Po średniej wielkości głowie, od rana do nocy tłuką się prezesowi tak zwane myśli. Większość Polaków sporadycznie konfrontowana z wytworami pierwszej pisowskiej głowy źle to znosi. Jarosław Kaczyński cieszy się w Polsce sympatią niewiele większą od świńskiej grypy, czy klęsk żywiołowych.W przerwach miedzy kolejnymi wylewami prezesa społeczeństwo może odetchnąć, prezes nie. Już na zawsze skazany jest na brutalny napór urojonego geniuszu.W regularnych odstępach niszczy go Tsunami absurdu produkowane w tzw. myślach. W średniej wielkości głowie potęguje się ciśnienie, które musi znaleźć upust.I kiedy już prawie topi się rdzeń mózgowy, niszczące prezesa i Polskę tzw. myśli wylewają się na blag, sączą po wywiadach z "polskimi gazetami" . Prezes mówi jak najęty, przemawia do młodzieży, chłopów, rolników, do robotników, przygania salonowi i inteligencji, do bólu wzrusza Krasnodębskiego, do dziwnych szaleństw doprowadza panie Staniszkis i Szczypińską, ślini się do Oleksego.Prezes Wróbel zamienia w bombowiec,a w płomień Kępę. Przez telefon mówił z krwawym skutkiem do brata. Diabli boją się święconej wody. Jak diabeł święconej wody wampiry boja się krzyża i czosnku.Na szaleństwo prezesa tez jest antidotum. Tak zwane myśli prezesa całkowicie neutralizuje najmniejsza nawet doza rozsądku. Nie taki więc straszny prezes jak się maluje.
Toteż kiedy ochłonąłem po ostatnich wylewach prezesa, kiedy wrócił rozsadek i ustąpiły objawy ciężkiej alergii, musiałem-nie ukrywam niechętnie- przyznać prezesowi rację.
Prezes stwierdził, że "Donald Tusk pręży mięśnie". Zgoda, pełna zgoda, trafna uwaga. Przecież większość mężczyzn pręży mięśnie i nie tylko, kiedy bierze się do roboty.Uwaga prezesa jest o tyle godna podziwu, że wynika jedynie z daru postrzegania pana Jarosława. Bystrzak. Trudno bowiem podejrzewać prezesa o jakiekolwiek doświadczenia w dziedzinie naprężania czegokolwiek. Prezes z tego co widać, nie bardzo ma co napinać. Stad moje podejrzenie, że kiedy prezes zatapia się- chcąc nie chcąc- w swoich tak zwanych myślach, do oporu napinać musi grzywkę i za to należy mu się podziw.(patrz zdjęcie). Dla mężczyzny-podejrzewam- nie jest przyjemne , kiedy nie ma czego napiąć, nie ma niczego do naprężenia.To całkowicie wystarczający powód dla egzystencjalnej, mimo willi na Żoliborzu, bezdomności.Napinanie grzywki musi oprócz bólu głowy, migreny wręcz, prowadzić do tęgiego "Weltszmerca".
Prezes dalej bez litości demaskował premiera, mówiąc że "Donald Tusk jest kiepskim aktorem". Też zgoda. Donald Tusk jest bowiem premierem. Nie najgorszym patrząc na prezesa, a aktorem , z tego co w Polsce wiadomo nigdy nie był. Inaczej prezes. Aktorem jest od dziecka. Z różnym powodzeniem odgrywa coraz to inne role.Szkoda, bo naprawdę ma talent. Szkoda więc, że akurat Roman Kłosowski pozbawił go roli Maliniaka, w której prezes mógłby co najmniej zawalczyć o Oscara, a nie- nomen omen- wpuścić nas w maliny, o których opowiadał nie słuchającej go młodzieży . Jeszcze większą strata dla polskiej kultury jest zmowa, dzięki której to Roman Wilhelmi zagrał ciecia w Alternatywach. Jarosław Kaczyński jako dozorca klatki schodowej, manipulator napuszczający na siebie lokatorów, niechętny inteligencji arogant, zbierający po piwnicach donosy i haki na nieposłusznych sobie obywateli to rola, która przyćmiłaby z pewnością Króla Leara Łomnickiego, to rola po której zawstydzony Holoubek rzuciłby teatr, a Wajda na zawsze zrezygnował z filmu.Szkoda, wielka szkoda.
Jeśli demaskowanie w czym Tusk jest kiepski przyniesie prezesowi ulgę w naprężonej do bólu grzywce, możemy spodziewać się następnych sensacyjnych informacji. Ministerstwo Propagandy reżymu PO nie ma szans. Prezes jeśli tylko zechce ujawni, że Donald Tusk kiepsko gra na harfie, nie potrafi robić na drutach, a na ringi K2 nie wychodzi ze strachu.Nie będzie zlituj się.
Donaldowi Tuskowi zostaje więc na pocieszenie premierowanie zamiast aktorstwa i napinanie twardych od pracy i sportu mięśni. Prezes na zawsze zostanie lepszym aktorem. I jeśli przestanie napinać to czego nie ma, będzie i jemu i nam lżej. Nasz statusiały, po ślubie u o.Rydzyka, mąż stanu ( znowu wielka rola człowieka, który nie jest ojcem) będzie mógł wreszcie odsapnąć i położyć grzywkę na miejscu.
pozdrawiam, tymczasem
Inne tematy w dziale Polityka