Tego pytania nie zada sobie jutro prezes.Z dwóch powodów. Jak Czapajew nie zna języków, a dobrze zna Ziobrę. Prezes, inaczej niż Bob Dylan nie zanuci; "It,s not dark yet, but it´s gettin`there". Znowu z dwóch powodów; nie zna języków i kłamałby gorzej niż przed wyborami.Tego nawet on nie potrafi. Cóż nawet Jarosław Kaczyński ma swoje granice, w co muszą w końcu uwierzyć jego wyznawcy.
PiS sypie się jak domek z kart, jak pierze, rozłazi się jak mgła. Prezes i Smolensk to blotki, do tego sfałszowane.
Przewlekła agonia polityczna prezesa i jego poronionego projektu była tragifarsą, jakiej Polsce pozazdrościć mogliby najwięksi dramatopisarze.
Sześć przegranych po kolei wyborów to sześć aktów samobójczego dramatu.Prezes wyjątkowo długo i niezdarnie targał się na swoje polityczne życie. Spadał ze sznura, zamiast głowy odrąbywał sobie kolejnych członków, a stopy i kolana ma już dawno z czystego ołowiu.
Trudno więc dziwić się, że męki najsławniejszego fajtłapy w nowożytnej Polsce postanowili skrócić najbliżsi.
Zaczął Poseł Cymański.Naoliwił gilotynę . Euro-Ziobro ma już tylko przekręcić wichajster. Ponieważ jest jednak pisowcem z krwi , kości i rozumu nie zauważy pewnie , że jego głowa leży tuz obok prezesowej.Ot ,PiS on it`s best.
PiS nigdy nie miał pomysłu na Polskę, prezes na politykę. Makabryczna wyprawa wyborcza do Smoleńska, koalicja z wiadomo kim i długie konanie w politycznej paranoi to największe, choć niestety nie jedyne sukcesy pana Jarosława. Na szczęście dla wszystkich koniec jest bliski i nieuchronny. Do PiS zdało się dotrzeć, że lepszy krotki koniec w bólu, niż ból bez końca.
Jestem pewien, że szybciej niż można się dzisiaj spodziewać będziemy zadawać sobie pytanie; Who the Fuck był Kaczyński?
pozdrawiam, tymczasem
Inne tematy w dziale Polityka