Nie znając umów Frankowiczów z banksterami, wstawiam opis swego postrzegania takich operacji, jak też stanu ducha, do jakiego, takie operacje - mojego ducha - doprowadzają.
W niedzielę, 03 września 2017 roku, na osi czasu „Bez Retuszu” napisałem: „Proponuję aby "Bez retuszu" zadał Polakom pytanie: "Czy spłaty kredytów powinny odbywać się po kursie jaki obowiązywał w chwili zawarcia umowy kredytowej?"
Uwolnienie kursu, biorącym kredyt na zakup mieszkania we Frankach Szwajcarskich doprowadziło już do wielu nieszczęść. Czy wzbogacanie się bankierów, kosztem ludzkich nieszczęść jest wartością zgodną z chrześcijańską doktryną, z solidarnością? Według mnie uzależnienie spłaty kredytu mieszkaniowego od giełdy, czyli od szulerni, to zabieg nie bankierski lecz gangsterski - nie popełnię błędu powiedziawszy - szatański, z piekła rodem. Tego nie mógł zrobić człowiek. To zrobił szatan, najczarniejszy bies, w ludzkiej skórze. Nie wiem jakiej jest narodowości, jeśli ktoś wie, proszę o upublicznienie tej wieści. Niech ludzie się dowiedzą z czyjego "miotu" pochodzi to diabelskie stworzenie. Dziwi mnie także niemoc państwa - czyżby po cichu przystawało na takie operacje?”
Dzisiaj na stronie - http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/tak-prezydent-andrzej-duda-chce-pomoc-frankowiczom/hws2tw6 - przeczytałem artykuł: 7 faktów o frankowych pomysłach prezydenta Dudy.
Powtórzę się: Dziwi mnie także niemoc państwa – czyżby po cichu przystawało na takie operacje? Odpowiedzcie – ale tak z ręką na sercu – czy dziwicie się mojemu zdziwieniu? Mnie, powiem – przysłowiowy – nóż w kieszeni się otwiera, na widzenie i słyszenie rabunkowych operacji banksterskich – czytaj gangsterskich – które są, niby operacjami zgodnymi z prawem. A no! – Prawem! – Jakim prawem? – Prawem kaduka, jedynie. Z żadnym innym prawem – szujstwo – nie może i nie powinno być zgodne. Przecież umowa, jaką zawierał bank, udzielający kredytu, z kredytobiorcą musiała zawierać punkt regulujący oprocentowanie kredytu. To właśnie oprocentowanie kredytu powinno stanowić zysk banku, a nie spread i skoki kursowe. Ludzie, będący w potrzebie zaciągali kredyt w Frankach Szwajcarskich, bo był najtańszy na rynku. Ale nikt nie może powiedzieć, że banki – udzielając tego kredytu – działały na swoją szkodę i na nim nie zarabiały. – Zarabiały! Tyle tylko, że jakiemuś cwaniakowi, szui, czarciemu pomiotowi przyszło do głowy, aby zarobić znacznie więcej, aby kredytobiorcy – nawet – nie byli w stanie, kredytu spłacić i ażeby kredytodawca mógł przejąć – najczęściej za bezcen – ich mieszkania. Tym pomysłem – czarciego pomiotu – było uwolnienie kursu CHF, który od wielu lat odznaczał się stabilnością. To właśnie stabilność Franka Szwajcarskiego skusiła, chcących poprawić swoje warunki mieszkaniowe, do zaciągnięcia kredytu w tej walucie.
Co zrobić, aby szulerską finansjerę pozbawić zysków – że tak powiem – z nieprawego łoża?
Zacznę swój wywód od równości wobec prawa. Jeśli równość wobec prawa jest powszechnie obowiązująca, to czemu banki udzielające kredytu we Frankach Szwajcarskich, całe ryzyko wynikające z kursu Franka zwaliły na kredytobiorcę? Jakie prawo uprawnia bank do zabezpieczania się przed niekorzystnymi dla niego skutkami, wynikającymi ze zmian kursu waluty, w której udziela kredytu, a zaciągającemu kredyt, uniemożliwia takiego zabezpieczenia? Niech mi – do stu diabłów, tych samych, które przyoblekają się w skóry bankowców – ktoś odpowie. – Może by tak Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, (wszak obiecywał pomóc Frankowiczom) a także Komisja Nadzoru Finansowego, jak też Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka popróbowały odpowiedzieć na piętrzące się pytania, dotyczące – przede wszystkim – równości wobec prawa.
Uniosłem się – może za bardzo – przepraszam, ale bulwersują mnie stany prawne, jak i zachowania ludzi, skutkujące możliwością krzywdzącego wykorzystania słabszego, przez silniejszego.
Inne tematy w dziale Gospodarka