Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
3. Korona - Lechia 1:2
4. Cracovia - GKS 2:2
5. Widzew - Zagłębie 1:2
6. Śląsk - Górnik 2:1
Śląsk - Górnik 1-2
Stal - Puszcza 1-1
Jagiellonia - Raków 0-1
Lech - Legia 1-0
Stal - Puszcza 1:1
Jagiellonia - Raków 2:1
Lech - Legia 0:2
Generalnie gra z obu stron była tak atrakcyjna jak kolor koszulek gości.
A propos koszulek. W meczu pucharowym Legia wystąpiła w b. ładnych koszulkach. Nigdy wcześniej takich nie widziałem.
8.Jagiellonia : Raków 0:0
9.Lech : Legia 1:1
w Śląsku,trener którego jeszcze nie tak dawno
podrzucano pod niebo dzisiaj lub jutro odejdzie
z klubu.Mówi się jeszcze o dyrektorze sportowym.
Klub piłkarski jednego z większym miast w Polsce
utrzymywany na garnku miejskiego podatnika od lat
odbija się od ściany do ściany,bez ustabilizowanej
sytuacji finansowej jak i sportowej.Sportowo wisieli
na dwóch niezłych grajkach którzy odeszli,stąd słabiutko
w ofensywie,w zamian zakontraktowali piłkarza wędrowca
czyli Jakuba Świerczoka i Musilolika dobrego w grze głową
ale słabszego w polu,na razie wygląda to słabo.Pozostali na
pewno nie są słabszymi piłkarzami od tych którzy grają w naszej
lidze ale są obecnie pod formą.W meczu z Górnikiem nie oddali
ani jednego celnego strzału.W piłce nożnej określenie prawdziwej
przyczyny takiego stanu rzeczy jest prawie niemozliwe,zbyt
dużo skadanek jest do ułożenia.Dlatego zawsze najłatwiej jest wyrzucić
trenera lub tzw dyrektora sportowego.Tłum musi dostać winnego.
Wszystko prawda, ale spoglądając na trenerskie wyniki widzę wicemistrzostwo w ostatnim sezonie, z tej jakości drużyną osiągnięcie o wiele większe niż mistrzostwa już nie z Legią, ale Papszuna z Rakowem czy Fornalika z Piastem. Fakt, powinien był sam odejść, a teraz pewnie wyleci, ale fakt też, że za 2023/24 powinni postawić mu pomnik na rynku obok Fredry.
Fredry i Spiżu, ma się rozumieć.;-)))
7. Stal - Puszcza 0:1
8. Jagiellonia - Raków 3:2
9. Lech - Legia 1:2
Stal - Puszcza 0:1? To właśnie to, co tygrysy lubią najbardziej.
Ja bym na Pana miejscu teściów jednak wyprosił.;-))
Druga połowa - Rakowowi udało się przetrzymać napór Jagi, Jagielloni odrobić straty w ostatniej chwili meczu. Trelowski bronił wszystko, Imaz strzelił jak w La Liga - w sumie DZIAŁO SIĘ (elementy komediowe pod koniec też były)
Ps.
Kondycyjnie - "przemęczony" Raków nie był w stanie sprawdzić "wypoczętej" Jagiellonii.
No, nie wiem.
Legii zaś strzela już pięć a nie jest to jeszce koniec
meczu.Przyjechali do Poznania w Listopadzie na majówkę.
Grają wyjątkowo niechlujnie,nie wiem czy dożyję końca
sezonu ale jestem pewien,że Legia tytułu nie zdobędzie.
"Niechlujnie" - samo sedno, Panie Krzysztofie. Gdyby grała bardziej "chlujnie", to był to mecz do wygrania.
Zapomnij. Inaki Astiz powiedział po meczu, że był wyrównany i miał, mimo wyniku 2:5, absolutną rację. Ale w piłce nagradza się gole strzelone, a tych Lech miał o 3 więcej. Lech miał dwie bardzo ładne akcje z pierwszej piłki i je wykorzystał per-fek-cyj-nie. Legia miała swych standardowych akcji wiele, ale ostatnie podanie czy kończący strzał był z reguły do bani. Nie ma winy Feio, jest brak zmienników i nolens volens zmęczenie, ale przede wszystkim notoryczna niechlujność, która w tym meczu została boleśnie skarcona.
dlatego,że ani Legia taka słaba ani Lech taki silny.Czy mecz był wyrównany,był
on tak wyrównany jak walka bokserska w której jeden zawodnik jest liczony kilkakrotnie.
Legia zaprezentowała się jako zlepek zawodników a nie jako zespół.Mam np.watpliowości
czy zawodnik Gual jest normalny.W tym zespole nie widać kierownika,tam wszyscy chcą
być kierownikami.Choćby byli nawet o pół klasy lepszymi zawodnikami (a nie są) od zawodników
Lecha to nie tworząc zespołu nic nie ugrają.Bo piłka to gra zespołu,o czym przekonuje się od lat
reprezentacja Polski mając w swoim składzie jednego z lepszych na świecie napastników a nic
nie mogąc poważnego ugrać.Tak więc reasumując,zawodnicy Legii oleli swoich kibiców,bo mecze
z Lechem mają swój wymiar a do tego pokazali,że obcy im jest rozum.Bo nawet mając mecz z czwartku
w płucach powinni zagrać ten mecz taktycznie skupiając grę zespołu na głębszej defensywie.
Kiedyś zapamietałem wypowiedź trenera po przegranej jego drużyny, który powiedział, że przegrali z rywalem, który tylko przeszkadzał w grze.
Ależ oczywiście. Był ciężki łomot i nawet nie dlatego, że 5:2 (przy pewnym farcie i, co ważniejsze, IQ > 50 mogli nawet zremisować), tylko każda kolejna bramka była porządną i do tego efektowną fangą na szczękę. Pan Krzysztof powyżej świetnie zestawia to z boksem, tyle że bokser zazwyczaj wie, iż z jako tako silnym przeciwnikiem musi umieć trzymać gardę. Ci chyba nie wiedzieli, czy raczej zapomnieli, bo przecież z Betisem jakoś potrafili. Aż ciekawe czy to ich własna mądrość taktyczna, to Feio kazał im próbować tłamsić przeciwnika (dodajmy, na widocznym zmęczeniu).
(A Jagiellonia umie - po znacznie bardziej intensywnym czwartku przebiegli 120 km).
czy to Feio kazał im...
Po drugie - ZESPÓŁ. Legia nie ma zespołu, bo ma (w miarę) przyzwoitą pierwszą jedenastkę, ale nie ma zmienników i za to Jacek Zieliński (o ile to jego decyzje) powinien być pożegnany - im prędzej, tym lepiej. Lech też nie ma żadnego zespołu, ale jest GŁODNY sukcesu (jakiegokolwiek) i ma kilku grajków, którym udało się dojść do optymalnej (?) formy. Lech pędzi do przodu i bardzo, bardzo chce, co im się niekiedy - np. tak jak wczoraj - całkiem fajnie układa, stąd bramki Kozubala, Ishaka czy Sousy. Legia, tak jak Niemcy we "Wrogu u bram" (koło miejskiej fontanny) rozstawiają i porządkują swe siły, nieco to trwa, czasem jest bolesne (Gholizadeh), potem liczą na to, że jednym, drugim, trzecim czy kolejnym STANDARDOWYM (Chodyna, Vinagre, Wszołek, Morishita) atakiem ze skrzydeł stworzą dogodną sytuację bramkową, którą......., której poza jednorazowym "wyskokiem" Guala nie miał kto wykończyć. Jeśli do tego dodam dużą ilość niecelnych podań, zbyt wolnych dojść do piłki (nie żadnych "przechwytów"!!!), to nic dziwnego, że Lech wygrał tak wysoko. Gdyby, gdyby......gdyby był Tobiasz to może by padła jedna bramka mniej, ale mogłaby też jedna więcej. Gdyby Legia miała prawdziwego napastnika, to o wyniku 5:2 Lech mógłby zapomnieć, choć trzeba przyznać, że kilka (w miarę) celnych strzałów Legii defensorzy Lecha zablokowali. Defensorzy Legii natomiast myślami byli stanowczo gdzieś indziej...