Poezjo!
Nie zasłaniaj, przede mną oblicza.
– Od tak dawna kocham cię
I nadal jesteś dla mnie tajemnicza.
Znam Cię tylko z przekazu ludzkiego
I z wyobrażenia swego.
Podobno przyjaźnie traktujesz ludzi
Jednak nie każdy, kto Cię kocha
Może liczyć, na Twe względy.
Wybrańcom ukazujesz się
W pełnej, swej krasie.
Ich oczy Cię widzą
Ich uszy słyszą, Twe słowa
Kąpią się w Twojej toni.
A bywa, że sadzasz ich
Po swojej prawej stronie.
Oni Cię ukrywają
– w obłokach, wysoko.
By Cię nie zauważyło
Dnia powszedniego oko.
Zawłaszczają Ciebie
– Wybrankę, ulubienicę Bogów.
„Dzień Powszedni” w poprzek staje.
Też chce mieć Twoje piękno
– Barwne pola i gaje.
Chce być:
Brzaskiem wiosennego nieba
Poświatą zieleni
Tkaniną ze słonecznych promieni.
Siostrą, bratem
Jak i matką troskliwą.
Chce, byś zajrzała
Do jego duszy i ciała.
Może wtedy, dzień powszedni
Nie byłby taki powszedni.
Może wtedy
– Twoim pięknem zachwyceni
Byśmy, częściej
Uśmiech na twarzy gościli
I sobie wzajem nie szkodzili?
Jedno jest pewne!
Dzień powszedni byłby zadowolony
Gdybyś uchyliła, swych okien zasłony.
– Ujrzawszy Cię, w pełnej krasie
Oddałby, należny pokłon dla Cię.
– Czy sprostasz, czy pochylisz się
Nad potrzebami powszechności?
– Odpowiadając, pamiętaj!
By zrozumiała była twa mowa
Musisz używać prostego słowa.
Inne tematy w dziale Kultura