Zadziwiająca kariera słowa " generalnie", kariera w moim przekonaniu zupełnie nie zasłużona kazała mi pochylić się nad tym słowem bez emocji. Generalnie przeczytać kilka razy po cichu i na głos i po tym, bez pośpiechu i z benedyktyńską cierpliwością badaczy języka przystąpić do eksperymentu, o którym za chwilę. Moje podejrzenia i niechęć budziło militarne jakby brzmienie tego wyjątkowo modnego dziś przymiotnika. Kiedy słyszę lub czytam "generalnie" nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że język przechodzi w jakiś stan wojenny. Odrzucała mnie tez wątpliwa uroda słowa i podejrzewam, że ci którzy mówią lub piszą generalnie, potrafią bez trudu na buty powiedzieć obuwie a na jedzenie konsumpcja. Potrafią też- co w moim odczuciu jest przekroczeniem wszelkich norm przyzwoitości języka- o pięknych kobietach powiedzieć , że są przystojne. Jeśli o to walczyła Trzecia Awangarda , to dla mnie zupełnie na marne.
Teraz o eksperymencie. Był niezwykle pracochłonny.Musiałem odwalić kawał żmudnej roboty. Opłaciło się z nawiązką , a wynik eksperymentu nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, co we współczesnej nauce jest rzadkością.
Otóż zadałem sobie trud napisania stu zdań z nielubianym i budzącym we mnie tyle podejrzeń przymiotnikiem. Zdań wszelkiej maści; oznajmiających, pytających, zdań prostych i złożonych, zdań wręcz skomplikowanych.Nie żałowałem sobie wysiłku i wpisałem "generalnie" w sto różnych kontekstów, zmieniając w każdym ze zdań czasowniki, zaimki, rzeczowniki,przydawki, dopełniacze, co zdanie zmieniałem okoliczniki miejsca i czasu. Zamieniałem przecinki, kropki,nawet wykrzykniki, słowem wszystko co tylko da się w języku pozamieniać. "Generalnie" otoczyłem słowami , ładnymi i brzydkimi, pięknymi słowami i nieprzyzwoitymi. O przypadku więc nie może być mowy.
Kiedy robota została wykonana ukryłem, na tydzień, sto zdań w zakamarku, do którego nawet ja mam trudny dostęp. Wykluczony został jakikolwiek wpływ z zewnątrz. Wczoraj (25.03.2011) minął tydzień. Bez specjalnego napięcia, spokojny o wynik, wydobyłem materiał badawczy na światło dzienne i jednym zdecydowanym ruchem- powściągliwość, najmniejsze językowe rozterki byłyby zgubne dla eksperymentu- wykreśliłem" generalnie" z wszystkich, bez wyjątku zdań."Dilejt" totalny, bez pardonu.
Stało się tak jak przewidywałem. Żadne ze stu zdań nie zmieniło ani na jotę znaczenia.
Odetchnąłem. Mam teraz dwa znakomite powody by w dalszym ciągu nie mówić i nie pisać" generalnie". Słowo jest wyjątkowo szpetne i całkowicie pozbawione znaczenia.
pozdrawiam, tymczasem
PS. Nie spocznę , przyrzekam, w tępieniu kolejnego potworka, krzywiącego mi język , męczącego uszy i nadwyrężającego słabnący z wiekiem wzrok. "Adekwatnie" miewa- przyznaję- jakieś błahe znaczenia, ale brzydkie jest nie mniej niż "generalnie".
Ponieważ reguły potwierdzają się wyjątkach, są miejsca w języku , które bez tych brzydkich słów nie mogą się obejść. Tak więc blog red. Warzechy bez "generalnie" nie byłby "prawdziwą Warzechą", a GW "ileśtam" bez adekwatnie, nie byłby prawdziwym Wszołkiem. Wiem, ze przykłady są pod każdym względem skrajne