DZIENNIKARZE „SMOLEŃSCY”
I. PRZYBYCIE
Jarosław Olechowski,Paweł Prus:
Ernest Zozuń:
Piotr Kraśko:
Paweł Świąder:
Paweł Prus:
II. DO KATYNIA!
Paweł Prus:
9 kwietnia wieczorem, jak co dzień, wszyscy spotkaliśmy się na dole, w hotelowej restauracji, aby szczegółowo zaplanować następny dzień. Tak, aby nic nas nie zaskoczyło 10 kwietnia o świcie jedziemy na cmentarz polskich oficerów. Na miejscu jestem już o 7 rano – w Polsce to dopiero godzina 5
Jan Pospieszalski:
Ernest Zozuń:
10 kwietnia 2011 Pierwsze o czym pomyślałem dziś rano w rok po tej katastrofie to pogoda. Czy jest taka sama jak wtedy? Wtedy był nieprzyjemny poranek, mglisty, szary, nie chciało sie wstawać i zabierać do pracy. Może nie było zbyt zimno ale wilgoć w powietrzu powodowała uczucie przejmującego chłodu.
https://www.facebook.com/ErnestZozunFanPage/notes
Piotr Kraśko:
Jerzy Kubrak:
Gdy wsiadaliśmy do podstawionego autobusu, którym jechaliśmy do Katynia, zobaczyłem limuzyny z biało-czerwonymi flagami. Czekały na prezydencką delegację.
Paweł Świąder:
III. WIADOMOŚĆ
Jarosław Olechowski, Paweł Prus:
Basia szepcze mi do ucha:
– Słuchaj, Wiktor Bater przed chwilą krzyknął coś o samolocie, który miał problemy przy lądowaniu w Smoleńsku i pojechał na lotnisko sprawdzić, co się dzieje. Mówił, że to może być samolot prezydencki – mówi.
Wiadomość wydaje się być tak nieprawdopodobna, że w pierwszej chwili zastanawiamy się dlaczego tak doświadczony reporter jakim jest Bater, w ogóle w nią uwierzył. Z depesz Polskiego Radia wiemy, że prezydencki samolot wylądował w Smoleńsku kilka minut temu. Ktoś inny, mówi, że słyszał od oficerów BOR-u, że kolumna samochodów wioząca prezydenta i gości jest już w drodze i za chwilę ma się pojawić na cmentarzu. Ale ziarno niepewności zostało zasiane.
Z każdej strony padają coraz to nowe, szczątkowe informacje. – Samolot rozbił się przy lądowaniu – ktoś mówi. Ktoś inny: – Podobno wylądował, ale nie wyhamował i wypadł z pasa. To polski Jak 40 – ktoś dorzuca. Całość nie udaje się ułożyć w żadną logiczną treść. Ale już wiemy na pewno, że coś złego wydarzyło się na lotnisku
Rafał Poniatowski:
Przyszedł do mnie znajomy Rosjanin i powiedział, że rozbił się samolot z polską delegacją. To było przed 9. naszego czasu. Pamiętam, bo od razu zadzwoniłem do stacji. - Odbieram telefon i słyszę Rafała Poniatowskiego, który mówi; Słuchaj, rozbił się prezydencki samolot. To była 8.53,może 4.
Piotr Zychowicz:
O tym, że z polskim samolotem stało się „coś złego”, dowiedziałem się kilka minut po katastrofie, która nastąpiła o 8.56 (10.56 czasu miejscowego). Byłem wtedy przed Polskim Cmentarzem Wojennym w Katyniu (…). Informacja o kłopotach na oddalonym o kilkanaście kilometrów wojskowym lotnisku w Smoleńsku pochodziła od stojącego opodal zdezorientowanego dyplomaty. Otrzymał ją przez telefon, ale połączenie było bardzo złe. Nie wiedział „nic na pewno” – relacjonuje Piotr Zychowicz z „Rzeczpospolitej”.
Paweł Włodarczyk:
„...my jesteśmy daleko od tego miejsca, jesteśmy w środku lasu – ten Memoriał jest w środku lasu, daleko od szosy i tak naprawdę tutaj docierają jakieś szczątkowe informacje (…) więcej my się tu na miejscu dowiadujemy OD LUDZI, KTÓRZY SĄ W WARSZAWIE (podkr. F.Y.M.), którzy dzwonią i mówią, że usłyszeli w telewizji. Na miejscu informacje są, no, żadne. My jesteśmy w środku lasu. To, co zadzwonił ktoś do tej delegacji, bo tu już jest delegacja, która przyleciała drugim (…) samolotem (…). Ci ludzie, o których wspominałaś, czyli marszałkowie sejmu, pan Prezydent z małżonką, no i wszyscy ministrowie,
to był samolot jeden, ale był jeszcze jeden samolot. I jedyna informacja, jaka tutaj dotarła, to tutaj na tym lotnisku była straszna mgła.
http://www.youtube.com/watch?v=vTulgxIJjmQ Źródło: http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/05/by-jeszcze-jeden-samolot_31.html
Por.:
„Paweł Włodarczyk o delegacji z drugiego samolotu. polsat 10.29”
„Konto You Tube (…) usunięte z powodu”
Marek Pyza:
-10 kwietnia 2010 był Pan w Katyniu. Jaka była pierwsza myśl, kiedy Pan dowiedział się o katastrofie „prezydenckiego” samolotu?
-Nie od razu dowiedzieliśmy się, co się naprawdę stało. Było kilkadziesiąt minut niepewności od momentu uzyskania pierwszych informacji, że samolot rządowy spadł, do potwierdzenia tych informacji i pewności, że wszyscy zginęli. Początkowo nie wierzyłem, że coś takiego mogło się zdarzyć. http://www.sdp.pl/rozmowa-dnia-pyza
IV. NA LOTNISKO! (PATRZ e–Bibliografia (6)
V. NA „MIEJSCU KATASTROFY”
Piotr Kraśko:
- Wszystko wydarzyło się jakieś sto, dwieście metrów od nas. Na początku widzieliśmy
samochody strażackie, ale nikt nie przypuszczał, że jadą w stronę lotniska, że mogło dojść do takiej tragedii. Zaraz potem dotarła do nas wiadomość, że w samolocie prezydenckim miała miejsce awaria. Nie widzieliśmy biegających z noszami sanitariuszy. Okazało się, że karetki stały jakieś 200 metrów od miejsca.
Czy próbował się pan dowiedzieć czegoś więcej od rosyjskich służb? - Tak, ale bez skutku. Pytaliśmy chodzących w popłochu funkcjonariuszy o to, co wiedzą na temat katastrofy, prosiliśmy o jakiekolwiek szczegóły. Krzyczeli tylko: "Roztrzaskał się, roztrzaskał się
!" http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/widziaem-jak-samolot-136055.html
Piotr Zychowicz:
- "Była katastrofa, nikt nie przeżył" - rzucił nam blady jak płótno Polak, prawdopodobnie pracownik ambasady. Obok stały trzy autokary. Miały zabrać pasażerów Tu-154M [...] Po chwili z pasa startowego zaczęła zjeżdżać kawalkada karetek. Pięć, może sześć. Jechały powoli, bez włączonych sygnałów. Tak nie wozi się żywych ludzi" - opisuje.
Jakub Opara:
Paweł Świąder:
Marek Borawski, fotoreporter “Naszego Dziennika”:
Zrobiłem zdjęcie części samolotu, to było prawdopodobnie skrzydło lub ogon, jednak pewności nie mam. To mogła być także jakaś inna część. Z dachu hotelu próbowaliśmy robić kolejne zdjęcia, jednak praktycznie nic nie było widać. Zapoznałem się wtedy z listą osób znajdujących się na pokładzie samolotu. Cały czas nie chciałem wierzyć w to, co się stało. Wszelkimi sposobami podejmowaliśmy kolejne próby zbliżenia się do miejsca katastrofy albo przedostania się do miejsc, z których byłoby lepiej widać to, co się stało. Staraliśmy się wchodzić na okoliczne budynki, ale bez powodzenia. Wówczas skierowaliśmy się z powrotem w pobliże miejsca katastrofy, od tej samej strony co wcześniej, jednak już nie mogliśmy nawet tam podejść, bo stał kolejny kordon milicji, który nie chciał nas przepuścić. Ten ogon czy skrzydło, które wcześniej fotografowaliśmy, po około dwóch godzinach zostało uprzątnięte. Nie wiem, co się z tym stało, w każdym razie nie było tego widać z miejsca, z którego wcześniej było fotografowane.http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/zrobilem-zdjecie-skrzydla-ktore-zniknelo-po-dwoch-godzinach/
VI. NISZCZENIE DOKUMENTACJI
Teraz stoimy ok. 100-150 metrów od lotniska, jedynego tutaj, wojskowego. Nikt z dziennikarzy nie jest wpuszczany. Natomiast operatorzy kamer i osoby, którym mogło udać się sfilmować katastrofę, są wzywani na przesłuchania. Docierają do nas informacje, że są próby odebrania im nagranego materiału. Na razie o niczym nie jesteśmy informowani. To, co widać, to wypaloną ziemię i wielkie rumowisko http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/prezydent-rp-i-szef-nbp-zgineli-w-katastrofie-lotniczej/#hide
Zdjęcia z katastrofy, które zrobił świadek, zostały zarekwirowane przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa. - Wielu oficerów FSB, którzy ścisłym kordonem otaczają miejsce wypadku, pilnuje, aby nikt, w tym dziennikarze, nie zbliżył się w pobliże roztrzaskanego samolotu - powiedział na antenie TVN24 reporter "Faktów" Andrzej Zaucha. http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/byl-gluchy-stuk-plomien-i-roztrzaskane-szczatki,211436.html
Słyszałam, że dziennikarzom, którzy na lotnisku czekali na wylądowanie samolotu z prezydentem, a potem chcieli rejestrować, to co się stało, rosyjskie służby zabierały wszystkie materiały. http://gazetaolsztynska3.wm.pl/Na-cmentarzu-wszyscy-plakali-rozmowa-z-Iwona-Arent,93711
Uniemożliwiono jakikolwiek kontakt, zabierano Wszystkie aparaty, wyrywano nawet karty pamięciowe z telefonów komórkowych dziennikarzom – tak, aby nie było jakiegokolwiek świadectwa i śladu tego, co naprawdę się wydarzyło http://www.radiomaryja.pl/multimedia/po-katastrofie-lotniczej-w-smolensku/ (0.54’00’’-0.55’20’’ mat. audio)
(Piotr Ferenc-Chudy:) Rosyjskie służby próbują odebrać dziennikarzom nośniki z nagraniem, karty pamięci ze zdjęciami. http://rebelya.pl/forum/watek/17906/
nawet jakiś dziennikarz poskarżył się, że mu długopis i kartkę zabrali. http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101006/$file/78_20101006.pdf
Akurat to, że rekwirowano taśmy i aparaty itd. itp. to słyszałem w TV już kilka godzin po zdarzeniu. http://il2forum.pl/index.php/topic,13009.165.html
Rosjanie nałożyli całkowite embargo na wszelkie informacje o wypadku. - Starali się przejąć nad nimi całkowitą kontrolę. Nikogo nie dopuszczono do wraku, a dziennikarzom, którzy czekali na przylot samolotu, rekwirowano taśmy z nagraniami, kasowano zdjęcia fotoreporterom, a komórki w niektórych sieciach straciły zupełnie zasięg http://www.fakt.pl/Posel-PiS-Rosjanie-matacza-,artykuly,69111,1.html
(TVN:) Mieliśmy podawać więcej informacji, ale na miejscu niestety istnieje blokada: jak donoszą nasi reporterzy, którzy są właśnie tam, pod Smoleńskiem, Federalna Służba Bezpieczeństwa zabiera nawet zdjęcia, zabiera aparaty fotograficzne, zabiera notatki, które są czynione przez świadków tego zdarzenia https://www.youtube.com/watch?v=XEX5TmdW1zM
skądinąd wiadomo nam, że materiały filmowe zostały przekazane, zabrane, przepraszam, przez rosyjska stronę i nam nie oddane, więc nie mamy tego dowodu materialnego. http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20100922/$file/78_20100922.pdf
Jarosław Olechowski: Krótko po powrocie ze Smoleńska miałem włamanie do mieszkania, które zostało bardzo dokładnie przeszukane. Ukradziono mi sprzęt, z którym pracowałem w Smoleńsku. M.in. aparat fotograficzny, którym zrobiłem zdjęcia miejsca katastrofy, komputer oraz dwa pendrivy. Włamanie było bardzo nietypowe, drzwi do mieszkania nie były w ogóle uszkodzone. Nie wiadomo, kto dokonał włamania. Policja umorzyła dochodzenie, sprawców nie odnaleziono. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/tajemnicze-wlamanie-do-domu-dziennikarza-pracujacego-w-smolensku/x8s3071
Serdecznie proszę Szan. Koleżanki i Kolegów Blogerów i Komentatorów o przesyłanie niezbędnych uzupełnień Pocztą wewnętrzną. Komentarze nie są przewidziane i będą sukcesywnie usuwane dla zachowania stricte informacyjnego charakteru tekstu
http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura