Audycję "powieszono" na Salonie-czy przypadkiem ?- pierwszego kwietnia. Poza salonem została prawie nie zauważona.
Red. Janke bez zmrużenia oka zapowiedział telewizję inną od wszystkich, co z dużą korzyścią dla innych telewizji potwierdziło się w następnych, męczących dla wszystkich minutach. Dalej red. Janke nie dotrzymując słowa- zaczynamy "z grubej rury" - przedstawił prezesa , mówiąc o nim "doborowy gościu". Red. Ziemkiewicz przedstawiony został jako michnikożerca i prawicowy oszołom, a prof Staniszkis- nasza socjologia w karminowych ustach- jako jedyny w tym gronie niebloger. "Przedstawiciel ludu"- bloger Rybicki przyznał, przerywając ceremonię red. Janke, że jest nikim. Następnie telewizja inna od wszystkich uruchomiła połączenie z Włochami, by pokazać od czasu do czasu ruchomy cień prof. Sadurskiego i wśród serdecznego smarkania red. Ziemkiewicza dopuszczać go do głosu. Obraz z Włoch znacznie ustępował jakością transmisji z lądowania na księżycu z 1969 roku. Profesor Sadurski wzbudził jednak mój podziw , bo inaczej niż załoga Apollo rozmawiał z prezesem , a nie z Houston.
Telewizyjny debiut w internecie poświęcony został w całości świeżemu jeszcze wtedy raportowi na temat Polski autorstwa pana Jarosława i znajomych. Zamierzony jako polityczny pamflet, dokument pod redakcja PIS-u zamienił się w donos. Pan Jarosław określił dzieło jako partyjną uchwałę, a red.Janke niesiony na fali własnej erudycji umieścił ją w jednym szeregu z którymś z największych duchowych dokonań prof. Krasnodębskiego. Z dyskusji wynikało, że dokument milczeniem pomija premiera i obecny rząd, poświęcając cała energię i umysłowe zasoby autorów na problem dający ująć się w zdaniu; "a Tusk to, a Tusk siamto".
Najważniejsze przesłanie innej niż wszystkie telewizyjnej debaty proste było jak większość pytań. Prezes zobowiązał się zalać "system Tuska" i Polskę drugą falą kapitalizmu i swoją prawdą, kiedy tylko dojdzie do władzy. Ponieważ dojście pana Jarosława do władzy- jeśli w ogóle- może jeszcze potrwać, niezwykłe wrażenie pozostawiła lekcja dobrego wychowania i taktu jakiej prezes darmowo udzielił red.Janke. Ze słów prezesa łatwo można było domyślić się, że poza Tuskiem całkowicie zawiodła go działalność oddanych mu dziennikarzy, nie tyle śledczych co gończych. Widać codzienny wysiłek Warzechów, Janków, Ziemkiewiczów prezesowi nie starcza( jak nie wymienić tu całych oddanych prezesowi rzesz Gadowskich, Gmyzów, Sakiewiczów czy Pospieszalskich i wielu, wielu innych ). Zawiodło imperium Rydzyka , bo jak inaczej wytłumaczyć roszczenia pana Jarosława by mieć pod własną kontrolą dziennik o nakładzie większym od "Wyborczej" i na poziomie wyższym o piętra od znienawidzonej gazety .Po co byłby prezesowi potrzebny, na ideowa własność, ogólnopolski program telewizyjny, gdyby Wolscy, Pietrzakowie, Zybertowicze potrafili skuteczniej do prawdy prezesa przekonać Polaków.Co wyjątkowe, Prezes był w studio telewizji innej od wszystkich najpogodniejszym z widocznych uczestników (trudno było rozpoznać pogodę ruchomego cienia prof.Sadurskiego) i to potwierdza niezwykłość programu.
Prezes totalnie zdominował rundę postawą bezwzględnego, gotowego na wszystko pogromcy pluszowych misiów. Przy pytaniach uśmiechał się jak pogromca właśnie, okupując jednak uśmiech- miałem wrażenie- bólem zębów, albo gastrycznymi przypadłościami o ostrym przebiegu. Pogodę prezesa zmąciła jedynie prof.Staniszkis i na chwilę jedynie, wypowiadając ciepłe zdania o K.Kutzu. Tu prezes uśmiechnął się dokładnie tak samo jak pucybut z Brooklyn Heights, którego widziałem w 1972 r. Gość mimo podeszłego wieku zamiast być milionerem, co obiecała mu Ameryka, wciąż czyścił buty. Gnębiły go - co zrozumiałe - depresje , które zwalczał marzeniami o łagodnej śmierci. Prezes na marzyciela nie wygląda, więc chwilowy dyskomfort powetował sobie na red.Janke.Poza tym można było odnieść wrażenie, że uczestnicy audycji, wyłączając prezesa, bezskutecznie próbowali zaprzeczać własnej obecności w programie. Nawet studio wyglądało jakby go nie było ,a reflektory blado oświetlały niewyraźne postacie .Redaktor Janke przez cały program sprawiał wrażenie człowieka, mimo że dwoił się i troił , wyjątkowo sobie niechętnego, sobą- co łatwo oglądając program zrozumieć- całkowicie zawiedzionego. Podziwiam więc, ze po tym wszystkim i z utartymi na dodatek przez prezesa uszami nie bacząc na straty i zażenowanie, pan Igor zapowiedział następne programy telewizji innej od wszystkich.
W " księżycowej" transmisji z Włoch dotarło do mnie zdanie prof.Sadurskiego, że nie chciałaby doradzać PiS-owi. Ja też nie. Więcej, nie chciałbym doradzać red Janke, ani jego salonowi.
Gdyby jednak planowany był kolejny program z prezesem, proponuje zupełnie bezinteresownie gotowy scenariusz;
Osoby;
Prezes- J.Kaczyński
Asystentka 1 - B. Kempa
Asystentka 2- M. D. Wróbel
Gitarzysta 1 - J. Kurski
Gitarzysta 2- T. Cymanski
Siłacz - R. Czarnecki
Rekwizyty;
Dwie gitary, pień do rąbania drzewa, siekiera, talk, złoty szlafrok
Miejsce; studio tv ipla. Program salon 24 tv.
Ujęcie 1
Róg studia ,Dwaj gitarzyści( pp. Cymański, Kurski) za pomocą trzech molowych akordów wykonują utwór muzyczny, śpiewając dodatkowo na trzy głosy (cudów będzie więcej ) następujące słowa;
Ciężko, ciężko drwalem być,
Ciężko, ciężko drwalem być,
Niejednego zgniotła kłoda,
Zanim ją uniosła woda,
Ciężko, ciężko itd…
Ujęcie 2
Kamera szwenkuje z rogu na środek studia. Siłacz( R.Czarnecki) wnosi, nie ukrywając wysiłku i poświęcenia wielki pień do rąbania drzewa i kładzie na nim średniej wielkości siekierę.
Na zbliżeniu widać ostre jak brzytwa, błyszczące narzedzie. Prowadzony przez asystentki pojawia się pan Jarosław. Panie zdejmują prezesowi marynarkę, rozluźniają krawat i podwijają rękawy koszuli. Następnie talkiem nacierają po łokcie ręce prezesa. Masują ramiona i chudy kark. Prezes uśmiecha się jak pogromca pluszowych misiów z przewlekłym bólem zębów (jak zwykle).Cichną gitarzyści, znikają Panie. Prezes podnosi siekierę i długo układa w dłoniach. Kołysząc się w biodrach, jak kulomiot, albo dyskobol, ustawia nogi, zapiera się cały w podłogę. Zastyga z dłońmi zaciśniętymi na trzonku.Podnosi głowę. Wywracając gałki, wbija oczy w niebiosa i widać to wyraźnie, łapie kontakt z kosmicznymi siłami. Bez nich- proszę mi wierzyć- numer nie mógłby się udać.Wolne, wahadłowe ruchy ramion i rąk tyczą trajektornie zamachów, prezes reguluje oddech. Jeszcze raz na moment zastyga z zamkniętymi oczami.
Ekszyn ;
Idzie w ruch siekiera, śmiga w trzech wymiarach , wyje cięte ostrzem powietrze. Ruchy nabierają speedu jakiego nie widziano w Hollywood. W morderczym tempie spadają pierwsze razy. Studio wypełnia się w oka mgnieniu chmura trocin, drzazg i grubych wiórów. Widać mniej niż w Smoleńsku. Jak w turbowirówce śmiga biała koszula prezesa, rękawy obracają się jak odrzutowe turbiny. Jak wszystkie naraz szprychy kół Porche p. Dubienieckigo błyszczy ostrze siekiery. Gaz do dechy. Słychać wysiłek i sapanie. Widzowie 3D czuja pot. Ostatnie uderzenie, ex-premier po omacku odkłada narzędzie. Asystentki natychmiast zarzucają panu Jarosławowi złoty szlafrok na zmęczone plecy. Zataczając się jak James Brown po koncercie prezes, podtrzymywany przez kobiety, opuszcza kadr. Powoli rozpoznać daje się studio.
Z offu; pan Jan Pietrzak, surowo, bez gitary śpiewa utwór muzyczny zespołu The Doors, pt. "The End" , z tekstem we własnym przekładzie.
Refren;
Żeby Wolska, żeby Wolska,
Żeby Wolska była Wolską itd,,.
Opada pył, opadają wióry i drzazgi.
Ujęcie 3
Close up; na pieńku leży średniej wielkości siekiera z odrąbanym trzonkiem.
Srebrny ekran wypełnia zloty szlafrok prezesa z brylantowym napisem PISPAŁER i logo jego patriotycznej formacji.
pozdrawiam, tymczasem
* Salon 24. Rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim.Tv ipla.
Inne tematy w dziale Polityka