Otto Schimek był austriackim żołnierzem. Służył on w czasie II wojny światowej w Wehrmachcie. Legenda mówi, ze Otto Schimek trafił przed pluton egzekucyjny bo odmówił uczestnictwa w rozstrzelanie cywilów polskich.
Jesli historia Otto'a Schimka jest prawdziwa, to byłby to jedyny przypadek żołnierza Wehrmachtu, który za odmowę uczestnictwa w rozstrzelanie zakładników sam zostałby egzekwowany. W niemieckich archiwach wojskowych nie ma ani jednego podobnego przypadka.
Dziwić się można, ze akurat w tym przypadku zostanie - niezamierzone - rozbudowana stara legenda Wehrmachtu, jakoby odmowa wykonania rozkazu rozstrzelania cywilów, automatycznie skończyło się śmiercią własną. Wręcz przeciwnie. Ze zwyczaj udział w plutonach egzekucyjnych był dobrowolny. Do dziś sprawcy rozstrzelań cywilów nie mogą się powołać na wykonanie rozkazów. W różnych wyrokach sady niemieckie ustaliły, ze bez zagrożenia dla własnego życia mieli możliwość odmowy rozkazów.
Historyk wojskowy Gerhard Schreiber, który występował jako ekspert w słynnym procesie włoskim przeciwko zbrodniarzu wojennym Priebke, podkreślił:
Dla tej malej ilości żołnierzy, która takich rozkazów nie wykonała, odmowa nigdy nie miała niekorzystnych skutków. To nie dziwi, ponieważ każdy żołnierz Wehrmachtu lub SS mógł się powołać na § 47 wojskowego kodeksu karnego, który zabraniał wykonania rozkazu 'mającego na cel cywilna lub wojskowa zbrodnię'. Oprócz tego nie wolno było według '10 przykazań działań wojennych niemieckiego żołnierza', które każdy członek Wehrmachtu posiadał, 'zabijanie przeciwnika, który się poddał, nawet jeśli jest powstańcem lub szpiegiem'. To może być wyjaśnieniem, dlaczego do dziś - przy około 1600 przebadanych przypadkach - ani jeden przypadek nie został wykazany, w którym żołnierz za niewykonanie zbrodniczego rozkazu znalazł się w stanie wyżej konieczności, co oznacza, ze groziło mu niebezpieczeństwo dla własnego życia.
Inne tematy w dziale Polityka