propatrian propatrian
704
BLOG

JAKI BYŁ LOS DELEGACJI NARODOWEJ ? (3:ELT)

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

 

W związku z opublikowanym apelem o intensyfikację dociekań dot. poszukiwań POZA "czasoprzestrzenią maskirowki smoleńskiej" - zadaję kolejne z tytułowego cyklu pytania:

 
 
                   RADIOSTACJĘ RATUNKOWĄ.
 
 
W „Raporcie Millera” czytamy:
„Wyłączenie radiostacji nie miało wpływu na prowadzenie akcji poszukiwawczo-ratowniczej w dniu 10.04.2010 r.”.
 
Prawda, że sprytne („akcji poszukiwawczo-ratowniczej") ?
 
A DLACZEGO WYŁĄCZONO ?
(„R.M.”:)„Zabudowana radiostacja awaryjno-ratownicza była wyłączona z powodu zakłóceń, jakie wprowadzała do pracy innych urządzeń pokładowych. Decyzję taką podjął Szef Sekcji Techniki Lotniczej 36 SPLT. Decyzję o wyłączeniu ELT [ELT to skrót od nazwy lokalizatora lotniczego – Emergency Locator Transmitter – przyp. red.] podjęto po stwierdzeniu zakłócania przez tę radiostację pracy odbiorników GPS1 i GPS2 w systemie UNS-1D podczas lotu z Krakowa do Warszawy w dniu 28.02.2010 r.”
 
Co na to eksperci?
„To dziwne, bo radiostacja awaryjna w czasie lotu nie działa, uruchamia ją dopiero włącznik reagujący na przeciążenia.”
„- Skąd więc brały się te zakłócenia od radiostacji? Ona nie mogła emitować sygnału w czasie lotu, bo jest to sygnał ratunkowy. Jest jeszcze jedna kwestia. Skoro były jakieś zakłócenia sygnału GPS, to samolot nie był sprawny i nie mógł latać - podkreśla lotnik. Jak dodaje, decyzja o wyłączeniu radiostacji i ominięcie problemu, a następnie dopuszczenie takiego samolotu do lotu stanowiłyby poważne złamanie procedur. Pozostaje jednak jeszcze kwestia, czy wyłączona z użytku radiostacja została jednak przed lotami z VIP-ami zreperowana i włączona. To jednak i tak nie tłumaczy faktu, że urządzenie w chwili wypadku nie zadziałało właściwie. - Wiemy, że czarna skrzynka nie została zniszczona. Ta radiostacja to urządzenie, które też ma przetrwać wypadek i emitować sygnał.Takie jest jej przeznaczenie.”                                              
 
„samolot z nieczynną radiostacją awaryjno-ratowniczą nie powinien i nie mógł zostać dopuszczony do lotu HEAD. - Gdyby na pokładzie samolotu były dwa takie urządzenia i jedno byłoby niesprawne, sprawa wyglądałaby inaczej, bo takie sytuacje pod pewnymi warunkami są dopuszczane, ale jeśli odbywa się lot, a jedyna na pokładzie automatyczna radiostacja awaryjno-ratunkowa jest wyłączona, to jest to niedopuszczalne
Pilot Grzegorz Pietruczuk też zeznał w tej sprawie w prokuraturze, że po remoncie w Samarze, dokładnie podczas ww. lotu z Krakowa na Okęcie, stwierdzono w Tu-154 przerwy we wskazaniach odbiorników satelitarnych GPS-1 i GPS-2. Zdaniem Pietruczuka – powodem tych przerw mogła być praca radiostacji ratowniczych ARM, zamontowanych przez Rosjan podczas prac remontowych w Samarze. Według naszych informatorów, Pietruczuk powiedział, że „zakłócenie pracy GPS-1 i GPS-2 mogą mieć bardzo duże znaczenie w nawigowaniu przy podejściu do lądowania”.                                                                                               – To bardzo poważna sprawa. W takim przypadku przed ponownym dopuszczeniem samolotu do użytku powinny zostać przeprowadzone badania zgodności elektromagnetycznej, które wykazałyby, czy zamontowane w Samarze radiostacje ratownicze faktycznie zakłócały działanie GPS-1 i GPS-2. Nie wyobrażam sobie, by takich badań nie wykonano – skomentował to Krzysztof Zalewski, redaktor branżowego miesięcznika „Lotnictwo”.
Nasz ekspert ratownictwa lotniczego wyjaśnia, na czym powinny polegać takie badania.
Sprawdzenie, czy radiostacja ratownicza zakłóca działanie pokładowego GPS, trwa około pół godziny. Samolot, co do którego istnieje podejrzenie takiej usterki, kieruje się na tzw. płytę kompensacyjną, czyli specjalnie wydzielone miejsce na lotnisku do kalibrowania przyrządów nawigacyjnych. Na warszawskim lotnisku Okęcie są dwa takie miejsca. Te wydzielone place są oddalone od miejsc, w których znajdują się inne samoloty, obiekty i anteny, mogące zakłócić przebieg kalibracji – wyjaśnia nasz ekspert. – W Warszawie na Okęciu przeprowadza się zazwyczaj około dwóch takich kalibracji w miesiącu. Dlaczego nie zrobiono tego w przypadku maszyny rządu RP, którą prezydent i elita państwa wybierali się w zagraniczną delegację?
– To tak jakby np. w spadochronie pilota samolotu turystycznego przed startem stwierdzono zepsutą sprzączkę i zamiast ją wymienić lub naprawić, usunięto cały spadochron, pozbawiając pilota szansy uratowania życia w razie katastrofy – mówi nasz specjalista. – Ktoś tego w przypadku Tu-154M 101 zaniechał. Dlaczego? Przecież to elementarz – dodaje.
Jeżeli naprawdę radiostacje ratownicze zakłócały działanie GPS, to trzeba było je wymienić na inne. Jeśli trudno było nowe zabudować w samolocie, to można było wykorzystać dodatkowe przenośne, które są ogólnodostępne. Są nawet osobiste lokalizatory – mówi nasz ekspert.”
 
 
Te wątpliwości „przewidział” „Raport Millera” :
 
„Zabudowane podczas ostatniego remontu radiostacje awaryjne typu ARM-406AC1 nr 7523242494 i ARM-406P nr 7524241208 oraz ich systemy antenowe zostały uszkodzone w chwili wypadku w stopniu uniemożliwiającym ich zadziałanie. Radiostacja ARM-406P (uruchamiana automatycznie wyłącznikiem przeciążeniowym) – oberwany przewód antenowy i zasilający, zgnieciona obudowa radiostacji. Radiostacja ARM-406AC1 – niewielkie uszkodzenia obudowy (użycie radiostacji wymaga podłączenia anteny i jej uruchomienia przez obsługę)”.
 
Sugestia „R.M.” jest jasna: „jak walnęło, to urwało” ; znacie to Państwo skądś ?
 
„To automatyczne urządzenie, tak jak czarne skrzynki, powinno przetrwać katastrofę właśnie po to, by emitować sygnał umożliwiający zlokalizowanie samolotu. Jeśli podczas katastrofy uszkodzony został przewód zasilający, antenowy radiostacji, to może należałoby wrócić do remontu samolotu* i sprawdzić, czy elementy te zostały właściwie zamontowane - ocenia jeden z pilotów. Jak wyjaśnia, na to, że podczas remontu mogło dojść do błędu, może wskazywać fakt, iż radiostacja zakłócała pracę odbiorników GPS.”                                               
 
remont główny, przedłużenie resursu (o 5 lat lub 7500 godzin w powietrzu), modyfikacje przedziału pasażerskiego oraz modernizację techniczną (między innymi system system nawigacyjny współpracujący z ILS, wymiana nadajnika ratunkowego ELT) miały przejść oba samoloty, a wraz z nimi 8 silników D-30KU, silnik rozruchowy TA-6A oraz agregaty zapasowe z apteczki technicznej (blok autopilota, przeciwpożarowy, sterowania trymerem, wysokościomierz, prędkościomierz).
 
 
 
KTO WYMYŚLIŁ TAKI, A NIE INNY TEKST TYCH FRAGMENTÓW RAPORTU ?
 
A JEŚLI TO „ŚWIĘTA PRAWDA” - CZY MÓGŁBY PAN NAM TO JESZCZE RAZ WYTŁUMACZYĆ, PANIE LASEK ?
 
CZY „PROKURATURA” W OGÓLE SIĘ TYM INTERESUJE ?

 

propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka