Epicka rozgrywka w świecie alternatywnej historii, w której hitlerowskie Niemcy wygrały wojnę. Elementy dystopii, post-steam punka, popkulturowej podróży po dziwacznym świecie. Do tego mnóstwo strzelania i dynamicznej rozgrywki.
Jeśli w pierwszej połowie lat 90. zaczynaliście przygodę z grami komputerowymi, z pewnością mieliście do czynienia z Wolfensteinem 3D. Kultowa i pionierska gra z gatunku first-person shooter niejednego zapalonego gracza pozbawiła snu na długie, długie miesiące. Dziś efekty 3D w tamtym Wolfensteinie mogą budzić sentymentalny uśmiech. Ale wówczas, szczególnie dla osób, które wcześniej grały malutkimi postaciami w strzelanki w rodzaju „Commando” na Commodore 64, zmiana była rewolucyjna. I jeśli przypadkiem do pokoju wpadł rodzic z solidnym wychowawczym zacięciem, wirtualna przemoc Wolfensteina budziła co najmniej jego głęboki niesmak. Choć wielu ojców nieco wstydliwie włączało się do rozgrywki w czasie przeznaczonym na odpoczynek przed telewizorem czy godziwą poobiednią drzemkę.
Czytaj: Orbitowski o grze „Hellblade: Senua's Sacrifice”: „Nauczyłem się czegoś o szaleństwie”
Najnowszy Wolfenstein nawiązuje fabułą do modnych ostatnio seriali przedstawiających alternatywną historię Europy, w której to nazistowskie Niemcy wygrywają II wojnę światową. To choćby „Człowiek z wysokiego zamku” – serial Amazon na podstawie powieści fantastycznej Philipa K. Dicka. To również „SS-GB”, brytyjski serial oparty na powieści Lena Deightona. I klasyczna powieść sensacyjna „Vaterland” Roberta Harrisa, zekranizowana w latach 90 XX - z Rutgerem Hauerem w roli wysokiego funkcjonariusza SS.
Wątek polski
Za sprawą „The New Colossus” przenosimy się w lata 60. XX w. William Joseph Blazkowicz – Amerykanin polskiego pochodzenia, czyli główny bohater strzelanki, budzi się właśnie ze śpiączki. Do rozgrywki szybko dołączają szwraccharakter Frau Engel oraz Polka Ania Oliwia (Alicja Bachleda-Curuś). Wszystko jest inaczej niż w naszym świecie: Niemcy pierwsi wylądowali na księżycu, Beatlesi grają jako Die Käfer, a rockowy szlagier Animalsów „The House of the Rising Sun” wykonuje zespół Wilbert Eckhart und seine Volksmusik Stars. I w ruinach na tym świecie leży Nowy Jork – zniszczyła go niemiecka bomba atomowa.
„NO MORE NAZIS – Wolfenstein II: The New Colossus” - trailer. Źrodło: YouTube
Później jest jeszcze „zdziwniej i zdziwniej” – by użyć słynnego neologizmu z „Alicji w krainie czarów” Lewisa Carrolla w przekładzie Macieja Słomczyńskiego. „Na Wenus spotykamy starego Hitlera. Dzieje się to podczas castingu na film o Blaskowitzu. Adolf wpada w odziany szlafrok i przemoczone porcięta, wrzeszczy coś o Żydach, wymiotuje pod dywan i narzeka na bolący brzuszek” – pisze Łukasz Orbitowski w recenzji gry na łamach „Noise Magazine”. Co ciekawe, niemieckie wydanie najnowszej wersji strzelanki zostało ocenzurowane: usunięto z niej Adolfa Hitlera, swastyki zastąpiono znakami „swastykopodobnymi”, pozbyto się także kilku piosenek deathmetalowego zespołu Cannibal Corpse.
Technologicznie zaawansowana dystopia
Rozgrywka w „Wolfenstein II: The New Colossus” (PC Windows) opiera się na schemacie bliskim wcześniejszym pomysłom. Blazkowicz przemierza rozległe etapy (odwiedzamy między innymi Roswell, Nowy Meksyk, Nowy Orlean), realizacja kolejnych celów misji i eliminacja zastępów zróżnicowanych przeciwników. Walczymy i z ludźmi, i z machinami: żołnierzami piechoty i retrofuturystycznymi robotami. Bronimy się i atakujemy nie tylko z pomocą klasycznej broni palnej, ale wynalazków w rodzaju Laserkraftwerku (laser zdolny do dezintegracji oponentów) i Dieselkraftwerku (napędzany paliwem granatnik umożliwiającego eliminację znacznych zgrupowań wroga).
Zobacz również: Orbitowski o grze „Far Cry: Primal”: „Cudowne i groźne miejsca”
„Jako shooter Wolfenstein punktuje niemal na każdym polu. Poziomy, choć zamknięte, skonstruowano w taki sposób, by dać nam sporą wolność w eksterminacji. Platformy Strefy 52 połączono korytarzami, tunelami i szybami wentylacyjnymi, po dotarciu na zdewastowany wybuchem nuklearnym Manhattan deweloperzy każą Blazkowiczowi zwiedzać labirynt gruzu, rur kanalizacyjnych, ludzkich szczątków i zrujnowanych zabudowań (w których gracz faktycznie się gubi!) Zresztą projektanci poradzili sobie także z opowiadaniem historii poprzez otoczenie. Gdy wybieramy się na spacer po ulicach Roswell, konfundują nas mieszanką niemieckich i amerykańskich mód, rozwiązań architektonicznych i zwyczajów” – nie może nachwalić się gry recenzent z miesięcznika „CD-ACTION”.
Fabuła „Wolfensteina” to technologicznie zaawansowana dystopia. Zniszczona Ameryka to kraj zdominowany przez Ku Klux Klan. A równocześnie to świat, w którym Niemcy skolonizowali nie tylko księżyc, ale także planetę Wenus. Ta alternatywna wysokozaawansowana nowoczesność ma lekki posmak steam punka. A wszystko po to, by zabić czas wirtualną strzelaniną.
Źródło: gry-online.pl, „CD-ACTION”, „Noise Magazine”
KW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Technologie