GdyApple odmówiło udostępnienia danych telefonu terrorysty z San Bernardino, powołując się na ochronę prywatności, FBI wynajęło prywatną firmę, która zamała zabezpieczenia. Teraz prawo chroni hakera.
Z informacji agencji Reuters, powołującej się na źródło w administracji prezydenta Baracka Obamy, wynika, że Apple może nigdy nie poznać techniki, jakiej użyło FBI, żeby wydobyć dane z telefonu sprawcy zamachu w San Bernardino w Kalifornii z 2 grudnia 2015 roku, w którym zginęło 14 osób. Właścicielem praw własności intelektualnej do metody umożliwiającej wydobycie danych z iPhone’a jest firma, która zrobiła to na zlecenie FBI. Domniemanym pogromcą modelu 5c ma być izraelska firma Cellebrite. FBI odmawia oficjalnego ujawnienia, kto tego dokonał. Cała historia zaczyna przypominać zabawę w policjantów i złodziei, w której strony co pewien czas zmieniają się rolami.
Wcześniej to Apple bronił się przed udostępnieniem metody odzyskiwania danych, a to twierdząc, że firma sama nie dysponuje taką techniką, a to powołując się na prawo do prywatności z przywoływaniem przepisów amerykańskiej konstytucji włącznie. Tym razem po argumenty natury prawnej sięgnęła druga strona sporu.
Przywoływany przez Reutersa informator z administracji prezydenta wyjaśnia, że istnieje rządowa procedura przesądzająca o tym, w jaki sposób informacje o wadach zabezpieczeń produktów zaawansowanych technologii są ujawniane firmom, dzięki czemu mogą one eliminować luki technologiczne w swoich produktach, ale procedura ta nie ma zastosowania w przypadku technik wykrywania i wykorzystywania luk opracowanych przez prywatne firmy, które pozostają na dodatek właścicielami praw własności intelektualnej do tak opracowanej metody.
Co ciekawe procedura przytoczona przez rozmówcę Reutersa powstała przede wszystkim po to, żeby pomagać firmom w poprawianiu ich zabezpieczeń. Tym razem została wykorzystana w zgoła odmiennym celu. Istnieje jednak wyjście z tej sytuacji, które być może zostanie zastosowane, ale o tym, raczej żadna ze stron nie będzie się chwalić publicznie. FBI będzie mogło ujawnić firmie Apple technikę odzyskiwania danych, ale pod warunkiem, że zgodę na to wyrazi autor metody.
Początkowo można było jeszcze uznać, że spór o dane w tkwiące w telefonie to zgrabne posunięcie marketingowe budujące wizerunek przedsiębiorstwa i popularność produktów z nadgryzionym jabłkiem. Kolejne odcinki tej historii już zdają się przeczyć tej tezie, gdyż nowe informacje nie są tak pozytywne dla Apple’a. Odgrywanie roli nieprzejednanego obrońcy praw obywatelskich było niewątpliwie korzystne, ale już znacznie mniej wygodny jest wizerunek firmy, której produkt ma istotną wadę, a ktoś potrafi ją wykorzystać, tylko nie wiadomo, kiedy z tej wiedzy po raz kolejny zrobi użytek.
AB
Inne tematy w dziale Technologie