Zmrużyłem oczy i na przekór barbarzyńcom zamieniłem brzeg kałuż po zalanym poniedziałku w Cote D`azur. Światło było stamtąd, a ryk barbarzyńców przeniósł się przed telewizory, mordy spoczęły w kuflach i kieliszkach, przyssały się do flaszek. Część trzeźwieje w autach siejąc i zbierając śmierć na polskich drogach.
Lazurowe Wybrzeże powstało bez naszego udziału i bez nas zdobyło splendor. Czy mogło być inaczej?
Zastanawiam się, zachodzę w głowę i nie znajduje odpowiedzi na męczące mnie pytanie;
Może ktoś wie, ile czasu (dni, może godzin ?) potrzebowałby Jarosław Kaczyński, gdyby sławny skrawek Morza Śródziemnego -podobnie jak Polska- na chwilę dostał się w jego ręce, więc jak szybko pan Jarosław z przyjaciółmi zamieniłby Lazurowe Wybrzeże w Wał Miedzeszyński?
Nie zastanawiam się wcale nad podobna sztuką na odwrót. Jako realiście szkoda mi czasu na wygórowane oczekiwania.
Gdyby ktoś znał odpowiedź, byłbym bardzo wdzięczny.
pozdrawiam, tymczasem
Inne tematy w dziale Polityka