Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
176
BLOG

Co minister Hall ma do Kubusia Puchatka?

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 3
Myślę, że ma. Książeczka jest ciut ciut nieprawomyślna i to jest fakt, ale faktem jest także, że dla dzieci z podstawówki jest chyba zbyt trudna - ale może się mylę? Ja zamierzam ją omówić z moim narybkiem nie czekając aż wyręczy mnie w tym polonista. To - i kilka innych pozycji... A tu dwa cytaciki. Według mnie - smakowite... (...) Prosiaczek podszedł trochę bliżej by zobaczyć, co Kłapouchy robi. Przed nim, na ziemi, leżały trzy patyki, w które Kłapouchy się wpatrywał. Dwa z nich stykały się ze sobą na jednym końcu a rozchodziły w drugim a trzeci patyk leżał w poprzek na tamtych. Prosiaczek pomyślał, że to może być jakaś Pułapka. - Ach, Kłapouszku - zaczął znowu - właśnie... - Czy to maleńki Prosiaczek? - Zapytał Kłapouchy wciąż patrząc uparcie na swoje trzy patyki. - Tak, Kłapouszku, i właśnie... - Czy wiesz, co to jest? - Nie - rzekł Prosiaczek. - To jest A. - O - rzekł Prosiaczek. - Nie O tylko A - skarcił go Kłapouchy surowo. - Czyż ty nie słyszysz? Albo może ci się zdaje, że masz więcej wykształcenia od Krzysia? - Tak - powiedział Prosiaczek. - Nie - poprawił się bardzo szybko. I podszedł jeszcze bliżej. - Krzyś powiedział, że to jest A, i to jest A, chyba że ktoś na nie wlezie - dodał Kłapouchy surowo. Prosiaczek gwałtownie odskoczył w tył i powąchał swoje fiołki. - Czy wiesz, co znaczy A, maleńki Prosiaczku? - Nie, Kłapouszku, nie wiem. - Otóż A oznacza Naukę, oznacza Wykształcenie, oznacza wszystkie te rzeczy, o których ani ty, ani Puchatek nie macie pojęcia. - Oo... - rzekł znów Prosiaczek - Chciałem powiedzieć: czy tak? - Wyjaśnił szybko. - Więc słuchaj, co ci powiem. Przychodzą tu rozmaici do tego Lasu i mówią: "To jest tylko Kłapouchy i to się nie liczy". Chodzą tu i tam i mówią "ha-ha", ale czy oni wiedzą cokolwiek o A? Nic nie wiedzą. Dla nich to są po prostu trzy patyki. Ale dla Wykształconych, a więc nie dla rozmaitych Puchatków i Prosiaczków to jest wielkie i wspaniałe A. Nie coś takiego, na co każdy może wleźć i połamać. Prosiaczek cofnął się gwałtownie i rozejrzał się wokoło szukając pomocy. - Przyszedł Królik - rzekł z zadowoleniem. - Jak się masz, Króliku? Królik zbliżył się z ważną miną, skinął głową Prosiaczkowi i powiedział: - A, Kłapouchy - takim głosem, jakby za dwie minuty miał powiedzieć: 'Do widzenia". - Otóż jest pewna sprawa, o którą chciałbym, ciebie zapytać, Kłapouchy - mówił Królik. - Czy nie wiesz, co się dzieje z Krzysiem w ostatnich dniach przed południem? - A co jest to, na co ja teraz patrzę? -- Spytał Kłapouchy wciąż patrząc na to. - Trzy patyki - odparł szybko Królik. - Widzisz? - Powiedział Kłapouchy do Prosiaczka, po czym zwrócił się do Królika: - Teraz odpowiem ci na twoje pytanie - rzekł uroczyście. - Dziękuję ci - powiedział Królik. - Chcesz wiedzieć, co Krzyś robi co dzień przed południem? Uczy się. Kształci się. Wyczerpuje - zdaje się, że to jest słowo którego użył - wyczerpuje czy czerpie Wiedzę. Na mój skromny sposób ja też, jeśli użyłem właściwego wyrazu, robię to co on. To na przykład jest... - A - powiedział Królik. - Ale nie bardzo udane. Ale mniejsza o to. Muszę już wracać i zawiadomić wszystkich. Kłapouchy spojrzał na swoje patyki a potem na Prosiaczka. - Co Królik powiedział? Że co to jest? - Zapytał. - A - odparł Prosiaczek. - Czyś ty mu to powiedział? - Nie Kłapouszku, nie powiedziałem. Zdaje mi się, że on już wcześniej wiedział. Sam z siebie. - W i e d z i a ł? Myślisz, że to jest taka rzecz, o której wie K r ó l i k? - Oho, Kłapouszku, on jest mądry, ten Królik. - Mądry! - Zawołał Kłapouchy z pogardą ciężko kładąc kopyto na swoich trzech patykach. - Wykształcenie! - Powiedział z goryczą skacząc po swoich sześciu patykach, - Czym jest Wiedza? - Zapytał podrzucając swoje dwanaście patyków w powietrze. - Rzeczą, którą posiadł Królik! Ha! - Myślę... - zaczął Prosiaczek nerwowo... - Nie myśl - rzekł Kłapouchy. - Myślę, że fiołki są bardzo milutkie - powiedział Prosiaczek. To mówiąc, położył swój mały bukiecik przed Kłapouchym i uciekł. I na dokładkę: - O, Królik jest mądry - powiedział Puchatek w zamyśleniu. - Tak - przyznał Prosiaczek - Królik jest mądry. - I ma Rozum - rzekł Puchatek. - Tak - zgodził się Prosiaczek - Królik ma Rozum. Nastąpiło długie milczenie. - I myślę - ciągnął Puchatek - że on właśnie dlatego nigdy nic nie rozumie. Za to ja rozumiem minister Hall. Tylko co ona może jeśli Wy sami, drodzy czytelnicy pokierujecie swoimi dziećmi? Sami im podsuwajcie lektury, sami dyskutujcie ze swoimi pociechami. Tego NIKT Wam nie może zabronić.

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka