Bloger imion wielu twierdzi:
Crash-test samolotu Lockheed potwierdza moje opinie dot. Zamachu w Smoleńsku.
Grubo ponad setka notek prostujących wielokrotnie powtarzane, nie tylko do znudzenia, ale do odruchu wymiotnego tezy owego blogera, powracające niczym pory roku, pozwala przypuszczać, że "potwierdza moje opinie", to tylko "samochwała w kącie stała...".
Ale sprawdźmy, dla nudnego porządku.Delikwent przywołuje dokument:
https://apps.dtic.mil/dtic/tr/fulltext/u2/654538.pdf
i pisze:
Próbę zniszczeniową całego samolotu pasażerskiego Lockheed Constellation wykonano w roku 1965 (!!!). Miała imitować skutki zderzenia samolotu przy upadku na ziemie w trakcie podejścia do lądowania.
Samolot rozpędzono do prędkości 207 km/h po czym zderzał się ze słupami- uderzającymi w skrzydło, następnie uderzał podwoziem w niewielką skarpę o kącie pochylenia 6 stopnia w celu oderwania podwozia przedniego, po czym uderzał w duża skarpę o kącie pochylenia 20 stopni ( tak jak by samolot przy zniżaniu zderzył się z ziemią pod tym kątem.
Czy i czytelnicy widzą, że coś tu nie gra; słupy, imitujące drzewa, podczas "podejścia do lądowania"? Bloger, a raczej blagier najwyraźniej nie doczytał o co w ogóle chodzi w tym eksperymencie, którego tematem było zachowanie się konstrukcji samolotu i szanse przeżycia pasażerów w przypadku lądowania awaryjnego w przygodnym terenie. Stąd te "drzewa" z którymi koliduje skrzydło maszyny. Parametry dobrano tak, by pasażerowie mieli znaczące szanse przeżycia. Nik tam nie chciał odtważać nieprzeżywalnej katastrofy.
Ale o tym, że blagier von Quwety nie pojmuje zagadnienia świadczy jednoznacznie i dobitnie jeszcze inny fragment powyższego tekstu. Czytamy powyżej że: "...następnie uderzał podwoziem w niewielką skarpę o kącie pochylenia 6 stopnia w celu oderwania podwozia przedniego, po czym uderzał w duża skarpę o kącie pochylenia 20 stopni ...".
Ciekawe więc po co były te opisane w tekście, widoczne na filmach i omawiane bariery z bali na których maszyna traciła śmigła i podwozie? Trudno o prostszy dowód, że z pomroczności jasnej blagier von Quwety ściemnia jak Macierewicz.
Z tej serii eksperymentów egzystuje kilka filmików zanych osobom interesujących się zagadnieniem smoleńskiem katastrofy, między innymi te dwa podlinkowane poniżej:
Oczywiście blagier von Quwety nie zająknął się nawet sylabą, że filmy te pokazują jak słup telegraficzny separuje końcówkę skrzydła dokładnie jak brzoza końcówkę skrzydła PLF101 w Smoleńsku.
Czyli kolejne zaklęcia zostały sprowadzone w nudną rzeczywistość i okazały się kolejną smoleńską blagą. Ale spokojnie, za kilka miesięcy blagier von Quwety "odkryje" dokładnie to samo, tylko deczko innymi słowami.
Blog ten nie służy do wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej katastrofy, a jedynie do odmitologizowania związanych z nią zagadnień technicznych. - Wypowiedzi zawierające niewybredne ataki "ad personam", jak i słowa ogólnie uważane za "łacinę" mogą być usunięte bez względu na wartość merytoryczną; jedyne ograniczenie wolności wypowiedzi. Co zrobić by nie czytać bzdur? Polecam: YKW, Barbie, Flyga, AndrzejMat, Paes64, Ford Prefect, Wotur, jerzyk07, Zenon8228, Lord Sith
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka