Własne, tajnie powstające sądaże (od sądzić-mocnej strony pana Jarosława) dawały PiS i prezesowi zwycięstwo.Z pewnością Pan Jarosław dysponuje po wyborach własnymi wynikami. Wynika z nich pewnie, że jest premierem z absolutną większością. Oczekiwanie, że jak obiecał ustąpi, jest w tej fantastycznej dla prezesa sytuacji niedorzeczne.Wg. danych PiS tylko zidiociała większość polskiego społeczeństwa nie zauważyła jak 09.10.2011 bigos zamienił się w gulasz, jak rusko -niemiecki Polonez ustąpił pisowskiemu Czardaszowi.
Donald Tusk zostanie ponownie premierem kondominium i w pozornej, tworzonej przez wrogie media rzeczywistości będzie Panu Jarosławowi i jego wiernym przynosił prawdziwy wstyd i cierpienie.
Nic się nie zmieniło. Pan Jarosław, inaczej niż Tusk, nie zadłuży własnego państwa już choćby dla tego , ze nikt mu nic nie pożyczy, a zapomoga od kondominium pozwala, coby nie mówić na niezłe życie i zakupy w drogich sklepach. Można domyślać się, że na znanych jedynie PiS-owi działkach jak grzyby po deszczu rosną mocno oflagowane domy, a w nich trzy miliony mieszkań.Stolica Wolski- Jarosław Dolny nie jest jeszcze Budapesztem i choć nie wiadomo (tylko prezes wie, ale itd.) gdzie leży, w niczym nie ustępuje europejskim metropoliom. Warszawka może się przy niej schować, a Wrocław do końca zniemczeć.
Jarosław Dolny piękny jest już na pierwszy rzut oka.Górnego nie ma i nie będzie- kasacja, bo to stanowczo za wysoko dla prezesa. Na rogatkach po lewej i prawej wiszą jak żywi Tusk z Palikotem. Mieszkańcy żyją w podziemiach i wychodzą tylko po to żeby przegrać powstania ,albo wybory i brać odwet. Miasto przecina polna droga- Chabry, Bławatki i przede wszystkim Kaczeńce- po której od czasu do czasu pędzi furmanka z prezesem w otoczeniu terenówek posłów Tomka i Kurskiego, ledwo nadążają płaceni przez kondominium goryle pana Jarosława, z głośników płyną modlitwy ojca Rydzyka o szmal i władze. Wiatr niesie po zagadkowych zaułkach strzępy Gazety Polskiej codziennie.
Najpiękniejsze są w Jarosławiu Dolnym wieczory. Pół nieba, resztę zostawiając Panu Bogu, zajmuje iluminowany jak Titanic pomnik Tupolewa wbitego w kremlowskie wieże.W rozświetlonej aureolą kabinie widać największego prezydenta wszechświata i okolic, a z podziemi dobiegają pieśni od których wrogowie robią w pory.W przerwach wysłuchać można wykładów prof. Krasnodębskiego i Zybertowicza, a na rogach ulic swoja publicystykę za naprawdę niewielka jak na wielkość myśli kaskę sprzedają Wildstein, w imię Ojca i Syna Terlikowski itp. W świetlicy im. Prezesa Pospieszalski szyje na basie utwory , którymi podbijał jako wyraźnie czerwony gitarzysta demoludy, teraz z tekstami napisanymi przez zdradę czyli najnowszą historię Pana Janka. Pojawiają się Pietrzak, Rewiński (szkoda-serio) albo Rosiewicz, którego przypomnijmy, tak chętnie słuchał Gorbaczow. Marcin Wolski ( Wolak pełną, kiedyś czerwoną gęba, nie tylko z nazwiska) prowadzi w Radiu Maryja kultowy magazyn " Sześćdziesiąt minut na pełowską gadzinę" nie szczędząc wrogów prezesa.Ulice Smutna, Brudna i Ponura nazywaj się jak powinny. Krzyżują się z główną, polną jak w katolickim miasteczku należy i to kilkakrotnie, by spotkać się na Placu Wszystkich Smutków Naszych. Na środku , w morzu zniczy wdzięczni mieszkańcy ufundowali prezesowi pomnik. I żeby się nie męczył siedzi sobie wygodnie- luźny krawacik, luźne sznurówki- na dwóch krzesełkach. Plac zanosi się permanentnie od modlitw i sprawiedliwych przekleństw. Leżące u stóp prezesa portrety zdrajców( wiadomo: Wałęsa, Bartoszewski, Michnik, Kuroń, Niesiołowski, Wajda, Szymborska i wielu wielu innych-wszyscy prawie) toną w świeżej plwocinie suto dostarczanej przez mieszkańców i licznych pielgrzymów.
Wojna prezesa z resztą świata rozgorzała, przy pełnej niewiedzy świata, na dobre i przynosi wystarczającą ilość klęsk by można z tego wyżyć.Pan Jarosław nie ma wyboru. Musi zostać. Jest zmęczony .To widać. Może jednak trochę lekkomyślnie wygrał kolejne wybory.
Radość i powaga jaką na cały świat promieniuje Jarosław Dolny stoi w wyraźnej sprzeczności z nastrojami na Salonie 24. Bywało już weselej i na nic zdał się wieczór wyborczy w wielkim "chamerze".Kaczyński swoje,Salon swoje, a Polacy swoje. Tylko co to za Polacy powiedziałby prezes, ale nie powie.
pozdrawiam, tymczasem
Inne tematy w dziale Polityka