W tym roku odeszli Franciszek Smuda, Jan Furtok i Lucjan Brychczy. Każdy miał (bez różnicowania) wkład w piłkę klubową i reprezentacyjną, każdy zapisał się w historii polskiego futbolu.
Cześć ich pamięci.
Od czego by tu zacząć od Pucharu Pasztetowej czyli Ligi Konferencji Europy, w której dwóch ostatnich kolejkach fazy ligowej Jagę i Legię dopadła wyraźna zadyszka. Nie za bardzo rozumiem Jagielloni, bo Mlada Boleslav nic specjalnego nie grała, a słoweńska Olimpija nie miała żadnych podstaw, by w Białymstoku prowadzić grę, ale cóż - może brak Romańczuka, może zmęczenie sezonem, w sumie trudno powiedzieć. Legia przegrała brakiem wartościowych zmienników, zmęczeniem pierwszej jedenastki i brakiem kilku podstawowych graczy szczególnie w ostatnim meczu. Z Lugano przegrała (dwa kolosalne błędy w obronie) w sumie na własne życzenie, w Sztokholmie po dwu bardzo dobrych strzałach ze środka pola, do których mogłoby nie dojść gdyby....no właśnie - gdyby: co by było, gdyby sędzia uznał bramkę Guala? Niemniej - Legia gra w 1/8, Jagiellonia w 1/16 i być może o wejście do ćwierćfinału LKE dojdzie do bratobójczego meczu polskich drużyn, do którego dojdzie z pewnością w ćwierćfinale Pucharu Polski.... dawno już na wiosnę nie mieliśmy dwu polskich klubów w rozgrywkach pucharowych, przy okazji Jagiellonia z Legia uzbierały nieco punktów do rankingu UEFA. O! UEFA! To te łobuzy, którym przeszkadza "Łukaszenka c..j" na banerze wywieszonym na Ł3 przez białoruskich kibiców w trakcie meczu Legia - Dinamo Mińsk, a nie widzą nic złego w sierpach i młotach, Che i prowokacyjnych peanach na cześć Krasnej Armiji wywieszonych przez cypryjskich prymitywów kibicujących Omonii, których klub ukarano jedynie za rzucanie na płytę stadionu niebezpiecznych przedmiotów.
Dlaczego podsumowanie zacząłem od Jagi i Legii? Bo w miarę bezboleśnie łączą występy w LKE i PP z pozycją w ligowej tabeli: Jagiellonia ustępuje Lechowi o trzy, Rakowowi ledwo o jeden punkt, trzy punkty za Jagiellonią znajduje się Legia. Taka przewaga to raczej nie powód do dumy dla klubów z Poznania i Częstochowy. Lech, jak to Lech - "lata świetlne" i inne tego typu bzdety, którym przeczą mecze takie jak z Motorem (ale balonik wielkopolskiej dumy pompuje "epicki" pogrom Legii 5:2), natomiast Raków poza "mordowaniem futbolu" zaczął ściągać ciekawych graczy E-klapy. Mosór dużo tam nie gra, Ameyaw także, teraz Papszun sięga po Rochę. Zobaczymy co z tego wyniknie, ale dwumetrowiec w ataku wymusza nieco inny sposób rozgrywania akcji pod bramka rywali. Dobra, Lecha i Raków już załatwiłem, co do tegorocznych pucharowiczów jeszcze aspekt trenerski: gratulacje dla trenera Siemieńca za całokształt, natomiast Goncalo Feio MUSI wygrać z Jackiem Zielińskim, jeśli Dariusz Mioduski myśli o czymkolwiek w miarę poważnie, bo tam na kilku pozycjach nie ma kim grać. Na piątej pozycji melduje się Cracovia, która była już wyżej, ale (i nie dotyczy ono jedynie klubu z ul. Kałuży) jest takie powiedzenie "Pilnuj szewcze kopyta", które można zastosować również do następnych Górnika i Pogoni, pomiędzy którymi na siódmym miejscu tabeli zameldowała się rewelacja jesiennej rundy - Motor Lublin. I nie mam tu na myśli miejsca w tabeli, ani psikusa zrobionemu Lechowi na Bułgarskiej, ale ewolucję, jaką przeszedł Motor od porażki z Rakowej czy manta w Warszawie. Na Motor patrzy się z coraz większą przyjemnością - chce grać i strzelać i coraz lepiej mu to wychodzi. Pogoń i Górnik muszą posiąść umiejętność nieco większej stabilizacji, wtedy może cos W KOŃCU będzie na rzeczy.
A dalej co? dalej trudno pisać cokolwiek pozytywnego, poza niezłą postawą GKS-u, czy fenomenalnymi trybunami Widzewa. Piast niby ma argumenty , ale niewiele z tego wynika, Radomiak też, ale tam frustracja skutkuje rękoczynami. Zagłębie coraz mniej zadziwia, coraz bardziej przekonuje, że tak, a nie inaczej, być musi. Stal Mielec - bida, aż piszczy, Korona bezpośrednio lepsza od Radomiaka, ale w tabeli dwa oczka niżej, Puszcza przestała być zagadką i zestawem nieoczekiwanych fajerwerków maestro Tomasza Tułacza i dalej to mamy...dno. Lechia potrafi pokazać w ataku całkiem fajnego "hopaka", ale obrony to tam w ogóle nie ma, natomiast we Wrocławiu nie ma juz Jacka Magiery, nie ma trenera Hetela i pozostało jedynie pytanie, kto wyłączy światło w budynku klubowym, bo chętnych do prowadzenia klubu absolutnie brak.
Na koniec (po "dnie") będzie DNO DNA jesiennej rundy Ekstraklasy, czyli głuchawi, niedowidzący i całkiem niewidomi panowie z gwizdkiem czyli sędziowie, w tym sędziowie wozów VAR. "Uwertura na znak drogowy" w prawykonaniu Musiała i Frankowskiego stanowiła jedynie preludium seryjnej degrengolady sędziów na zielonej (nie tylko, bo jeden sędzia bijał sędzię poza stadionem) murawie. Tak złego sędziowania już dawno nie było i jest to ocena obiektywna, a nie jakiś tam znienawidzony "Varciniak".
Teraz będzie mój wybór piłkarza rundy jesiennej Ekstraklasy - zostaje nim Ruben Vinagre. Ma bardzo dużo atutów, jak na Ekstraklasę, pytanie czy Legia go wykupi.
A teraz będą prośby i życzenia.
Szanowną Moderację UPRZEJMIE PROSZE o umieszczenie notki w dziale "Ekstraklasa", a może i na Stronie Głównej.
SZANOWNEJ MODERACJI życzę zdrowych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku - oby był lepszy od obecnego.
WSZYSTKIM TUTEJSZYM TYPEROM itd., itp., a nawet etc. życzę Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia i możliwie najlepszego 2025 Roku, w którym znów będziemy typować, krytykować i przede wszystkim ekscytować się MAESTRIĄ EKSTRAKLASY.
Z BOGIEM!
Inne tematy w dziale Sport