Połowa dzisiejszych notek zaczyna się od słów słusznego skądinąd oburzenia na Pajaca z Biłgoraja i jego popleczników, którzy w sposób iście kuriozalny usiłują wymóc na Łażącym Łazarzu zmianę tonu notek piętnujących Paligniota. Dlatego u mnie będzie coś nieco innego, choć też z tematem związanego; plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi, jak pisał Mickiewicz Adam. A z głębi wyłania się taki oto wapros: dlaczego?
1. Przykrywka. Pajac z Biłgoraja zasłużył sobie na to miano między innymi dlatego, że wyskakuje jak pajac z pudełka i ściąga na siebie uwagę opinii publicznej. Jedni się pozachwycają („tylko Palikooot, tylkooo Platformaaa Obywatelskaaa”), inni nazwą jego i jego działania po imieniu – ale w tym czasie mogą nie zauważyć tego, co Pajac przykrywa. Tak jak teraz – Sekuła dopiął swego, przepychając przez komisję ds. afery hazardowej wybitnie kretyński raport, w którym z tony błędów merytorycznych i całego wora redakcyjnych wyłania się teza: to PiS jest winien zaniedbań i błędów, to PiSowców trzeba za aferę hazardową rozliczyć. Machający szabelką prezydent sprytnie uciekł w objęcia śmierci, zabijając przy okazji setkę ludzi, bo i jemu się w tym raporcie nieźle dostało. A Płemieł się cieszy, bo małpa spełniła zadanie.
2. Wywiad. Nieudana wtorkowa próba usunięcia krzyża spod Pała... oj, to jest Budy Ruskiej miała, w moim przekonaniu, cechy uważnego badania przeciwnika. Jak silny jest tłum? Do czego się posunie? Na co można sobie już pozwolić, a na co jeszcze nie? Groźby i oferty łapówki, jakie otrzymał Łazarz od jurgieltników biłgorajczyka mogą być po prostu kolejną odsłoną tego samego przedstawienia. Krzyż, wolny internet – newralgiczne punkty! Czy blogerzy i inni internauci tylko wyrażą oburzenie w notkach i komentarzach, a potem pójdą napić się piwa "Lech"? Czy może są w stanie działać też w realu? Jaką stanowią siłę, czego się można spodziewać? Czy, dla przykładu, zjadą do Lublina do sądu, żeby Łazarza wesprzeć podczas ewentualnego procesu?
3. Zemsta. 27 bodajże lipca Andrzej Leja skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Pajaca. Nie wiem, jak sprawa się rozwinęła dalej, ale nie wykluczam też takiego wariantu: Janusz Penisoręki uderza nie wprost w Andrzeja Leję, ale w innego nieprawomyślnego („zaprzyjaźnionego”, jak nazwałby go Wielki Reżyser) blogera. Swego czasu, po opublikowaniu ważnego i słynnego już tekstu „Gruppenfuhrer KAT” Łazarz miał już problemy – obecna akcja może być próbą całkowitego wywalenia go z blogosfery. I tak naprawdę nie chodzi tu, z całym oczywiście szacunkiem, o Łazarza czy Andrzeja Leję jako ich samych: po prostu biłgorajczyk chce zademonstrować siłę, pokazać, że może kogoś zniszczyć, jeżeli ten ktoś za bardzo mu się narazi.
Jak jest naprawdę, nie wiem. Powyższe koncepcje są, według mnie, prawdopodobne, choć nie jesteśmy na razie w stanie ich zweryfikować – możemy się tylko domyślać i snuć przypuszczenia. Ale spokojnie, wkrótce kurtyna pójdzie w górę po raz kolejny – Łazarz odrzucił „ofertę” (raczej ultimatum) przedstawioną przez palikotowych pomagierów, i za swe myślozbrodnie nie przeprosił. Drugiego aktu możemy się spodziewać, jak sądzę, na dniach. A przecież jutro jest jeszcze uroczystość zaprzysiężenia Komorowskiego na Prezydenta Polski Ludowej... Niewykluczone, że znów pisowski krzyż podzieli Polaków i spowolni proces budowania zgody narodowej. Możemy się spodziewać serii kolejnych prowokacji.
Komentarze
Pokaż komentarze (1)