Tak przynajmniej pisze bloger Niegracz vel Quwerty. No dobra. Niby racja, przecież nie oni porozrywali go własnymi rękami na trudną do określenia ilość fragmentów. Ale spójrzmy ile jest prawdy w smoleńskiej prawdzie. Czytamy literalnie, że samolot "rozpadł się", sam z siebie niby, w przysłowiowy "drobny mak". Na płycie lotniska w Smoleńsku widzimy, że jednak nie tak do końca
http://faktysmolensk.niezniknelo.com/dokumentacja-zdjeciowa/articles/szczatki-samolotu-na-plycie-lotniska-smolensk-siewiernyj.html
Widzimy, że leżą tam tony sporych fragmentów konstrukcji samolotu. Czyli opowieści o "rozbiciu w mak" to typowa propaganda bazująca na przerysowaniu rzeczywistości. Pospolite kłamstwo.
Dalej Niegracz powołuje się na badania symulacyjne związane z odpornością ścian reaktorów nuklearnych na uderzenie samolotu. Mamy obrazek z tekstem:
Przy prędkości 76 m/s przetrwałaby zapewne co najmniej połowa kadłuba:
Gdzie tu oszustwo. Zacznijmy od tego, że Niegracz z Quwety kolejny raz porównuje nieporównywalne. W badaniach tych założono kolizję nowocześniejszych samolotów z silnikami pod skrzydłami. Taki ważący ponad trzy tony silnik ma znaczny udział w całkowitej energii kinetycznej samolotu. W przypadku samolotu z silnikami pod skrzydłami wygląda to mniej więcej tak:
Widzimy, że w momencie gdy ciężki płat i silniki uderzają w ścianę energia kinetyczna ulega prawie całkowitemu wyczerpaniu. Dlatego część ogonowa jedynie się składa (w czym znaczny udział ma masa statecznika).
Tu-154 ma jednak silniki na ogonie. Masa trzech silników to jakieś 10 ton, których energia kinetyczna działałaby poprzez kadłub nie obliczony na takie obciążenia na ścianę.
Wniosek, Niegracz kolejny raz oszukuje naiwnych. I nie tylko tu.
W Smoleńsku samolot nie uderzył ścianę, gdzie przednia część kadłuba mogła by grać rolę strefy zgniotu. W Smoleńsku maszyna gruchnęła o ziemię w pozycji odwróconej.
Niegracz cytuje:
"Warto w tym miejscu przypomnieć, że typowa prędkość skoczka spadochronowego, przy zetknięciu z ziemią to około 5 m/s. Skoczkowie spadochronowi wykonują tysiące skoków tylko na własne nogi bez uszczerbku dla zdrowia a tym bardziej życia. Zderzenie samolotu pasażerskiego z ziemią przy prędkości 10.5 m/s niemal całą dolną powierzchnią jego kadłuba skutkowałoby głównie zgniotem przestrzeni bagażowej znajdującej się pod podłogą przestrzeni pasażerskiej. To wyhamowałoby impet pionowy, po czym samolot ślizgałby się po prostu po ziemi – być może z przełamaniem poprzecznym kadłuba, aż do całkowitego wyhamowania prędkości poziomej."
... czyli kolejne oszustwo dla naiwnych, a nawet dwa. Widzimy tutaj echa bzdurnych wypowiedzi prof. Dakowskiego i dr. Śloderbacha (zapodał takie grubości poszycia, że maszyna by się od gleby nie oderwała) o "pancernych rurach".
https://www.salon24.pl/u/nudna-teoria/243384,prawda-w-smolenskich-prawdach-cz-13-prof-dakowski
Podstawowym jednak problemem w powyższej wypowiedzi jest prosty fakt, że opadanie i ruch postępowy odbywają się jednocześnie. Jak konstrukcja kadłuba "ulegnie zgnieceniu", to nawet teoretycznie przestaje być "pancerną rurą" z potencjałem do ślizgania się po gruncie. No i trudno się ślizgać z taką rozpiętością skrzydeł po lesie.
Statecznik pionowy zaś nic nie chroni, to debilizm opowiadany przez oszusta Antoniego M. w formie animowanej bajeczki na poziomie przedszkola.
Kokpit się nie rozpada, statecznik wykonuje ruchy frykcyjne orząc rosyjską ziemię niczym pług z prędkością początkową 270 km/h. Marzenie każdego rolnika, ale w realu statecznik i kadłub takich sił nie przeniosą, co naocznie widzimy w Smoleńsku:
Kadłub się przełamał, czego nawet Niegracz nie próbuje w przypadku podobnych katastrof kwestionować, czyli statecznik chroni jedynie dobre poczucie zamachofilskich oszustów.
Ale wracając do powyższego tekstu "Zderzenie samolotu pasażerskiego z ziemią przy prędkości 10.5 m/s niemal całą dolną powierzchnią jego kadłuba skutkowałoby głównie zgniotem przestrzeni bagażowej znajdującej się pod podłogą przestrzeni pasażerskiej." No, racja. GDYBY, gdyby upadł w pozycji normalnej tak by było. Ale skoro upadł na plecy, to co uległo zgniotowi??? Ano przestrzeń pasażerska, podczas gdy bagażnik zachował się fragmentarycznie, co widzimy na kolejnych zdjęciach udostępnionych przez KBWLLP:
http://faktysmolensk.niezniknelo.com/dokumentacja-zdjeciowa.html
Widzimy, że najlepiej zachowały się fragmenty spodniej części kadłuba, a nie widać śladów uderzenia spodem kadłuba o ziemię. Więc resumując kadłub i konstrukcja uległy destrukcji w kolizji z glebą i "przeszkodami terenowymi" w postaci drzew. To one porozrywały Tupolewa.
Piloci tylko nie zapewnili odpowiedniego dystansu pomiędzy drzewami, a samolotem i tego żadne zaklęcia nie zmienią.
Blog ten nie służy do wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej katastrofy, a jedynie do odmitologizowania związanych z nią zagadnień technicznych. - Wypowiedzi zawierające niewybredne ataki "ad personam", jak i słowa ogólnie uważane za "łacinę" mogą być usunięte bez względu na wartość merytoryczną; jedyne ograniczenie wolności wypowiedzi. Co zrobić by nie czytać bzdur? Polecam: YKW, Barbie, Flyga, AndrzejMat, Paes64, Ford Prefect, Wotur, jerzyk07, Zenon8228, Lord Sith
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka