Podczas palestyńskich protestów przeciw izraelskiej okupacji nie może zabraknąć małych chłopców opasanych atrapami ładunków wybuchowych.Mali powstańcy in spe maszerują z duma, gotowi za namową rodziców zamienić się w bohaterskie w trupki.
Łatwo wyobrazić sobie- to cel tych defilad- rozrywane w strzępy dzieciaki.Trudniej zrozumieć rodziców małych męczenników. Ja nie rozumiem.
Nie rozumiem dowódców godzących się na militarne wsparcie dzieci własnego narodu. Myślę o nich z tą samą zgrozą, jak o tych, którzy mordują dzieci innych narodów.
Nic nie zmieniło się od czasów rzezi urządzanych przez krwawych obłąkańców antyku; Aleksandra Wielkiego, Hannibala,Czyngis-chana i całej plejady pomniejszych morderców- nie dla wszystkich starczyło pomników. Podczas barbarzyńskich starć dorosłych wyrzynane są dzieci. To łatwe. Łatwo je zabijać, łatwo wysłać na śmierć.
Potem też dorośli, nie dzieci, stawiają pomniki "małym żołnierzom".Spiżowe świadectwa hańby i barbarzyństwa.
Inne tematy w dziale Kultura