Tak można nazwać, podawany w kawałkach program prezesa . Proste podatki od bogatych i dentyści w każdej szkole( co na to dzieci? ). Koń na biegunach i husarska zbroja dla przedszkolaków, a na tygrysy wisy w żłobkach.Prezes rozdaje na lewo i prawo wszystko czego nie ma.Utracjusz z ułańską fantazją.
Zdobycie władzy całkowitej, a bez tego nici z kaczyńskiego państwa, pan Jarosław określił jako zadanie porównywalne do pokonania Mont Everestu. Będzie to trudne- powiedział prezes i jako przeszkody przedstawił swoje doświadczenie i wiek, wykazując na moment zdrowy rozsądek. Himalaje są mało oryginalną i mocno zgraną przenośnią, ale czego chcieć od prezesa. Prezes się uparł wiec zostańmy przy wspinaczce. Zdobycie Mont Everestu pan Jarosław przygotowuje, można odnieść wrażenie gramoląc się codziennie na Wał Miedzeszyński, codziennie z wałem przegrywając i zdzierając przy tym, para za parą, japonki.Tyle pisowskich przenośni. W realu pan Jarosław utrzymuje wysoką formę tchórzliwego krzykacza.Unika jak może starć z politycznymi wrogami i bezlitośnie wykorzystuje prawo do gadania głupstw. Od rana do wieczora. Personel prezesa na własną rękę kompromituje się w kolejnych, medialnych wygłupach, a niektórym w sukurs przychodzą nawet obce media. Gwiazdy pana Kaczyńskiego zamieniają się w czarne dziury pisowskiego kosmosu dziadostwa.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych pani Fotygi odniosłoby z pewnością wiele spektakularnych sukcesów gdyby nie Zagranica. Sukcesom min. Ziobry na drodze do sprawiedliwości stanęło prawo, a sukcesy gospodarcze pisowskich ekspertów wykluczała i wykluczać będzie ekonomia.Nie inaczej jest w sztuce, którą całkowicie wyklucza pisowska kultura. Publicystykę na amen załatwia pisowska żurnalia, a prezes zamiast Everestu pokonał rozsądek, przyzwoitość i wszystkie naraz dobre obyczaje.
Wielkie i cieszące się niesłabnącym wzięciem dziadostwo prezesa suto sponsorowane jest z budżetowej dziury. Cała armia wiernych pieniądzom prezesa darmozjadów produkuje się od rana do nocy unikając tragedii, jaką dla wszystkich zakończyłoby się ich pójście do prawdziwej pracy.
IV RP trudno porównać do "Państwa" Platona. Zresztą po co? Sam prezes nie wytrzymuje żadnych porównań.Porównywany do czegokolwiek wypada gorzej niż cokolwiek.Pan Jarosław każdym wystąpieniem, każdym sapnięciem, każdą kropelką śliny i piany umacnia swoją pozycję politycznego obłąkańca.Genialny strateg dla jednych, pospolity cwaniaczek dla innych nie jest z pewnością polskim złotym. Jest, co udowadnia z takim mozołem, Złym Szelągiem polskiego życia publicznego. Jest co najwyżej fałszywie błyszczącym kawałkiem tombaku i łatwo przewidzieć reakcje tych , którzy wciąż kupują go za tak wysoką cenę.
PiS jest zjawiskiem, w które przy krztynie zdrowego rozsądku trudno uwierzyć. Może więc dobrze, że prezes wielkie dziadostwo tak szczegółowo dokumentuje w swoich medialnych organach, że wbrew rozsądkowi z duma obnosi swoją miałkość. Dobrze , że powstają kolejne kaczyńskie gadzinówki i mnożą trwałe dowody pisowskiego obłędu i chamstwa.Prezes i PiS nie powinni spowić się w niepamięci, która pochłonęła Samoobronę i LPR. Kolejnych pisów nie pomieści już nawet budżetowa dziura. Wyjątkowo tani ,wyjątkowo tandetny PiS i fotomontaż sporo kosztuje Polskę. Prezes boi się nie tylko przeciwników. Pan Jarosław unika ekspertów otaczając się tymi, w których budzi strach.Prezes z uporem maniaka próbuje Polskę zamienić w Smoleńsk, a to pomysł nie nadający się na otwarte debaty.
Poważne traktowanie prezesa jest głęboko niepoważne i szkodzi w najmniejszych nawet ilościach, co na codzień i dramatycznie widać w Polsce. PiS i fotomontaż to wyjątkowo smutny landszafcik i żal ściskałby nie tylko to co zwykle gdyby nie agent Tomek,Czarnecki poseł i wszyscy i inni ludzie prezesa.
pozdrawiam, tymczasem
