Dzis przeczytałam w blogu p. Joanny Mieszko-Wiórkiewicz zaskakującą tezę:
Powtórzę na koniec z całą mocą na jaką mnie stać jeszcze raz – chemioterapia i chemiczne leczenie raka, chemiczne leczenie cukrzycy i chorób krążenia to zbrodnia.
I chwali ona:
Coraz większe zastępy naśladowców znajdują tacy wspaniali ludzie jak dr. Max Gerson z Więcborka, który na szczęście milionów uratowanych od raka ludzi uszedł przed wojną do USA i wypchnięta z USA do Meksyku klinika prowadzona z wielkim sukcesem po dziś dzień przez jego córkę, jak genialna dr Galina Szatałowa z Rosji, neurochirurg i niegdysiejsza szefowa ekipy lekarskiej sowieckich astronautów, która wypracowała na bazie gersonowej swoją własną metodę leczenia raka i innych śmiertelnych chorób cywilizacyjnych, jak biochemiczka Tamara Lebediewa, której należy się Nobel za wykrycie etiologii raka, jak inna biochemiczka z klinikami w Meksyku i Szwajcarii ( w USA mafia lekarska nie pozwala!) dr Hulda Clark, jak nasz prześladowany przez amerykanską jurysdykcję i otaczany uwielbieniem przez pacjentów dr Stanisław Burzyński z Huston,....
Klinikę Dr. Gersona dziś prowadzi jego córka. Pani Gerson-Strauss twierdzi do dziś, ze soki Gersona leczą chorych na raka w stadium końcowym z prawdopodobieństwem do 50%.
Ale juz w roku 1947 National Cancer Institute sprawdził przypadki leczenia od raka przez Gersona
New York County Medical Society Committee wypytywał 10 pacjentów, którzy przeprowadzili dietę Gersona, i nie mógł znaleźć wskazań na skuteczność leczenia według Gersona. NCI sprawdził nawet 50 przypadków, który Gerson opisał w swojej książce "A Cancer Therapy: Results of Fifty Cases". NCI twierdził, ze tam zawierane sprawozdania jakościowo tak źle opisane są, ze nie można nimi udowodniać skuteczności terapii Gersona.
Do tej pory nie istnieje żadna studia Kliniki Gersona, w której wiarogodnie zostały przeprowadzone długookresowe badania.
Hulda Clark nie była biochemiczka. Tytuł doktora miała z zaocznego studium uzdrowicielskiego, które ukończyła z tytułem 'Doctor of Naturopathy'. To mało ma wspólnego z promocja. Ona umarła na raka. Prześladowana jest, bo dawni pacjenci składali donoszenie.
Stanisław Burzyński 'leczy' z antyneoplastonami. Skuteczność tej metody nie jest udowodniona. Ona nawet moze powodować śmierć:
According to the FDA's analysis of the data, the therapy contributed to the deaths of at least seven people through its most common side effect, hypernatremia—a potentially lifethreatening condition associated with high levels of sodium in the therapy. The FDA reported that 65% of Burzynski's patients had hypernatremia." The case reports in U.S. News reveal a pattern of behavior on the part of Burzynski that seemed apparent in the CBS 48 Hours on-site probe aired on or about March 5, 1997. Burzynski told patients that their tumors were "breaking up" or "dissolving." Adverse symptoms (disorientation, high fevers, constant thirst) were interpreted as positive evidence that the tumor was breaking up. One young woman, Andrea Walsh, RN, was told this on Sept 29, 1997, but died within hours. The families of some former patients are suing BRI, but it is using the defense they signed informed consent forms before entering into treatment. Such a defense conjures up the specter of what would happen if provisions of the so-called Access to Medical Treatment Act become law. It is not difficult to get hopeful cancer patients to sign consent forms. Such is not a free-will act, but one of desperation.
Tutaj można więcej przeczytać o wątpliwych terapiach na raka:
http://www.quackwatch.com/01QuackeryRelatedTopics/cancer.html
Pani Joanna oskarża:
Wiedzieć JAK oraz LECZYC, a nie doprowadzać do rychłego końca po to, by jak najskuteczniej nakarmić szpitalne i farmakologiczne rekiny – to naczelne zadanie każdego lekarza.
Pani Gerson-Strauss wymaga za swoją dietę i terapie na podstawie soków i lewatyw od swoich pacjentów sumę do 4.000 dolarów na tydzień. Przed przyjęciem pacjent podpisze, ze nie będzie wysuwał roszczeń o skuteczności propagowanej terapii.
Terapia według Burzyńskiego kosztuje ok. 100000 dolarów na rok.
Nie chemia to mord. Mordem jest namawianie ludzi do przestania się leczyć sprawdzonymi, naukowymi metodami i podać się w ręce szarlatanów i cudotwórców.
Inne tematy w dziale Polityka