Ponury Wtorek Ponury Wtorek
761
BLOG

Dzień Świra 2: słowo na 1 sierpnia

Ponury Wtorek Ponury Wtorek Polityka Obserwuj notkę 14

Bloger Przemek Piętak w swoim wpisie zwrócił uwagę na tegoroczną edycję popisów wymądrzania się Ałtorytetów podczas Przystanku Woodstock. Impreza ta, organizowana między innymi (nie wiadomo, skąd naprawdę Owsiak bierze na nią kasę) z pieniędzy zebranych podczas WOŚP, od kilku lat ściąga rzesze hedonistycznych wyznawców mantry "róbta co chceta", tęskniących do dania w szyję (lub żyłę) i radosnego taplania się w błocku. Jest to też okazja dla "znanych postaci ze świata kultury i polityki" do pokazania się, zamachania chorągiewką z napisem "Patrzcie, jestem postępowy" i wygłoszenia steku bzdur, które naćpany tłum chłonie niczym nowe słowo Boga. W tym roku jednak "szanowni goście" przeszli samych siebie.

Motywem jak z Hitchcocka (najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie stopniowo rośnie) zastrzelił nas Marek Kondrat. Słynny Adaś Miauczyński z "Dnia Świra" wybitnym aktorem nie był nigdy, lecz udawało mu się utrzymać w mainstreamie między innymi dzięki głośno deklarowanemu poparciu dla Partii. Później, gdy chyba nawet on sam zauważył swój upadek, ogłosił się "koneserem win"... i poświęcił promowaniu pewnego banku w coraz durniejszych reklamach. Oraz, oczywiście, ałtorytetowaniu. Szczególnie to ostatnie idzie mu nieźle, właśnie ogłosił bowiem, że "Polska nie jest najważniejsza. Najważniejsze jest nasze życie. Bo ono jest jedno. Jeżeli będziemy zadowoleni z życia, to Polska też na tym zyska.". Zapamiętajmy to piękne zdanie.

Stwierdzenie w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, że Polska zajmuje któreś tam miejsce w hierarchii wartości, zaś o niebo ważniejsze jest odpowiednie ustawienie się, to skutzwysyństwo wyjątkowego kalibru, świadczące albo o daleko posuniętej chorobie umysłu, albo o jeszcze dalej posuniętej chorobie duszy. Stawiam na to drugie, bowiem Adaś Miauczyński, chcący czy niechcący, po prostu ubrał w słowa niewypowiedzianą nigdy z taką jasnością, lecz funkcjonującą od długiego czasu z powodzeniem doktrynę światopoglądową Partii i jej marionetek. Liczy się duża plazma, garaż z trzema Bugatti i willa pod Warszawką. To nawet nie hedonizm - ten się zasapał i został gdzieś daleko z tyłu za Adasiem Miauczyńskim.

Ktoś, kto mówi takie rzeczy jak Kondrat, musi być wyjątkowym skurwielem, kompletnie wypranym z wyższych uczuć i pragnień. Właśnie tacy ludzie podczas Drugiej Wojny zapisywali się na volkslistę. Tacy wydawali ukrywających się Żydów Niemcom, często za pieniądze. Tacy przeklinali Powstańców, których dzisiaj wspominamy, za narażanie życia i pseudostabilizacji, nazywając ich szaleńcami goniącymi chimery. Takim gnidom i ścierwom nie przeszkadza życie pod obcym butem - bo przecież jeśli JA będę zadowolony, to wszystko się jakoś ułoży. JA, JA, zawsze JA. Prawie jak Wałęsa Lech - JA obaliłem, JA zwyciężyłem, JA mam rację, MNIE się należy. Taka postawa świadczy przede wszystkim o wielkim tchórzostwie, paraliżującym poczerniałe sumienie i niepozwalającym uznać prymatu jakiejkolwiek idei nad judaszowymi srebrnikami. I naprawdę mało ważne jest w tej chwili, czy owe srebrniki mają istotnie postać pieniędzy, czy może dużej plazmy, zaszczytów, pozycji - czy cholera wie, czego jeszcze. Widać, że rozkład wszelkich norm postępuje coraz szybciej i dosięga coraz to nowe ofiary. Może to i dobrze? Jak spróchniała buda (ruska) się zawali, można będzie na jej miejscu wybudować nowy, solidny gmach.

Na tym samym Łudstoku jako kolejny ałtorytet będzie się też promował Wielki Reżyser, Andrzej "Wojna" Wajda. Przewodniczący PE Jerzy Buzek z kolei nazwał utytłaną w błocie hordę "przyszłością Unii Europejskiej", co w zestawieniu ze słowami Kondrata daje piorunujący efekt. Liczy się przyszłość Unii Europejskiej,bo przecież Polska wcale nie jest najważniejsza. Kaczor sobie może pie****ić co chce, kutzwa, a my wiemy lepiej, niech idzie - o pardon: spie****a do Rydzyka, popłacze nad bratem, ważne że mamy grilla, dużą plazmę i Łudstok. Ważne, że jesteśmy przyszłością Europy.

Zastanawiam się, czy Kondrat swoje "orędzie" skierowałby też do Marty i Jarosława Kaczyńskich? Ciekawość, czy powiedziałby im o tym, że trzeba być zadowolonym z życia, bo się ma jedno? Czy pouczyłby ich z wyżyn swojego ałtorytetowania, że Polskę to oni sobie mogą wsadzić tam, gdzie pan może pana majstra pocałować? Przy kamerach - stawiałbym, że tak. W końcu to zawsze duży skok popularności, no i Płemieł może spojrzy życzliwym okiem, a "GazWyb" pochwali za "odwagę". Prywatnie raczej spuściłby oczy i nie powtórzył słów o niebywałej wartości życia - nie człowiekowi, którego brat zginął, pełniąc służbę właśnie Polsce. Która przecież wcale nie jest najważniejsza.

Najgorszą z ułomności jest...

Napastnik Polonii Ciemnogród. Moje konto na YouTube Wyobraźmy sobie, że któryś z PISowskich notabli, np. Z. Ziobro, pisze na swoim blogu, iż nie jest prawdą, że ś.p. poseł Karpiniuk zginał w Smoleńsku, że widział go wczoraj na dworcu w Kołobrzegu/Koszalinie... Wie Pan, jakby zareagowały media? Pewnie i Pan, i ja nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić tej nawałnicy. Chinaski, "Upadek Platformy: Palikot rży nad trumną Gosiewskiego". Nauczyciele, gratuluję wam podwyżki! Co prawda podwyżki podatków, zamiast pensji, ale mniej więcej Komorowski mówił prawdę. Podwyżki będą, niech nikt nie mówi, że nie! seawolf, "Zielona wyspa, godzina 20:05" - Krzyż przed Pałacem Prezydenckim umieścił diabeł! I jest to miejsce siania nienawiści. - Jeżeli szaleństwu [PiS-u] nie powie się stanowczo 'dość tego', to w tym najlepszym przecież od wieków czasie dla Polski zafunduje nam ono nie zwycięstwo dobra nad złem, lecz piekło, jakiego dawno nie widzieliśmy - Waldemar Kuczyński

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka