to z krajowych autorów, a z zagranicznych polecam gorąco amerykańskich beatnikow W.S. Borrow, A. Ginsberg, L- Ferlinghetti, G. Corso no i J.Kerouac , bo bez niego ani rusz.
pozdrawiam, tymczasem
Inne tematy w dziale Polityka